Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłosierdzie Boże


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Odniosę się jeszcze do tego co wspominałem wczoraj. Uważam za bardzo krzywdzące dla osoby wierzącej, będącej w ciężkiej depresji obarczanie jej winą za myśli samobójcze, które są objawem chorobowym. Osoba w depresji czuje wystarczająco dużo winy i ma często poczucie, że należy jej się kara. To sposób myślenia zmieniony przez chorobę, patologiczny. Jeśli taka osoba dowiaduje się, że nie dość, że ma taki "rozpierdol" w głowie i nie może się pozbierać to jeszcze to wszystko jej wina i grzech to dopiero może być bodziec do "samoukarania się". Przecież rzadko ktoś chce się zabić, to choroba go przerasta i pojawiają się te myśli. Są objawem, często świadczącym o dużym nasileniu choroby.

 

Masz absolutną rację i w tym jest rola Kościoła, aby zapobiec krzywdzie i poprowadzić takiego wiernego.

Niestety dużo osób postrzega grzech jako przewinienie a Boga jako krzącego batem. A to tak nie działa.

Poczucie winy też trzeba tu poprawnie rozeznać. Np. poczucie winy ja mam z tego powodu, że żyłam w konkubinacie, nie zdając sobie sprawy jaką krzywdę robie Temu, który mówi mniej więcej tak "Dziecko nie rób tak, bo się pokaleczysz" poprzez przykazania właśnie i się martwi o mnie, i i tak najgorsze ciosy On przyjmuje na siebie, ale my tego nie dostrzegamy w wirze rzeczywistości.

I mam poczucie winy ale jakby takie konstruktywne, bo On nie każe się biczować i nękać za przewinienia. Zdałeś sobie sprawę o co na prawdę chodzi i dlaczego tak mówię, to wróć do Mnie, posprzatamhy razem ten bazjel.

Na prawdę rpozumiem, że ludzie mogą uznać mnie za fanatyczkę i wypraną przez kościół, ale to zupełnie nie jest tak.

Nie macie pojęcia jaka jestem wdzięczna, że wytłumaczono mi, że On nie chce mnie karać, ze dla Niego nie jestem już przegrana, że On na mnie czeka i da mi "nowe ubranie", bo tamto podarłam.

Możecie mi nie uwierzyć, ale jak to zrozumiałam moje poczcie winy takie niszczące, zamieniło się w autentyczny żal za przewinienia i chęć poprawy i nie martwienia więcej mojego Rodzica.

Zazdroszczę Ci takiej wiary. Naprawdę. Nie wydaje mi się absolutnie abyś była fanatyczką :)

 

Cieszę się,że ma to pozytywny wydźwięk i chcę o tym mówić dlatego, że jest mi na prawdę realnie przykro, kiedy uderza się w Kogoś dla mnie tak ważnego, dobrego i niepojętego...

Nie zazdrość tylko działaj ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tzn. ja absolutnie nie staram się uderzać w Boga. Po prostu zainteresowała mnie natura myśli samobójczych i ich związek z ewentualnym grzechem. Sam przez takie myśli byłem/nadal czasem jestem męczony ale ja nie chcę się zabić. Te myśli to objaw choroby i zdaję sobie z tego sprawę. Wiem, że szatan ma tu swój udział, bo tak jak pisałaś on chciałby żeby myśli obróciły się w czyn. Jednak to nie świadczy jeszcze o grzechu jako takim, w moim rozumieniu przynajmniej. Pokusa nie może być grzechem. Przecież sam Pan Jezus był kuszony przez diabła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"myślą, mową..." Dla mnie temat będzie zamknięty w tym. Ale z drugiej strony, czy na prawdę przyznanie się do myśli samobójczych jest bardziej zawstydzające niż przyznanie się do masturbacji czy oglądania porno?

Dla mnie na przykład nie, no ale też każdy ma inaczej i to jest w sumie zrozumiałe.

 

Jesli chodzi o uderzanie w Boga miałam na mysli ogół poczynań z nieświadomości i co gorsza niechęci jej posiadania. Nic osobistego luuuuz ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli pomyślę, że zdradzam faceta z kimś innym, zgrzeszyłam myślą.

 

Nie chcę Cię zmartwić, ale pisząc tego posta i tworząc na poczekaniu przykład na potrzeby niniejszej dyskusji właśnie pomyślałaś, że "zdradzasz faceta z kimś innym".

 

Nie można zmieniać czegoś, czego nie stworzył człowiek. No chyba, że masz odwagę poprawiać Stwórcę :nono: (...) KKK nie jest wymysłem KrK (...) KKK nie mógł zostać wymyślony przez człowieka. Co najwyżej przez niego przełozony na podstawie Pisma Świętego.

 

KKK stworzyli ludzie, a nie Stwórca. Podpowiem- opublikowany w 1992 r., spisany przez ówczesnych członków Kongregacji Nauki Wiary, prefektem był wtedy Joseph Ratzinger(brzmi znajomo?), a sekretarzem Alberto Bovone, finalna wersja dokumentu została zatwierdzona przez KW/JPII. Ludzie, ludzie, wszystko ludzie... Fajny też jest rozdział "Poprawki" w KKK, Bóg nagle stwierdził, że się pomylił i musi re-edytować dokument w Wordzie? Wielu rzeczy zawartych w KKK nie ma w Piśmie Świętym i nigdy nie było. A swoją drogą Pismo Święto również zostało spisane przez ludzi, co prawda natchnionych, zainspirowanych, na podstawie objawienia, ale to wciąż byli ludzie.

 

A co do wyzwolenia. Wiesz, że Bóg nie chce aby kobieta była "niżej" od mężczyzny? To ludzie z reguły mylą religię z dawną kulturą i obyczajami... i całe zamieszanie gotowe (...) Swoją drogą, żadna religia tak nie szanuje kobiety jak Chrześcijaństwo. Oczywiście nie mówię o tym co ludzie w danych epokach chcieli dojrzeć w słowach Jezusa dla swoich korzyści, tylko realnie o tym o czym o mówił.

 

Obawiam się, że oszukujesz samą siebie. Wyłączając kult maryjny w Krk i paru innych odłamach chrześcijaństwa to brutalna prawda jest taka, że w wielkiej trójce monoteistycznych, Abrahamowych religii patriarchalnych (patriarchalny=odnoszący się do mężczyzny) kobieta jest de facto nic nie znaczącą, za przeproszeniem, szmatą do podłogi. Można by w tym momencie wręcz zasrać wątek przykładami i cytatami z PŚ - choćby takim, że jako kobieta musisz składać dla Pana całopalną ofiarę przebłagalną z gołąbków za to, że masz okres/miesiączkę i jesteś nieczysta, plugawa.

 

Wszystko zalezy na ile dana osoba ma władzę nad tym co ta choroba powoduje. To jest zadanie dla osoby siedzącej w temacie. Ale mogę zapytać księdza, jak będę z nim rozmawiać. Na pewno mi odpowie (...)

 

Taaak, już widzę jak ksiądz wyjaśnia Ci w jaki sposób dysfunkcja hiposerotoninergiczna w obrębie somatodendrytycznych presynaptycznych autoreceptorów serotoninergicznych i postsynaptycznych receptorów serotoninergicznych 5-HT1a w rejonie jąder podstawnych/ zwojach podstawnych mózgu i dysfunkcja hiperdopaminergiczna w korze przedczołowej na mezokortykalnym szlaku dopaminergicznym i dysregulacja neurotransmisji glutaminergicznej na receptorach NMDA wpływa na poczytalność, osąd sytuacji i czy w związku z tym myśli te są grzechem czy też nie.

 

Ale pamiętaj, że każdy grzech ma swoje pochodzenie. Jesli masz/miałeś myśli samobójcze (o patrz, przypomniałeś mi), to ktoś za Twój stan odpowiada, że one się pojawiają. Nie jesteś jedynym za to odpowiedzialnym (...) Ktoś jest odpowiedzialny za myśli samobójcze (...) Już pisałam, że choroba nie jest w tym momencie bez znaczenia. Jest się w chorobie przez grzechy innych najprawdopodobniej, więc i myśli samobójcze są efektem tej choroby i nie jest bez znaczenia.

 

Szlag by to. :bezradny: Odniosłem wrażenie, że jesteś względnie racjonalną osobą, ale jak zaczęły się gadki-szmatki o tym, że choroba jest wynikiem grzechu, ba!, cudzych grzechów, że w grę wchodzi rogaty, ingerencje i podszepty złego ducha, to niestety czar nieco uleciał. :-|

 

Choroba/ zaburzenie jest wynikiem konkretnej ETIOPATOGENEZY danej jednostki chorobowej. Konkretnych czynników etiologicznych. Wypadkową działalności różnych patogenów (w szerszym rozumieniu). Biorąc pod uwagę specyfikę tego forum będą to czynniki biologiczne, psychologiczne oraz społeczne, bo człowiek jest jednością biopsychospołeczną. Czyli predyspozycje genetyczne, zaburzenia w strukturze anatomicznej mózgu, dysfunkcje czynnościowe (fizjologiczne) mózgu, nieprawidłowości w systemach neuroprzekaźnikowych, hormonalnych, procesy zapalne, autoimmunologiczne, stres oksydacyjny, czynniki środowiskowe, traumatyczne wydarzenia, stres, sytuacja rodzinna, materialna, cechy osobowościowe, nieadaptacyjne wzorce poznawcze i wzorce reagowania, intrapsychiczne konflikty itp. itd. Nie mieszaj religii z medycyną, bo to nigdy dobrze się nie kończy. Jak Twoje dziecko urodzi się z zespołem Downa (czego oczywiście nikomu nie życzę), to będzie oznaczało to tyle co dokładnie oznacza- czyli że ma wadę genetyczną, trisomię chromosomu 21, a nie, że samo zgrzeszyło (ciekawe niby gdzie, jak i czym miałby zgrzeszyć noworodek, poza dziedzicznym grzechem pierworodnym), że zgrzeszyli inni (np. jego rodzice), albo że Szatan smyrał mu uszka w łonie matki.

 

Masz absolutną rację i w tym jest rola Kościoła, aby zapobiec krzywdzie i poprowadzić takiego wiernego.

Niestety dużo osób postrzega grzech jako przewinienie a Boga jako krzącego batem. A to tak nie działa.

Poczucie winy też trzeba tu poprawnie rozeznać. Np. poczucie winy ja mam z tego powodu, że żyłam w konkubinacie, nie zdając sobie sprawy jaką krzywdę robie Temu, który mówi mniej więcej tak "Dziecko nie rób tak, bo się pokaleczysz" poprzez przykazania właśnie i się martwi o mnie, i i tak najgorsze ciosy On przyjmuje na siebie, ale my tego nie dostrzegamy w wirze rzeczywistości.

I mam poczucie winy ale jakby takie konstruktywne, bo On nie każe się biczować i nękać za przewinienia. Zdałeś sobie sprawę o co na prawdę chodzi i dlaczego tak mówię, to wróć do Mnie, posprzatamhy razem ten bazjel.

Na prawdę rpozumiem, że ludzie mogą uznać mnie za fanatyczkę i wypraną przez kościół, ale to zupełnie nie jest tak.

Nie macie pojęcia jaka jestem wdzięczna, że wytłumaczono mi, że On nie chce mnie karać, ze dla Niego nie jestem już przegrana, że On na mnie czeka i da mi "nowe ubranie", bo tamto podarłam.

Możecie mi nie uwierzyć, ale jak to zrozumiałam moje poczcie winy takie niszczące, zamieniło się w autentyczny żal za przewinienia i chęć poprawy i nie martwienia więcej mojego Rodzica.

 

Jak mniemam jesteś DDA? Wcale mnie to nie dziwi w kontekście tego co piszesz. Jeden ojciec/rodzic Cię zawiódł, i to dość konkretnie, więc znalazłaś sobie nowego Ojca/Rodzica, który tym razem "nie chce Cię karać", "nie jesteś dla Niego przegrana", "On na Ciebie czeka", "da Ci nowe ubranie", "pomoże posprzątać bajzel" - zakładam, że w przeciwieństwie do "pierwszego" ojca? Miałoby to nawet jakiś sens.

 

dlaczego nie można się z ludźmi porozumieć w tym temacie -bo luzie niby mówią o Bogu, ale nie wiedzieć czemu rozdzielają Jego, od rzeczy, które nam pozostawił. :bezradny:

 

Właśnie dlatego nie można porozumieć się z niektórymi ludźmi, bo nie potrafią tego rozdzielić. Boga jako Konstruktu, Absolutu, od rzeczy, które *rzekomo* nam pozostawił, a w istocie są wytworami ludzkiej ręki. Rozróżnij dwie rzeczy- WIARĘ oraz RELIGIĘ. Nie są to rzeczy tożsame ze sobą. Mogą istnieć niezależnie od siebie. Jeżeli mowa o religii to właśnie dlatego jestem antyteistą (nie mylić z ateistą!), bo to całe hoodoo to dla mnie jakaś obrzydliwa groteska. Natomiast jeżeli chodzi o wiarę to już mówiłem - jestem agnostycznym ateistą albo ateistycznym agnostykiem, tj. istnienie Boga jest niemożliwie do udowodnienia, nie-istnienie Boga jest również niemożliwe do udowodnienia, nie wiem czy Bóg jest czy go nie ma, ale na podstawie obecnego stanu wiedzy, doświadczeń, zapoznania różnych punktów widzenia, wskazówka jest raczej na "nie". Gdybym miał uwierzyć w Boga to bliżej po drodze byłoby mi z Bogiem bezosobowym - tak jak go przedstawia np. deizm czy panteizm. Z Bogiem osobowym byłoby znacznie trudniej, ale tego nie wykluczam, z tym że nie znalazłem jeszcze odpowiedniego dla siebie nurtu filozoficzno-teologicznego, który byłby w stanie mnie przekonać sensownymi postulatami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego podtrzymuję, że myśli samobójcze w schorzeniach psychicznych nie mają nic wspólnego z grzechem. I nawet jeśli wierzy się w istnienie Boga oraz diabła to można uznać, że ingerencja diabła ma miejsce w tym przypadku, natomiast uważam, że nadal daleko tutaj do grzechu jako takiego. Nie jest grzechem ból mięśni w grypie, tak samo nie są grzechem myśli samobójcze w depresji, schizofrenii i innych schorzeniach psychicznych. Choroby psychiczne należy traktować jak wszystkie inne i ich objawy również. Takie jest moje osobiste zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rosa26,

taaaak? oto tekst z Twojego linka, z katechizmu właśnie:

 

"Cytuj:

Poszanowanie duszy drugiego człowieka: zgorszenie

KKK 2284 Zgorszenie jest postawą lub zachowaniem, które prowadzi drugiego człowieka do popełnienia zła. Ten, kto dopuszcza się zgorszenia, staje się kusicielem swego bliźniego. Narusza cnotę i prawość; może doprowadzić swego brata do śmierci duchowej. Zgorszenie jest poważnym wykroczeniem, jeśli uczynkiem lub zaniedbaniem dobrowolnie doprowadza drugiego człowieka do poważnego wykroczenia."

 

w świetle powyższego swoim awatarem nie szanujesz duszy drugiego człowieka, ponieważ Twój awatar wzbudza pożądanie, narusza cnote i prawość, w dodatku to może być tylko iskra, która słabego człowieka skusi do włączenia sobie ostrego porno, stajesz się w ten sposób kusicielką bliźniego, w dalszej konsekwencji możesz tym doprowadzić do jego smierci duchowej.

 

rilax! to tylko awek i nic złego nie robisz, ale wg katechizmu robisz straszne rzeczy i dlatego nazwałem ten katechizm tak jak nazwałem, czy teraz już mnie rozumiesz?

 

Dżeto, dżeto, Tobie to się musi nudzić, co? 8) W takim razie ja postuluję, żeby Rosa26 zmieniła nick, bo jej nick to połowa nazwy handlowej preparatu do higieny intymnej kobiet/irygacji pochwy, który jednocześnie zawiera silny halucynogen i którym odurza się obecnie młodzież w Polsce. Jako, że nick ewidentnie kojarzy się z pochwą oraz z narkotykami, stanowi naruszenie KKK 2284, gdyż budzi zgorszenie i prowadzi forumowiczów na pokuszenie, ku złemu. Ot co!

 

Natomiast jetodik pochodzi z połączenia źródłosłowu 'jęto' (bez polskich znaków diakrytycznych):

1. zacząć, począć; 2. chwycić; wziąć; 3. jąć się: a) zabrać się, wziąć się do czegoś b) chwycić się czegoś.

oraz, fonetycznego zapisu dick (z angielskiego 'ku.tas'),

co jednoznacznie kojarzy się z handjobem.

Spłoniesz za to dżeto, pamiętaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DDA i kontekst ojca właściwie niewiele zmienia.

Znam nieco osób, które nie są DDA widzą Boga podobnie. Z resztą to On taki jest po prostu, tak o Sobie mówi i tak Siebie przedstawia.

 

Jeśli chodzi o rolę kobiety w chrześcijaństwie to cóż... całkowicie pomieszałeś pojęcia i do tego za słabo zagłębiłeś kwestię chrześcijaństwa. :bezradny:

 

Używasz bardzo mądrych i wielkich słów. Powody są dwa, robi się tak zazwyczaj chcąc zrobić wrażenie i wywołać niepewność w stronie przeciwnej lub po prostu podchodzisz do sprawy zbyt namacalnie. Znane mi i nie straszne :)

 

Jesli chodzi o rozeznania księdza, to ksiądz wcale nie musi znać klinicznej strony choroby aby wytłumaczyć choremu czy jego rodzinie, jak się sprawa ma. On ma tą wiedzę, ja jej nie mam. Nie wiem jakimi zasadami w takich sytuacjach księża się kierują aby nie wyrządzić szkody. Jest taki punkt, taka granica, która to tłumaczy... ja nie wiem, bo nie miałam potrzeby tego sprawdzać. Dowiem się, to odpowiem.

 

A, i jeszcze jedno - są księża terapeuci. Nie są szamanami żadnymi ani fanatykami. Serio, potrafią ludziom pomóc. Ja sama rozważałam, i kto wie czy jeszcze nie zrobię tego, konsultację u takiego ale nie w kwestii własnej terapii, co właśnie kiedy poszukiwałam dowodów na to, że jest coś czego nie da się uzasadnić prawidłami natury, biologii itd. Właśnie tego rozgraniczenia też stanu chorobowego od reszty i jego wpływu. Nadal mam wiele pytań, więc kto wie... jak ogarnę swoje sprawy na teraz i wejdę dalej do wspólnoty to być może trafię na taką osobę.

 

W kwestii pochodzenia KKK już się chyba wczoraj wypowiadałam i starczy.

 

Nie będę się bić na argumenty, bo nie da się z argumentować tej strony filozoficznej.

Ale jedna jest rzecz, którą usłyszałam chyba dwa razy, raz sama zadając pytania komuś, a drugi raz - dziwnym zbiegiem okoliczności - na kazaniu, na mszy, że gdyby to wszystko było wytłumaczalne, czego nie rozumiemy i co jest dla nas nie widoczne, albo uparcie jest zagadką, to oznaczałoby, że jest dziełem człowieka.

I dlatego, ze jest dziełem Boga właśnie, jest dla nas ludzi, naszymi zasobami nie do ogarnięcia w całości.

To jest proste zdanie, ale żadne badania, żadne historyczne poszukiwania i ciekawostki nam na to nie odpowiedzą i żadna obecnie posiadana wiedza, która wydaje się byc tak ogromną a mimo to nie odpowiada na to, co ciagle jest dla nas zagadką.

I ja osobiście myślę, że to jest właśnie odpowiedzią samą w sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie życie religijne jest "wielkim problemem". Moją uwagę najbardziej może zajmować to, aby odpowiednio odbywać obrzędy i nie być heretykiem. "Nie umiem się spowiadać". "Nie umiem funkcjonować w społeczeństwie", więc co dopiero ze spowiedzią? Skąd mam wiedzieć, czy coś jest grzechem śmiertelnym, czy nie??? Jestem tak nienormalny, że mam ideę, że z natury nie mogę popełnić grzechu śmiertelnego, nie ma w moim przypadku takiej materii. Mam skłonności do herezji przeciwko "trudnym" dogmatom. Moja natura nie chce wierzyć np. w piekło, bolesny czyściec, obowiązek spowiedzi i rachunku sumienia. Jestem bardzo słaby w znoszeniu cierpienia. Oczywiście w unicestwienie też nie wierzę. W reinkarnację też nie wierzę. Jakby trudne dogmaty i obrzędy były dla mnie "ciężką przeprawą".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w świetle powyższego swoim awatarem nie szanujesz duszy drugiego człowieka, ponieważ Twój awatar wzbudza pożądanie, narusza cnote i prawość, w dodatku to może być tylko iskra, która słabego człowieka skusi do włączenia sobie ostrego porno, stajesz się w ten sposób kusicielką bliźniego, w dalszej konsekwencji możesz tym doprowadzić do jego smierci duchowej.

 

 

Pójdźmy dalej, użytkowniczka Refren swoim awatarem, robi sobie jaja z grzechu śmiertelnego jakim jest lenistwo.

 

Nauka katolicka głosi: "Bóg dał ludziom pracę", a ona sobie wstawia napis "Jestem zbyt ładna by pracować" i manifestuje go publicznie ponad 2600 razy?!

 

Same widzicie Drogie Panie, że aby stosować się do tych wytycznych należałoby się na każdym kroku kontrolować i surowo obwiniać, dałem Wam właśnie próbkę, dlatego napisałem, że to antyludzkie, choć wiadomo, doktryna piekła jest znacznie bardziej antyludzka.

 

Nie należy się na każdym kroku obwiniać ani popadać w absurd. Aby zasady etyczne miały sens, trzeba je stosować tak, aby miały sens. :) One mają jakiś cel i to należy mieć na uwadze. W różnych sytuacjach są różne priorytety, jeśli chodzi o wartości. Jeśli np. ktoś kogoś oszuka, żeby mu ukraść pieniądze, jest to niewątpliwie złe. Ale kłamstwo, żeby ocalić komuś życie już nie. Nic nie uwolni nas od myślenia, nawet Katechizm. :smile: I dla mnie jest coś odpychającego w tym, aby ukonkretniać do bólu zasady i dawać ludziom schematy na całe mnóstwo sytuacji. Pierwsi chrześcijanie tego nie mieli, a sobie radzili. Z drugiej strony jak możemy być rozliczeni ze swoich czynów, jeśli nie wiemy na pewno co dobre a co złe? Dziś jest duży indywidualizm jeśli chodzi o wybór wartości, wiarę i można się pogubić. Świat narzuca niedobre wzory. Bóg jest uczciwy i m.in po to jest nauka Kościoła, żebyśmy mogli rozwiać wątpliwości, nie szli za nauką fałszywą i żeby Kościół był spójny sam ze sobą. W kwestiach moralnych jest w Katechizmie moim zdaniem jednak wiele sformułowań, które mogą pomieszać w głowie, zwłaszcza jeśli ktoś nie ma w sobie równowagi, nie ma stabilnego sumienia i coś sobie wyolbrzymi albo przypisuje zasady do innych sytuacji niż te, których powinny dotyczyć. Katechizm może być wręcz zabójczy, bo dla wielu ludzi nie dotyka tego, co autentyczne, duchowe i co może się rozwijać. Czasem stajemy w życiowej sytuacji wyboru moralnego, szukamy odpowiedzi lub po prostu jesteśmy otwarci, by się kierować nauką chrześcijańską, a czasami coś przeczytamy trochę przypadkiem, część z tego rozumiemy część nie, część źle zinterpretujemy albo nie jesteśmy gotowi, otwarci by iść w jakimś kierunku. I wtedy może czytanie Katechizmu zaszkodzić zamiast pomóc, zniechęcić, a nadwrażliwych moralnie dobić.

 

Co do mojego awka, to nie robię sobie jaj, naprawdę nie chce mi się pracować. To wieli ból dla mnie i dla świata. W dodatku od momentu, kiedy go umieszczałam, przybyło mi jakieś 12 kilo, więc nic już mnie nie uratuje. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...) lub po prostu podchodzisz do sprawy zbyt namacalnie.

 

O, to to, to drugie właśnie.

 

W kwestii pochodzenia KKK już się chyba wczoraj wypowiadałam i starczy.

 

No nie bardzo. Tylko powiedziałaś, że napisał go Stwórca, a nie ludzie. A ja Ci powtórzę, że jednak ludzie - KKK, opublikowany w 1992 r., spisany przez ówczesnych członków Kongregacji Nauki Wiary, prefektem był wtedy Joseph Ratzinger(brzmi znajomo?), a sekretarzem Alberto Bovone, finalna wersja dokumentu została zatwierdzona przez KW/JPII. Wysoko postawieni hierarchowie Krk, jeden ówczesny papież, jeden przyszły papież, ale ludzie, nadal ludzie. Z tego wynika, że bierzesz na klatę, bez zająknięcia, dogmat o nieomylności papieża z soboru watykańskiego I. Papież jest bezbłędny i *nigdy* się nie myli, bo dostaje podszepty z info od samego Boga. Ale przecież... papież wciąż jest człowiekiem. Z wszystkimi związanymi z tym konsekwencjami. Człowiek jest istotą niedoskonałą, omylną, grzeszną. Jak dla mnie to stoi w sprzeczności, ale co ja tam wiem.

 

Jesli chodzi o rozeznania księdza, to ksiądz wcale nie musi znać klinicznej strony choroby aby wytłumaczyć choremu czy jego rodzinie, jak się sprawa ma. On ma tą wiedzę, ja jej nie mam. Nie wiem jakimi zasadami w takich sytuacjach księża się kierują aby nie wyrządzić szkody. Jest taki punkt, taka granica, która to tłumaczy... ja nie wiem, bo nie miałam potrzeby tego sprawdzać. Dowiem się, to odpowiem.

 

Taaa. Czytałem publikacje ks. Posackiego, jednego ze zdaje się bardziej znamienitych rodaków-egzorcystów. Z jego wywodów można wynieść w zasadzie jedną konkluzję- "90% lekarzy to idiotów bo lecą z pigułką (przez pigułkę ma pogardliwie na myśli leki i interwencje medyczne szeroko pojęte) na ducha". Ja mam inne do tego podsumowanie- "co za cymbał leci z kropidłem i wodą święconą na *zwykłych* schizofreników".

 

DDA i kontekst ojca właściwie niewiele zmienia.

 

Zapewniam Cię, że zmienia bardzo wiele. Gdybyś poszła na psychoterapię to doszłabyś do podobnych wniosków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku moja natura odnosi wrażenie, że to pewne dogmaty i obrzędy stały się "główną pracą" w moim życiu, czymś, co utrudnia zajmowanie się czymś innym (np. pracą dyplomową czy zarobkową), przez co także dezorganizuje czas i życie.

 

Natura myśli nawet, że praktyki takie jak rachunek sumienia czy spowiedź powinny w ogóle być zakazane dla takich, jak ja. Ona "narzeka": "po co sobie przypominać grzechy i fatygować się z wyznaniem dużej ich liczby naraz, czy nie praca powinna być ważniejsza???". Na dodatek ma problem z pewnością, kiedy popełniłem grzech i jak poważny on był. Natura nienawidzi trudu i surowości, jeśli coś nie jest lekkie, łatwe i przyjemne, to woli sobie tym głowy nie zawracać - z takimi predyspozycjami to osoba nie nadaje się raczej na męża czy rodzica. Inni ludzie raczej nie są tak "wygodniccy". Moja natura ceni wygodne i miękkie życie, woli takie najbardziej. Może to przez wyraźnie za niską masę urodzeniową w stosunku do wieku płodowego i długości ciała jestem takim "żałosnym gamoniem", co skończył z diagnozą całościowego zaburzenia rozwoju, rentą socjalną i rozpoznaniem schizofrenii? To świadczy o tym, że jestem znacznie nieprzystosowany do rzeczywistości. W sferze religijnej to nieprzystosowanie uwidacznia się dobitnie... Nic dziwnego, że natura "myśli" o odpuszczeniu sobie co trudniejszych i co bardziej problematycznych aspektów religii. Widać, jaki "słabeusz" ze mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do mojego awka, to nie robię sobie jaj, naprawdę nie chce mi się pracować. To wieli ból dla mnie i dla świata. W dodatku od momentu, kiedy go umieszczałam, przybyło mi jakieś 12 kilo, więc nic już mnie nie uratuje.

 

Lenistwo, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu... Ostatni bastion kato na forum zmierza ku zatraceniu. :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, jeśli chodzi o papieży i ich nieomylność. Jak to jest? Czemu na ten przykład obecny papież jest stosunkowo liberalny w kwestiach światopoglądowych (np. ostatnio zaakceptował używanie prezerwatyw żeby zapobiec rozprzestrzenianiu się jakiegoś tam wirusa Zika czy jakoś tak), a poprzednicy byli raczej konserwatywni w tychże kwestiach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, jeśli chodzi o papieży i ich nieomylność. Jak to jest? Czemu na ten przykład obecny papież jest stosunkowo liberalny w kwestiach światopoglądowych (np. ostatnio zaakceptował używanie prezerwatyw żeby zapobiec rozprzestrzenianiu się jakiegoś tam wirusa Zika czy jakoś tak), a poprzednicy byli raczej konserwatywni w tychże kwestiach?

 

Bo to jest tak ja np ze sterylizacją - jesli kobieta pójdzie się wysterylizować, bo tak chce, bo nie chce mieć dzieci i uzna o to za świetną metodę antykoncepcyjną. Jest to grzechem ewidentnym, ponieważ jest to ingerencja w Boży plan.

Natomiast jeśli sterylizacja będzie wynikała z konieczności ratowania życia, jest dopuszczalna. To zostało określone, no niestety zmartwię Was, w KKK - że mamy dążyć do utrzymania i przedłużenia zycia jako daru od Boga. Najprawdopodobniej obecny Papież tym właśnie się kierował.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, jeśli chodzi o papieży i ich nieomylność. Jak to jest? Czemu na ten przykład obecny papież jest stosunkowo liberalny w kwestiach światopoglądowych (np. ostatnio zaakceptował używanie prezerwatyw żeby zapobiec rozprzestrzenianiu się jakiegoś tam wirusa Zika czy jakoś tak), a poprzednicy byli raczej konserwatywni w tychże kwestiach?

 

Bo to jest tak ja np ze sterylizacją - jesli kobieta pójdzie się wysterylizować, bo tak chce, bo nie chce mieć dzieci i uzna o to za świetną metodę antykoncepcyjną. Jest to grzechem ewidentnym, ponieważ jest to ingerencja w Boży plan.

Natomiast jeśli sterylizacja będzie wynikała z konieczności ratowania życia, jest dopuszczalna. To zostało określone, no niestety zmartwię Was, w KKK - że mamy dążyć do utrzymania i przedłużenia zycia jako daru od Boga. Najprawdopodobniej obecny Papież tym właśnie się kierował.

No ale przecież najlepszą metodą zapobiegania rozprzestrzenianiu się chorób jest nie uprawianie seksu. To czemu tutaj wolno prezerwatywy, a na co dzień i to w małżeństwach jest to uważane ze grzech? I to nie jest pierwsza sytuacja w historii kiedy chorobom można zapobiec w ten sposób, a dopiero ten papież do tego tak podchodzi? To jak? Poprzednicy nie byli nieomylni? Strasznie mnie to ciekawi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie, jeśli chodzi o papieży i ich nieomylność. Jak to jest? Czemu na ten przykład obecny papież jest stosunkowo liberalny w kwestiach światopoglądowych (np. ostatnio zaakceptował używanie prezerwatyw żeby zapobiec rozprzestrzenianiu się jakiegoś tam wirusa Zika czy jakoś tak), a poprzednicy byli raczej konserwatywni w tychże kwestiach?

 

Bo to są tylko ludzie. To że otrzymali nominację na papieża nie sprawia, że automatycznie stają się innym gatunkiem. Są nadal ludźmi. Pozostają "skalani" światopoglądem, prywatnymi przekonaniami, przeszłymi doświadczeniami, zobowiązaniami wobec środowisk i struktur, które ich wypromowały i wepchały na to stanowisko. Dlatego każdy spośród ostatnich trzech papieży miał inne podejście do spraw światopoglądowych, norm obyczajowych, kwestii ukrywania pedofilii wśród kapłanów na łonie Krk itp. Rozbrajało mnie, tak samo jak carlosa, gdy Kraśko relacjonował ostatnie dwa konklawe i cały czas sypał z rękawa wstawkami w stylu "Duch Święty to...", "Duch Święty tamto...". Hola. Papieża wybierają kardynałowie (ludzie...). Kardynałowie Ci wywodzą się z różnych środowisk i reprezentują różne stronnictwa w obrębie Krk (ultrakonserwatywne/ortodoksyjne, konserwatywne, bardziej liberalne, postępowe itp.). Chyba najlepiej było to widać na paru ostatnich synodach gdzie poszczególni hierarchowie skakali sobie do gardeł, nawet metaforycznie 'podnosili rękę na papieża'. Tam bytują różne środowiska, które w kuluarach, bardziej jawnie lub zakulisowo realizują swoje prywatne interesy.

 

Jest Wielki Post, więc można zarzucić klasykiem jak to swojego czasu dwóch hierarchów kościelnych spierało się czy można w Wielki Piątek spożywać stek z krokodyla. Niby to mięso, ale Pismo Święte ustosunkowuje się jedynie do zwierząt lądowych w tej kwestii, a krokodyl to teoretycznie zwierzę wodne. Anyway, jeden twierdził, że można, drugi twierdził, że nie można, a ja powiem tak - jeżeli jedynym zmartwieniem tych rozpasanych pasibrzuchów jest czy w dzień męki Chrystusa mogą sobie zamówić w ekskluzywnej restauracji aligatora, to ja wymiękam, zatrzymuję tę kolejkę i wysiadam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile dobrze kojarzę to "pozwolenie" papieża dotyczyło zakonnic, które w tamtym obszarze są narażone na gwałty. Nie wiadomo mi nic o kobietach w ogóle, ale o grupie kobiet narazonych szczególnie na to, że zarażone zostaną wbrew swojej woli.

Nie wiem co papież powiedział odnośnie kobiet, które zakonnicami nie są.

 

Co do innych Papieży - znów zapominamy, że Papież jest bardzo wazny, ale jest człowiekiem jest omylny. Poprzednicy mogli kierować się radykalnymi zasadami, w których zostali wychowani na przykład. Całkowicie podświadomie. Każdy okres pontyfikatu jakby nie było jest inny od poprzedniego... jak spojrzeć od teraz wstecz, no to mamy przepaść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile dobrze kojarzę to "pozwolenie" papieża dotyczyło zakonnic, które w tamtym obszarze są narażone na gwałty. Nie wiadomo mi nic o kobietach w ogóle, ale o grupie kobiet narazonych szczególnie na to, że zarażone zostaną wbrew swojej woli.

Nie wiem co papież powiedział odnośnie kobiet, które zakonnicami nie są.

 

Co do innych Papieży - znów zapominamy, że Papież jest bardzo wazny, ale jest człowiekiem jest omylny. Poprzednicy mogli kierować się radykalnymi zasadami, w których zostali wychowani na przykład. Całkowicie podświadomie. Każdy okres pontyfikatu jakby nie było jest inny od poprzedniego... jak spojrzeć od teraz wstecz, no to mamy przepaść.

Czyli papież pozwolił gwałcicielom używać prezerwatyw? LOL

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do innych Papieży - znów zapominamy, że Papież jest bardzo wazny, ale jest człowiekiem jest omylny.

 

No to w końcu jest nieomylny, czy jest omylny? Pastor aeternus z soboru watykańskiego I zakłada, że papież ex cathedra jest NIEOMYLNY w kwestiach wiary i obyczajowych. Czyli gdy np. Jan Paweł II, który chorował na postępującą chorobę Parkinsona od roku ogłoszenia KKK (1992r.) odmówił przyjmowania lewodopy (i to nawet chyba za namową swojego lekarza Renato Buzzonettiego), która mogła nie tyle zahamować postęp choroby co pomóc w leczeniu objawowym/paliatywnym, nie oznacza, że pacjenci z ch. Parkinsona nie powinni przyjmować lewodopy, bo to nie jest kwestia ani wiary ani obyczajowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile dobrze kojarzę to "pozwolenie" papieża dotyczyło zakonnic, które w tamtym obszarze są narażone na gwałty. Nie wiadomo mi nic o kobietach w ogóle, ale o grupie kobiet narazonych szczególnie na to, że zarażone zostaną wbrew swojej woli.

Nie wiem co papież powiedział odnośnie kobiet, które zakonnicami nie są.

 

Co do innych Papieży - znów zapominamy, że Papież jest bardzo wazny, ale jest człowiekiem jest omylny. Poprzednicy mogli kierować się radykalnymi zasadami, w których zostali wychowani na przykład. Całkowicie podświadomie. Każdy okres pontyfikatu jakby nie było jest inny od poprzedniego... jak spojrzeć od teraz wstecz, no to mamy przepaść.

Czyli papież pozwolił gwałcicielom używać prezerwatyw? LOL

 

Ściślej to pozwolił gwałcicielom zakonnic używać prezerwatyw. Ale zwalam to na poczet tego, że Franciszek nie przywykł do tak wysokich temperatur.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile dobrze kojarzę to "pozwolenie" papieża dotyczyło zakonnic, które w tamtym obszarze są narażone na gwałty. Nie wiadomo mi nic o kobietach w ogóle, ale o grupie kobiet narazonych szczególnie na to, że zarażone zostaną wbrew swojej woli.

Nie wiem co papież powiedział odnośnie kobiet, które zakonnicami nie są.

 

Co do innych Papieży - znów zapominamy, że Papież jest bardzo wazny, ale jest człowiekiem jest omylny. Poprzednicy mogli kierować się radykalnymi zasadami, w których zostali wychowani na przykład. Całkowicie podświadomie. Każdy okres pontyfikatu jakby nie było jest inny od poprzedniego... jak spojrzeć od teraz wstecz, no to mamy przepaść.

Czyli papież pozwolił gwałcicielom używać prezerwatyw? LOL

 

O ile sprawdziłam juz Papież Paweł VI dopuścił antykoncepcję właśnie w trudnej sytuacji w Afryce dla zakonnic narażonych. Chodziło o środki antykoncepcyjne, nie wiem skąd wytrzasnąłeś, że chodziło o prezerwatywę konkretnie. :bezradny: Raczej byłoby to trudne do wykonania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O ile sprawdziłam juz Papież Paweł VI dopuścił antykoncepcję właśnie w trudnej sytuacji w Afryce dla zakonnic narażonych. Chodziło o środki antykoncepcyjne, nie wiem skąd wytrzasnąłeś, że chodziło o prezerwatywę konkretnie.

 

Bo jest to najtańszy, najbardziej powszechny, i najpopularniejszy środek antykoncepcyjny. Raczej trudno, żeby Paweł VI miał na myśli spiralkę dla wszystkich zakonnic czy podwiązanie im jajowodów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×