Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dlaczego ciagle klamie????!!!


ania224244

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam 23 lata.Mam wspanialego chlopaka mily inteligentny opanowany (w przeciwienstwie do mnie wybuchowa, nerwowa) poprostu chce byc z nim do konca.Moj problem polega na klamstwach, ktore ciagle slysze od swojego chlopaka:( Jestesmy z soba od dwoch lat. Od poczatku naszej znajomosci byly drobne klamstwa...Po roku znajomosci sprzedal moj notebok wmawiajac przez kilka miesiecy ze jest w naprawie i ze jutro go przywiezie przycisniety do moru przyznal sie mowiac ze potrzebowal pieniedzy nie wiadomo na co...Kilka dni leczylam rany, odezwal sie przepraszal probowal naprawic to co zepsul powiedzial ze nie wie dlaczego to zrobil obiecal ze wybierze sie do psychologa-nie wybral sie. Ukrywal i nadal ukrywa ze pali papierosy kiedy mowie mu otwarcie ze jesli pali to zeby mnie nie oklamywal niech robi to normalnie. Chce mu pomoc bo wiem ze on taki nie jest on sam sie z tym meczy... Wybral pieniadze wplacone na wycieczke zagraniczna a dowiedzialam sie o tym dzien przed wyjazdem! Obiecalam sobie ze juz do niego nie wroce ale nadarmo kocham go nad zycie a on mnie tylko jesli sie kocha dana osobe to nie robi sie takich zeczy jej. Powiedzial ze on woli ukryc cos bo sie mnie boi...tlumacze mu za kazdym razem ze jesli chcemy byc razem to musimy sobie ufac a jak on ciagle klamie to nie bede miala do niego zaufania.

Ostatnio przeczytalam na jego koncie ze rozmawial z jakas dziewczyna zapraszal do domu, napisalam do niej powiedziala ze nic ich nie laczy ze ani razu sie nie spotkali ze powiedzial jej ze nie ma dziewczyny:( i ze pisali kilka mies temu i kontakt sie im urwal wierzylam jej bo czulam ze pisze sczerze... Rozmawialam z nim o tym przepraszal ze to nic nie znaczylo.

Po tym incydencie oswiadczyl mi sie powiedzialam TAK ale nie jestem pwena czy dobrze zrobilam

Troche dusze sie w tym zwiazku bo ciagle podejrzewam go o klamstwo ze mnie zdradza to chore ale jak raz zostalam zraniona to teraz dlugo bede sie przekonywac.

Chce z nim byc tylko nie wiem jak mam mu pomoc.

Zalezy mi na nim okropnie...

Nie okazuje mi uczuc jest zamkniety w sobie, nie mowi o swoich problemach co by chcial czego oczekuje,

probuje z nim rozmawiac ale ja juz nie mam sily.

Nie wiem co mam robic nikt mi nie potrafi pomoc wytlumaczyc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj, niestety myślę, że z takim typem będziesz się tylko męczyć. Ja też byłam w związku, w którym chciałam pomóc facetowi uporać się z jego problemami ale tylko cierpiałam, bo on sam nie chciał sie zmienić.

Nie wiem ile ten Twój ma lat ale raczej jak on nie chce sie zmienić, to Ty sama nic nie zdziałasz. Będziesz tylko cierpieć, on Cie będzie dalej okłamywał i okradał. Dziewczyno ocknij się nim bedzie za późno :!:

nawet Ci uczuć nie okazuje, czyli jest z Tobą tylko dla jakichś korzyści- tak ja to widzę.

Naprawdę lepiej dla Ciebie bedzie jak go zostawisz, jeszcze spotkasz normalnego, wartosciowego mężczyznę w swoim życiu. Wiem to po sobie, tylko ja niestety w taki związek weszłam i mocno się sparzyłam :( więc Cię ostrzegam... Teraz już jestem z innym facetem ale po tamtym mam niemiłe wspomnienia, nabawiłam się nerwicy i depresji przez niego. Także uważaj na siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no pięknie, ale się wkopałaś z tą miłością, współczuje. Dla mnie to jest jakiś kosmos że tak powiem, że on sprzedał Twojego laptopa choć miał go do naprawy oddać. Są dwa wyjścia: albo on ma taki charakter, i Ty tego nie zmienisz, nawet o tym nie myśl; albo jest chory...

I jeszcze nie okazuje Ci miłości itp....

wiesz co? ja kiedyś byłam w takim związku, straszliwie go kochałam, on mówił ze mnie tez, ja go rozpieszczałam jak to ja :roll: a on nic, zdechłego kwiatka ani kocham ani pocałuj się w dupę, żadnych dowodów miłości, jak z nim próbowałam zerwać to wtedy dopiero płakał i błagał abym została...i tak trwałam przy nim 3 lata, aż w końcu odważyłam się zerwać to na dobre. Nabawiłam się przez niego depresji, moja samoocena spadała o 100%, bo jeśli się starasz, kochasz z całych sił, a druga strona zachowuje się jakby to po niej spływało, to zaczynasz się czuć nic nie warta, a do tego zaczęłam mieć objawy nerwicy, dusiłam się wieczorami i nocami...

Ale on nie kłamał tak jak ten Twój, był raczej fair, a Twój? kochasz go, ok, ale on cie tym wszystkim wykończy.... :roll:

 

mam jeszcze pytanie: ile on ma lat?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dolaczam i ja, tez bylam w zwizku z podobnym typem, klamal pisal na gad z dziewczynami poznanymi w internecie ciagle klamal, to byl notoryczny klamca. Dwa lata z nim bylam a pozniej zerwalam to byl toksyczny zwiazek, tez sie nabawilam depresji po rozstaniu bo gnojk,,,,a kochalam, ale niestety wiem ze nie byl to zwiazek przyszlosciowy i ze dalam sie wykorzystac. Nie rob tego bledu i zerwij z nim poki nie jest za pozno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

on ma 25 lat

Pisalyscie ze nabawilyscie sie przez nich(waszych chlopakow nerwic,depresji) zauwazylam u siebie rowniez ze bardazo szybko sie denerwuje latwo mnie wyprowadzic z rownowagi mam niska samoocene bo mysle ze skoro on nie okazuje swoich uczuc to moze jestem za gruba za brzaydka ze sie mnie wstydzi...ze cos ze mna nie tak.

Zaczelam przez ten incydent z gg go podejrzewac o zdrade i przez to ciagle afery...jestem chyba chorobliwie zazdrosna

to bardzo zle bo go tym jeszcze bardziej odpycham...ale tak olac i udawac ze nic sie nie dzieje to nie dobre chyba.

juz kilka dni(nocy) z rzedu przeplakane z zalu z niemocy...widze ze cos sie ze mna dzieje. Nie mam odwagi tego zakonczyc:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesli nie masz odwagi to bedziesz (prawdopodobnie) męczyć się przez następne kilka lat, kiedy w koncu nabierzesz odwagi. Nie rozumiem, jak mozna oklamywac tak druga osobe, a jeszcze bardziej wiazac sie z taka osoba, ktora oklamuje. Nie licz na to, ze sie zmieni, bo ludzie sie zwykle nie zmieniaja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem tutaj nie ma nawet pola do dyskusji.Zostaw go,zerwij i uciekaj jak najdalej.Z doświadczenia wiadomo,ze jeśli ludzie po ślubie się zmieniają,to tylko na gorsze.Jak bardzo chcesz mu pomóc i jeszcze coś tam składac-to daj mu warunek,ostatnią jedną jedyną szansę-idzie się leczyc.Jak sie wyleczy i nadal będziecie chcieli byc razem,to wtedy wrócicie do rozmowy.Jeśli dasz sie w to wpuścic,to już nie będzie co zbierac.Masz to szczęście,ze jeszcze przed ślubem miałaś okazję zobaczyc,jaki on jest.Nie daj się,walcz o siebie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Odświeżam ten stary temat bo interesuje mnie finał sprawy. Mam podobną sytuację z mężem. Jesteśmy razem 9 lat, z czego po ślubie 2 lata. Nie mamy dzieci. Już po ślubie dowiedziałam się części prawdy o moim mężu, o jego uzależnieniu od hazardu (zakłady bukmacherskie), kłamstwach i długach. Płakał, przepraszam, mówił, że kłamał bo nie chciał mnie martwić, że to się nie powtórzy. Dałam mu szansę pod warunkiem całkowitej szczerości z jego strony. I co się okazało? Po jakimś czasie, oczywiście przypadkowo odkryłam, że nadal gra, długi rosną, tak jak stosy kłamstw. Znowu ten sam scenariusz, tym razem zagroziłam, że jeśli się to powtórzy to odejdę. Jakiś czas żyłam w błogiej nieświadomości, przekonana, że mam nad wszystkim kontrolę. Jakże się myliłam. Niedawno odkryłam, że stale mnie okłamuje, pożycza pieniądze od kolegów i od obcych ludzi.

Bardzo kocham męża i nie chciałabym się z nim rozstawać, ale tak trudno jest nadal budować związek na niepewności, braku zaufania i poczuciu krzywdy. Nie wiem czy jestem w stanie mu pomóc. Nie wiem czy będę na tyle silna żeby przez to przejść, jeśli się nie uda uratować naszego małżeństwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo kocham męża i nie chciałabym się z nim rozstawać, ale tak trudno jest nadal budować związek na niepewności, braku zaufania i poczuciu krzywdy. Nie wiem czy jestem w stanie mu pomóc. Nie wiem czy będę na tyle silna żeby przez to przejść, jeśli się nie uda uratować naszego małżeństwa.

Twój mąż jest uzależniony, to choroba którą się leczy, najlepiej terapią grupową.

A Tobie bardzo polecam terapię grupową dla współuzależnionych. Sama na taką chodzę i są tam 3 kobiety, które mają właśnie mężów uzależnionych od hazardu.

Szukaj pomocy przede wszystkim dla siebie, bo jesteś współuzależniona. Jemu może też uda się pomóc ale musisz nauczyć się jak to zrobić i dowiesz się na takiej terapii właśnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam...Dziekuje wszystkim za rady.Od tamtego czasu nic sie nie zmienilo a moze zmienilo bo juz nie maja miejsca wielkie klamstwa ( mam nadzieje ze niczego sie nie dowiem w przyszlosci) Za to ja nie radze sobie z soba.Moj chlopak poszedl na studia, gdzie wiekszosc to dziewczyny, po poprzednich jego wystepkach nie mam do niego zaufania, jak ma zjazdy na zajecia to ja caly weekend siedze w domu i sie zastanawiam, wymyslam sobie historie z jego udzialem....masakra.Zapanowala we mnie zazdrosc zaborcza, ktora mnie wykancza... Czuje sie przy nim jak kolezanka albo siostra uczuc w dalszym ciagu nie dostaje od niego nie mowiac juz o seksie, moja samoocena spadla do zera. Juz kilka razy sie rozstawalismy ale jakos tak wracalismy postanawialismy zmiany ale na drugi dzien zapominal o tym... Powoli sie nastawiam ze rozstanie bedzie nie uniknione moze bedzie latwiej....niewiem, bedzie bol napewno nawet nie chce o tym myslec...ALE NIE DA SIE NIKOGO NA SILE USZCZESLIWIC niestety:(

pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli się kogoś bardzo kocha...to z miłości do tej osoby trzeba umieć pozwolić jej odejsć. Wyniosłe stwierdzenie, wiem.

Tymbardziej kiedy ukochana osoba dostarcza nam negatywnych doznan.........a my trzymamy się jej nie wiedzac czemu.

Tak naprawdę wiemy dlaczego...tylko boimy się przyznać sami przed sobą. W umyśle tworzymy historie, projektujemy,że juz zostaniemy sami,że nie jesteśmy warci złamanej złotówki,że już mamy swoje lata,że nikogo nie znjadziemy, ze jesteśmy nieatrakcyjni,że sobie sami nie poradzimy.Trzymamy sie tej osoby ,żeby mieć jakieś korzyści?A moze dlatego,ze lubimy siekimś opiekować?

Prawda jest taka,że w związku kiedy jedna osoba chce, a druga udaje,ze chce nigdy nie będzie dobrze.

Brak zaufania, wspólnych zainteresowan i wspólnie spedzanego czasu predzej czy później zakonczy sie tak jak powinno się zakończyć.

Po co ciągnąć coś co przypomina walke z wiatrakami?

Skoro ktoś jest w związku i szuka znajomości, przygód w sieci , oznacza to,że czegos mu w tym związku brakuje lub przeszkadza. Szukamy czegoś jak mamy tego czegoś w znikomych ilościach, albo jak wcale tego czegoś nie mamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×