Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witajcie nerwuski


Pysiamisia07

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Już wcześniej borykałam się z nerwicą lękową i napadami paniki. Wróciłam do zdrowia i byłam wolna od irracjonalnego lęku przez 18 lat. Byłam pewna, że mam to za sobą i że ten stan już nigdy nie powróci. Przez ostatnie kilka lat miałam sporo różnych problemów i stresu. Byłam prawie sama z tym. Przy tym nie wyrażałam swoich uczuć, ukrywałam je. Poskutkowało to napadami lęku oraz umiarkowaną depresją. Nie wychodzę sama z domu od marca tego roku. Próbuję sama zmierzyć się z tym problemem. Mój system nerwowy wzmocnił się, nie jestem już taka płaczliwa i smutna jak byłam. Biorę 1 tbl. SRRI od czerwca. Czuję się lepiej, ale nie mam odwagi sama opuścić dom i pójść, gdzie mam ochotę. Jak sobie z tym poradzić ? Znacie jakieś skuteczne sposoby na silny lęk po opuszczeniu domu?  Pozdrawiam serdecznie 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Pysiamisia07 napisał:

Witam. Już wcześniej borykałam się z nerwicą lękową i napadami paniki. Wróciłam do zdrowia i byłam wolna od irracjonalnego lęku przez 18 lat. Byłam pewna, że mam to za sobą i że ten stan już nigdy nie powróci. Przez ostatnie kilka lat miałam sporo różnych problemów i stresu. Byłam prawie sama z tym. Przy tym nie wyrażałam swoich uczuć, ukrywałam je. Poskutkowało to napadami lęku oraz umiarkowaną depresją. Nie wychodzę sama z domu od marca tego roku. Próbuję sama zmierzyć się z tym problemem. Mój system nerwowy wzmocnił się, nie jestem już taka płaczliwa i smutna jak byłam. Biorę 1 tbl. SRRI od czerwca. Czuję się lepiej, ale nie mam odwagi sama opuścić dom i pójść, gdzie mam ochotę. Jak sobie z tym poradzić ? Znacie jakieś skuteczne sposoby na silny lęk po opuszczeniu domu?  Pozdrawiam serdecznie 🙂

Witaj.

Ja też mam ten sam problem. Nie pomogę bo nadal sama nie wychodzę z domu 🤪

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś nie potrafiłam wyjść z domu bo odczuwałam strach przed ludźmi.  Miałam małe dziecko i męża pracującego, który nie mógł wiecznie wszystkiego robić dla mojego komfortu. Trzeba było iść do przedszkola, zrobić zakupy itd itp.

Strasznie wspominam też czas...lęk nie do opisania. Bywało, że błądziłam między półkami sklepowymi i nie potrafiłam się skupić. Jednak tylko ten mus życia wbrew wszystkiemu uważam, że mi pomógł. Codzienne zmaganie z lękiem spowodował, że z biegiem czasu małymi kroczkami zaczęłam dostrzegać bardziej racjonalnie to co się dzieje wokół mnie. Dodatkowo stosowałam leki i chodziłam na psychoterapię...

Wiem jedno nie można się dać opętać lękowi bo pozostając w domu on dominuje, nami rządzi a tym samym zabiera wszystko najlepsze co możemy doświadczyć w życiu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Melodiaa napisał:

... Dodatkowo stosowałam leki i chodziłam na psychoterapię...

Wiem jedno nie można się dać opętać lękowi bo pozostając w domu on dominuje, nami rządzi a tym samym zabiera wszystko najlepsze co możemy doświadczyć w życiu. 

Też chodziłam na terapię psychodynamiczną i poznawczo-behawioralną. Na psychodynamicznej przerobiłam traumy z dzieciństwa, na TPB szybko pokonałam paniczny lęk. Tym razem jest to paniczny lęk z umiarkowaną depresją. Wiem, że schematy myślowe i przekonania ściągają mnie w dół, powodują brak pewności siebie i odbierają poczucie własnej wartości. Czekam na moment, by poczuć się na tyle silna, by móc poradzić sobie z napadem paniki. Zaczęłam psychoterapię TBT prywatnie, ale po kilku spotkaniach zrezygnowałam, bo przy tamtym tempie psychoterapeuty terapia ta musiałaby trwać ponad rok. Nie stać mnie na to. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Pysiamisia07 napisał:

Czekam na moment, by poczuć się na tyle silna, by móc poradzić sobie z napadem paniki.

Zastanawiam się czy można się przygotować na utratę kontroli nad sobą? W mojej opinii nie do końca...

Trzeba to przetrwać...

Z pewnością unikałam miejsc które źle mi się kojarzyły i bardzo ich się balam.

Nawet sklep zmieniłam na inny, na cmentarz chodziłam poza 1.11. Na wywiadówki nie chodziłam. Organizowalam sobie życie pode mnie..byle by nie spotkać szczególnych ludzi, dużej ilości i nie czuć uwięziona w jakiejś grupie gdy wiedziałam, że mogę tego nie przetrwać ale żyć musiałam. Jeździłam samochodem zamiast chodzic po chodniku i mijać ludzi. Radzić sobie można i w jakimś sensie oszczędzać ale żyć trzeba. To moje zdanie i życzę dużo siły. Czasem pozwalałam sobie na nue wychodzenie bo mąż był w domu a wtedy powrót do normalności był trudniejszy i pojawiał się znów większy lęk.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, Melodiaa napisał:

Zastanawiam się czy można się przygotować na utratę kontroli nad sobą? W mojej opinii nie do końca...

Trzeba to przetrwać...

Z pewnością unikałam miejsc które źle mi się kojarzyły i bardzo ich się balam.

Nawet sklep zmieniłam na inny, na cmentarz chodziłam poza 1.11. Na wywiadówki nie chodziłam. Organizowalam sobie życie pode mnie..byle by nie spotkać szczególnych ludzi, dużej ilości i nie czuć uwięziona w jakiejś grupie gdy wiedziałam, że mogę tego nie przetrwać ale żyć musiałam. Jeździłam samochodem zamiast chodzic po chodniku i mijać ludzi. Radzić sobie można i w jakimś sensie oszczędzać ale żyć trzeba. To moje zdanie i życzę dużo siły. Czasem pozwalałam sobie na nue wychodzenie bo mąż był w domu a wtedy powrót do normalności był trudniejszy i pojawiał się znów większy lęk.

Melodiaa, bardzo dziękuję za ciekawy wpis. Na pewno nie można przygotować się do końca na utratę kontroli nad sobą. Wiem, że unikanie też nie rozwiązuje problemu radzenia sobie z panicznym lękiem. Czuję, że po covid, który bardzo ciężko przeszłam (mimo szczepień) - wyczerpał się mój organizm: fizycznie i psychicznie. Mój system nerwowy jest też osłabiony i trzeba czasu, by wzmocnił się. Codziennie wychodzę na jeden spacer z psem (resztę spacerów z nim zostawiam mężowi:-), jest to coraz dłuższy spacer.

Najbardziej boję się utraty kontroli nad sobą i tego, co powiedzą ludzie.

Pamiętam, że przy pierwszym doświadczeniu z panicznym lękiem też bardzo bałam się tego. Po czterech latach w zamkniętych ścianach zaczęłam wychodzić (TPB) z domu. Stopniowo, coraz bardziej wydłużając mój czas pobytu poza domem. Czułam się bardziej radosna i szczęśliwa, że zaczynam sobie radzić. Aż przyszedł dzień, gdy powiedziałam sobie: "Nie będę żyła dla ludzi. Żyję dla siebie i będę robić to, co chcę".

Porzuciłam kontrolę i to był początek drogi do wolności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Pysiamisia07 napisał:

Codziennie wychodzę na jeden spacer z psem (resztę spacerów z nim zostawiam mężowi:-), jest to coraz dłuższy spacer

To bardzo pozytywne a jeszcze bardziej to że przekraczasz swoje granice i o to właśnie chodzi. 

Malutkie kroki naprzód też nimi są. 

Czasem zrobi się dwa w tył aby znów się zebrać i iść na przód. U mnie tak właśnie to wyglądało. 

Teraz pracuje z ludźmi na obsłudze i nawet zaczęłam im lekko pyskować jak przesadzaja. Trochę mi to zajęło ale warto było... 

 

36 minut temu, Pysiamisia07 napisał:

Najbardziej boję się utraty kontroli nad sobą i tego, co powiedzą ludzie.

Tego też się bałam i nadal czasem ale zauważyłam też, że moja opinia własną na mój temat staje się ważniejsza. 

To co się dzieje jest niezależne ode mnie. Mimo całej wiedzy i zmiany postrzegania siebie i innych nadal łapie się że obezwładnia mnie czasami zwłaszcza gdy zbyt dużo mam na głowie. Jest to jednak juz nie tak silne jak kiedyś...poteafie sobie z tym poradzić. Jednak też ciągle zażywam leki które mnie podtrzymują. 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Melodiaa napisał:

To bardzo pozytywne a jeszcze bardziej to że przekraczasz swoje granice i o to właśnie chodzi. 

Malutkie kroki naprzód też nimi są. 

Czasem zrobi się dwa w tył aby znów się zebrać i iść na przód. U mnie tak właśnie to wyglądało. 

Teraz pracuje z ludźmi na obsłudze i nawet zaczęłam im lekko pyskować jak przesadzaja. Trochę mi to zajęło ale warto było... 

 

Tego też się bałam i nadal czasem ale zauważyłam też, że moja opinia własną na mój temat staje się ważniejsza. 

To co się dzieje jest niezależne ode mnie. Mimo całej wiedzy i zmiany postrzegania siebie i innych nadal łapie się że obezwładnia mnie czasami zwłaszcza gdy zbyt dużo mam na głowie. Jest to jednak juz nie tak silne jak kiedyś...poteafie sobie z tym poradzić. Jednak też ciągle zażywam leki które mnie podtrzymują. 

 

 

Melodiaa, dziękuję Ci bardzo. Fajnie rozmawia się z kimś, kto wie o co chodzi w oswojeniu lęku i dzieli się swoimi sposobami radzenia sobie z nimi. 

U mnie poziom lęku jest o wiele mniejszy niż był na początku. Powoli doszłam do lepszego stanu,  w którym jestem obecnie. Jednak przede mną jeszcze trochę "drogi", by wzmocnić się i ośmielać się wychodzić bez psa, a potem coraz dalej i dalej.

W tym czasie pracuję nad sobą, nad automatycznymi myślami i negatywnymi przekonaniami, nad poczuciem własnej wartości i pewności siebie. Mam nadzieję, że ta praca nad sobą pomoże mi teraz i w przyszłości, jeśli musiałabym się znowu z tym mierzyć. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Pysiamisia07 napisał:

 

Melodiaa, dziękuję Ci bardzo. Fajnie rozmawia się z kimś, kto wie o co chodzi w oswojeniu lęku i dzieli się swoimi sposobami radzenia sobie z nimi. 

U mnie poziom lęku jest o wiele mniejszy niż był na początku. Powoli doszłam do lepszego stanu,  w którym jestem obecnie. Jednak przede mną jeszcze trochę "drogi", by wzmocnić się i ośmielać się wychodzić bez psa, a potem coraz dalej i dalej.

W tym czasie pracuję nad sobą, nad automatycznymi myślami i negatywnymi przekonaniami, nad poczuciem własnej wartości i pewności siebie. Mam nadzieję, że ta praca nad sobą pomoże mi teraz i w przyszłości, jeśli musiałabym się znowu z tym mierzyć. 

Powiem tak kiedyś tu przyszłam i też inni że mną rozmawiali i poczułam, że ktoś mnie rozumie i nawet mnie to motywowało. 

Dlatego też mam szczególny stosunek do tego miejsca. 

Pracuj nad sobą dalej tak jak to robisz do tej pory a na pewno zajdziesz daleko 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Melodiaa napisał:

Powiem tak kiedyś tu przyszłam i też inni że mną rozmawiali i poczułam, że ktoś mnie rozumie i nawet mnie to motywowało. 

Dlatego też mam szczególny stosunek do tego miejsca. 

Pracuj nad sobą dalej tak jak to robisz do tej pory a na pewno zajdziesz daleko 🙂

 

Wielkie dzięki 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×