Skocz do zawartości
Nerwica.com

dziambi

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dziambi

  1. 19 może być. A gdzie tak wogóle się spotkamy?
  2. Ja chętny jestem. Dzięki IceMan za info
  3. jak pada to mam parasol, a palto to tylko na specjalne okazje;] jest fontanna i dwa pomniki jak typ walczy z lwami.
  4. maja, czyli jana pawła, pod lwami mi chodzi. sorry, ale nie miałem okazji zajrzeć na forum i sprostować. co do lokalu to możemy ustalić jak sie spotkamy. Tak chyba najlepiej. ---- EDIT ---- post pod postem pisze bo mi wyskoczyło, że nie mogę edytować poprzedniego. tak jeszcze pomyślałem... mam czerwoną bluzę więc pewnie łatwo byłoby rozpoznać mnie, chyba. mogę być trochę wcześniej, tak 19;45 jak coś i wabić ludzi :) mówiłem o tym tyle lwów, bo zazwyczaj z przodu się ustawiają i od fosy myśle lepiej. z takich knajp gdzie cicho i zazwyczaj pusto jest to u7, koło szermierza, czy jak mu tam (ten co mu szble kradną ciagle). Tam jest zawsze miejsce i piwo za 5zł. ---- EDIT ---- o, a jednak edit sam się zrobił. weird...
  5. pręgierz jest beznadziejny na ustawki, lepiej na maja pod lwami tam z tylu od fosy. mniej ludzi będzie o ile wogóle. można zajść do kredensu bo nie byłem, a ciekaw jestem jak dobre czasy przerobili. Jest jeszcze dobra miejscówka w plenerze, ale pewnie wszystkim zimno będzie więc nie proponuję. 20;00 trochę późno,bo wcześniej większa szansa na miejscówki w pubach, ale niech będzie.
  6. widzę, że spore zamieszanie sie zrobiło wokół spotkania. Ja się piszę na 99% jak to IceMan powiedział, nie wiadomo co sie wydarzy, ale żadne lęki mnie nie powstrzymają. 7.11 pasuje idealnie. 11 nie bo mam urodziny :)
  7. Też bym zmienił pracę. Po co się użerać z kimś? Możesz ewentualnie zagłosić to do przełożonego kierowniczki, (miałem sytuację, że w pracy mi i koledze z którym się zatrudniliśmy robili na złość współpracownicy i docinki różne w naszą strone szły. Zgłosiliśmy prezesowi i po interwencji nawet zaczęli nam pomagać) albo wygarnij jej w twarz co myślisz, że po miesiącu nie można się wszystkiego nauczyć i takie tam, to może zmieknie jak zobaczy, że nie dajesz sobą pomiatać, ale na to trzeba odwagi.
  8. mi też po alkoholu wszystko przechodzi, fobie, lęki. 2-3 piwa i jest git. Jak więcej walne to mogę gadać z nieznajomymi, śpiewać na karaoke, a normalnie boję się zapytać o co kolwiek, albo zadzwonić. Najlepsze lekarstwo jak dla mnie i nigdy sie na nim nie zawiodłem, poza kacem to nie widze skutków ubocznych, a pewnie na dluższą metę szkodzi tak samo albo mniej jak leki farmakologiczne czy jak to się tam nazywa. Wiem, że nie zawsze można "walnąć" bro, ale jak np. w Anglii szedłem na zakupy, albo zapłacić za mieszkanie to przed 2 piwka i bylo ok.
  9. Mahadevi, w takim razie też mam fobie społeczną, bo od zawsze dupa jestem do załatwienia czegokolwiek, wstydze, czy też boje zapytać zawsze, albo poprosić o coś, więc żadne to pocieszenie:) Da się coś z tym zrobić? Przełamywanie się średnio mi wychodzi.
  10. To na pewno jest nerwica. Ja mam podobne objawy jak kierowniczka mnie prosi, żebym gdzieś poszedł gdzie nie byłem (do jakiegos tam działu), albo zadzwonił. EEG zawsze było ok, mimo że trzy ataki padaczki miałem wiec nie wiem czy to badanie ma jakiś sens. Moja koleżanka ma jakieś tam nieprawidłowości w zapisie EEG, a jest zdrową osobą bez nerwicy i padaczki. Wogóle, pani psycholog powiedziała mi, że brak u mnie zmian w zapisie jest wynikiem właśnie nerwicy, która jest chorobą na tle psychicznym, a padaczka powstaje na skutek uszkodzenia bądź zaburzeń układu nerwowego w sensie fizycznym i to wychodzi w zapisie. Bez sensu z tym EEG. Chyba tomografia jest bardziej wiarygodna.
  11. Dobry temat, bo każdy się chyba boryka z brakiem zrozumienia wśród najbliższych. Ja się czasem czuję jak takie zwierzątko, które chce siku, a oni mu dają jeść (głupie porównanie troche). Na szczęście udało mi się uciec od zdań: "Przestań się użalać nad sobą", "Skończ wymyślać i weź się do roboty" itp. Takie tam standardowe teksty jak u większości z was. Mieszkam od tygodnia z babcią, która jak mówie, że się źle czuje, to odpowiada zawsze, że ona też i to pewnie przez pogodę:) Śmieszy mnie to zawsze, ale przynajmniej taka odpowiedź nie dobija. Przeprowadzka pokryła się mniej-wiecej z odnalezieniem tego forum i muszę powiedezieć, że od tego czasu czuje się znacznie lepiej. Nawet jazda tramwajem nie sprawia mi problemu:) Totalnie staram się nie stresować niczym.
  12. Mi termin obojetnie jaki odpowiada, ale październik bedzie chyba najodpowiedniejszy bo wszyscy wrócą z wakacji. Tylko pewnie i tak to nie wypali bo zawsze jest dużo gadania, a później g z tego wychodzi (np. spotkania klasowe po latach, choć nie zawsze). Myśle, że takie spotkanie to dobry pomysł i warto go zrealizować bo przecież kontakt i zrozumienie jest w naszym przypadku bardzo ważny, a kto nas rozumie lepiej jak my sami?
  13. dziambi

    Magnez ...

    na podwalu, kolo akademii muzycznej jest calkiem niezla poradnia na fundusz, ale jak kolega ma problemy z laska to raczej do urologa bym sie udal
  14. Jak się czuje zbyt dobrze to nagle mnie nachodzi coś takiego, że "halo... a czy przypadkiem nie powinieneś mieć zawrotów?" i zaczynam się pocić i źle czuć. Tak jakby mi tego brakowało. Z jednej strony chce wyzdrowieć, a z drugiej brakuje mi tego. Nie potrafie racjonalnie wytłumaczyć czemu tak jest. Tak jak z fajkami: ludzie wiedzą, że to złe i szkodzi, a i tak palą. Właśnie to mnie martwi. Że się uzależnie od nerwicy i już mi tak zostanie
  15. a po co wogóle robiłeś EEG? Przy nerwicy nie ma zmian w zapisie. Ja miałem 4 ataki padaczki i się na nią leczyłem ponad 5 lat, a zapisy zawsze miałem ok i żaden baran (czyt. lekarz) nie wpadł na to, że mogę mieć nerwice.
  16. Dokładnie, najważniejsze jest podejście i wiara, że kiedyś to się skończy. Ja postanowiłem zacząć od psychoterapii. Pojęcia nie mam jak to wygląda, ale ponoć pomaga.
  17. Już mi te lęki przechodzą na szczęście, ale na początku i to na obczyźnie to było przerąbane. Jak napisałem w pierwszym (i drugim poście siłą rzeczy ;]) już sobie radze jako-tako i wygadanie się na tym forum też mi trochę pomogło. Podobnie jak wróbelek Elemelek też czasem myśle, że mi to nigdy nie przejdzie, a nie chce z tym badziewiem do końca życia się użerać bo są ciekawsze rzeczy do roboty.
  18. Dokładnie tak było też ze mną. Załamałem się. Miałem 16 lat i nic nie mogłem robić. Ani piwa, na imprezę pójść, czy choćby na basen. Ciągle myśl, że zaraz mogę stracić przytomność. Po pewnym czasie ludzie przestają dzwonić bo i tak wiadomo, że nie pójdę. Zostałem sam, a jak człowiek nie ma wsparcia to sobie napędza to wszystko i się pogrąża. Jedni sobie z tym radzą lepiej inni gorzej. Nie każdy ma silną psychikę i nie każdy może się z tym pogodzić.
  19. bez sensu się dwa razy zrobiło, a było, że strona wygasła.
  20. Witam wszystkich. Wczoraj trafiłem na to forum i w końcu zobaczyłem, że nie jestem sam co mnie niezmiernie podniosło na duchu. Moja nerwica zaczęła się 6 lat temu, ale do maja tego roku nazywana była "padzaczką ogniskową". Pewnego marcowego dnia 2002r. podczas jazdy na desce straciłem przytomność i obudziłem się w karetce. Okazało się, że miałem atak padaczki. Byłem w szpitalu 2 tyg na chirurgii i mnie wypisali. Po dwóch miechach mialem kolejny atak w domu i trafiłem na neurologię i tam mi stwiedzili padaczkę. Później był spokój, ale zauważyłem, że drżą mi ręcę i pocę się bardziej niż zwykle i mam problemy z pamięcią i koncentacją. Lekarze tłumaczyli to skutkami ubocznymi leków. Nie było to specjalnie dokuczliwe. Po drodze mialem jeszcze jeden atak, ale ogólnie było ok. Problemy się zaczęły jak pojechałem do Anglii w listopadzie 2006. Po trzech dniach dostałem ataku znów. Obudziłem się w karetce i wtedy się zaczęło... Od tamtej pory mam takie dziwne uczucie mrowienia, ucisku z tyłu głowy, mrowienie w łydkach. Mam wrażenie, że zaraz strace przytomność, wzrok mi się zmienia (nie wiem jak to wytumaczyć) musiałem zrezygnować z okularów (nosze od zawsze) bo co zrobiłem nowe to się okazywały złe. Z początku bałem się wychodzić z domu, nie mogę przebywać w zatłoczonych miejscach, na otwartych przestrzeniach, w waskich korytarzach. Kreci mi się w głowie kiedy mija mnie dużo ludzi i wszystko się porusza. Nie mogę np. Pisać sms'a idąc bo skupiam się na telefonie, a podemną się kostka chodnikowa przesówa i mam zawroty. Pocę się jak szalony. Ciągle. Wrażliwe mam oczy na światło, szczególnie jarzeniówki. Wyizolowałem się bardzo bo nikt mnie nie rozumie. Wszyscy mówią, że sobie wmawiam,że mi tak wygodnie się źle czuć bo nic nie chce mi się robić. Bagatelizują. Straciłem uczucia i wszystko jest mi obojętne, nie mam chęci do życia. Zdarza mi się płakać bez powodu. Pamięć mi się bardzo pogorszyła. Mam czasem tak, że ktoś coś do mnie mówi, a ja nawet nie potrafie powtórzyć ostatniego zdania. Sto myśli na minutę. Wszystkim się przejmuję. Wiecznie zmęczony jestem. Często czuję się jak we śnie. Wydaje mi się, że mogę wskoczyć pod samochód i nic mi się nie stanie. Czasem mam chore myśli, których się boję, ale nie chce o tym mówić... Do tego, że mam nerwicę doszedłem sam jakoś 3 miesiące temu wyciągając wnioski z pewnych sytuacji i okoliczności wystepowania dolegliwości. Badania EEG, tomografia i jeszcze jakieś tam zawsze wychodziły mi ok. Zadnych zmian w korze mózgowej, zapisy dobre, ale nikt nie zasugerował nerwicy. Niedawno psycholog mi powiedział, że ataki padaczki są reakcją mojego organizmu na stres i tyle. Od tego w Anglii nie miałem już żadnego i wierzę, że nie bede miał. Przestałem brać leki na epilepsję bo jej nie mam. Planuję się zapisać na terapię, chociaż sam nie wiem co o tym myśleć. Alkohol mi pomaga, tylko że to nie jest rozwiązanie na dłuższą metę. Z atakami nerwicy do niedawna radziłem sobie tak, że siadałem, albo wychodziłem ze sklepu, autobusu itp. Takie typowe. Od pewnego czasu stawiam czoła kurestwu (tak to nazywam ) i jak jest mi słabo mówie sobię: "Olej to. Jesteś silny, to jest niedorzeczne, jesteś normalnym człowiekiem, itp.", często mi to pomaga. Staram się też skupiać myśli na czymś innym i też działa, ale nie mam na czym za bardzo... Psychiatra przepisał mi chlorprothixen, ale strasznie senny po nim jestem i teraz biorę tylko przed snem, nie mam przynajmniej problemów z zasypianiem, a czy mi pomaga to nie wiem. Sorry za tego posta, ale nie mam nikogo z kim mógłbym porozmawiać kto by mnie zrozumiał...
  21. Witam wszystkich. Wczoraj trafiłem na to forum i w końcu zobaczyłem, że nie jestem sam co mnie niezmiernie podniosło na duchu. Moja nerwica zaczęła się 6 lat temu, ale do maja tego roku nazywana była "padzaczką ogniskową". Pewnego marcowego dnia 2002r. podczas jazdy na desce straciłem przytomność i obudziłem się w karetce. Okazało się, że miałem atak padaczki. Byłem w szpitalu 2 tyg na chirurgii i mnie wypisali. Po dwóch miechach mialem kolejny atak w domu i trafiłem na neurologię i tam mi stwiedzili padaczkę. Później był spokój, ale zauważyłem, że drżą mi ręcę i pocę się bardziej niż zwykle i mam problemy z pamięcią i koncentacją. Lekarze tłumaczyli to skutkami ubocznymi leków. Nie było to specjalnie dokuczliwe. Po drodze mialem jeszcze jeden atak, ale ogólnie było ok. Problemy się zaczęły jak pojechałem do Anglii w listopadzie 2006. Po trzech dniach dostałem ataku znów. Obudziłem się w karetce i wtedy się zaczęło... Od tamtej pory mam takie dziwne uczucie mrowienia, ucisku z tyłu głowy, mrowienie w łydkach. Mam wrażenie, że zaraz strace przytomność, wzrok mi się zmienia (nie wiem jak to wytumaczyć) musiałem zrezygnować z okularów (nosze od zawsze) bo co zrobiłem nowe to się okazywały złe. Z początku bałem się wychodzić z domu, nie mogę przebywać w zatłoczonych miejscach. Kreci mi się w głowie kiedy mija mnie dużo ludzi i wszystko się porusza. Nie mogę np. Pisać sms'a idąc bo skupiam się na telefonie, a podemną się kostka chodnikowa przesówa i mam zawroty. Pocę się jak szalony. Ciągle. Wyizolowałem się bardzo bo nikt mnie nie rozumie. Wszyscy mówią, że sobie wmawiam,że mi tak wygodnie się źle czuć bo nic nie chce mi się robić. Bagatelizują. Straciłem uczucia i wszystko jest mi obojętne, nie mam chęci do życia. Zdarza mi się płakać bez powodu. Pamięć mi się bardzo pogorszyła. Mam czasem tak, że ktoś coś do mnie mówi, a ja nawet nie potrafie powtórzyć ostatniego zdania. Sto myśli na minutę. Wszystkim się przejmuję. Wiecznie zmęczony jestem. Często czuję się jak we śnie. Wydaje mi się, że mogę wskoczyć pod samochód i nic mi się nie stanie. Czasem mam chore myśli, których się boję, ale nie chce o tym mówić... Do tego, że mam nerwicę doszedłem sam jakoś 3 miesiące temu wyciągając wnioski z pewnych sytuacji i okoliczności wystepowania dolegliwości. Badania EEG, tomografia i jeszcze jakieś tam zawsze wychodziły mi ok. Zadnych zmian w korze mózgowej, zapisy dobre, ale nikt nie zasugerował nerwicy. Niedawno psycholog mi powiedział, że ataki padaczki są reakcją mojego organizmu na stres i tyle. Od tego w Anglii nie miałem już żadnego i wierzę, że nie bede miał. Przestałem brać leki na epilepsję bo jej nie mam. Planuję się zapisać na terapię, chociaż sam nie wiem co o tym myśleć. Alkohol mi pomaga, tylko że to nie jest rozwiązanie na dłuższą metę. Z atakami nerwicy do niedawna radziłem sobie tak, że siadałem, albo wychodziłem ze sklepu, autobusu itp. Takie typowe. Od pewnego czasu stawiam czoła kurestwu (tak to nazywam ) i jak jest mi słabo mówie sobię: "Olej to. Jesteś silny, to jest niedorzeczne, jesteś normalnym człowiekiem, itp.", często mi to pomaga. Staram się też skupiać myśli na czymś innym i też działa, ale nie mam na czym za bardzo... Psychiatra przepisał mi chlorprothixen, ale strasznie senny po nim jestem i teraz biorę tylko przed snem, nie mam przynajmniej problemów z zasypianiem, a czy mi pomaga to nie wiem. Sorry za tego posta, ale nie mam nikogo z kim mógłbym porozmawiać kto by mnie zrozumiał...
×