Skocz do zawartości
Nerwica.com

O czym z Tobą nie można żartować?


ehempatia

Rekomendowane odpowiedzi

Ile ludzi tyle charakterów, granic, rodzajów nadawanych wartości składowym życia. Jak w tytule - jakie tematy wprowadzone w kontekście żartu sprawiają, że automatycznie przechodzi Ci chęć na śmianie się? Dlaczego? Czy Twoje poczucie humoru uległo znaczącej zmianie w związku z życiowymi zdarzeniami, upływającym czasem? Co czujesz względem rozmówcy, którego to bawi? Załóżmy, że "bo tak/bo nie" to trochę za mało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja nie daję rady z żarto-uwagami dotyczącymi obcych osób, zazwyczaj dotyczących wizualnych rzeczy. Coś typu: "Paczaj, ten to w Planecie Małp musiał grać". Od razu mi to skreśla żartownisia z roli godnego towarzysza rozmowy :D Niemniej, lubię inteligentny czarny humor, dogryzanie i sarkazmy, o ile mogę to praktykować z osobą, która to rozumie i wyczujemy swoje granice. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zart zartowi nierowny. Tzn, moim zdaniem, zeby zart byl smieszny, zabawny, musi bawic wszystkich bioracych udzial w danej sytucji czy zdarzeniu, i zakładac dobrą wolę, zyczliwosc, a nie jakies tam wysmiewanie.

Z drugiej strony, niektorzy nie maja do siebie dystansu i wszystko traktuja smiertelnie powaznie (sama tak mialam, wiec mowie niejako z wlasnego doswiadczenia).

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie cierpię burackich żartów o kobietach, zwłaszcza kiedy faceci przeważają liczebnie w gronie i się delektują tym swoim dowalaniem kobietom zasłaniając się, że to "żarty" i jeśli jakaś kobieta się temu sprzeciwi to jeszcze dodatkowo dostaje łatkę tej bez poczucia humoru czy "sztywniary". Podwójne chamstwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Dryagan napisał(a):

Potrafię natomiast żartować ze swojego wariactwa

O ja też 😁 ogólnie mi żarty nie przeszkadzają, chyba że przekraczają pewną granicę. Mogę się śmiać z siebie, w sumie nawet często sama to robię rzucając jakiś tekst. Niektórzy mogli by uznać to za dziwne ale tak nie jest. 

 

Zresztą z żartami tak naprawdę trzeba uważać, wybadać drugą osobę na ile można sobie pozwolić, bo to co nas bawi nie koniecznie bawi kogoś innego. Aaaa i nie lubię, wręcz nie trawie żartów o depresji. To jest taki trzeci punkt u mnie. Za to, tak jak za dzieci i starców mogę gryźć. Uważam że nie powinno się z tego robić żartów bo ktoś kto nie przeżył depresji nie ma pojęcia o czym mówi. Pamiętam jak kiedyś jeden z moich braci robił sobie żarty z depresji, ja wtedy na nią chorowałam. Każdy dzień był dla mnie piekłem i walką o życie. Prosiłam go żeby przestał kilka razy, a on dalej szedł w zaparte aż w końcu nie wytrzymałam i go uderzyłam 🙆 minęło kilka lat od tego czasu i nigdy już nie słyszałam by sobie żartował z tego🤪 zresztą nawet mnie przeprosił za tamto bo teraz sam boryka się z depresją i wie co i jak. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie zależy od mojego humoru, ale niewiele jest rzeczy, z których nie można ze mną pożartować, ale zawsze, nawet jak mam dobry humor to będą przemoc seksualna i czyjaś niepełnosprawność (przy czym nie chodzi mi o choroby, bo z samych chorób można, bo do nich mam dystans duży po tylu latach w zawodzie, co z człowieka z niepełnosprawnością). Resztę żartów w umiarkowanym zakresie akceptuję przeważnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×