Skocz do zawartości
Nerwica.com

Moje uzależnienia - gry komputerowe, internet, pornografia


Ponury fapper

Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Nazywam się Kuba, mam 20 lat. Chciałbym opowiedzieć swoją historię z fapaniem, ale nie tylko.C hciałbym opowiedzieć o swoich innych demonach - gry komputerowe oraz Internet.

 

Na odwyku od pornografii jestem już(prawie) 3 miesiące - ok. 11 maja pykną 3 miesiące. Odwyk - totalne 0 porno od przeszło 8 lat masturbacji, a przez jakieś 3-4 lata praktycznie codzienne. Do całkowitego odstawienia przygotowywałem się dość sporo, ok. 2 miesiące. Nowy rok, to wiadomo - nowe postanowienia. Czułem, że jeszcze nie jestem gotowy do przejścia na odwyk. Wiedziałem, że nie wytrzymam. Dlatego postanowiłem, że będę to robił systematycznie. Najpierw 5 dni, potem tydzień, a na koniec 2 tygodnie. Po tych 2 tygodniach postanowiłem na zakończenie tej waśni i tutaj dobra rada dla wszystkich uzależnionych od porno: jeśli oglądaliście TO głównie, lub wyłącznie(jak ja) za pomocą smartfona i w domowym zaciszu to poproście żeby ktoś zaufany zmienił wam hasło do Wi-Fi i wam go nie podawał. Gwarantuję, że myśl, że nie macie w ogóle MOŻLIWOŚCI fapania zmienia punkt myślenia, ja nawet nie myślałem jak to zrobić, bo wiedziałem - byłem przekonany - że to jest niemożliwością bez Wi-Fi.

 

Porno zacząłem oglądać jakoś na początek gimnazjum. Ale zanim to zacząłem to bardzo interesowałem się grami komputerowymi. Chłonąłem wszystkie możliwe gry, a jedynym tematem, uwierzcie JEDYNYM tematem do rozmów z rówieśnikami w podstawówce to były właśnie gry. Warcraft III, Diablo II, Gothic. Już od postawówki grałem codziennie. W gimnazjum jeszcze się to nasiliło. Grałem w League of Legends. Gra, w którą utopiłem więcej czasu niż na obowiązki związane z moją ówczesną "pracą", czyli szkołą. Człowiek jak patrzy na przeszłość jak już dorośnie to dopiero uświadamia sobie w jak głupie nawyki wpadał. J**** błędne koło. Wracałem do domu i JEDYNĄ myślą było włączenie komputera i odpalenie gry. I tak 3 godziny dziennie. Od razu po powrocie do domu. Rozumiecie? Nawet nie wyobrażałem sobie o wyjściu ze znajomymi, bo nic mi nie dawało takiego szczęścia jak gry. Bywało tak, że moje uzależnienie od gier(komputera?) było tak duże, że za wszelką cenę chciałem żeby mój brat udostępnił mi komputer(nadal z nim dzielę pokój) i w momencie kiedy siadałem... nie wiedziałem co mam zrobić. Rozumiecie? Chodziło o sam fakt siadania przy komputerze. Nawet nie miałem celu w tym. To tak jak kobiety mają ogromną chęć wejść do Centrum Handlowego, ale nie wiedzą co kupić. W ich przypadku to mógł być spontan. U mnie to była codzienność - uzależnienie. W wakacje potrafiłem nigdy nie wychodzić z domu, dosłownie. Wyjście do sklepu było czymś wyjątkowym. Jako, że swój swego zawsze znajdzie - kumplowałem się z takimi samymi no-lifami. Czyli nie miałem przyjaciół. Oni tylko szukali osób z którymi mogliby porozmawiać o tym czy Shen na Topie w kooperacji z Gravesem na Bocie to dobry wybór. A no i, że mam taką naturę, że jak coś robię to robię na całego, angażuję się w 100% to to jeszcze potęgowało to uzależnienie. W każdej grze osiągałem wysokie wyniki, bo poświęcałem dużo czasu na praktykę i naukę. Jeśli ktoś grał w LoLa, to miałem platynę I. A jeśli ktoś grał w Starcrafta II to miałem diament(za czasów kiedy diament był najwyższą ligą). W lola nie gram już od czasów 2 klasy liceum. W Starcrafta też. Ale spokojnie, człowiek uzależniony zawsze znajdzie inną gierkę. Teraz codziennie gram w inną. Może nie angażuję się jak poprzednio, ale nadal robię to CODZIENNIE(do ok. 3 godzin), bo sprawia mi tyle frajdy.

 

No i jak już przedstawiłem swój profil mam parę pytań: czy każde uzależnienie leczy się w ten sam sposób? Totalne zero gier do końca życia? W moim wieku już nie powinienem zajmować się takimi pierdołami. Lata lecą, a kariera sama się nie zrobi. Bo póki co pracuję w... serwisie sprzątającym i studiuję zaocznie. Pracę mam tylko na 2 godziny(7:00-9:00), stąd mam mnóstwo wolnego czasu. Nie potrafię pożytecznie zaplanować sobie czasu.

 

Powinienem sobie znaleźć pracę, normalną pracę. Ale żeby znaleźć sobie pracę w zawodzie to potrzebuję kurs. On kosztuje 3,5 tysiąca, ale dałby mi sporo wiedzy. Na dzień dzisejszy nie dysponuję taką sumką. Jakbym zapisał się w wakacje na ten kurs to musiałbym od rodziców pożyczyć ok. tysiąc złotych. Ale niebawem zaczynam kurs na prawo jazdy(finansowane przez rodziców).

 

Jeszcze parę słow apropo s kobiet. Nigdy nie miałem kobiety. Nigdy nie kochałem kobiety, ani nie kochałem się z kobietą. Czuję się źle z tym. Zawsze wyobrażałem sobie, że kochałbym swoją kobietę nad życie. Ale w obecnej sytuacji(na odwyku) nie wiem czy byłbym w stanie.

 

Jako, że w przeszłości miałem taki tryb życia(no i teraz też po części) to nabrałem trochę tłuszczu. W szczytowej formie ważyłem 94 kg. Teraz ważę 82kg. Myślałem, że to mi doda pewności siebie. Że kobiety zaczną się mną interesować. Nic z tego. Nadal jestem żałosnym prawiczkiem.

 

Proszę o jakiekolwiek rady co robić w mojej sytuacji, a przede wszystkich czego NIE ROBIĆ.

 

P.S Tematy są odnośnie konkretnych uzależnień, ja mam ich w sumie dwa więc nie wiem czy źle czy dobrze, że umieściłem oddzielny wątek. W razie czego, proszę o przeniesienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, to jest tylko taka średnia. Czasami mogło to być nawet 6 godzin. Z pewnością przy 3 godzinach dziennie wchodzi to w nawyk. Szkoda, że ani ty, ani inni użytkownicy nie ustosunkowali się do postu jako całości. Zachęcam do wypowiedzi, bo z tego co widzę jest to bardzo popularne forum dot. tego typu sprawach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To tak jak kobiety mają ogromną chęć wejść do Centrum Handlowego, ale nie wiedzą co kupić.

Na tak ryzykowne stwierdzenia bym uważał chyba, że chcesz być prawiczkiem do końca życia ;D [tak dla Twojej wiadomości: kobiety chcą kupić wszystko, ale nie zawsze mają tyle kasy ;P]

 

Jeden poeta rzekł, że najtrudniejszy pierwszy krok. Inny, że chcieć to móc. Ty już oba masz za sobą, więc z górki.

 

Nie przegnij w drugą stronę - niektórzy twierdzą, że masturbacja jest zdrowa, tak fizycznie jak i psychicznie.

 

A co do gier... spróbuj może wyznaczyć sobie jasny cel - np 2h dziennie, a potem jakieś inne zajęcie. I sprawdź, czy dasz radę tak po prostu odejść od kompa o konkretnej godzinie (bez: chwilka, jeszcze tylko 1.5 mln expa ;) ). Równie dobrze mógłbyś siedzieć po kilka godzin dziennie z książką w ręku, a że większą frajdą są dla ciebie gry? Twój wybór. Teraz może nie masz lepszej alternatywy, ale kiedy się już pojawi, ważne żeby umiał olać to, co mniej ważne (chwila przy kompie czy przy dziewczynie? ;) ).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tematy, ktore poruszasz sa mi w sumie bliskie, bo tez mam problemy z tymi rzeczami.

 

Teraz codziennie gram w inną. Może nie angażuję się jak poprzednio, ale nadal robię to CODZIENNIE(do ok. 3 godzin), bo sprawia mi tyle frajdy.

Wpadasz tutaj w pewien zly schemat, ktory mozna zauwazyc przy innych uzaleznieniach. Robisz to -> obwiniasz sie o to ->Twoj nastroj, pewnosc siebie, silna wola slabnie -> latwiej o to, by ulec tej rzeczy -> robisz to.... Im masz lepszy nastroj, tym latwiej bedzie Ci zniesc odwyk, stad nie przejmuj sie porazkami. A skoro juz robisz cos, czego 'nie powinienes' to lepiej czerp z tego satysfakcje, anizeli uzalaj sie, ze to robisz(bo wtedy nawet nie zyskujesz tej rozrywki).

 

No i jak już przedstawiłem swój profil mam parę pytań: czy każde uzależnienie leczy się w ten sam sposób? Totalne zero gier do końca życia?

Specjalista od uzaleznienien nie jestem, ale imo i tak i nie. Kazde uzaleznienia ma pewne schematy i te schematy mozna leczyc w taki sam sposob, ale kazdy nalog jest troche inny, na co innego trzeba uwazac i gdzie indziej wystawic granice. Chocby i prosta granica przy problemach z porno - ogladanie sie za dziewczynami/ogladanie fotek ubranych, atrakcyjnych dziewczyn. Wiadomo, ze nigdy nie bedziesz mial nad tym 100% kontroli, bo na tym polega uzaleznienie, ale finalnym celem raczej jest bycie 'normalnym', a nie abstynentem. Idac przez ulice nie bedziesz zakrywal oczu bo jakas laska idzie.

 

Jeszcze parę słow apropo s kobiet. Nigdy nie miałem kobiety. Nigdy nie kochałem kobiety, ani nie kochałem się z kobietą. Czuję się źle z tym. Zawsze wyobrażałem sobie, że kochałbym swoją kobietę nad życie. Ale w obecnej sytuacji(na odwyku) nie wiem czy byłbym w stanie.

Bylbys w stanie, tylko masz niska pewnosc siebie, przez to watpisz w siebie. Takie watpliwosci moglbys miec, gdyby dolegalo Ci cos powazniejszego, jak np. apatia. Poczytaj o samorozwoju, poprawianiu pewnosci siebie i samoocenie, wykonuj cwiczenia ktore tam polecaja(np. podchodzenie do obcych, atrakcyjnych kobiet), a rezultaty szybko same przyjda.

 

Proszę o jakiekolwiek rady co robić w mojej sytuacji, a przede wszystkich czego NIE ROBIĆ.

Jak wyzej napisalem, poczytaj troche o poprawianiu pewnosci siebie, samoocenie. Wazniejsze jest wykonywanie cwiczen(wiem, ze boli, ale inaczej sie nie da). Popracuj nad dieta(jezeli jeszcze tego nie zrobiles), uprawiaj sport. Zmien myslenie na bardziej pozytywne. I wytrwalosci w walczaniu z nalogami...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przegnij w drugą stronę - niektórzy twierdzą, że masturbacja jest zdrowa, tak fizycznie jak i psychicznie.

Wiesz co, ja już sobie trochę wyrobiłem własną filozofię nt. masturbacji.

Ja w przeciągu tych 3 miesięcy abstynencji nie liczyłem ile razy miałem nocne ejakulacje, ale na 100% mniej niż 10. Biorąc pod uwagę to, że ten mechanizm jest naturalną reakcją organizmu w celu regulacji jego działania to nie powinniśmy masturbować się więcej niż 3-4 razy na MIESIĄC. Oczywiście biorąc pod uwagę fakt, że nie mamy partnerki seksualnej. Bo jeśli mamy, to uważam, że jest to(masturbacja) zbędne. Ot tak, dla przyjemności. No ale tutaj pojawia się inny aspekt - do czego się masturbujemy. A właściwie co mamy w głowie masturbując się. Jeśli w tym czasie myślimy o kobietach nam znanych, które pociągają nas seksualnie, to to jest zdrowe. Ale jeśli masturbujemy się do zdjęcia, to powoli przestanie nam to wystarczać, wprowadzamy mózg w błędny tor myślenia i może doprowadzić do właśnie pornografii. Nawet jak będziemy robić to te 3-4 razy na miesiąc to poprzez nakręcanie się nagimi/półnagimi zdjęciami/filmami możemy doprowadzić do uzależnienia, bo nasz mózg będzie chciał co raz więcej tych wrażeń.

Tak to widzę z własnych obserwacji.

A co do gier... spróbuj może wyznaczyć sobie jasny cel - np 2h dziennie, a potem jakieś inne zajęcie. I sprawdź, czy dasz radę tak po prostu odejść od kompa o konkretnej godzinie (bez: chwilka, jeszcze tylko 1.5 mln expa ;) ).

No ja póki co zastosowałem tzw. terapię szokową. Usunąłem wszystkie gry z dysku. Biorąc pod uwagę fakt, że dużo czasu spędzam w domu to nudziłem się niemiłosiernie, ale dzisiaj np. już sięgnąłem po książkę, której nie przeczytałem ostatnimi czasy + umówiłem się na rozmowę wstępną ws. stażu :great:

Równie dobrze mógłbyś siedzieć po kilka godzin dziennie z książką w ręku, a że większą frajdą są dla ciebie gry? Twój wybór. Teraz może nie masz lepszej alternatywy, ale kiedy się już pojawi, ważne żeby umiał olać to, co mniej ważne (chwila przy kompie czy przy dziewczynie? ;) ).

Tylko różnica polega na tym, że książki rozwijają bardziej. Gry TEŻ rozwijają, ale z pewnością nie w takich ilościach. Poprawia refleks, rozwija wyobraźnię itp. Wszystko jest dla ludzi. Oczywiście.

To na co chciałbym jeszcze zwrócić uwagę - tutaj nie chodzi tylko o to żeby umieć olać - ale umieć czerpać przyjemność z innych aktywności(chwila przy dziewczynie) niż tylko od tego, którego jesteś uzależniony. Nieraz miałem tak, że jak wyłączałem kompa to leżałem na łóżku i nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Czekałem tylko aż będę mógł znowu sobie przysiąść. Nic innego mnie nie obchodziło.

Tematy, ktore poruszasz sa mi w sumie bliskie, bo tez mam problemy z tymi rzeczami.

:Brofist:

 

A skoro juz robisz cos, czego 'nie powinienes' to lepiej czerp z tego satysfakcje, anizeli uzalaj sie, ze to robisz(bo wtedy nawet nie zyskujesz tej rozrywki).

No ale jak czerpię satysfakcję z czegoś co uważam, że jest niewłaściwe, czego nie chciałbym robić, bo ma na mnie zły wpływ to znaczy, że tego chcę i wciąż jestem w błędnym kole.

No i jak już przedstawiłem swój profil mam parę pytań: czy każde uzależnienie leczy się w ten sam sposób? Totalne zero gier do końca życia?

Specjalista od uzaleznienien nie jestem, ale imo i tak i nie. Kazde uzaleznienia ma pewne schematy i te schematy mozna leczyc w taki sam sposob, ale kazdy nalog jest troche inny, na co innego trzeba uwazac i gdzie indziej wystawic granice. Chocby i prosta granica przy problemach z porno - ogladanie sie za dziewczynami/ogladanie fotek ubranych, atrakcyjnych dziewczyn. Wiadomo, ze nigdy nie bedziesz mial nad tym 100% kontroli, bo na tym polega uzaleznienie, ale finalnym celem raczej jest bycie 'normalnym', a nie abstynentem. Idac przez ulice nie bedziesz zakrywal oczu bo jakas laska idzie.

Racja. W uzależnieniach chodzi o przełamanie tego schematu. Jak byłem kiedyś na wsi 2 tygodnie, na wakacje, gdzie nie ma komputera, Internetu, a większość czasu spędza się na dworze to po powrocie w ogóle inaczej postrzegałem gry. Nie wiem jak to opisać, ale bardziej wgłębiałem się w specyfiki gry, mniej mnie ciągnęło do samej gry, a jak już grałem to odbierałem je w innym świetle. Po tygodniu przechodziło :P. Stąd uważam, że mogę być uzależniony od gier. Choćby z takiej obserwacji.

A co do uzależnienia od porno... w trakcie tzw. "resetu mózgu" czyli odwyku - powinno się jak najmniej oglądać półnagie, skąpo, kusząco ubrane kobiety. Chodzi o przyzwyczajenie mózgu do nowych bodźców seksualnych. Do tej pory przyzwyczajony tylko do filmów, kiedy tylko wtedy mógł osiągnąć pełną erekcję - musi nabrać nowych schematów. A jak już przejdzie się ten odwyk(3-5 miesięcy bez masturbacji, porno i tego co opisywaliśmy) to można postępować jak "normalny", bo pozbędziemy się starych, złych nawyków. Przecież po to decydujesz się na abstynencję żeby po odwyku być w pełni zdrowym samcem potrafiącym usatysfakcjonować swoją partnerkę seksualną :great: .

No i tutaj też zastanawiam się właśnie czy w ten sam, lub podobny sposób przebiega każdy inny odwyk. Czyli zerwanie z dawnych, złych nawyków -> możliwość korzystanie i w pełni kontrolowania bodźców od których mieliśmy nawyk korzystać w sposób niekontrolowany. Bo póki co z porno tak to w moim przypadku mniej więcej wygląda. Już dawno nie myślałem o porno, a kiedyś wieczorem zawsze jak się kładłem to organizm sam dawał mi sygnał, że trzeba sobie ulżyć, bo zawsze to robiłem właśnie po położeniu się do łóżka. Teraz już nie mam takiego nawyku.

 

Jeszcze parę słow apropo s kobiet. Nigdy nie miałem kobiety. Nigdy nie kochałem kobiety, ani nie kochałem się z kobietą. Czuję się źle z tym. Zawsze wyobrażałem sobie, że kochałbym swoją kobietę nad życie. Ale w obecnej sytuacji(na odwyku) nie wiem czy byłbym w stanie.

Bylbys w stanie, tylko masz niska pewnosc siebie, przez to watpisz w siebie. Takie watpliwosci moglbys miec, gdyby dolegalo Ci cos powazniejszego, jak np. apatia. Poczytaj o samorozwoju, poprawianiu pewnosci siebie i samoocenie, wykonuj cwiczenia ktore tam polecaja(np. podchodzenie do obcych, atrakcyjnych kobiet), a rezultaty szybko same przyjda.

Na chwilę obecną jestem straszną ofermą jeśli chodzi o stosunki damsko-męskie. Podchodzenie do obcych atrakcyjnych kobiet wydaje mi się abstrakcją. No ale czego się nie robi dla kobiet :D. Na razie skupię się na grach komputerowych i znalezieniu sobie pracy. Bo jak się ma pracę, to człowiek inaczej wszystko pojmuje. Tak mi się wydaje. Ma mniej czasu. A jak wiadomo, za dużo czasu jest tak samo, lub bardziej, szkodliwe jak brak czasu.

 

Jak wyzej napisalem, poczytaj troche o poprawianiu pewnosci siebie, samoocenie. Wazniejsze jest wykonywanie cwiczen(wiem, ze boli, ale inaczej sie nie da). Popracuj nad dieta(jezeli jeszcze tego nie zrobiles), uprawiaj sport. Zmien myslenie na bardziej pozytywne. I wytrwalosci w walczaniu z nalogami...

 

Akurat dietę to trzymam dobrą ;). Sporty też uprawiam. 2-3 razy w tyg. siatkówka i czasami jeszcze biegam. Dzięki za rady. Skoro temat dotyczy także Ciebie to możesz także zadawać pytanie jeśli byś chciał coś wiedzieć np. o odstawieniu pornografii. Z resztą sporo o tym pisałem też w temacie "Uzależnienie od masturbacji", w tym samym dziale.

 

Sorki, za taki długi post, ale myślę, że jak ktoś jest w podobnej sytuacji to choćbym rozpisał się na 10000 słów to z chęcią przeczyta co mam do powiedzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale mi tu nie chodzi o kasę. Dziewczyny lubią wysportowanych facetów, ale to głównie czar pryska po jakiś 10 minut rozmowy. W sumie nie powinienem się wypowiadać, bo przecież nie mam pojęcia jak to jest, ale tak mi się wydaje.Myślę, że chodzi tutaj o pewność siebie, poczucie humoru, poczucie wartości. Te cechy są ważne. A nie tężyzna fizyczna. Poza tym tak jak napisałem w pierwszym poście - schudłem 12 kg i jakoś mało co to zmieniło. Żeby zdobyć kobietę trzeba jej zaimponować nie tylko ciałem, ale też tym, że się ma poukładane w głowie i do tego dążę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No ale jak czerpię satysfakcję z czegoś co uważam, że jest niewłaściwe, czego nie chciałbym robić, bo ma na mnie zły wpływ to znaczy, że tego chcę i wciąż jestem w błędnym kole.

No niby tak. Tylko w ten sposob chcesz sie wyleczyc poprzez awersje do czynnosci, a w ten sposob mozesz sie nabawic latwo problemow w podobnych sferach zycia. Czujesz sie zdolowany przy orgazmie -> mozesz miec problemy z erekcja, gdy znajdziesz dziewczyne, bo kojarzysz orgazm jako cos negatywnego. Mozg nie zawsze wylapuje szczegoliki, czasem dziala ogolnikowo. Oczywiscie nie musisz sie zgadzac ze mna - ja mam troche inne spojrzenie na swiat, bo dolega mi apatia(nie odczuwam zadnych emocji, masturbacja jako jedyna wzbudza we mnie troche przyjemnosci).

 

 

Racja. W uzależnieniach chodzi o przełamanie tego schematu. Jak byłem kiedyś na wsi 2 tygodnie, na wakacje, gdzie nie ma komputera, Internetu, a większość czasu spędza się na dworze to po powrocie w ogóle inaczej postrzegałem gry. Nie wiem jak to opisać, ale bardziej wgłębiałem się w specyfiki gry, mniej mnie ciągnęło do samej gry, a jak już grałem to odbierałem je w innym świetle. Po tygodniu przechodziło :P. Stąd uważam, że mogę być uzależniony od gier. Choćby z takiej obserwacji.

A co do uzależnienia od porno... w trakcie tzw. "resetu mózgu" czyli odwyku - powinno się jak najmniej oglądać półnagie, skąpo, kusząco ubrane kobiety. Chodzi o przyzwyczajenie mózgu do nowych bodźców seksualnych. Do tej pory przyzwyczajony tylko do filmów, kiedy tylko wtedy mógł osiągnąć pełną erekcję - musi nabrać nowych schematów. A jak już przejdzie się ten odwyk(3-5 miesięcy bez masturbacji, porno i tego co opisywaliśmy) to można postępować jak "normalny", bo pozbędziemy się starych, złych nawyków. Przecież po to decydujesz się na abstynencję żeby po odwyku być w pełni zdrowym samcem potrafiącym usatysfakcjonować swoją partnerkę seksualną :great: .

No i tutaj też zastanawiam się właśnie czy w ten sam, lub podobny sposób przebiega każdy inny odwyk. Czyli zerwanie z dawnych, złych nawyków -> możliwość korzystanie i w pełni kontrolowania bodźców od których mieliśmy nawyk korzystać w sposób niekontrolowany. Bo póki co z porno tak to w moim przypadku mniej więcej wygląda. Już dawno nie myślałem o porno, a kiedyś wieczorem zawsze jak się kładłem to organizm sam dawał mi sygnał, że trzeba sobie ulżyć, bo zawsze to robiłem właśnie po położeniu się do łóżka. Teraz już nie mam takiego nawyku.

Sam tez zastanawiam sie na ile te uzaleznienia od komputera i gier jest faktycznie uzaleznieniem(zarowno u Ciebie jak i u mnie). Jak piszesz - wyjechales na wies i potrafiles sie obejsc komputera bez jakichs strasznych efektow odwyku, tak bylo i u mnie gdy wyjechalem na oboz - nawet komputer mi na mysl nie przyszedl. Moze to po prostu brak lepszego zajecia? Jak mam mozliwosc wyjscia do znajomych itp. to wychodze i nie mysle o pudle. Ciezko tak jednoznacznie stwierdzic mi.

Co do drugiego akapitu - masz racje, wiadomo, ze lepiej na poczatku unikac bodzcow uruchamiajacych, ale ostatecznie ma sie byc 'normalnym'.

Sam odwyk to czasami za malo. Gdy odstawialem onanizm, pojawil sie u mnie problem z przeokrutna nuda, co probowalem wypelnic grami komputerowymi i slodyczami - zastepowalem jeden nalog innym. Bardzo czesto za uzaleznieniami leza jakies glebsze problemy czy emocje.

 

 

Na chwilę obecną jestem straszną ofermą jeśli chodzi o stosunki damsko-męskie. Podchodzenie do obcych atrakcyjnych kobiet wydaje mi się abstrakcją. No ale czego się nie robi dla kobiet :D. Na razie skupię się na grach komputerowych i znalezieniu sobie pracy. Bo jak się ma pracę, to człowiek inaczej wszystko pojmuje. Tak mi się wydaje. Ma mniej czasu. A jak wiadomo, za dużo czasu jest tak samo, lub bardziej, szkodliwe jak brak czasu.

I znowu wychodzi Twoja niska samoocena tutaj. Mozesz byc oferma i nie radzic sobie z kobietami(chociaz podobno kobieta to tez czlowiek ;d), ale epitety wyraznie wskazuja gdzie masz problem i bynajmniej nie jest to kontakt z plcia przeciwna.

Zacznij od prostszych zadan, zapytaj atrakcyjna kobiete o godzine(a jezeli i to jest za wysoko, to kogokolwiek na ulicy) i powtorz zadanie kilka razy, az bedzie dla Ciebie to naturalne. A potem stopniowo podnos poprzeczke. I staraj sie stosowac to do szerszej gamy aspektow Twojego zycia. Boisz sie zapytac sprzedawczynie czy ma na skladzie przedmiot x? Zrob to. Boisz sie zapytac o cos atrakcyjna kolezanke? Zrob to. Oczywiscie z glowa. Zebys nie pytal siebie czy boisz sie skakac z mostu czy bil sie za kare, ze mimo wszystko stchorzyles.

Ale znowu masz mniej czasu na rozwoj samego siebie, chociaz praca tez podnosi pewnosc siebie, samoocene.

 

 

 

Akurat dietę to trzymam dobrą ;). Sporty też uprawiam. 2-3 razy w tyg. siatkówka i czasami jeszcze biegam. Dzięki za rady. Skoro temat dotyczy także Ciebie to możesz także zadawać pytanie jeśli byś chciał coś wiedzieć np. o odstawieniu pornografii. Z resztą sporo o tym pisałem też w temacie "Uzależnienie od masturbacji", w tym samym dziale.

No i swietnie. Popatrz na swoje zycie z tej strony! Jestes jednym z nielicznych, ktorzy nie tylko chca, ale i robia cos ze swoim zyciem. Od razu polece Ci cwiczenie - wypisz liste swoich dobrych cech(i tylko takich) i ocen siebie w skali 1-10. Zobaczysz ile masz dobrych cech i co lubisz w swoim zyciu. I faktycznie zrob to, napisz na kartce.

Do tamtego zestawu dodalbym jeszcze ksiazki i jakies hobby. Ksiazki maja duza moc, rozwijaja slownictwo, wyobraznie, daja temat do rozmowy z atrakcyjna dziewczyna ;), pozwalaja oderwac sie od swoich problemow. Hobby - oprocz samych korzysci plynacych z samego hobby, podnosi samoocene, rozwija Cie, jestes ciekawszym czlowiekiem.

 

 

Ale mi tu nie chodzi o kasę. Dziewczyny lubią wysportowanych facetów, ale to głównie czar pryska po jakiś 10 minut rozmowy. W sumie nie powinienem się wypowiadać, bo przecież nie mam pojęcia jak to jest, ale tak mi się wydaje.Myślę, że chodzi tutaj o pewność siebie, poczucie humoru, poczucie wartości. Te cechy są ważne. A nie tężyzna fizyczna. Poza tym tak jak napisałem w pierwszym poście - schudłem 12 kg i jakoś mało co to zmieniło. Żeby zdobyć kobietę trzeba jej zaimponować nie tylko ciałem, ale też tym, że się ma poukładane w głowie i do tego dążę.

No wlasnie problem w tym, ze tak Ci sie wydaje. Przekonaj sie, tak bedzie prosciej. Pewnosc siebie mozna zyskac(a nawet udawac, co tez polecam robic, bo mozg automatycznie sie dostosuje), tak samo poczucie wartosci, a na humor jest bardzo prosty sposob - w delikatny sposob wysmiewac sie z drugiej osoby. Podkreslam delikatny, zebys nie smial sie z laski, ktora jest okropnie zakompleksiona. Zapytaj dlaczego wlozyla na siebie firanke(kiedy ma sukienke) itp.

I znowu Twoja samoocena. Dlaczego to Ty masz jej imponowac, a nie ona Tobie? Ewentualnie - dlaczego ma ktokolwiek komu imponowac, a nie byc soba?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponury fapper, znam to z autopsji i też mnie nieraz trafiało, jak cały mój elaborat szedł się paść :time:

Jedynym rozwiązaniem, jak masz dłuższą wypowiedź, jest zaznaczenie całości i wciśnięcie ctr+c ... wtedy w razie, gdyby Cię wylogowało, logujesz się ponownie, wchodzisz

w pole tekstowe i kopiujesz wcześniej napisany tekst ;) Niby banalne, a też od razu na to nie wpadłam.

 

Widzę, że dość długo trzyma Cię złość 8) No, stary ... człowiek uczy się na błędach!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niby tak. Tylko w ten sposob chcesz sie wyleczyc poprzez awersje do czynnosci, a w ten sposob mozesz sie nabawic latwo problemow w podobnych sferach zycia. Czujesz sie zdolowany przy orgazmie -> mozesz miec problemy z erekcja, gdy znajdziesz dziewczyne, bo kojarzysz orgazm jako cos negatywnego. Mozg nie zawsze wylapuje szczegoliki, czasem dziala ogolnikowo. Oczywiscie nie musisz sie zgadzac ze mna - ja mam troche inne spojrzenie na swiat, bo dolega mi apatia(nie odczuwam zadnych emocji, masturbacja jako jedyna wzbudza we mnie troche przyjemnosci).

Nie wiem czy potrafiłbym czuć się zdołowany podczas orgazmu :D. Co najwyżej po orgazmie. Wtedy przypomniałbym sobie, że przecież nie chciałem tego robić. Że wygrała szybka przyjemność nad zdrowiem, rozsądkiem, postanowieniami.

Może twoja apatia jest wynikiem nadużywania masturbacji? Serio zastanowiłbym się nad tym w Twoim miejscu. Wiem, że masturbacja(orgazm) mają silne oddziaływanie na hormon dopaminy. Wysoki wzrost, a potem dół. Nie wiem dokładnie jak to się odbywa, bo nigdy się w to nie wgłębiałem, ale z tego co się orientuję - duża częstotliwość negatywnie wpływa na układ hormonalny, a co za tym idzie percepcja.

 

 

Sam tez zastanawiam sie na ile te uzaleznienia od komputera i gier jest faktycznie uzaleznieniem(zarowno u Ciebie jak i u mnie). Jak piszesz - wyjechales na wies i potrafiles sie obejsc komputera bez jakichs strasznych efektow odwyku, tak bylo i u mnie gdy wyjechalem na oboz - nawet komputer mi na mysl nie przyszedl. Moze to po prostu brak lepszego zajecia? Jak mam mozliwosc wyjscia do znajomych itp. to wychodze i nie mysle o pudle. Ciezko tak jednoznacznie stwierdzic mi.

Nie wiem jaka jest różnica między stale powlekanymi przez lata złymi nawykami, a uzależnieniem. A w sumie to mogę się domyślać. Bo podejrzewam, że jeśli chodzi o gry, to w moim przypadku to może być nawyk. Sposób na dostarczenie rozrywki w ten, a nie inny sposób - przekonanie, że to jest najlepszy sposób i nie szukanie innego. Po czym to wnioskuję? Wróćmy do tego wyjazdu na wiochę. Nie ma kompa, nie ma Internetu, nawet wody nie ma! Totalne zadupie. O tyle co o grach potrafiłem zapomnieć, to o pornosach(masturbacji) ciężko mi było. Stąd ściągałem przez telefon zdjęcia aktorek porno żeby mieć jakiś bodziec. Myślę, że to jest ta różnica. I dlatego też od razu nie mogłem rzucić porno(masturbacji). Dopiero po paru tygodniach byłem w stanie przejść na całkowitą abstynencję, która trwa już 3 miesiące i myślę, że już na tyle trwa, że można stwierdzić iż się wyleczyłem z tego gówna.

Sam odwyk to czasami za malo. Gdy odstawialem onanizm, pojawil sie u mnie problem z przeokrutna nuda, co probowalem wypelnic grami komputerowymi i slodyczami - zastepowalem jeden nalog innym. Bardzo czesto za uzaleznieniami leza jakies glebsze problemy czy emocje.

Z tą nudą to prawda. Trzeba sobie coś innego znaleźć, bo można skończyć jak ty, tudzież gorzej - jakaś deprecha czy inne zaburzenie. A to w takim razie udało Ci się odstawić onanizm czy nie?

No a co do głębszych problemów to całkiem możliwe. Zawsze miałem kompleks niższości. Nie objawia się on w tak dużym stopniu żeby mi to znacznie utrudniało funkcjonowanie i przez to nigdy nie udałem się do specjalisty z tym. Nie wiem czy to jest ten głęboki problem, ale być może tak.

Jak to się objawia? A no np. tym, że jak napiszę jakiś tekst. Coś twórczego, albo coś powiem wymyślonego przeze mnie, to cały czas mam świadomość, że moi rówieśnicy lub ludzie otaczający mnie, zrobiliby to o wiele lepiej. Tzn. szybciej, bardziej dociekliwie, znaleźliby więcej zależności. Zawsze jak coś robię to staram się w to bardzo angażować i jak widzę jak ktoś mnie wygryza - robi to szybciej i zarazem lepiej, to jestem wściekły i łapię doła, że ja nigdy nie będę tak dobry, bo jest to uwarunkowane genetycznie - iloraz inteligencji.

 

I znowu wychodzi Twoja niska samoocena tutaj. Mozesz byc oferma i nie radzic sobie z kobietami(chociaz podobno kobieta to tez czlowiek ;d), ale epitety wyraznie wskazuja gdzie masz problem i bynajmniej nie jest to kontakt z plcia przeciwna.

Zacznij od prostszych zadan, zapytaj atrakcyjna kobiete o godzine(a jezeli i to jest za wysoko, to kogokolwiek na ulicy) i powtorz zadanie kilka razy, az bedzie dla Ciebie to naturalne. A potem stopniowo podnos poprzeczke. I staraj sie stosowac to do szerszej gamy aspektow Twojego zycia. Boisz sie zapytac sprzedawczynie czy ma na skladzie przedmiot x? Zrob to. Boisz sie zapytac o cos atrakcyjna kolezanke? Zrob to. Oczywiscie z glowa. Zebys nie pytal siebie czy boisz sie skakac z mostu czy bil sie za kare, ze mimo wszystko stchorzyles.

Ale znowu masz mniej czasu na rozwoj samego siebie, chociaz praca tez podnosi pewnosc siebie, samoocene.

Haha :P. Dla mnie to wydaje się hardkorowe tak podchodzić z d*** do dziewczyn na ulicy i takie akcje robić :P. Ty to praktykowałeś, że tak wychwalasz? A co do tego żeby robić rzeczy których normalnie się wstydzimy, to się zgadzam i postaram się to robić. A co do pracy - za dużo wolnego czasu zabija tak samo jak za mało :). Na razie i tak jej nie mam.

 

No i swietnie. Popatrz na swoje zycie z tej strony! Jestes jednym z nielicznych, ktorzy nie tylko chca, ale i robia cos ze swoim zyciem. Od razu polece Ci cwiczenie - wypisz liste swoich dobrych cech(i tylko takich) i ocen siebie w skali 1-10. Zobaczysz ile masz dobrych cech i co lubisz w swoim zyciu. I faktycznie zrob to, napisz na kartce.

Do tamtego zestawu dodalbym jeszcze ksiazki i jakies hobby. Ksiazki maja duza moc, rozwijaja slownictwo, wyobraznie, daja temat do rozmowy z atrakcyjna dziewczyna ;), pozwalaja oderwac sie od swoich problemow. Hobby - oprocz samych korzysci plynacych z samego hobby, podnosi samoocene, rozwija Cie, jestes ciekawszym czlowiekiem.

No jeśli chodzi o samoocenę to możliwe, że ten kompleks ma tutaj znaczenie. Że to on tutaj odgrywa tą rolę nowotworu w moim rozumie. Z jednej strony czuję się silnym człowiekiem, bo osiągnąłem parę sukcesów w sporcie amatorskim, w końcu jestem zdrowy, nie doskwiera mi głód i potrafię zadbać o przyjaciół w sposób zadowalający, ale z drugiej strony ten kompleks - co z tego, że jestem taki czy sraki jak i tak nigdy nie dorównam tym co są nade mną. Nie będę tak dobrze pojmował słów, teorii, rozumiał co ktoś ma na myśli. Po prostu mam tak zaprogramowane.

 

No wlasnie problem w tym, ze tak Ci sie wydaje. Przekonaj sie, tak bedzie prosciej. Pewnosc siebie mozna zyskac(a nawet udawac, co tez polecam robic, bo mozg automatycznie sie dostosuje), tak samo poczucie wartosci, a na humor jest bardzo prosty sposob - w delikatny sposob wysmiewac sie z drugiej osoby. Podkreslam delikatny, zebys nie smial sie z laski, ktora jest okropnie zakompleksiona. Zapytaj dlaczego wlozyla na siebie firanke(kiedy ma sukienke) itp.

Wszystko to co opisujesz nie jest mi obce. Kiedyś jak się ze mnie wyśmiewali to byłem wściekły - zerwałem z tym towarzystwem i teraz jak się podśmiewają właśnie w ten sposób to potrafię się śmiać razem z nimi - bo wiem, że to nie jest złośliwe i odwdzięczam się tym samym, czasami. Jak będę miał humor.

I znowu Twoja samoocena. Dlaczego to Ty masz jej imponowac, a nie ona Tobie? Ewentualnie - dlaczego ma ktokolwiek komu imponowac, a nie byc soba?

Taka jest natura - kobiety wybierają silnych samców żeby mogli liczyć na silne potomstwo. Nie mówię tu o samcach alfa, ale mężczyzna musi umieć zatroszczyć się o siebie - być pewny siebie, wiedzieć zawsze czego chce i jak do tego dojść. Trzeba zaimponować swoją pracą, samochodem, osobowością żeby kobiety były w stanie dojrzeć w nas wartościowych kandydatów na partnera. Oczywiście to też działa w drugą stronę :).

Candy14, podejrzewam, że ten nick został celowo wybrany i ma pełnić funkcję motywacyjno - przypominawczą, żeby nie wracać do nałogu ;)

Generalnie zarejestrowałem się na tym forum, bo chciałem się udzielać w tym dziale, stąd taki nick. Od masturbacji już się odciąłem, dla mnie to już nie istnieje. Szukałem w opcjach zmianę nicku, ale nie da się z tego co widzę. Proszę mnie poprawić jeśli nie mam racji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ponury fapper, można napisać prośbę o zmianę nicku do administracji. Samemu nie ma możliwości zmiany ;)

Fajnie, że chcesz zostać dłużej!

 

Jeżeli nie chcesz do tego wracać i chcesz rozpocząć w swoim życiu nowy rozdział, to mniej "ponury" nick jak najbardziej wskazany ;)

Trzymam kciuki za Twoją wolność od tego i innych nałogów, bo wolność to wielki dar :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy potrafiłbym czuć się zdołowany podczas orgazmu :D. Co najwyżej po orgazmie. Wtedy przypomniałbym sobie, że przecież nie chciałem tego robić. Że wygrała szybka przyjemność nad zdrowiem, rozsądkiem, postanowieniami.

Może twoja apatia jest wynikiem nadużywania masturbacji? Serio zastanowiłbym się nad tym w Twoim miejscu. Wiem, że masturbacja(orgazm) mają silne oddziaływanie na hormon dopaminy. Wysoki wzrost, a potem dół. Nie wiem dokładnie jak to się odbywa, bo nigdy się w to nie wgłębiałem, ale z tego co się orientuję - duża częstotliwość negatywnie wpływa na układ hormonalny, a co za tym idzie percepcja.

Bezposrednio nie jest wynikiem, ale na pewno przyczynia sie negatywnie do mojego stanu. Moj problem rozpoczal sie od zerwania z dziewczyna dawno temu, ale obecnie obstawialbym bardziej endogenne problemy.

Nie tylko wzrost i dol. Poprzez 'wzrost'(a konkretniej olbrzymi wyrzut) powoduja przestymulacje neuronow przyczyniajac sie przy tym do smierci neuronow, do tego downreguluja rec. dopaminowe(zmniejszaja ilosc i wrazliwosc), zatem dzialanie jest nieco obszerniejsze.

 

Ale patrzac jak to w rzeczywistosci jest - orgazm jest moja jedyna przyjemnoscia w zyciu, czlowiek dostaje pier*olca po pewnym czasie braku jakichkolwiek emocji, stad bez wyleczenia mojego glownego problemu, nie skoncze tak naprawde z tym.

 

 

Nie wiem jaka jest różnica między stale powlekanymi przez lata złymi nawykami, a uzależnieniem. A w sumie to mogę się domyślać. Bo podejrzewam, że jeśli chodzi o gry, to w moim przypadku to może być nawyk. Sposób na dostarczenie rozrywki w ten, a nie inny sposób - przekonanie, że to jest najlepszy sposób i nie szukanie innego. Po czym to wnioskuję? Wróćmy do tego wyjazdu na wiochę. Nie ma kompa, nie ma Internetu, nawet wody nie ma! Totalne zadupie. O tyle co o grach potrafiłem zapomnieć, to o pornosach(masturbacji) ciężko mi było. Stąd ściągałem przez telefon zdjęcia aktorek porno żeby mieć jakiś bodziec. Myślę, że to jest ta różnica. I dlatego też od razu nie mogłem rzucić porno(masturbacji). Dopiero po paru tygodniach byłem w stanie przejść na całkowitą abstynencję, która trwa już 3 miesiące i myślę, że już na tyle trwa, że można stwierdzić iż się wyleczyłem z tego gówna.

Uzaleznienie na 100% wplywa negatywnie na uklad dopaminergiczny(z tego co mi wiadomo, to uczestniczy w kazdym uzaleznieniu), zle nawyki zas niekoniecznie, zatem na pewno jakas roznica jest. Ja za to na wyjezdzie nie myslalem rowniez o porno, zatem mala roznica. Ale mimo wszystko i tak jest to uzaleznienie

 

Z tą nudą to prawda. Trzeba sobie coś innego znaleźć, bo można skończyć jak ty, tudzież gorzej - jakaś deprecha czy inne zaburzenie. A to w takim razie udało Ci się odstawić onanizm czy nie?

Mysle, ze w przypadku osob bez wiekszych problemow raczej nie jest to az takie trudne. Czas zawsze mozna zapelnic czyms, nie koniecznie musi to byc konstruktywne.

Raczej nie. Wytrzymalem 55 dni, po czym swiadomie to zrobilem[nawet mi sie nie chcialo], bo nie wytrzymywalem ze swoim stanem. I wpadlem w 3dniowy ciąg. Faktem jest, ze aktualny lek pomaga mi w jakis sposob powstrzymywac sie od masturbacji, do tego poznalem troche jak to jest 'byc czystym', stad latwiej bedzie mi rzeczywiscie z tego zrezygnowac, kiedy bede gotowy. No ale mimo wszystko znow probuje abstynencji - a kiedy znowu stan bedzie nie do wytrzymania, to zrobie co bede musial.

Z tego co slyszalem, okres 2-3 miesiecy jest wlasnie czasem, kiedy organizm 'zdrowieje'. Jakie zmiany u siebie zauwazyles?

 

 

No a co do głębszych problemów to całkiem możliwe. Zawsze miałem kompleks niższości. Nie objawia się on w tak dużym stopniu żeby mi to znacznie utrudniało funkcjonowanie i przez to nigdy nie udałem się do specjalisty z tym. Nie wiem czy to jest ten głęboki problem, ale być może tak.

Jak to się objawia? A no np. tym, że jak napiszę jakiś tekst. Coś twórczego, albo coś powiem wymyślonego przeze mnie, to cały czas mam świadomość, że moi rówieśnicy lub ludzie otaczający mnie, zrobiliby to o wiele lepiej. Tzn. szybciej, bardziej dociekliwie, znaleźliby więcej zależności. Zawsze jak coś robię to staram się w to bardzo angażować i jak widzę jak ktoś mnie wygryza - robi to szybciej i zarazem lepiej, to jestem wściekły i łapię doła, że ja nigdy nie będę tak dobry, bo jest to uwarunkowane genetycznie - iloraz inteligencji.

Tez to mam, pjona! Zawsze jak cos robie, to mam w glowie, ze ktos to lepiej zrobi, ze lepiej sie nie wychylac, bo popelnie jakiegos glupstwo. Chociaz coraz czesciej mysle - hej, przeciez jestem calkiem inteligentny, nie odrozniam sie w tych wzgledach znacznie od innych, smialo!

I inteligencje mozna cwiczyc! Jak moze sie pogorszyc, to moze i byc lepiej!

 

Haha :P. Dla mnie to wydaje się hardkorowe tak podchodzić z d*** do dziewczyn na ulicy i takie akcje robić :P. Ty to praktykowałeś, że tak wychwalasz? A co do tego żeby robić rzeczy których normalnie się wstydzimy, to się zgadzam i postaram się to robić. A co do pracy - za dużo wolnego czasu zabija tak samo jak za mało :). Na razie i tak jej nie mam.

Dlatego stosuje sie takie poprzeczki. Podejdz do jakiejkolwiek osoby(ale nie zastanawiaj sie nad tym, jakis starszy pan, pani, ktokolwiek) i zapytaj o to. Wmawiaj sobie, ze to naturalne, ze nic sie przeciez nie stanie, bo to tylko proste pytanie o godzine. Jak poczujesz sie naturalnie z tym, to podnosisz poprzeczke do plci przeciwnej - czy musi byc atrakcyjna, wybierasz sam.

Tak, praktykowalem, ale wystarczyly mi dwa podejscia(nie, nie staly sie cuda, podleczylem to w inny sposob, o tym zaraz) - najpierw kilka atrakcyjnych kobiet o godzine, pozniej o dojscie do jakiegos miejsca. Te rzeczy staly sie naturalne dla mnie, ogolnikowo poszlo w gore i mniej mialem zwatpienia w siebie. Pozniej poczulem zniechecenie do tego(co jest dosc normalne, bo robisz cos, czego nie lubisz), wiec przestalem. Ale trzymalem sie zasady(i wciaz trzymam), ze jak sie boje cos zrobic - robie to. Warto podkreslic, ze przed tym dzialaniem zmienilem swoja 'postawe'(zaczalem udawac, ze jestem pewny siebie, klatka wypieta, glowa prosta, patrze sie w oczy ludzi, wolniej chodze itp.), co automatycznie zmusilo mnie do wiekszej pewnosci siebie, oraz zmiany myslenia(np. te cwiczenie z samoocena, co pisalem).

A jak dalej to podleczylem? Najpierw weszly w gre leki z grupy SSRI(ale nie z tych powodow - glowny problem, czyli apatia), ktory podleczyl mi lęki(nigdy nie uznawalem ich za to, a jednak). Ale wciaz brakowalo jakiejs 'naturalnosci' w swojej pewnosci siebie. Trafilem na psychoterapie grupowa(tez nie z tego powodu, jak wyzej), ktora w ogromnym stopniu podbila mi te sfery. Na grupie obcych osob opowiadasz swoje intymne problemy, po czym nastepuje cisza. Chcac nie chcac podbilo mi o wiele wyzej te sfery.

Wciaz nie jest to idealne, bo np. ciezko byloby mi podejsc do obcej kobiety i rzucic jakims komplementem(chociaz uwazam, ze bylbym w stanie sie przelamac), ale patrzac z perspektywy czasu - warto.

 

Oczywiscie nie musisz isc ta droga co ja, ale zachecam Cie do robienia tego, czego sie boisz(i chocby i wyjscia na miasto i zapytania 10 przypadkowych osob o godzine w ramach doswiadczenia :)).

 

 

No jeśli chodzi o samoocenę to możliwe, że ten kompleks ma tutaj znaczenie. Że to on tutaj odgrywa tą rolę nowotworu w moim rozumie. Z jednej strony czuję się silnym człowiekiem, bo osiągnąłem parę sukcesów w sporcie amatorskim, w końcu jestem zdrowy, nie doskwiera mi głód i potrafię zadbać o przyjaciół w sposób zadowalający, ale z drugiej strony ten kompleks - co z tego, że jestem taki czy sraki jak i tak nigdy nie dorównam tym co są nade mną. Nie będę tak dobrze pojmował słów, teorii, rozumiał co ktoś ma na myśli. Po prostu mam tak zaprogramowane.

To wszystko jest do wypracowania. Kiedys nie zauwazalem swoich pozytywow, teraz czasem przejdzie mi mysl, ze 'fajnie, ze jestem taki czy siaki'. Kazdy ma chyba tak zaprogramowane, ale to Twoja sprawa, czy sie tym przejmiesz. Od lepszych od siebie czerp wiedze i inspiracje, nikt nie kaze Ci byc takim jak oni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bezposrednio nie jest wynikiem, ale na pewno przyczynia sie negatywnie do mojego stanu. Moj problem rozpoczal sie od zerwania z dziewczyna dawno temu, ale obecnie obstawialbym bardziej endogenne problemy.

Nie tylko wzrost i dol. Poprzez 'wzrost'(a konkretniej olbrzymi wyrzut) powoduja przestymulacje neuronow przyczyniajac sie przy tym do smierci neuronow, do tego downreguluja rec. dopaminowe(zmniejszaja ilosc i wrazliwosc), zatem dzialanie jest nieco obszerniejsze.

 

Ale patrzac jak to w rzeczywistosci jest - orgazm jest moja jedyna przyjemnoscia w zyciu, czlowiek dostaje pier*olca po pewnym czasie braku jakichkolwiek emocji, stad bez wyleczenia mojego glownego problemu, nie skoncze tak naprawde z tym.

nie znam Twojej sytuacji tak dogłębnie żeby się wypowiadać, stąd nie będę prawił morałów, ale tylko jak będziesz w lepszym stanie - zrezygnuj z tego. Droga nie jest łatwa, bo długa i żmudna, ale warta zachodu.

 

 

Uzaleznienie na 100% wplywa negatywnie na uklad dopaminergiczny(z tego co mi wiadomo, to uczestniczy w kazdym uzaleznieniu), zle nawyki zas niekoniecznie, zatem na pewno jakas roznica jest. Ja za to na wyjezdzie nie myslalem rowniez o porno, zatem mala roznica. Ale mimo wszystko i tak jest to uzaleznienie

Ja kiedyś też nie myślałem. Ale po siedmiu latach praktyki w końcu nie mogłem się powstrzymać, też na wyjeździe. Z perspektywy czasu człowiek zdaje sobie sprawę jakim głupim był i jakie obrzydliwe rzeczy robił motywując się naturalnymi potrzebami.

 

Mysle, ze w przypadku osob bez wiekszych problemow raczej nie jest to az takie trudne. Czas zawsze mozna zapelnic czyms, nie koniecznie musi to byc konstruktywne.

Raczej nie. Wytrzymalem 55 dni, po czym swiadomie to zrobilem[nawet mi sie nie chcialo], bo nie wytrzymywalem ze swoim stanem. I wpadlem w 3dniowy ciąg. Faktem jest, ze aktualny lek pomaga mi w jakis sposob powstrzymywac sie od masturbacji, do tego poznalem troche jak to jest 'byc czystym', stad latwiej bedzie mi rzeczywiscie z tego zrezygnowac, kiedy bede gotowy. No ale mimo wszystko znow probuje abstynencji - a kiedy znowu stan bedzie nie do wytrzymania, to zrobie co bede musial.

Z tego co slyszalem, okres 2-3 miesiecy jest wlasnie czasem, kiedy organizm 'zdrowieje'. Jakie zmiany u siebie zauwazyles?

Według filmiku który zalinkowałem tutaj(albo w temacie o masturbacji, nie pamiętam dokładnie) wynika, że jeśli mój pierwszy orgazm był odbywany przy pomocy dłoni to pełne zdrowie[seksualne] uzyskam po 4-5 miesiącach. Póki co:

- Poranne erekcje - do tej pory nie miałem ich wcale. W sumie to od dawna. Teraz mam średnio 1-2 razy w tygodniu i cieszę się jak dzieciak, że są jakieś efekty, bo czasami człowiek zapomina już dlaczego właściwie się na to zdecydował.

- Powoli powrót do zainteresowania się kobietami - przed odwykiem jak i podczas odwyku nie miałem w ogóle zainteresowania do kobiet. To jest ten tzw. "flat line". Jakkolwiek koleżanka by się nie wymalowała - nie robiło to na mnie wrażenia. Teraz to jak zobaczę jakąś ładną kobietę i jeśli wyeksponuje swoje walory... kurczę gorąco się robi ;D. Tylko zaznaczam, że nadal nie mam spontanicznych erekcji - na razie czasami miewam z rana.

 

A co do samopoczucia i ogólnie zachowania - ciężko mi powiedzieć. Dużej zmiany nie zauważyłem, ale wiesz jak to jest: zmiany samemu się nie zauważy - dopiero osoby trzecie są w stanie to zauważyć. Zobaczymy - może za 2 miechy będzie lepiej.

 

 

Tez to mam, pjona! Zawsze jak cos robie, to mam w glowie, ze ktos to lepiej zrobi, ze lepiej sie nie wychylac, bo popelnie jakiegos glupstwo. Chociaz coraz czesciej mysle - hej, przeciez jestem calkiem inteligentny, nie odrozniam sie w tych wzgledach znacznie od innych, smialo!

I inteligencje mozna cwiczyc! Jak moze sie pogorszyc, to moze i byc lepiej!

Przypadek? Nie sądzę!

Myślę, że większość osób tak ma, chociażby po części. Z własnych obserwacji to wnioskuję. Przez wszystkie szkoły: podstawowe, gimnazja, liceum - ciągle nawiązywała się rywalizacja. Ciągły pociąg do tego by wykazać się, być lepszym od innych. To samo w sumie jest w pracy. Zamiast skupić się na swojej pracy zastanawiamy się czy ktoś nie zrobił tego lepiej od nas. Najgorzej jest jak ktoś przy mniejszym nakładzie pracy okazał się lepszy od nas. To jest dopiero ból.

A co do IQ - czytałem pewną książkę o inteligencji i tam skupiano się na rzeczach udowodnionych naukowo. Udowodniono np. że jak na IQ składa się reakcja człowieka, pamięć, analityczne zadania itp. to jeśli ktoś uzyskał wysoki wynik w zapamiętywaniu to uzyskał także wysoki wynik w szybkości reakcji i innych. Dalej: inne badanie deklasowało wpływ otoczenia na inteligencję. Poddano badaniu IQ bliźniaki, które były oddzielone tuż po porodzie. Były wychowywane w zupełnie innych rodzinach. Czytali inne książki, prowadzili inne życie. Okazało się, że wynik był prawie identyczny.

Oczywiście inną parą kaloszy jest fakt, że my myślimy, że mamy niższe IQ niż faktycznie posiadamy :great:

 

Dlatego stosuje sie takie poprzeczki. Podejdz do jakiejkolwiek osoby(ale nie zastanawiaj sie nad tym, jakis starszy pan, pani, ktokolwiek) i zapytaj o to. Wmawiaj sobie, ze to naturalne, ze nic sie przeciez nie stanie, bo to tylko proste pytanie o godzine. Jak poczujesz sie naturalnie z tym, to podnosisz poprzeczke do plci przeciwnej - czy musi byc atrakcyjna, wybierasz sam.

Tak, praktykowalem, ale wystarczyly mi dwa podejscia(nie, nie staly sie cuda, podleczylem to w inny sposob, o tym zaraz) - najpierw kilka atrakcyjnych kobiet o godzine, pozniej o dojscie do jakiegos miejsca. Te rzeczy staly sie naturalne dla mnie, ogolnikowo poszlo w gore i mniej mialem zwatpienia w siebie. Pozniej poczulem zniechecenie do tego(co jest dosc normalne, bo robisz cos, czego nie lubisz), wiec przestalem. Ale trzymalem sie zasady(i wciaz trzymam), ze jak sie boje cos zrobic - robie to. Warto podkreslic, ze przed tym dzialaniem zmienilem swoja 'postawe'(zaczalem udawac, ze jestem pewny siebie, klatka wypieta, glowa prosta, patrze sie w oczy ludzi, wolniej chodze itp.), co automatycznie zmusilo mnie do wiekszej pewnosci siebie, oraz zmiany myslenia(np. te cwiczenie z samoocena, co pisalem).

A jak dalej to podleczylem? Najpierw weszly w gre leki z grupy SSRI(ale nie z tych powodow - glowny problem, czyli apatia), ktory podleczyl mi lęki(nigdy nie uznawalem ich za to, a jednak). Ale wciaz brakowalo jakiejs 'naturalnosci' w swojej pewnosci siebie. Trafilem na psychoterapie grupowa(tez nie z tego powodu, jak wyzej), ktora w ogromnym stopniu podbila mi te sfery. Na grupie obcych osob opowiadasz swoje intymne problemy, po czym nastepuje cisza. Chcac nie chcac podbilo mi o wiele wyzej te sfery.

Wciaz nie jest to idealne, bo np. ciezko byloby mi podejsc do obcej kobiety i rzucic jakims komplementem(chociaz uwazam, ze bylbym w stanie sie przelamac), ale patrzac z perspektywy czasu - warto.

Czyżbyś miał do czynienia z poradnikiem dla uwodzicieli - "Demonic Confidence"? :D

Kiedyś miałem dużą ochotę to przedsięwziąć z kolegą(żeby mieć większą motywację). Niestety stchórzyliśmy :P. Ale może w te wakacje? ;)

Współczuję apatii. Ale dobrze, że powoli z tego wychodzisz. Ja się na tych lekach nie znam. Nigdy nie brałem żadnych SSRI czy innych tego typu leków.

 

 

To wszystko jest do wypracowania. Kiedys nie zauwazalem swoich pozytywow, teraz czasem przejdzie mi mysl, ze 'fajnie, ze jestem taki czy siaki'. Kazdy ma chyba tak zaprogramowane, ale to Twoja sprawa, czy sie tym przejmiesz. Od lepszych od siebie czerp wiedze i inspiracje, nikt nie kaze Ci byc takim jak oni.

I o to chodzi! :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według filmiku który zalinkowałem tutaj(albo w temacie o masturbacji, nie pamiętam dokładnie) wynika, że jeśli mój pierwszy orgazm był odbywany przy pomocy dłoni to pełne zdrowie[seksualne] uzyskam po 4-5 miesiącach. Póki co:

- Poranne erekcje - do tej pory nie miałem ich wcale. W sumie to od dawna. Teraz mam średnio 1-2 razy w tygodniu i cieszę się jak dzieciak, że są jakieś efekty, bo czasami człowiek zapomina już dlaczego właściwie się na to zdecydował.

- Powoli powrót do zainteresowania się kobietami - przed odwykiem jak i podczas odwyku nie miałem w ogóle zainteresowania do kobiet. To jest ten tzw. "flat line". Jakkolwiek koleżanka by się nie wymalowała - nie robiło to na mnie wrażenia. Teraz to jak zobaczę jakąś ładną kobietę i jeśli wyeksponuje swoje walory... kurczę gorąco się robi ;D. Tylko zaznaczam, że nadal nie mam spontanicznych erekcji - na razie czasami miewam z rana.

 

A co do samopoczucia i ogólnie zachowania - ciężko mi powiedzieć. Dużej zmiany nie zauważyłem, ale wiesz jak to jest: zmiany samemu się nie zauważy - dopiero osoby trzecie są w stanie to zauważyć. Zobaczymy - może za 2 miechy będzie lepiej.

Widze, ze jednak u Ciebie skutki onanizmu pokazuja ostre pazurki, skoro az tak ciezko bylo u Ciebie o pozadanie seksualne. Ale fajnie, ze jednak sie to poprawia.

Ja u siebie zauwazylem poprawe w pewnosci siebie, co wazniejsze - zauwazalna. Fajna tez jest ogolna 'czystosc', brak tego specyficznego zapachu ciagnacego sie za czlowiekiem. Powoli tez spontaniczne erekcje sie pojawialy w ciagu dnia. Ciekaw jestem co sie zmieni, kiedy wytrwasz te 4-5 miesiecy o ktorych piszesz, jak pozytywne skutki odstawienia beda nasilone :)

 

 

Przypadek? Nie sądzę!

Myślę, że większość osób tak ma, chociażby po części. Z własnych obserwacji to wnioskuję. Przez wszystkie szkoły: podstawowe, gimnazja, liceum - ciągle nawiązywała się rywalizacja. Ciągły pociąg do tego by wykazać się, być lepszym od innych. To samo w sumie jest w pracy. Zamiast skupić się na swojej pracy zastanawiamy się czy ktoś nie zrobił tego lepiej od nas. Najgorzej jest jak ktoś przy mniejszym nakładzie pracy okazał się lepszy od nas. To jest dopiero ból.

A co do IQ - czytałem pewną książkę o inteligencji i tam skupiano się na rzeczach udowodnionych naukowo. Udowodniono np. że jak na IQ składa się reakcja człowieka, pamięć, analityczne zadania itp. to jeśli ktoś uzyskał wysoki wynik w zapamiętywaniu to uzyskał także wysoki wynik w szybkości reakcji i innych. Dalej: inne badanie deklasowało wpływ otoczenia na inteligencję. Poddano badaniu IQ bliźniaki, które były oddzielone tuż po porodzie. Były wychowywane w zupełnie innych rodzinach. Czytali inne książki, prowadzili inne życie. Okazało się, że wynik był prawie identyczny.

Oczywiście inną parą kaloszy jest fakt, że my myślimy, że mamy niższe IQ niż faktycznie posiadamy :great:

Z tego co mi (bylo) wiadomo, sa rozne rodzaje inteligencji, tak jak rozne rodzaje pamieci(np. pamiec przestrzenna, krotkotrwala itd.), takze ciekawa informacja. Ostatnie zdanie raczej odwrotnie powinnno brzmiec. Wiekszosc ludzi uwaza, ze jest inteligentniejsza od wiekszosci.

 

Czyżbyś miał do czynienia z poradnikiem dla uwodzicieli - "Demonic Confidence"? :D

Kiedyś miałem dużą ochotę to przedsięwziąć z kolegą(żeby mieć większą motywację). Niestety stchórzyliśmy :P. Ale może w te wakacje? ;)

Współczuję apatii. Ale dobrze, że powoli z tego wychodzisz. Ja się na tych lekach nie znam. Nigdy nie brałem żadnych SSRI czy innych tego typu leków.

W zasadzie tak. Konkretniej ze strony dla podrywaczy(adres sie domyslisz, zeby nie robic reklamy). Jezeli potraktowalbys ta strone jako droge do samorozwoju, to na pewno sie sprzyda. Jest tam wiele cennych informacji na ten temat, w tym raz bylo tego typu zadanie, a gdzies w czelusciach forum tej strony byl wlasnie Demonic Confidence. Co do zas samej tematyki strony i skutecznosci sie nie wypowiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hello panowie. Widzę, że sobie dyskutujecie w bardzo wąskim gronie :mrgreen:

 

Podejdz do jakiejkolwiek osoby(ale nie zastanawiaj sie nad tym, jakis starszy pan, pani, ktokolwiek) i zapytaj o to. Wmawiaj sobie, ze to naturalne, ze nic sie przeciez nie stanie, bo to tylko proste pytanie o godzine. Jak poczujesz sie naturalnie z tym, to podnosisz poprzeczke do plci przeciwnej - czy musi byc atrakcyjna, wybierasz sam.

Tak, praktykowalem, ale wystarczyly mi dwa podejscia(nie, nie staly sie cuda, podleczylem to w inny sposob, o tym zaraz) - najpierw kilka atrakcyjnych kobiet o godzine, pozniej o dojscie do jakiegos miejsca.

Ha ha ... niezłe :D Ja zazwyczaj miewam sytuacje odwrotne, tzn. mnie się różni ludzie pytają, jak gdzieś dojść, która jest godz.i czy jakiś tramwaj już jechał. To teraz będę

się zastanawiała, czy dana osoba rzeczywiście potrzebuje konkretnej informacji, czy też może przeprowadza na mnie jakieś testy doświadczalne :pirate: A ja się czasami tak produkowałam. Raz nawet wyrzucałam sobie, że źle obliczyłam ilość przecznic w lewo i podałam komuś o jedną za mało, czy za dużo. Ach, ta moja naiwność :lol:

 

Co do moich osobistych doświadczeń, to samej rzadko zdarza mi się o coś pytać, nie dlatego, że się krępuję czy coś w tym stylu, ale jakoś głupio mi nie wiedzieć, gdzie jest jakaś ulica w nowym miejscu ( dlatego przeważnie idę na czuja, ewent. z mapą papierową lub GPS-em w głowie ). Co nie znaczy, że nigdy się nie przełamuję... tak w ogóle to wydaje mi się, że z każdym mogłabym na ulicy czy w innym miejscu pogadać, tylko nie bardzo widzę sensu :bezradny:

 

Wciaz nie jest to idealne, bo np. ciezko byloby mi podejsc do obcej kobiety i rzucic jakims komplementem(chociaz uwazam, ze bylbym w stanie sie przelamac), ale patrzac z perspektywy czasu - warto.

A co Ci to da, że powiesz atrakcyjnej kobiecie komplement? Może poczujesz się na chwilę lepiej, pewniejszy siebie, ale w sumie jaki sens tego działania :roll: ? Samo przełamywanie się? Co innego, gdybyś chciał ją poderwać i jakoś zainteresować swoją osobą, to jestem w stanie zrozumieć ;)

 

No jeśli chodzi o samoocenę to możliwe, że ten kompleks ma tutaj znaczenie. Że to on tutaj odgrywa tą rolę nowotworu w moim rozumie. Z jednej strony czuję się silnym człowiekiem, bo osiągnąłem parę sukcesów w sporcie amatorskim, w końcu jestem zdrowy, nie doskwiera mi głód i potrafię zadbać o przyjaciół w sposób zadowalający, ale z drugiej strony ten kompleks - co z tego, że jestem taki czy sraki jak i tak nigdy nie dorównam tym co są nade mną. Nie będę tak dobrze pojmował słów, teorii, rozumiał co ktoś ma na myśli. Po prostu mam tak zaprogramowane.

To wszystko jest do wypracowania. Kiedys nie zauwazalem swoich pozytywow, teraz czasem przejdzie mi mysl, ze 'fajnie, ze jestem taki czy siaki'. Kazdy ma chyba tak zaprogramowane, ale to Twoja sprawa, czy sie tym przejmiesz. Od lepszych od siebie czerp wiedze i inspiracje, nikt nie kaze Ci byc takim jak oni.

Z tym się zgadzam. Mądre słowa! Po pierwsze kluczem do jakichkolwiek zmian jest zmiana postrzegania siebie i zaakceptowanie siebie takim, jakim się jest. Próby dostosowania się czy przypodobania innym dla mnie zalatują nieszczerością i są bez sensu, bo po kiego udawać kogoś, kim się nie jest :bezradny: I tak to prędzej czy później wylezie na wierzch :mrgreen: Ja wyznaję od jakiegoś czasu zasadę, żeby z absolutnie nikim się nie porównywać i muszę przyznać, że jest to jedna z niewielu rzeczy, które udało mi się w życiu samej zmienić :great: I to jest naprawdę świetna sprawa - nie czujesz się wtedy ani lepszy, ani gorszy, jesteś po prostu sobą ... jedyny w swoim rodzaju, niepowtarzalny i unikalny. A to automatycznie podnosi pewność siebie ;)

Jasne, że komuś może się Twoje czy moje zachowanie nie podobać, ale po pierwsze, wszystkim nie dogodzisz, a po drugie - najważniejsze, żeby być w zgodzie z sobą samym. Wtedy otwiera się perspektywa także na inne rzeczy. Bo dopóki siedzisz i analizujesz, czy coś zrobiłeś dostatecznie dobrze, a może mogłeś lepiej, a może jeszcze lepiej było

w ogóle nie zaczynać, to tak naprawdę kręcisz się cały czas w kółko, co Cię dodatkowo frustruje i zniechęca do podejmowania kolejnych działań. Dopóki sobie nie pozwolisz na bycie sobą, popełnianie błędów, wyciąganie z nich wniosków i doskonalenie siebie w oparciu o własną wizję, a nie tego, czego inni od Ciebie oczekują albo czego Ty od siebie oczekujesz, chcąc dorównać innym ( w Twoim mniemaniu lepszym )... zamykasz sobie szanse na prawdziwy rozwój!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widze, ze jednak u Ciebie skutki onanizmu pokazuja ostre pazurki, skoro az tak ciezko bylo u Ciebie o pozadanie seksualne. Ale fajnie, ze jednak sie to poprawia.

Ja u siebie zauwazylem poprawe w pewnosci siebie, co wazniejsze - zauwazalna. Fajna tez jest ogolna 'czystosc', brak tego specyficznego zapachu ciagnacego sie za czlowiekiem. Powoli tez spontaniczne erekcje sie pojawialy w ciagu dnia. Ciekaw jestem co sie zmieni, kiedy wytrwasz te 4-5 miesiecy o ktorych piszesz, jak pozytywne skutki odstawienia beda nasilone :)

Haha, ten zapach... też to miałem. Czasami zastanawiałem się czy ludzie wokół mnie to czują... zapach śmierdzącej ryby. Boże, jakie to było upokarzające. Niestety zdecydowałem się na masturbację ostatnio. Jednorazowo, bez pomocy pornografii - tylko wyobraźnia. Chyba miało to negatywny skutek, bo od tamtej pory nie miałem porannej erekcji(3 dni temu), ale zobaczymy. Jestem przekonany, że nie zaprzepaściłem tego co do tej pory osiągnąłem. Co najwyżej wydłużyłem w czasie. Niemniej jednak masturbacja sama w sobie jest OK, ale w moim przypadku - kiedy byłem uzależniony od porno i masturbacji - nie wiem czy nie za wcześnie się na to zdecydowałem. Tak czy siak z pewnością w najbliższej, jak i trochę dalszej, przyszłości, nie mam zamiaru tego praktykować.

 

 

Z tego co mi (bylo) wiadomo, sa rozne rodzaje inteligencji, tak jak rozne rodzaje pamieci(np. pamiec przestrzenna, krotkotrwala itd.), takze ciekawa informacja. Ostatnie zdanie raczej odwrotnie powinnno brzmiec. Wiekszosc ludzi uwaza, ze jest inteligentniejsza od wiekszosci.

Uważam, że to jest zdrowe podejście. Bo co ci da to, że będziesz uważał, że jesteś gorszy od innych? Na tym opiera się głównie kompleks niższości. Coś typu: po co mam dyskutować, przecież i tak on powie to dosadniej, bardziej wnikliwie. Prawda jest taka, że ilość ludzi bardzo inteligentnych i mało inteligentnych jest małą stopą procentową ogólnej liczby ludzi w danym zestawieniu. Większość to przeciętniaki.

 

W zasadzie tak. Konkretniej ze strony dla podrywaczy(adres sie domyslisz, zeby nie robic reklamy). Jezeli potraktowalbys ta strone jako droge do samorozwoju, to na pewno sie sprzyda. Jest tam wiele cennych informacji na ten temat, w tym raz bylo tego typu zadanie, a gdzies w czelusciach forum tej strony byl wlasnie Demonic Confidence. Co do zas samej tematyki strony i skutecznosci sie nie wypowiem.

Nie wiem o jaką stronę ci chodzi. Właściwie to ja mało interesowałem się podrywaniem. Sam uważam, że natura dała nam tyle umiejętności poznawczych w przypadku kontaktu z płcią przeciwną, że nie jest to z pewnością niezbędne, ale niemniej jednak pomocne. W moim przypadku kluczem jest nieśmiałość, niedoświadczenie, lęk. Nigdy nie miałem dziewczyny, nigdy tak na serio nie całowałem się z dziewczyną... ba! Nawet dotyk z kobietą jest dla mnie czymś wyjątkowym.

Myślę, że DC może pozytywnie wpłynąć na moje "dolegliwości", bo poszerza tę strefę komfortu, o której tak dużo w filmikach instruktażowych.

 

A co Ci to da, że powiesz atrakcyjnej kobiecie komplement? Może poczujesz się na chwilę lepiej, pewniejszy siebie, ale w sumie jaki sens tego działania :roll: ? Samo przełamywanie się? Co innego, gdybyś chciał ją poderwać i jakoś zainteresować swoją osobą, to jestem w stanie zrozumieć ;)

Chodzi o to, że przy następnej okazji, jak się dojrzy dostojnie kroczącą łanię, która zwróci naszą uwagę w okresie godowym to będziemy odważniejsi, bardziej skłonni zagadać - nie będziemy się bali tego zrobić mimo chęci z powodu np. odrzucenia lub po prostu tchórzostwa. A nóż ów obiekt eksperymentu nam się spodoba! :D

Z tym się zgadzam. Mądre słowa! Po pierwsze kluczem do jakichkolwiek zmian jest zmiana postrzegania siebie i zaakceptowanie siebie takim, jakim się jest. Próby dostosowania się czy przypodobania innym dla mnie zalatują nieszczerością i są bez sensu, bo po kiego udawać kogoś, kim się nie jest :bezradny: I tak to prędzej czy później wylezie na wierzch :mrgreen: Ja wyznaję od jakiegoś czasu zasadę, żeby z absolutnie nikim się nie porównywać i muszę przyznać, że jest to jedna z niewielu rzeczy, które udało mi się w życiu samej zmienić :great:

W moim przypadku nie tu jest pies pogrzebany. Ja uważam się za konserwatystę, który uwielbia prywatność i ma do niej najgłębsze poszanowanie. Nie udaję nikogo, nie robię rzeczy tylko po to żeby komuś się przypodobać itp. - jestem sobą.

Problemem u mnie jest kompleks niższości. Rozumiany w ten sposób, że np. przed chwilą uczyłem się makroekonomii, przedmiotu na moich studiach. Mimo, że to mnie interesuje, to mam w pamięci to, że nigdy nie będę tak biegle posługiwał się w tej dziedzinie jak niektórzy moi rówieśnicy na studiach. Wprawia mnie to we wściekłość. Uwielbiam rywalizację. Stąd też uwielbiam siatkówkę. Najgorsze jest to, że choćbym powtórzył materiał po trzykroć, to i tak będę w tyle do osób bardziej uzdolnionych intelektualnie. Po prostu - prawo dżungli.

Niektórzy uznają mnie za kogoś inteligentnego. Że jak ostatnio dostałem 5/10 punktów z kolokwium, a najwyższa ocena była 6/10, a średnia oscylowała w 2/10, to już jestem dobry... gówno prawda. Nikt nie bierze pod uwagę tego, że: 1) moja grupa to banda zasranych leniów 2) sporo czasu spędziłem przed książkami, sporo więcej niż ludzie którzy uczyliby się mniej a osiągnęli taki sam wynik. Poza tym druga grupa, gdzie mam koleżankę wynik 6/10 miała za normę.

Może ja po prostu nie potrafię się uczyć? Może my(ja i Ricah) mamy zdolności intelektualne, ale nie potrafimy ich wykorzystać? Nie wiem, ale dla mnie to jest bardzo niewygodne, kiedy czytam coś skomplikowanego i w myślach mam, że ktoś to ogarnie szybciej, lepiej i w ogóle będzie lepiej się poruszała w tym temacie. To mnie demotywuje.

Ja sam nie wiem :bezradny: czy jestem uzależniony od pornografii czy też nie ? Czasem wydaje mi się,że tak.A czasem myślę,że to tylko taka słabość.

Zrezygnuj z pornografii. Zobacz, czy będziesz w stanie wytrzymać bez niej przez okres umowny: 7 dni.

Pornografia jest w ogóle zła. Serio, o ile masturbacja może być zdrowa, o tyle oglądanie pornografii w celu zaspokojenia głodu popędu seksualnego jest absolutnie błędnym rozwiązaniem. To jest biznes... biznes, który jest jedną z najszybciej rozwijających się gałęzi gospodarczych w USA. O ile jeszcze nie obejrzałeś mojego filmiku to polecam: https://www.youtube.com/watch?v=wSF82AwSDiU.

A teraz parę faktów o pornografii:

Przeciętny chłopak tzw havy user (jeden na trzech) spędza dwie godziny w tygodniu na oglądaniu pornografii. Ameryka produkuje większość porno na świecie, jest to najdynamiczniejsza gałąź gospodarki w USA (rynek wart 100 mld$ z wpływów wliczając nie tylko Stany). W samym 2005 roku wyprodukowano 13500 pełnometrażowych pornosów (nie licząc krótkich których jest znacznie więcej). W tym czasie Hollywod stworzyło o wiele mniej filmów: http://www.the-numbers.com/movies/year/2005

Według badań młodzi mężczyźni w wyniku oglądania pornografii mają problem z stworzeniem intymnych-romantycznych relacji z kobietami, ponieważ traktują je przedmiotowo.

Teraz widzicie? Pornografia to niezaprzeczalnie niszczyciel męskości, seksualności i postrzegania tej seksualności. A co uzależnienie od niej powoduje już pisałem wcześniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pornosy nie znikną,są niczym apteki,zakłady pogrzebowe - ten biznes zawsze się będzie kręcić.

Autorowi niewiele poradze,sam jestem nołlajfem doskonałym,o nałogu do gier,3h na dobę mogę powiedzieć że daleko do jakiegokolwiek nałogu w tej kwestii.

Chyba że jeszcze potem cały świat internetów zwiedzasz i siedzisz po parę,parenaście h na dobe.

Soooż,powodzenia w powrocie do świata realnego,byle nie wyszło z tego faptastic future.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, pornosy nie znikną. Bo my je oglądamy. Apteki nie znikną, bo my z nich korzystamy. Różnica polega na tym, że jedno nam pomoże(najprawdopodobniej), a drugie zaszkodzi. Tutaj nie ma co się zastanawiać: pornografia jest zła i będę to wpajał każdemu. Nawet moim dzieciom, a w sumie to szczególnie im. Ważne żebyś Ty nie nakręcał tego przemysłu. Świata nie uratuję, ale chciałbym uświadomić ludzi w jaką spiralę nieszczęścia można przez to wpaść. I uwierzcie mi, to nie jest takie trudne jeśli regularnie ogląda się pornografię. Objawy z czasem przyjdą.

Kompletnie odciąłem się od gier komputerowych. Wszystkie odinstalowałem. A nawet jeśli są(dzielę komputer i pokój z bratem) to po prostu nie korzystam. 3 godziny to może nie nałóg, ale zły nawyk. Tzn. Powiem tak: teraz jakbym miał zagrać w grę, to bym postrzegał tę grę w innym świetle. Do tej pory tak byłem wsiąknięty grą, że w sumie to wisiało mi to czy czerpię z niej przyjemność czy nie. Ważne że sobie chodziłem ludzikiem i nabijałem expa. Teraz bym podchodził do tego bardziej dociekliwie. Szukał różnych smaczków itp. Każdy element cieszył by mnie.

Podobnie mam teraz z bodźcami seksualnymi. Przed chwilą obejrzałem filmik na youtube. W środku przedstawiona była para namiętnie całująca się. Kiedyś nie zrobiłoby to na mnie wrażenia. Mój mózg był przyzwyczajony do większych wrażeń. "Całują się? Pff! Pokaż jak się zachowują w łóżku!" A teraz? W przeciągu parunastu sekund drągal :great: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×