Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak zrozumienia ze strony rodziny


Filomatka

Rekomendowane odpowiedzi

Ja mam taki problem, że w domu nikt nie rozumie moich stanów lękowych. Kiedy one mnie nachodzą, często słyszę "zachowujesz się jak dziecko", "weź się w garść", "znowu przesadzasz", " jesteś nienormalna, trudno z tobą wytrzymać" :cry: Czy wasze rodziny reagują podobnie? Jeśli tak, to jak sobie z tym radzicie? Ja nie mam pomysłu. Jedyną osobą, która mnie rozumie w tych stanach jest mój chłopak. Nigdy mi nie dokucza, zawsze pomaga, ale to co się dzieje w moim domu to masakra. Ostatnio byłam na wakacjach i lęki nachodziły mnie sporadycznie, wróciłam do domu i jest coraz gorzej. Nachodzą często i są silne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem Cię... U mnie w domu na porządku dziennym są takie zdania, jak: "daj już spokój", "przestań męczyć", "nie chce mi się tego słuchać", "pozbieraj się wreszcie". Z początku miałam nadzieję, że choć matka mnie zrozumie, ale się myliłam... Teraz, gdy słyszę podobne komentarze, zamykam się w pokoju, włażę pod kołdrę i popadam w odrętwienie. Z dwojga złego lepsze to niż zwykła agresja. :-|

Niedawno z powodu nerwicy zostawił mnie chłopak po prawie dwuletnim związku. Był moją opoką i przyjacielem (przynajmniej tak myślałam), a zranił mnie bardziej niż ktokolwiek inny...

Efekt tego wszystkiego jest następujący: przestałam ufać komukolwiek, zwierzać się, rozmawiać. Gdy nachodzą mnie lęki, chowam się po kątach i próbuję zniknąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Martycjo, może nie uwierzysz, ale czasami coś co rani, w obliczu przyszłych lat, wydarzeń jest błogosławieństwem. Kiedyś wydawało mi się, że nie znajdę nikogo, kto zaakceptuje moją nerwicę, moje stany. Ludzie uciekali, nie było mowy o koleżankach a co dopiero kimś, kto zechce być przy mnie w najcięższych momentach przez całe życie. Mimo to jest inaczej - sam się znalazł. Myślę, że najlepsze jeszcze przed tobą. Głowa do góry :D

Co do niezrozumienia przez matkę, moja też mnie nie rozumie. Mieszkam tylko z nią i z babcią, mój ojciec odszedł od nas a ja mam pecha, bo go bardzo przypominam z wyglądu. Chyba ona tego nie znosi.

Ważne jest, że trafiłaś na forum. Pisz o swoich problemach, ludzie będą chcieli pomóc. Zawsze raźniej, kiedy jest nas więcej. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem w tej samej sytuacji. Tyle że ja już mam swój dom i znam swoje stany na tyle dobrze, żeby sobie z nimi doskonale radzić.

Ale dopóki mieszkałam z rodzicami nie było mowy o jakimkolwiek zrozumieniu czy pomocy. Do dziś nie mogę im zapomnieć tego, że widząc mnie w tak strasznym stanie (ponad 10 lat temu, pierwszy atak depresji i nerwicy) nijak nie zareagowali, udali że wszystko jest OK.

Gdyby nie moja silna wola i chęć walki pewnie bym już tego nie pisała. Więcej - musiałam się ukrywać z moim leczeniem, bo mam matkę która nie toleruje brania leków i używania kosmetyków i wszedzie węszy chemię, któa powoduje raka...

Od tego czasu nauczyłam się ufać tylko sobie w tej kwestii. Teraz mam swoją rodzinę ale mąż ma mgliste pojęcie o mojej przypadłości, na szczęście na lekach żyję zupełnie normalnie, wychowuję dziecko, pracuję i codziennie pokonuję do pracy 60 km autem.

I mam tylko nadzieję, że zawsze uda mi się utrzymać moją chorobę w ryzach, tym bardziej że myślę o rozpoczęciu niedługo psychoterapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jesteś bardzo dzielna, podziwiam cię...

Może u ciebie to też wynikało z samopoczucia twojej mamy, ten lęk przed chemią wygląda mi na natręctwo :x

Ja się dobrze czuję poza domem. Jak pojechałam na wakacje z chłopakiem osłabiła się częstotliwość lęków, a jak się pojawiały, zawsze mogłam liczyć na jego pomoc i przechodziły. Dużo wie o tym co mi dolega, to też mi daje poczucie bezpieczeństwa. Możesz podrzucić informację swojemu mężowi o nerwicy. Często problem niezrozumienia wynika z małej wiedzy na ten temat, uważam że ludzie powinni o tym czytać. Niestety, w moim domu to się nie udało :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z kolei przez obawę braku zrozumienia ze strony rodziny znajomych etc, ukrywam swoją nerwicę juz przez kilka lat. Naprawdę nie wiem co gorsze, czy brak zrozumienia czy tłumienie w sobie wszystkiego, jak jest cięzko nie można z nikim nawet chwilę porozmawiać... trzeba wszystko samemu przetrzymać. Jak się chce płakać z bezradności, trzeba udawać że wszystko jest ok....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja kiedys balam sie ze moja kolezanka zauwazy moje ataki paniki i strasznie glupio sie przed nia czulam jak mnie nachodzilo a potem ktoregos dnia ona zaczela do mnie mowic ze od 2 lat ma ataki paniki :shock: .wtedy ja tez sie przyznalam i powiedziala - a myslalam ze jestes normalna. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio zdobyłem się na odwagę i postanowiłem zrobić konfrontację z moją matką na temat mojego dzieciństwa, stylu wychowawczego rodziców i jego wpływ na moje obecne życie. Oczywiście wszystkiemu zaprzeczyła. Plusem jednak było to, że podeszła do moich zaburzeń ze spokojem i zrozumieniem. Ciągle zachęca mnie do leczenia. Może nie rozumie moich stanów lękowych, ale szanuje to, że niekiedy chcę zostać sam, a nawet nieraz usiądzie i zaproponuje rozmowę. Myślę, że wsparcie najbliższych to bardzo cenna rzecz. Szkoda, że wielu z nas jej nie doświadcza. Kiedy zawodzą najbliżsi, ciężko szukać pomocy w obcych ramionach. Wszystkiego się wtedy odechciewa. Czujemy się wtedy tacy samotni, opuszczeni i nikomu nie potrzebni. Zadajemy sobie pytania dlaczego ludzie nie akceptują nas takimi jakimi jesteśmy i nie znajdujemy odpowiedzi. Poza tym myślę, że warto korzystać z każdej pomocnej dłoni. Jeżeli choć dla jednej osoby jesteśmy cenni to nie bójmy się prosić o pomoc. Najlepiej to bądźmy cenni sami dla siebie - to zasadniczy punkt wejścia na ścieżkę zdrowia. P.S Mnie też kiedyś dziewczyna zostawiła, bo nie potrafiłem złamać bariery moich lęków. Bardzo bolało, ale żyć trzeba dalej, ponieważ sami jesteśmy odpowiedzialni za nasze życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla kazdego zdrowego my chorzy jestesmy dziwakami i nic nie poradzimy.Ludzie tacy z natury sa niesmiali szukaja pomocy w rodzinie i jej nie znajduja bo nikt tego nie rozumie,syty nigdy nie zrozumie glodnego.Ja tez nie rozumialam swojej mamy wiedzialam ze jest chora bo widzialam to i sama jej to mowilam zeby poszla do lekarza.Ale tylko wspomnialam o psychiatrze to natychmiast robila uniki ze nic jej nie jest ze ja jestem wariatka.Mam bujna wyobraznie i potrafie wyobrazic sobie rozne sytuacje.Umialam zobaczyc jej chorobe tylko nie wiedzialam gdzie mam isc aby jej pomoc.Myslalam ze mnie to nie czeka ze ja na to nie bede chora.Dlatego ja rozumiem jak boli gdy mowia, wez sie w garsc,nie szukaj wymowki ze jestes chora.Lecz moja pamiec plata mi figle i nie chce mnie sluchac,to co ja mam na to poradzic.Zartuja ze jak zab boli to trzeba wyrwac,madrale.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w rodzinie nerwica jest dosc "popularna".Ja choruje od 7 miesiecy,mieszkam za granica wiec nie mam czestego kontaktu z moja rodzina,ostatni odwiedzila mnie mama,wiedziala o mojej chorobie bo utrzymujemy ze soba kontakt ale nie mialam sansy porozmawiac z nia na osobnosci prosto w oczy.Troche mnie zaskoczyla,podeszla dotego tematu bardzo powaznie,powiedziala ze mnie rozumie,ze ma czasem leki(obie mamy je przez te same wydarzenia),balam sie ze mnie wysmieje :( .Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyla,nawet moja babcia przez mame przekazala mi kilka paczek melisy :D ,moja babcia to weteranka w wieku 78 lat prawie wyszla z nerwicy :!: teraz to juz tylko ziolka :lol: .Wiem czego moge spodziewac sie po nerwicy i tak bardzo sie nie boje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale i tak nic nie przebije Mojej Własnej Rodzonej Siostry, która nazwała mnie debilem :( I na dodatek się śmieje ze wszystkich moich ataków nerwicy. A wtoruje Jej Narzeczony. Czyli krotko mowiac nawet we wlasnym domu jestem szykanowany. I jak Ja mam sie w takich warunkach pozbyc niesmialosci w stosunku do otoczenia. Wie Ktoś :?::?::evil::evil::evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdy ja sie dowiedzialam o mojej chorobie,dzieci mnie nie zrozumialy i nadal tak jest,partner ktory przyjezdza do mnie tez zaczyna miec pretensje.Chociaz sam ma tego typu problemy po rozstaniu,bardzo mocnym z zona,nawet z nozem skoczyla do niego byle sie wyprowadzil.Spotkalam bratnie dusze na dzialce sasiadka i jej siostra obie maja ten sam problem .Znamy sie i szanujemy od lat a teraz jestem pod dobra opieka tak wspanialych przyjaciol.Wiem ze sa i moge na nich liczyc,to sa juz ludzie na emeryturze,wiedza jakie zycie mialam z mama i wiem ze mnie wspieraja sa kochane i dobre.Jeszcze raz powtarzam,syty glodnego nigdy nie zrozumie.Mowi sie rowniez"mnie to nigdy nie spotka". A gdy nadejdzie choroba ktora jak duch omota umysl i cialo to nie umiemy przyznac sie ze nas to nie ominie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zgadzam sie z kazia z8 ale niestety ja jestem sama ze swoim problemem nikt mnie nie rozumie mąż mysli ze to jakiś wymysł nawet krzywo się patrzy albo robi głupie docinki kiedy widzi ze czytam na ten temat a gdy powiedzialam mu o psychoterapi to mnie wysmial po co mam do kogos isc i opowiadac zale,uwaza ze wystarczy isc do psychiatry zażyć tableteczke i ona mi pomoże...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Madzia,Misiek ma racje,nie przejmuj sie a na psychoterapie idz i nie mow na razie mezowi.Powiedz ze masz isc do le karza masz ustalony termin i on musi to przyjac do wiadomosci,a co bedzie w tym czasie mowil lub robil to nie sluchaj zatkaj uszy i licz od 20 do 1 .Ciekawe jaka bedzie jego reakcja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

madzia26 do niczego nie jest Ci potrzebne pozwolenie męża - po prostu idź i nie musisz go nawet o tym informować a wsparcie i zrozumienie masz tutaj - w Nas więc nie jesteś sama ;)

Pozdrawiam cieplutko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio próbuję się dostosować jakoś do życia, z dala od tego patogennego środowiska, które opisałam w pierwszym poście. Mam lęki, z powodu tego, że dzwonią, ale żyje mi się z dala od tego domu dobrze, poprawia mi się samopoczucie, prawie nie muszę spędzać czasu przed kompem (tam często uciekałam właśnie w komputer) Wszystko jest jakby bardziej realne, intensywne. Nie wrócę tam nigdy.

Madzia, może pogadaj z mężem? Wsparcie w leczeniu jest potrzebne, a często takie zachowanie wynika z niewiedzy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobry temat, bo każdy się chyba boryka z brakiem zrozumienia wśród najbliższych. Ja się czasem czuję jak takie zwierzątko, które chce siku, a oni mu dają jeść (głupie porównanie troche). Na szczęście udało mi się uciec od zdań: "Przestań się użalać nad sobą", "Skończ wymyślać i weź się do roboty" itp. Takie tam standardowe teksty jak u większości z was. Mieszkam od tygodnia z babcią, która jak mówie, że się źle czuje, to odpowiada zawsze, że ona też i to pewnie przez pogodę:) Śmieszy mnie to zawsze, ale przynajmniej taka odpowiedź nie dobija. Przeprowadzka pokryła się mniej-wiecej z odnalezieniem tego forum i muszę powiedezieć, że od tego czasu czuje się znacznie lepiej. Nawet jazda tramwajem nie sprawia mi problemu:) Totalnie staram się nie stresować niczym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×