Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jestem zawiedziona:(


123she

Rekomendowane odpowiedzi

18 godzin temu, move napisał:

@acherontia styx to, że u Ciebie odbywa się popołudniami nie oznacza, że wszędzie tak jest. Zazwyczaj są to godziny od 8 do 13. Takie "typowe" godziny, szczególnie w mniejszych miejscowościach. Zresztą ja w takich godzinach miałem wtedy te wizyty. 

 

Korzystając z okazji, jeśli i tak jest już offtop, czy od razu zapisywałaś się na psychoterapię na NFZ, czy poprzedzało ją badanie psychologiczne? 

Pierwsze 3 wizyty miałam robione testy diagnostyczne, ale to nie dlatego, że miałam na skierowaniu wpisane, że do diagnostyki, terapeutka sama z siebie zrobiła, a dalej już normalnie terapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@acherontia styx dzięki. Widzisz, ja miałem 4 wizyty. Zakładałem więc, że uczestniczę w diagnostyce, a potem pójdę na psychoterapię, bo w tej poradni przyjmowała również psychoterapeutka. Wyszło jednak jak wyszło. Rozumiem, że namawiacie mnie na kolejne wizyty u kogoś innego i słusznie, sam namawiałem, ale jak pisałem:

W dniu 4.09.2022 o 12:56, move napisał:

Mimo tego, że wizyty u psychologa mi nie pomogły, to gdybym miał taką możliwość, to nadal bym chodził, bo nie szkodziły.

 

Obecnie nie mam takiej możliwości. Co najmniej dwa tygodnie czekania na wizytę u rodzinnego, żeby dostać kolejne skierowanie. Następnie co najmniej kilka tygodni czekania na pierwszą wizytę u psychologa. Powtarzanie tego, co już mówiłem poprzednio. Wizyty co najmniej co dwa tygodnie, więc diagnozę otrzymałbym po dwóch miesiącach. Obecnie przyniosłoby to więcej strat niż zysków. Ponadto nie jestem z tych, którzy wchodzą oknem, kiedy wyrzucają ich drzwiami. Byłem, spróbowałem, nie wyszło. Nie będę na siłę w to brnął, ale to nie znaczy, że innym będę odradzał psychoterapię. Wręcz przeciwnie. Zakładam, że niektórym pomaga, więc jeśli tylko mają taką możliwość, to niech próbują. Może będą mieli więcej szczęścia ode mnie.  

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@move jeszcze tylko podpowiem że można szukać w Środowiskowych Centrach Zdrowia Psychicznego. Tam są często prowadzone programy finansowane przez UE, które trwają po 2 lata albo i dłużej i masz w tym psychoterapeutę. Skierowanie nawet nie jest potrzebne. 

Ja raz byłam u terapeuty z tego programu i na pierwszą wizytę czekałam 3 tyg., na dalszą terapię się nie zdecydowałam z różnych względów, ale to jest normalnie za free prowadzona psychoterapia. Też w godzinach popołudniowych. Mało osób o tym wie (ja też nie wiedziałam - moja psychiatra mi powiedziała o tym kiedyś i dała namiar), bo to nie jest jakieś popularne czy nagłośnione bardzo. Trzeba szukać, bo w każdym większym mieście praktycznie jest.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem, tylko że ja mieszkam w małej miejscowości, w której nie ma ŚCZP. Z tego, co czytałem, to ŚCZP udzielają pomocy w pierwszej kolejności mieszkańcom, a osobom spoza na zasadach ogólnych. Szkoda też, że nie ma u mnie asystentów zdrowienia, bo też bym z chęcią spróbował skorzystać z takiej pomocy. W każdym razie dzięki za podpowiedź, bo jeśli nie mnie, to może komuś innemu się przyda. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, move napisał:

 Z tego, co czytałem, to ŚCZP udzielają pomocy w pierwszej kolejności mieszkańcom, 

Wystarczy wpisać adres z danej miejscowości  gdzie jest ŚCZP i tyle. Nikt tego nie weryfikuje 🤡 sprawdzone na sobie :P moja lekarka mi taki mądry pomysł podsunęła :D 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wskazówkę, jednak do najbliższego ŚCZP mam około godziny jazdy w jedną stronę. Nie mam sił na takie podróże, szczególnie jeśli miałyby trwać dwa lata. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.09.2022 o 17:11, move napisał:

Obecnie nie mam takiej możliwości. Co najmniej dwa tygodnie czekania na wizytę u rodzinnego, żeby dostać kolejne skierowanie. Następnie co najmniej kilka tygodni czekania na pierwszą wizytę u psychologa. Powtarzanie tego, co już mówiłem poprzednio. Wizyty co najmniej co dwa tygodnie, więc diagnozę otrzymałbym po dwóch miesiącach. Obecnie przyniosłoby to więcej strat niż zysków. Ponadto nie jestem z tych, którzy wchodzą oknem, kiedy wyrzucają ich drzwiami. Byłem, spróbowałem, nie wyszło. Nie będę na siłę w to brnął, ale to nie znaczy, że innym będę odradzał psychoterapię. Wręcz przeciwnie. Zakładam, że niektórym pomaga, więc jeśli tylko mają taką możliwość, to niech próbują. Może będą mieli więcej szczęścia ode mnie.  

 

 

Osobiście bym się nie czuła rozgrzeszona jeśli raz bym tylko spróbowała i stwierdziła no trudno nie wyszło. Ja w sumie nawet na te prywatne psychoterapię to za każdym razem trochę czekałam zanim udało mi się umówić. No ale to może zależy od kalibru problemu mi jeśli nic nie pomoże to pewnie niestety odejdę ale chce mieć poczucie,  że wszystkiego spróbowałam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.09.2022 o 09:57, johnn napisał:

Biorę udział w programie aktywizującym do pracy. W ostatnich kilku dniach otrzymałem podsumowanie, które mam podpisać! Poniższy fragment odnosi się do wsparcia psychologicznego "Pan X otrzymał również wsparcie psychologa w budowaniu autoprezentacji i pracy nad emocjami" Jak na podstawie powyższego fragmentu ocenisz pracę psychologa? Podsumowanie nie zawiera wszystkich informacji i jest stronnicze. Psycholog odmówił mi pomocy ze względu na niewystarczające przygotowanie. A rozmowy nie były dla mnie pomocne. Ta ostatnia informacją znalazła się na zaświadczeniu od tego psychologa, które otrzymałem już dawno.   

Pewnie potrzebują takiego papierka z Twoim podpisem do dokumentacji ale to przykre jeśli nie pokrywa się to z rzeczywistością.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, 123she napisał:

Pewnie potrzebują takiego papierka z Twoim podpisem do dokumentacji ale to przykre jeśli nie pokrywa się to z rzeczywistością.

Nie podjąłem zatrudnienia. Stąd cel projektu nie został osiągnięty a ja zostałem uznany na winnego. Nie lubię sytuacji. To wymaga spierania się. Walki.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, johnn napisał:

Nie podjąłem zatrudnienia. Stąd cel projektu nie został osiągnięty a ja zostałem uznany na winnego. Nie lubię sytuacji. To wymaga spierania się. Walki.  

Tylko pytania czy taka walka miałaby jakiś sens i czy nie lepiej zainwestować energię w to, żeby iść i spróbować gdzieś indziej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, 123she napisał:

Tylko pytania czy taka walka miałaby jakiś sens i czy nie lepiej zainwestować energię w to, żeby iść i spróbować gdzieś indziej.

Dobre pytanie. Niestety dla mnie spory są trudne. Rodzice nie nauczyli mnie sobie z tym radzić.  Zwykle odpuszczam. Nie wiem czy takie zachowanie nie utrwala nieprawidłowego wzorca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, 123she napisał:

Osobiście bym się nie czuła rozgrzeszona jeśli raz bym tylko spróbowała i stwierdziła no trudno nie wyszło. Ja w sumie nawet na te prywatne psychoterapię to za każdym razem trochę czekałam zanim udało mi się umówić. No ale to może zależy od kalibru problemu mi jeśli nic nie pomoże to pewnie niestety odejdę ale chce mieć poczucie,  że wszystkiego spróbowałam. 

 

Wydaje się, że u mnie problemy mentalne są wtórne w stosunku do materialnych. Ja tam czuję się rozgrzeszony. Jeśli za jakiś czas będę przyparty do muru, to przynajmniej będę mógł mówić, że szukałem pomocy. Nie ja stworzyłem ten świat, mnie tutaj przyszło tylko żyć. Albo ściślej rzecz ujmując to przeżyć, bo to bardziej wegetacja.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, johnn napisał:

Dobre pytanie. Niestety dla mnie spory są trudne. Rodzice nie nauczyli mnie sobie z tym radzić.  Zwykle odpuszczam. Nie wiem czy takie zachowanie nie utrwala nieprawidłowego wzorca.

Hmmm... może i tak być, ja pewnie się nigdy nie zastanawiam nad takim aspektem mojego zachowania bardziej pragmatycznie podchodzę czy jakieś działanie jest sensowne, przybliży mnie do celu, da jakieś dobre owoce itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, move napisał:

 

Wydaje się, że u mnie problemy mentalne są wtórne w stosunku do materialnych. Ja tam czuję się rozgrzeszony. Jeśli za jakiś czas będę przyparty do muru, to przynajmniej będę mógł mówić, że szukałem pomocy. Nie ja stworzyłem ten świat, mnie tutaj przyszło tylko żyć. Albo ściślej rzecz ujmując to przeżyć, bo to bardziej wegetacja.  

A myślisz, że nie ma jakiegoś sposobu, żeby te problemy materialne rozwiązać? Bo to aż szkoda, że jest takie proste rozwiązanie u Ciebie, które mogło by Ci poprawić samopoczucie. Ja nie raz myślałam nawet o tym, że jakbym miliard na loterii wygrała to nic to u mnie nie zmieni  i o tym, że każde pieniądze bym zapłaciła za to, żeby mi ktoś umiał pomóc i żeby było mi lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@123she jest, zawsze można iść do więzienia czy psychiatryka. Wikt i dach na głową, ale czy o taki sposób Ci chodzi? Nie chcę się rozpisywać na temat moich problemów, bo skoro instytucje powołane do pomocy nie są w stanie mi pomóc, to po prostu mam pecha i tyle. Bywa. Tutaj już opisałem swoją historię z psychologiem. A to tylko wierzchołek góry lodowej.

 

Uważam, że zrobiłem wszystko, na co pozwalały mi moje zasoby. Oczywiście nie mnie to oceniać ostatecznie, ale nie czuję wstydu, że odpuszczam.  

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, move napisał:

@123she jest, zawsze można iść do więzienia czy psychiatryka. Wikt i dach na głową, ale czy o taki sposób Ci chodzi? Nie chcę się rozpisywać na temat moich problemów,

Rozumiem, że nie chcesz wszystkiego opisywać

20 godzin temu, move napisał:

bo skoro instytucje powołane do pomocy nie są w stanie mi pomóc, to po prostu mam pecha i tyle. Bywa. Tutaj już opisałem swoją historię z psychologiem. A to tylko wierzchołek góry lodowej.

Ludzie są tylko ludźmi, instytucje niestety też bywają zawodne:( ja widzę na swoim przykładzie jak trudno jest czasamo uzyskać adekwatną pomoc nawet jak człowiek stara się o nią

20 godzin temu, move napisał:

 

Uważam, że zrobiłem wszystko, na co pozwalały mi moje zasoby. Oczywiście nie mnie to oceniać ostatecznie, ale nie czuję wstydu, że odpuszczam.  

A może szkoda po prostu odpuszczać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, 123she napisał:

A może szkoda po prostu odpuszczać

 

Może tak, może nie. Na pewno szkoda walić głową o mur. To trochę jak z hazardem. Kiedy przegrywa się kilka razy z rzędu, to lepiej się wycofać. Oczywiście jest szansa, że za kolejnym razem może uda się odegrać, ale najprawdopodobniej się nie uda. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, move napisał:

 

Może tak, może nie. Na pewno szkoda walić głową o mur. To trochę jak z hazardem. Kiedy przegrywa się kilka razy z rzędu, to lepiej się wycofać. Oczywiście jest szansa, że za kolejnym razem może uda się odegrać, ale najprawdopodobniej się nie uda. 

No wiesz ja już tyle razy próbuje i statystycznie pewnie mam małe szanse, że mi się uda ale zawsze jakieś są. A jakbym nic nie robiła to miałbym 100% pewności, że mi się nie uda i nie ma nadziei, że będzie lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.09.2022 o 21:11, 123she napisał:

 

Na jutro jestem umówiona i tak szczerze powiedziawszy to mam ochotę się pożegnać:/

I jak w końcu?

 

Co do leków (bo wątek się przewijał) to ja akurat traktuję je jako wsparcie w leczeniu (czasem nawet jako bardzo mocne oparcie), faktycznie nie rozwiążą trwale moich problemów ale pomagają jednak stać na nogach a to też istotne...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, nieprzenikniona napisał:

I jak w końcu?

Nie bardzo mi się  chciało iść ale w końcu poszłam i powiedziałam, że to z czym przychodzę jest trochę za ciężkie żeby tak samemu sobie być ciągle zostawianym i że źle to na mnie wpływa.

1 godzinę temu, nieprzenikniona napisał:

Co do leków (bo wątek się przewijał) to ja akurat traktuję je jako wsparcie w leczeniu (czasem nawet jako bardzo mocne oparcie), faktycznie nie rozwiążą trwale moich problemów ale pomagają jednak stać na nogach a to też istotne...

No ja podobnie podchodzę, że to jest jakaś pomoc w mojej sytuacji ale jej nie rozwiąże. Sama sobie dobrałam lek i dosyć dobrze, bo nie mam w sumie żadnych skutków ubocznych także to jest jakiś plus

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, 123she napisał:

No wiesz ja już tyle razy próbuje i statystycznie pewnie mam małe szanse, że mi się uda ale zawsze jakieś są. A jakbym nic nie robiła to miałbym 100% pewności, że mi się nie uda i nie ma nadziei, że będzie lepiej.

 

Różnica polega na tym, że masz warunki do tego, żeby spróbować. Ja w zasadzie nie. Przynajmniej jeśli chodzi o psychoterapię w warunkach ambulatoryjnych. To nie jest tak, że odpuszczam, bo mam taki kaprys. Zrobiłem wszystko, co według mnie mogłem zrobić, ale miałem pecha i nie wiem, kiedy (i czy w ogóle) będę miał kiedyś warunki do tego, żeby znowu spróbować. Na razie główny problem dotyczy kwestii materialnych. Trudno myśleć o psychoterapii, kiedy trzeba martwić się o bardziej przyziemne rzeczy. Tak jak już pisałem:

W dniu 2.09.2022 o 23:39, move napisał:

Innymi słowy drabina potrzeb Maslowa. Za biedny, żeby zdrowo żyć, za bogaty, żeby umrzeć z głodu. Przynajmniej jeszcze.  

 

Jedyna szansa na psychoterapię w moim przypadku to szpital psychiatryczny albo więzienie, bo wówczas nie musiałbym się martwić o wikt i dach nad głową. Ale wówczas moja sytuacja materialna sama z siebie się nie naprawi i jeszcze bardziej bym ją pogorszył. To byłoby właśnie odpuszczenie, bo musiałbym zdecydować, że idę na zawsze do szpitala albo więzienia. Jest jeszcze trzecia opcja, czyli odebranie sobie życia, ale na potrzeby dyskusji uznajmy, że nie biorę jej pod uwagę.

 

Ponadto pojawia się pytanie, czy w ogóle w moim przypadku konieczna jest psychoterapia. Albo inaczej. Bo psychoterapia może być też formą profilaktyki, a w takim ujęciu każdemu byłaby wskazana. Chodzi więc o to, czy psychoterapia w moim przypadku byłaby bardziej rutynowym badaniem krwi czy już operacją? Temu zresztą miało służyć badanie psychologiczne. Miało poprzedzać ewentualna psychoterapię. Wiem, że odczuwam więcej, niż przeciętna osoba, ale ponieważ mam tak od dzieciństwa, to nauczyłem się jakoś z tym żyć. Z czasem zacząłem czytać psychologiczne książki i stopniowo pracowałem nad sobą. Byłem więc otwarty na psychoterapię.   

 

Niestety kilka lat temu pojawiły się problemy materialne, zresztą jak u większości z nas. Wiadomo, najpierw pandemia, teraz inflacja itd. Stwierdziłem wówczas, że trzeba schować dumę do kieszeni i poprosić o pomoc. W pierwszej kolejności szukałem wsparcia mentalnego, czyli poszedłem do psychologa. Potem już był efekt domina.

 

Mentalnie uważam, że zrobiłem kawał dobrej roboty samodzielnie. Jednak kosztem innych sfer życiowych i w ostatecznych rozrachunku niewiele mi to dało. Wręcz przeciwnie, głęboki wgląd w siebie i obiektywne podejście do życia prowadzi do przykrych wniosków.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×