Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy jescze mam szanse


ewa125

Rekomendowane odpowiedzi

ja mialam i miewam nadal ataki paniki ale to nie znaczy ze, jak bylam w najgorszym okresie nerwicy, pomiedzy atakami sie dobrze czulam. mialam non stop derealizacje, lek tylko taki wolnoplynacy, a co jakis czas, kiedys kilka razy dziennie takie ataki paniki ze po prostu wariowalam, mdlalam i wogole koszmar.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam kolege ktory wlasnie po szałwi nabawił sie lęków i nerwicy lekowej.

Nie raz widzialem podczas atakow paniki jednak wtedy nie wiedzialem co to dokladnie jest.

Dlatego nawet takie cos moze wyzwolic ukryta w umysle chorobe, nawet niewinna szałwia.

Dodam ze teraz juz jest z nim lepiej, bierze leki i jest mniej wiecej taki jak dawniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

motylcio -> to na pewno nie przechodzi od razu. dluzylo mi sie strasznie a poprawy byly minimalne i bardzo powolne. ciezko okreslic ale na pewno z 6 m-cy to tak bylo na prawde kiepsko, potem jakos zaczelam zmieniac radykalnie swoje zycie, odwazylam sie na wiele krokow i wiele rzeczy ktorych potrzebowalam i pragnelam ale balam sie przed nerwica zrobic bo- co to mama powie, ludzie, opinia, czy ja sobie z tym poradze itd itp. jednak jak mnie dorwala nerwica a psycholog mi powiedziala ze wlasnie zmiany i zalatwienie konfliktow wewn to jest jedyna droga do wyzdrowienia to nie mialam nic do stracenia bo zycie z silna nerwica to wegetacja.

unknown- > w tym najgorszym okresie bylo na prawde ciezko. nie zdecydowalam sie jednak brac zadnych lekow bo nawet moja psycholog powiedziala ze dobrze ze ich nie biore bo one tylko wyciszaja a nie lecza. ciezko bylo bo bylam zupelnie obojetna na wszystko, nic mnie nie cieszylo, nie moglam skupic sie nawet na obejrzeniu ulubionego filmu, za silne lęki mialam zeby cokolwiek mnie bylo w stanie zainteresowac. wachalam non stop olejek z lawendy (jest podobno antylękowy). z perspektywy czasu mysle ze dobrze jest wyplakac sie komus i wyrzucic z siebie zal do swiata i wszystkie swoje zalegajace i ukrywane problemy (moze to byc np. mama). o pasji ciezko bylo mowic bo nie moglam sie na niczym kompletnie skupic, balam sie wszystkiego. sportu tez nie uprawialam. pomagalo mi czytanie w necie tego forum. w pozniejszym okresie i teraz pomaga mi lampka wina albo piwko ale wtedy nic nie pilam pol roku bo jeszcze gorzej z derealka bylo.to wlasnie chyba bylo najgorsze ta derealizacja. ile trwala? ciezko powiedziec bo potem sie zmniejszala, potem zostal po niej juz maly slad. najgorzej bylo z kilka m-cy, potem do 2 lat mi sie utrzymywala ale taka malutka, znosna.ja mysle ze to jest reakcja organizmu proby wycofania sie z problemu, proba sprawienia ze by zniknal ale on nas dreczy bo to jest cos waznego. np. nie mam odwagi na kolokwium do pracy ale nie moge sobie pozwolic na slabosc bo taki mam charakter. sama przed soba wiec sie oszukuje ze jest ok, ze jestem silna, ide na to kolokwium, idzie wszystko dobrze ale ja nie jestem soba, trace przy tym mnostwo energii zeby przy tym wszystkim wygladac ze sie nie denerwuje. prawidlowa reakcja byloby moze wygadanie si e komus ze sie boje, ze boje sie ze sobie nie poradze, poplakanie sie itd, bo potem nawet jakby byl stres to moze by nie bylo derealki. a taka stala dderealka to powstaje moim zdaniem od przyjecia takiego schematu postepowania przez nas. to nie jest 1 kolokwium ale mnostwo rzeczy. ja sie staram, choc jest to strasznie trudne, stawiac zyciu czola. nawet jak mi sie trzesa nogi to pojde w ogien ale potem sie okazuje ze to tylko ja sobie wyobrazalam sytuacje taka straszna a tak na prawde bylo ok, a nawet jak nie bylo to jak sie czemus stawi czola to sie potem o tym szybko zapomina. np. sytuacje z kolezankami. balam sie byc soba a jednoczesnie udawalam ze jestem silna i to ciagle udawanie mnei wykanczalo. balam sie klotni, konfrontacji. teraz, jak jest potrzeba to dochodzi do klotni i nawet jezeli podczas nich trzesa mi sie nogi, czego po sobie nie pokazuje to potem nagle ta osoba mnie zaczyna lubic i szanowac bo nie okazalam slabosci i nawet po takiej klotni czuje sie oczyszczona i zapominam szybko. kiedys natomiast ciagle sie zameczalam bo balam sie i to nawet nie ma czego bo wswzyscy sa tylko ludzmi.

rozpisalam sie. ciezko to w sumie wytlumaczyc ale moze ktos cos zrozumie :)

polecam magnez, duuuuuuuuzo magnezu (tzn najwieksa dopuszczalna dawke), duzo witamin, zero kawy i papierochow. po kawie sie strasznie zle czulam i derealka byla gorsza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.... gdyby nerwica opierała się tylko na samych atakach to byłby lajt ........ najgorszy jest lęk, który się nie kończy ... to tak jakby nas coś opętało .... to totalny odlot ... nie wiesz co ze sobą zrobić ... zabierasz się za setki różnych rzeczy i żadnej nie kończysz .... bo uznajesz, że to bez sensu ...

... napisałeś, że stoisz z kumplami oni coś tam pieprzą ... a Ty jesteś w kosmosie hehe ... ja tez tak mam ......

jedynym rozwiązaniem jakie na mnie działa to praca fizyczna ..... jak coś mnie bierze .... zmuszam sie np do sprzątania czy odkurzania ..... i najważniejsze, żeby dokończyć to co sie zaczęło ..... to cholernie trudne wręcz niemożliwe ... ale nie ma innego wyboru ...... to nie przynosi od razu rezultatów ..... ale po kilku dniach, tygodniach zaczyna działać .... na prawde ;)

A jak robi mi sie słabo podczas łażenia po mieście ..... szybko zaczynam iść dumnie, energicznym marszem z podniesiona głową i równym oddechem ... po cichu śpiewam se jakąś piosenkę .... tak jakbym chciała wszystkich oszukać, że jest super zajebiście ... iii ... czasem udaje mi się nawet siebie oszukać :mrgreen: ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem tyle. Czytając twój pierwszy post uknown to tak jakbym patrzał na swoje zachowanie po zjaraniu się. Jedyna różnica między nami to ta, że nie paliłem szałwii tylko marihuanę. Objawy nierealności, niemożności skupienia, zaników pamięci, myślotoku, tysiąca myśli i głosów gdy się kładę spać ( również otwieram oczy by się upewnić że tego nie ma i to odgonić), totalny brak uczuć, zainteresowań i wiele innych. Miałem też problemy ze snem , budziłem się z paniką ale może tu lerivon coś pomógł.. Afobam również biorę. Tyle , że mnie on nie zawsze uspokaja. Boje się panicznie. Tak samo jak ty wpadałem w panikę na myśl, że uszkodziłem sobie mózg. W końcu ja i Ty nie mamy nerwicy tak po prostu z emocji jak inni, tylko my ją sobie sami wydobywamy narkotykami. To naturalne że pierwsza myśl jaka nam do głowy przychodzi, to kojarzenie efektu (tych wszystkich objawów nerwicy) z czymś co braliśmy, aby sobie wpłynąć na układ nerwowy ( czyt. narkotykami). Niestety, ale wpływ substancji psychoaktywnych ma destrukcyjny wpływ. W naszym przypadku jest to czynnik spustowy czyli wydobywacz ukrytych w nas "chorób".

Mógłbyś dostać tego "obecnego stanu" psychicznego czyli nerwicy nawet gdybyś nie palił, ale równie dobrze mógłby siedzieć w Tobie nienaruszony.

Nie musisz się martwić, z biegiem czasu objawy będą słabły, ew. zmieniały się. Raz będzie lepiej, raz będzie gorzej.

Wiele osób cierpi tak jak Ty czy ja przez narkotyki ( nawet po dwukrotnym zapaleniu marihuany ), nieistotne jakie dokładnie.

Ważne teraz abyś pracował nad sobą z całych sił żeby przywrócić sobie swój poprzedni stan psychiczny.

 

Pozdrawiam i dużo siły życzę :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Unknown - współczuję Ci serdecznie. Złapałem wyjątkowo perfidnego bad tripa z atakiem paniki. Ja miałem coś takiego po jednym seansie z marihuaną. Poczucie odrealnienia, niepokój, niemożność usiedzenia w miejscu. No a potem, już po zejściu, lęki, depersonalizacja, uczucie, że coś się zmieniło, że uszkodziłem coś sobie, że nie wrócę do siebie. Myślotok też sobie przypominam, przed zasypaniem jakieś słowa, zdania się nasuwały, skojarzenia. Koszmar. Mnie bardzo pomogły antydepresanty. Poza tym myślę, że psychoterapia byłaby tu najlepszym wyjściem (jak to w nerwicy). No i jeszcze - dużo relaksacji, oddechy, muzyka relaksacyjna. To bardzo pomaga. Spacery jak najbardziej. I nie rezygnuj, gdy nie masz siły, gdy się nie chce. A jak się uda, to miej satysfakcję, że wyszło. Pomyśl tak: może komuś zależało, żebyś się wystraszył i nie wziął już dragów. Może inna rola jest Ci przeznaczona, a nie nałóg. Pozdrowienia!

 

---- EDIT ----

 

Powinno być - złapałeś :)

 

---- EDIT ----

 

Jeszcze do Carlosa - stary, nie przejmuj się. Miałem takie lęki co do choroby psychicznej po zjaraniu się marihuaną. To było w 1996 r. i do dziś jest ze mną ok (poza spotkaniami - od czasu do czasu - z nerwicą). Tak więc Ty też nie zachorujesz na żadną chorobę i nie stracisz zmysłów. To elementy lęku panicznego tak dają Ci w kość (lęk przed umieraniem i chorobą psychiczną są częste w atakach paniki). Tak więc nie ma się co bać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja miałem na początku tak "ciężki" stan. Podobnie miałem z koszmarami. Potrafiłem przebudzać się po kilka razy w nocy, a za każdym razem gdy zasypiałem miałem inny koszmarny sen. Pomijam już fakt , że samo wybudzenie z koszmaru budziło paniczny lęk. Problem rozróżnienia rzeczywistości od snu i po prostu sam w sobie strach z nikąd.

Mi się również śniło , że jestem chory, lub że palę i robi mi się coś w głowie niedobrego. Treści tych snów było mnóstwo.

Z apetytem też miałem kłopoty. Najgorsze były pierwsze 3 dni od ataku, wówczas nie zjadłem zupełnie nic i głodu nie czułem. Pić również mi się nie chciało, ale do tego się zmuszałem.

Czasem również czuje się jak na haju. Momentami to uczucie pozostaje bardzo długo lub ciągle. Ciężka ta walka ale kto mówił , że będzie lekko. Najważniejsze by dać sobie z tym radę i to znosić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

unknown, przede szystkim masz szansę!!! jak my wszyscy tutaj i to dużą.

Wiem że trudno w to uwierzyć szczegónie na początku tego koszmaru, nie sposób żyć, ten przeciągły stan op którym piszesz mam do dziś od ponad roku, fakt że jest trochę mniejszy albo po prostu już przywykłem ale jest, nie puszcza, może czasem tak na parę dni ale to zazwyczaj po atakach lęku tak silnych że już mi obojętnie co się ze mną stanie.

Mówisz żeby nie pisać że jesteś kolejną ofiarą dragów itp. ale fakt jest taki że, schemat się znowu sprawdza, wiem że to po prostu ci w niczym nie pomoże, ale na pewno da ulgę jeżeli się boisz że ci tak zostanie i to jest coś gorszego itd. Mówię tutaj o schemacie takim że, od teraz widzisz że w sumie zawsze miałeś zachowania lękowe, nerwicowe to choćby o tej śmierci, czyli to w tobie siedziało, kumulowało się i czekało z niecierpliwością kiedy będzie miało okazję wybuchnąć, i stało się zapaliłeś....i bum psychika uległa całkiem.

Nie jest to łatwe wyjście z tego przynajmniej do tego stopnia żeby całe dnie o tym nie myśleć. A cop do leków czy jakieś zażywasz? i co do tego specjalisty to radził ci coś jeszcze, pogadał, uspokoił chociaż trochę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

unknown ... w zasadzie wszystko co tutaj opisujesz to norma ... każdy z nas ma takie jazdy ..... i jak napisał Victorek ... każdy ma szanse ..... a nawet więcej niż szanse ;) ..... po prostu raz jest źle ... a raz jest dobrze ... i nic na to nie poradzimy

... ja podobnie jak Ty brzydziłam się leków .... ale w momencie kiedy jedyną opcją wyjścia z nieustannej paniki stało się wybieganie z domu, wyskakiwanie przez okno, albo sprawianie sobie bólu ... tzn szukanie silniejszego impulsu od lęku, czegoś co by bardziej "bolało" od bólu, rozbicia i niemocy jaką wewnątrz czułam, czegoś co by odwróciło uwagę od strachu ............... uznałam, że prochy to konieczność .... nie było na co czekać ...

.... więc chyba musisz zacząć coś brać .... i czekać na poprawę, która prędzej czy później nastąpi ..... tylko nie skacz z okna ;)

Ja skoczyłam przez okno żeby uciekać nie wiem przed czym ... i nic mi się nie stało .... (skoczyłam bo uznałam, że otwieranie drzwi by za długo trwało :mrgreen: ) ...... ale raz jak byłam sama w domu i się bałam, że zwariuję .... ryczałam, latałam z kąta w kąt jak opętana ..... wymyśliłam, że zrobię przemeblowanie żeby się czymś zająć ... zaczęłam przesuwać sama szafy .... i złamałam sobie kość śródstopia ..... od razu przeszły mi lęki :mrgreen:

 

dasz rade .... musisz być cierpliwy .... głupio to brzmi ... ale nikt Ci nic innego nie poradzi ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uknown u mnie to trwa od ok pół roku. Czasem było świetnie, aż potrafiłem zapomnieć, że coś mi jest a innym razem siedząc w domu potrafiłęm się tak wkręcić myślami, że miałem ochote wypaść przez okno. Raz jest dobrze raz źle. Raz są dni dodające nadzieji, raz są takie które je potrafią całkowicie zabrać. Nie pamiętam dokładnie kiedy zniknęły mi koszmary i zaburzenia snu. Faktem jest też, że teraz rzadziej wpadam w panikę jak kiedyś. To napięcie czasem jest , ale CZASEM a nie tak jak na początku BEZ PRZERWY. Ewentualnie może się nieco nasilić i czuć się można źle trochę czasu, ale jednak widać poprawy.

Zaufaj mi, zdążysz się przyzwyczaić i w miare zaakceptować nerwice (a może i oby nawet szybko się jej pozbyć :D), co złagodzi te objawy.

Można to nazwać pewnym rodzajem zahartowania, jak wojskowa poranna zaprawa:).

No i najważniejsze. Masz szansę i to ogromną. Czasu nie cofniesz i teraz musisz pokonać nerwicę, a dasz radę! Grunt w tym, żebyś nad tym pracował i przeczekał te najgorsze chwile.Wiem że to trudne ale miej świadomość , że ze swoim problemem nie jesteś sam bo jest nas tu wielu. Nie polecam już nigdy próbować narkotyków, bo może to nasilić objawy lub kiedyś spowodować nawrót nerwicy.

Nie mam zamiaru prawić morałów , że narkotyki są złe i Bozia karze jak się je bierze, bo sam paliłem marihuanę i wyciągałem z niej te "pozytywne wrażenia" ( oczywiście omylnie pozytywne bo teraz wydobyła mi siedzącą we mnie nerwicę ), jednak skoro nerwica "dzięki" szałwii Ci wyskoczyła, to polecam żyć z nastawieniem : Narkotyki nie są dla mnie.

 

Jeszcze raz pozdrawiam i życzę dużo siły, woli walki oraz mocy ducha w pokonywaniu cieni własnej psychiki:) Uda Ci się. Nie będziesz do końca życia tułał się z nerwicą od 2 razy z szałwią!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz szanse tylko to zalezy od Ciebie. Każda nerwica jest do wyleczenia tylko trzeba duzo pracy w siebie wlozyc. Na temat narkotykow sie nie wypowiadam, sam kiedys probowalem ale na szczescie jak szybko zaczalem tak szybko przestalem palic(chodzi o marihuane). Przynajmniej wiem ze jak ktos mowi ze to nieszkodliwe, i ze to lekki narkotyk... to jest kretynem badz tez mowi to co gdzies tam kiedys wyczytal czy uslyszal... albo co chcial uslyszec.

 

A tak do tematu to nie myslales o psychoterapii? bo to bardziej pobudzilo Ci objawy nerwicowe niz wywolalo chorobe wiec cos wczesniej bylo nie tak. A na trwale to sie terapią leczy :)

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

unknow, , wiem ,że te objawy które masz przerażają ciebie, ale to tylko nerwica , z tym można żyć , co prawda kiepsko , ale wiedz ,że jak większość tutaj leczymy się na nerwicę . Objawy, które masz my tez mamy albo mieliśmy. Mnie pomógł efectin er 150 i psychoterapia Innym pewnie co innego. Ale musisz chyba zasięgnąć porady specjalisty i nie poddawać się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×