Skocz do zawartości
Nerwica.com

Życie na leżąco


rockxart

Rekomendowane odpowiedzi

Hej. Piszę tu po raz pierwszy, chyba nie mam już po prostu nadziei i chwytam się czego mogę, a może po prostu muszę to z siebie wyrzucić. Mam 29 lat. Problemy ze zdrowiem psychicznym mam od dziecka, pierwsza diagnoza ADHD w wieku ok 12 lat, metylofenidat do łykania i terapia biofeedback. Później tylko gorzej, bardzo ciężkie dorastanie, problemy z alkoholem które trwały do teraz. Zawsze było coś nie tak, chodziłam do kilku psychiatrów, brałam różne leki, ssri, ndri, przeciwpsychotyki, benzo. Niby depresja, potem się okazało, że borderline. Przesiedziałam pół roku na oddziale psychiatrycznym dziennym na terapii ale dalej jest kiepsko. Niby lepiej niż kiedykolwiek, bo od roku nie miałam alkoholu w ustach, nawet okazyjnie. Biorę regularnie leki, staram się utrzymać pracę, moje życie i emocje o dziwo są w miarę stabilne, nie mam przeogromnych wahań nastroju jak dawniej i nie płaczę z byle powodu. A jednak moje życie przypomina życie niepełnosprawnej, 80 letniej babci. Mam zerowe libido. Zerową ochotę na cokolwiek w życiu. Nic nie sprawia mi przyjemności. Moja codzienność poza pracą to leżenie w łóżku (w weekendy leżę od rana do wieczora) i granie w gry, czasem przed snem poczytam trochę). Nie potrafię robić nic co wymaga jakiegokolwiek zaangażowania. Kiedyś rysowałam i sprawiało mi to radość, dziś to dla mnie zbyt ciężkie by się zmobilizować. Nie mam

ochoty spotykać się ze znajomymi, odwołuję spotkania na rzecz zostania w łóżku. Nie mam siły gotować więc zamawiam dietę pudełkową, by w ogóle coś jeść. Ogólnie wyjście dla mnie nawet na krótki spacer to wyzwanie. Nie mam pragnień ani marzeń i w sumie wszystko mi obojętne. Wiem, ze leżenie to totalny przegryw życia ale nie umiem się powstrzymać, czuje się tak bez sił fizycznie i psychicznie. Czasem próbuję kopnąć się w tyłek i np pouprawiam jakiś sport, bo wiem, że to dobre dla psychiki ale to jest takie mechaniczne wykonywanie czynności, bez żadnej przyjemności. Praca tak samo, a co zabawne pracuję w branży kreatywnej. Obecnie jestem najmniej kreatywnym człowiekiem świata i nie umiem nic wymyślić, tylko czekam aż ktoś to zauważy w końcu. Mam też problemy z myśleniem i wysławianiem się, czasem mam lagi w głowie, nie umiem logicznie i sprawnie myśleć. Obecnie biorę welbox 150 mg, pregabalin 150 mg, 50 mg zoloft codziennie i od święta mam lorafen. Jeśli macie dla mnie jakąś radę jak zacząć żyć a nie wegetować to chętnie przyjmę, bo zdaje sobie sprawę, że to fatalne. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przykro mi, wygląda na to że uczepiła się ciebie depresja. Nie łatwo ona puszcza. U mnie przeszła z czasem, jakoś tak stopniowo łagodniała. Przede wszystkim dobierz dobre leki, żeby nie mieć zlego samopoczucia od nich. A takto myśle że sama nie wyjdziesz z tego, czas cie wyciągnie, lecz jesli chcesz dzialac najlepiej popros o pomoc. Psychologa, jesli nie masz bliskich. Ale najlepiej bliskich, czy nawet znajomego jesli nie przyjaciela. Jak bedzie mial dobre serce to zrozumie, zauwazy ze potrzebujesz pomocy i nie powinien cie tak zostawic, tylko aktywizowac swoim towarzystwem. I z czasem by ci przeszlo, mam nadzieje ;) powodzenia i nie poddawaj sie, mloda osoba z ciebie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurcze mam wrażenie jakbym czytała siebie o tym leżeniu i braku chęci do czegokolwiek. Mimo że mam dzieci to nic mi się nie chce, też ciągle bym leżała, grała czy czytała. Taka typowa wegetacja 😏 więc nie pomogę ci. Mnie czasami dzieci wyciągają na spacer czy do zabawy z nimi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coz moge dodać... U mnie "tylko" nerwica, konkretnie kancerofobia. 

Aczkolwiek ostatnio mam wrażenie ze wkradla sie i depresja, bo mam podobnie. Ja tylko bym Lezala bo psychicznie po prostu nie mam na nic sil.... 

Niestety zostalam tez ostatnio zdradzona, w, szczegóły nie umiem po prostu sie tu zaglebic, za bardzo boli... I zostalam sama... Zaczelam bać się ludzi...... 😥 Ze znow ktos mnie skrzywdzi.... 

Zadaje sobie pytanie kiedy i czy jeszcze w ogole bede nornalnie zyla? Czy to juz tak będzie do samego konca....? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Moja codzienność poza pracą to leżenie w łóżku (w weekendy leżę od rana do wieczora) i granie w gry, czasem przed snem poczytam trochę). Nie potrafię robić nic co wymaga jakiegokolwiek zaangażowania.

Chciałem napisać "witaj w klubie" ,ale do mojego poziomu jeszcze Ci brakuje. Przez ostatni tydzień praktycznie nie byłem w stanie w dzień wstać z łóżka.

Cytat

Nie mam siły gotować więc zamawiam dietę pudełkową, by w ogóle coś jeść.

Błąd, przyciśnięcie głodem może działać jako motywacja do wyjścia do sklepu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale zdajecie sobie sprawę, że im dłużej będziecie "leżeć w wyrku" i nic z tym nie robić, tym trudniej będzie zmusić się do jakiejkolwiek działalności? Trzeba się zmuszać, żeby nie upodobnić się do rośliny. Aktywność naprawdę pomaga na stany depresyjne. Leżenie je pogłębia a potem już jest coraz gorzej i gorzej, aż wchodzi się na ścieżkę z której nie ma powrotu, albo wymaga on niesamowitej siły

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie, nie ma co rzucać rad typu "idź pobiegać" ale z drugiej strony... Nie można żyć w zupełniej bierności bo to może być niebezpieczne dla zdrowia - psychicznego i nie tylko. Dlatego każda mała aktywność fizyczna jest lepsza niż zupełny brak.


______________________________
https://samozatrudniony.pl/ubezpieczenie-grupowe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi powrot do pracy po lekkim naprostowaniu psyche przez leki bardzo pomogl i zmotywował do działania,wkoncu kazdy dzien przynosi jakieś nowe wrazenia i kontakt z ludźmi i swiatem,a nie tylko leżenie,czytanie i beznamiętny szary dzien na kanapie i tv.Tez sie bardzo balam jak sobie poradze w swiecie,,normalnych''ale jakos sobie radze z wyzwaniami.Dlatego polecam sie zmusić troszke do podjecia jakiejs aktywnosci.Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.11.2022 o 15:46, Dryagan napisał:

Leżenie je pogłębia a potem już jest coraz gorzej i gorzej, aż wchodzi się na ścieżkę z której nie ma powrotu, albo wymaga on niesamowitej siły

Nie wiem, ja mam często poczucie, że moja sytuacja jest beznadziejna, być może już dawno wszedłem na tą ścieżkę. Miałem takie epizody niewychodzenia z łóżka już w gimnazjum, potem ponownie w liceum, potem ponownie po studiach przeleżałem najlepsze lata życia gapiąc się w sufit. Mam wrażenie, że doświadczenia z dzieciństwa tak mi się wryły w korę mózgową, że utrwaliło się to jako nawyk: "Po co wstawać z łóżka, skoro w dzień nie czeka nic dobrego".

Brak energii nie wynika tylko z samej depresji, ale mój umysł aktywnie sabotuje wszelkie działanie, kiedy mam poczucie, że życie mnie przytłacza. Najprościej schować się do jamy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cóż, jestem podobnym przypadkiem lecz nie takim samym, wiele problemów opisanych pasuje do mnie, bo czas wolny zdecydowanie wolę spędzić sam, przed komputerem nie wykazując kompletnie zainteresowania niczym poza grami i leniuchowaniem. Ale teraz jest inaczej niż kiedyś. Wiadomo problem alkoholowy dopada coraz więcej osób nie radzących sobie z.. nazwie to "samotnością" ale jeśli już się ucieka do tego rodzaju poprawy nastroju to lepiej pije się w towarzystwie 😂 (zawsze jest ta jedna osoba co będzie pracować) oczywiście żartuję. Czasem w tych najgorszych chwilach trzeba zachować chociaż odrobinę dystansu. Czasy się zmieniają, a ludzi z problemami psychicznymi niestety przybywa. U mnie zaś w fazie tej największej kumulacji gdy byłem w trakcie osiągania celów życiowych było tak źle, że zdarzały się problemy z dotarciem nawet do toalety, ale to już szczegół. 

 

Jeśli będziesz potrzebowała kiedyś porozmawiać, popisać, albo nawet zabraknie Ci kompana do wspólnego zagrania w gry, to śmiało możesz na mnie liczyć 😊 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.11.2022 o 19:54, rockxart napisał(a):

Hej. Piszę tu po raz pierwszy, chyba nie mam już po prostu nadziei i chwytam się czego mogę, a może po prostu muszę to z siebie wyrzucić. Mam 29 lat. Problemy ze zdrowiem psychicznym mam od dziecka, pierwsza diagnoza ADHD w wieku ok 12 lat, metylofenidat do łykania i terapia biofeedback. Później tylko gorzej, bardzo ciężkie dorastanie, problemy z alkoholem które trwały do teraz. Zawsze było coś nie tak, chodziłam do kilku psychiatrów, brałam różne leki, ssri, ndri, przeciwpsychotyki, benzo. Niby depresja, potem się okazało, że borderline. Przesiedziałam pół roku na oddziale psychiatrycznym dziennym na terapii ale dalej jest kiepsko. Niby lepiej niż kiedykolwiek, bo od roku nie miałam alkoholu w ustach, nawet okazyjnie. Biorę regularnie leki, staram się utrzymać pracę, moje życie i emocje o dziwo są w miarę stabilne, nie mam przeogromnych wahań nastroju jak dawniej i nie płaczę z byle powodu. A jednak moje życie przypomina życie niepełnosprawnej, 80 letniej babci. Mam zerowe libido. Zerową ochotę na cokolwiek w życiu. Nic nie sprawia mi przyjemności. Moja codzienność poza pracą to leżenie w łóżku (w weekendy leżę od rana do wieczora) i granie w gry, czasem przed snem poczytam trochę). Nie potrafię robić nic co wymaga jakiegokolwiek zaangażowania. Kiedyś rysowałam i sprawiało mi to radość, dziś to dla mnie zbyt ciężkie by się zmobilizować. Nie mam

ochoty spotykać się ze znajomymi, odwołuję spotkania na rzecz zostania w łóżku. Nie mam siły gotować więc zamawiam dietę pudełkową, by w ogóle coś jeść. Ogólnie wyjście dla mnie nawet na krótki spacer to wyzwanie. Nie mam pragnień ani marzeń i w sumie wszystko mi obojętne. Wiem, ze leżenie to totalny przegryw życia ale nie umiem się powstrzymać, czuje się tak bez sił fizycznie i psychicznie. Czasem próbuję kopnąć się w tyłek i np pouprawiam jakiś sport, bo wiem, że to dobre dla psychiki ale to jest takie mechaniczne wykonywanie czynności, bez żadnej przyjemności. Praca tak samo, a co zabawne pracuję w branży kreatywnej. Obecnie jestem najmniej kreatywnym człowiekiem świata i nie umiem nic wymyślić, tylko czekam aż ktoś to zauważy w końcu. Mam też problemy z myśleniem i wysławianiem się, czasem mam lagi w głowie, nie umiem logicznie i sprawnie myśleć. Obecnie biorę welbox 150 mg, pregabalin 150 mg, 50 mg zoloft codziennie i od święta mam lorafen. Jeśli macie dla mnie jakąś radę jak zacząć żyć a nie wegetować to chętnie przyjmę, bo zdaje sobie sprawę, że to fatalne. 



Kolekcjonowanie noży to fascynujące hobby, które przyciąga wielu ludzi na całym świecie. Noże mogą mieć wiele różnych kształtów, materiałów i stylów, a powodów do ich kolekcjonowania jest wiele. Jest to moje ulubione hobby na równi z graniem w gry na stronie internetowej, o których więcej informacji znajdziesz tutaj. Noże mają bogatą historię związaną z różnymi kulturami i regionami. Kolekcjonowanie noży pozwala poznać różne tradycje i style, które były rozwijane i używane przez różne ludy na przestrzeni wieków. Noże mogą być zarówno funkcjonalne, jak i artystyczne. Rzemieślnicy tworzą unikalne i piękne noże przy użyciu różnych materiałów i technik.

Szkoda, naprawdę potrzebujesz bardzo dobrego specjalisty, który pomoże ci to wszystko uporządkować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj. 

Mnie Pregabalina postawiła na nogi. Nie wychodziłam z domu z powodu lęków i objawów somatycznych, a od 3 lat gdy ją biorę pracuję. 

Wierzę że i tobie pomoże tylko musisz zmobilizować się i zrobić mały krok. Tak jak piszą poprzednicy.  Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.11.2022 o 19:54, rockxart napisał(a):

Hej. Piszę tu po raz pierwszy, chyba nie mam już po prostu nadziei i chwytam się czego mogę, a może po prostu muszę to z siebie wyrzucić. Mam 29 lat. Problemy ze zdrowiem psychicznym mam od dziecka, pierwsza diagnoza ADHD w wieku ok 12 lat, metylofenidat do łykania i terapia biofeedback. Później tylko gorzej, bardzo ciężkie dorastanie, problemy z alkoholem które trwały do teraz. Zawsze było coś nie tak, chodziłam do kilku psychiatrów, brałam różne leki, ssri, ndri, przeciwpsychotyki, benzo. Niby depresja, potem się okazało, że borderline. Przesiedziałam pół roku na oddziale psychiatrycznym dziennym na terapii ale dalej jest kiepsko. Niby lepiej niż kiedykolwiek, bo od roku nie miałam alkoholu w ustach, nawet okazyjnie. Biorę regularnie leki, staram się utrzymać pracę, moje życie i emocje o dziwo są w miarę stabilne, nie mam przeogromnych wahań nastroju jak dawniej i nie płaczę z byle powodu. A jednak moje życie przypomina życie niepełnosprawnej, 80 letniej babci. Mam zerowe libido. Zerową ochotę na cokolwiek w życiu. Nic nie sprawia mi przyjemności. Moja codzienność poza pracą to leżenie w łóżku (w weekendy leżę od rana do wieczora) i granie w gry, czasem przed snem poczytam trochę). Nie potrafię robić nic co wymaga jakiegokolwiek zaangażowania. Kiedyś rysowałam i sprawiało mi to radość, dziś to dla mnie zbyt ciężkie by się zmobilizować. Nie mam

ochoty spotykać się ze znajomymi, odwołuję spotkania na rzecz zostania w łóżku. Nie mam siły gotować więc zamawiam dietę pudełkową, by w ogóle coś jeść. Ogólnie wyjście dla mnie nawet na krótki spacer to wyzwanie. Nie mam pragnień ani marzeń i w sumie wszystko mi obojętne. Wiem, ze leżenie to totalny przegryw życia ale nie umiem się powstrzymać, czuje się tak bez sił fizycznie i psychicznie. Czasem próbuję kopnąć się w tyłek i np pouprawiam jakiś sport, bo wiem, że to dobre dla psychiki ale to jest takie mechaniczne wykonywanie czynności, bez żadnej przyjemności. Praca tak samo, a co zabawne pracuję w branży kreatywnej. Obecnie jestem najmniej kreatywnym człowiekiem świata i nie umiem nic wymyślić, tylko czekam aż ktoś to zauważy w końcu. Mam też problemy z myśleniem i wysławianiem się, czasem mam lagi w głowie, nie umiem logicznie i sprawnie myśleć. Obecnie biorę welbox 150 mg, pregabalin 150 mg, 50 mg zoloft codziennie i od święta mam lorafen. Jeśli macie dla mnie jakąś radę jak zacząć żyć a nie wegetować to chętnie przyjmę, bo zdaje sobie sprawę, że to fatalne. 
To wielki krok w kierunku poprawy. Ważne jest, abyś pamiętała, że nie jesteś sama i istnieje wiele osób, które mogą Ci pomóc. Może warto spróbować znaleźć nowe hobby lub aktywność, która pomoże Ci lepiej spędzać czas. Przykładowo, dla osób szukających rozrywki, które nie wymagają dużego wysiłku fizycznego, ciekawą opcją mogą być https://pl-slotsup.com/kasyno-online/sportaza gdzie można znaleźć gry dostosowane do własnych preferencji i możliwości. Może to być forma relaksu, która pomoże Ci na chwilę zapomnieć o trudnościach

Cześć! Dziękuję, że się z nami podzieliłeś swoją historią. Pamiętaj, że nie jesteś sam w swoich trudnościach i to, że się otwierasz, to już wielki krok. Może warto by było spróbować znaleźć terapię skoncentrowaną na konkretnej metodzie, która mogłaby lepiej odpowiadać na Twoje potrzeby, taką jak terapia poznawczo-behawioralna (CBT) lub terapia dialektyczno-behawioralna (DBT), które są często rekomendowane w przypadkach depresji i BPD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze, że zdecydowałaś się napisać i podzielić swoimi odczuciami. Już samo to, że szukasz wsparcia, jest ogromnym krokiem. Twoja sytuacja brzmi naprawdę trudna, ale pokazuje też, że masz w sobie siłę – przetrwałaś wiele, wyszłaś z uzależnienia, utrzymujesz pracę, a to nie są małe osiągnięcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×