Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zaburzenia obsesyjno-kompulsywne różnego rodzaju


ekstraktzaloesu

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich,

 

Chciałbym Was zapytać, czy istnieją jakieś sposoby na wyleczenie się z nerwicy natręctw samemu lub przynajmniej na zminimalizowanie tych zaburzeń. Domyślam się, że każdy będzie mi od razu radził skontaktować się ze specjalistą, albo po prostu próbować zapanować nad chęcią robienia tych wszystkich rzeczy, które robię. Jeżeli chodzi o lekarzy, to ta opcja odpada, bo na nich już się poznałem i wiem, że wszystko, na czym im zależy podczas spotkania, to pieniążki oraz to, by czym prędzej spławić pacjenta; leków też nie chcę żadnych zażywać. Co do drugiej opcji, to łatwiej jest coś powiedzieć niż to zrobić. Zapewne wielu z Was próbowało zapanować nad chęcią przymusowego dotknięcia czegoś lub inną czynnością podobnego rodzaju i na dłuższą metę się to nie udawało. Ale może jednak jest coś skutecznego, co pomaga Wam radzić sobie jakoś z natręctwami?

Jeżeli chodzi o rodzaj moich zaburzeń, to jest ich wiele i są bardzo różne: od myśli pojawiających się znikąd, przez konieczność wyobrażania sobie pewnych rzeczy w wyniku zobaczenia czegoś, wypowiadania pewnych słów lub zdań na głos lub w myślach i ciągłego powtarzania ich, liczenia w myślach, dalej różne tiki i ruchy ciała, po wielokrotne dotykanie rzeczy i sprawdzanie, czy np. woda jest zakręcona, drzwi zamknięte itp. Wszystko to odbywa się zazwyczaj, gdy jestem sam. W towarzystwie ludzi raczej potrafię się kontrolować.

Czy są tu osoby, którym podobne zachowania są nieobce i występują u nich w równie dużym stopniu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ekstraktzaloesu, ja ostatnio opisałem moje "sposoby" w takim jednym wątku:

"Poprawa/Zdrowieje WĄTEK ZBIORCZY"

poprawa-zdrowieje-w-tek-zbiorczy-t54583.html#p1950784

 

Problem z ZOK leży w naszej psychice, więc nie da się ot tak sobie pozbyć się samych objawów (kompulsji).

Sam kiedyś tak myślałem, ale niestety tak nie jest.

Trzeba walczyć na różnych frontach:

budowanie pozytywnego obrazu siebie, próby ograniczania objawów, wystawianie się na lęk (konfrontacja), wsparcie terapeuty, ewentualne leki...

Czyli wszystko, co tylko może nam pomóc, bo nie ma jednego prostego sposobu...

 

Czy są tu osoby, którym podobne zachowania są nieobce i występują u nich w równie dużym stopniu?

Tak, są tu takie osoby... ;)

w tym dziale forum znajdziesz ich setki, jeśli nie tysiące...

Przejrzyj sobie tematy w tym dziale, to znajdziesz,

jest tu całe spektrum najróżniejszych przypadków ZOK.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Rzeczywiście wymienione przez Ciebie sposoby są raczej mało konkretne, ale można je chyba jakoś rozbudować odpowiednio do własnych potrzeb. Sprowadza się to jednak, tak jak od początku przypuszczałem, do samozaparcia w walce z danym problemem i próbie znalezienia sposobu, który będzie dla nas najlepszy, samemu.

Co do brania leków, to już kiedyś brałem coś przy okazji innej dolegliwości i nie było to miłe; nie chciałbym znów stać się zombie. A jeżeli chodzi o lekarzy, terapeutów, specjalistów, czy jak ich tam nazwać, to nie podoba mi się podejście owych znawców, sprawiających wrażenie, że są w pracy za karę. Byle tylko ci coś powiedzieć, i następnego, któremu powiedzą to samo. Wolę się kierować radami osób mających ten sam problem, lub które kiedyś go miały i z niego wyszły, niż tych, które przeczytały o nim w książkach...

W każdym razie dziękuję Ci za odpowiedź.

 

Po liczbie wyświetleń widzę, że zainteresowanie tematem, zresztą jak i wszystkimi, jest dość spore. Czy jednak tylko jedna osoba na sto ma w tej kwestii coś do powiedzenia?

Swoją drogą, ciekawi mnie, ilu ludzi przeglądających to forum naprawdę ma jakiś problem, a ilu czyta je tylko po to, by się pośmiać :) Jak by nie było, też się, kochani, udzielajcie. A nuż podsuniecie potrzebującym jakiś ciekawy pomysł :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kiepsko się z tym walczy, bo wiadomo, że to głębiej siedzi i żeby ustało należałoby wyprostować albo chociaż podprostować całą psychę. z metod doraźnych wynajdź sobie sport i zacznij go obsesyjnie uprawiać, mi od wielu lat nieco pomaga

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje zachowania mają wiele do życzenia, od wielokrotnego sprawdzania zamkniętych dżwi (to mi akurat nie przeszkadza), po straszną kłutliwość. Jestem ChADowcem i to jemu przypisywałem te zachowania. Bardzo szybko wpadam w złość i już potem nie kontroluję swoich zachowań, najczęściej kłucę się z byle powodu, potem jak już kogoś obrażę nie potrafię z tego wyjść, ciągle myślę o tym, jest mi z tym źle. Nie wiem czy takie zachowania można zaliczyć do ZOK czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masturbow, jest chyba dużo prawdy w tym, co piszesz. Uświadomiłem sobie po raz kolejny, że nerwica nie jest moim jedynym problemem jeżeli chodzi o psychikę. To, co złego się z nami teraz dzieje jest zapewne następstwem mniej lub bardziej przykrych doświadczeń mających miejsce w naszym dawnym życiu. Być może nerwica jest rozszerzoną wersją jakiegoś problemu, który pojawił się u nas jako pierwszy lub był już którymś z kolei. Wyglądałoby więc na to, że trzeba wpierw uporać się z tym, co nas doprowadziło do obecnej sytuacji. Ale może być też tak, że równie dobrym rozwiązaniem będzie uderzenie z drugiej mańki i to właśnie pozbycie się nerwicy przyczyni się do wyeliminowania problemów, które ją spowodowały, tym bardziej, jeżeli na dzień dzisiejszy prostowanie naszej psychiki może nam się wydawać czymś trudniejszym i bardziej uciążliwym niż sama walka z nerwicą, o której cały czas mówimy...

 

Jeżeli chodzi o sport, to chyba nie znajdę w sobie tyle zapału, by się nim zająć :) Jest wiele innych rzeczy, które bardziej chciałbym robić, a nie robię, bo brakuje mi czasu, chęci, albo po prostu za dużo ich wszystkich jest i nie wiem, na które się zdecydować...

 

kazimierz61, nie znam się na CHADzie, ale teoretycznie Twoje skłonności do wszczynania awantur można by uznać za nerwicę natręctw - czujesz potrzebę kłócenia się z ludźmi i trudno jest Ci ją opanować. To, natomiast, że z powodu obrażenia kogoś jest Ci potem źle, nie brałbym już za ZOK. Myślę, że świadczy to po prostu o tym, że siedzi w Tobie człowiek mający jak najbardziej prawidłowe odruchy, czyli wyrzuty sumienia z powodu sprawienia komuś przykrości. A jeśli jest nam z czymś źle, to najzwyczajniej w świecie o tym myślimy i się tym zadręczamy. Najlepszym rozwiązaniem wtedy byłoby po prostu przeprosić osobę, którą obraziliśmy (choć jeśli jest to ktoś Tobie bliski, to pewnie wie, że nie robisz tego celowo).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym Was zapytać, czy istnieją jakieś sposoby na wyleczenie się z nerwicy natręctw samemu lub przynajmniej na zminimalizowanie tych zaburzeń.

 

Można sie leczyć samemu ale trzeba do tego dużej wiedzy (jak działa zaburzenie i jak działa leczenie) i samozaparcia (ćwiczenia trzeba wykonywać codziennie i są trudne). Takie rzeczy jak "weź się za siebie", "idź pobiegaj" czy "zajmij się jakimś hobby" to nie jest leczenie.

Są opracowane sposoby i całe plany terapii którą można sobie przeprowadzić samemu - takie sposoby które są sprawdzone i prowadzą do zmiany tego jak pracuje mózg podatny na obsesje i natręctwa. Najbardziej sprawdzona jest terapia poznawczo-behawioralna. W twoim przypadku prawdopodobnie najbardziej by się przydał taki jej rodzaj jak ERP (ekspozycja i powstrzymanie reakcji) - dobrze przeprowadzona jest bardzo skuteczna przy natręctwach właśnie. Wiele badań pokazuje że daje często lepsze efekty niż leki. Choć leki można też brać równocześnie żeby zwiększyć swoje szanse:)

 

No i jeszcze o lekach. Leki na OCD to nie są jakieś hardcorowe psychotropy tylko zwykłe antydepresanty i jest duża szansa że trafiłbyś ta taki który nie będzie ci dawał skutków ubocznych - więc dlaczego by nie spróbować?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lovely, dziękuję za wartościową wypowiedź. Możesz mi powiedzieć, gdzie mógłbym zdobyć jakieś materiały z planami terapii, o której piszesz oraz te mogące pomóc mi uzyskać odpowiednią wiedzę na temat zaburzeń?

 

Wiesz, co do tych leków, to zastanawiam się, co wspólnego ma depresja z nerwicą natręctw i jak leki na depresję miałyby mi pomóc w moim przypadku. Kiedyś psychiatra próbował mi wmówić, że mam depresję, ale to było coś innego. Na dzień dzisiejszy też nie mam żadnych objawów typowych dla depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim książki. Moje ulubione wymieniałam np. w tym wątku:http://www.nerwica.com/ksi-ki-o-nerwicy-natrectw-t44971.html

Pozwalają zrozumieć jak to wszystko działa i co można robić w danych sytuacjach i jak sobie ułożyć taki plan działania - choć niestety te najbardziej przydatne do autoterapii są po angielsku.

To jest generalnie ciężka sprawa żeby samemu to robić (trzeba sobie wyrobić duży dystans do swoich objawów i jakąś taką samodyscyplinę, i ciągle się uczyć) dlatego zawsze lepiej mieć kontakt z terapeutą poznawczo-behawioralnym który to ogarnia lepiej (na NFZ da się znaleźć :).

 

Jest też program OCD Project - który pokazuje jak może wyglądać intensywna terapia. Gdzieś tu linkowałam też.

 

Co do leków

Wiesz, co do tych leków, to zastanawiam się, co wspólnego ma depresja z nerwicą natręctw i jak leki na depresję miałyby mi pomóc w moim przypadku.

Antydepresanty to tylko potoczna nazwa. W OCD i depresji na pierwszy rzut przepisuje się leki z grupy SSRI (też sobie możesz poczytać co to jest i jak działa:P) - w dużym uproszczeniu: stosuje się je dlatego że w badaniach wyszło że zarówno OCD jak i depresja mają coś wspólnego z serotoniną na którą SSRI-e działają. I w wielu przypadkach (fakt że nie we wszystkich) są po prostu skuteczne.

Nie rozumiem tego negatywnego nastawienia do leków. Jest szansa że połykasz sobie coś i zniknie ci ten bałagan i ciężar z głowy. Czemu nie spróbować? Ja spróbowałam kilku, nie działały na mnie satysfakcjonująco więc żeby normalnie żyć musiałam sobie robić te różne ćwiczenia i terapie (co jest dużo trudniejsze niż połknięcie tabletki). Gdyby działały to bym mogła ja łykać do końca świata ;) Nie wiem co brałeś i na co że czułeś się jak zombie -ale branie SSRI-ów tak niewygląda raczej :)

 

Masz w ogóle zdiagnozowane to OCD? Czy w końcu coś innego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nikt mi tego nie zdiagnozował, ale jestem świadomy tego, co robię każdego dnia i niestety nie wygląda to na nic normalnego.

 

Jeżeli chodzi o leki, które kiedyś mi przepisano, to nie pamiętam już ich nazwy. Były one na rzekomą depresję. Mój problem polegał na tym (jeszcze przed zażyciem tych tabletek), że towarzyszyło mi dziwne uczucie otępienia, miałem problemy z myśleniem, koncentracją. Czułem się jakby mi wycięto część mózgu lub jakbym stale miał głowę w akwarium pełnym wody. Wiadomo, że w takiej sytuacji nie było mi do śmiechu, toteż chęci do robienia czegokolwiek w tym stanie nie miałem zbyt wielkiej. Więc pani "specjalistka" dodała sobie jedno do drugiego i wyszła jej depresja. Gdy zacząłem zażywać lekarstwo, moje zdolności intelektualne uległy jeszcze większemu pogorszeniu, a dodatkowo zaczęły pojawiać się dziwne stany lękowe, budziłem się na przykład w środku nocy z jakimś irracjonalnym strachem i poczuciem dezorientacji i beznadziejności.

 

Myślę, że lekarze i terapeuci w naszym kraju są mocno niedouczeni, nie mają odpowiedniego podejścia do pacjenta. Wystarczy im powiedzieć, że jest ci smutno i od razu przepisują ci antydepresanty. Sam mógłbym przeczytać parę książek i zająć ich miejsce. Myślę, że byłbym lepszy, choćby przez to, że wykazywałbym jakieś zaangażowanie, troskę o dobro drugiego człowieka. Gdyby nasi lekarze byli naprawdę dobrzy, a praca ta była ich powołaniem, to na takim forum nie byłoby aż tak wielu ludzi potrzebujących pomocy, nie sądzisz?

 

Jeszcze co do tych leków, to nie wydaje mi się, żeby w nerwicy natręctw jakiekolwiek leki miały mi pomóc. Substancje chemiczne nie wyłączą we mnie potrzeby robienia pewnych absurdalnych rzeczy, pozostawiając mnie przy tym w pełni świadomym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz strasznie dużo silnych przekonań... Jak dla mnie nie wszystko jest takie czarno-białe. Są dobrzy lekarze i tacy sobie. Są świetni terapeuci i do d... . Prawdą jest że w Polsce leczenie chorób psychicznych i zaburzeń często bywa niepełne - dlatego że praca psychiatry i terapeuty są dość oddzielone od siebie. Psychiatra przepisuje tabsy i uważa że swoje zrobił (znaznaczam że nie zawsze, ale bardzo często) - co mnie dość dziwi, bo kiedy popatrzy się na to jakie są protokoły leczenia OCD to zawsze jest o tym że jedną z podstawowych form leczenia jest cbt na które taki pacjent powinien być wysyłany. Tymczasem zazwyczaj jest tak że terapii trzeba szukac na własną rękę i zamiast do odpowiedniego specjalisty dla swojego zaburzenia trafia się na terapię psychodynamiczną na której zmarnuje się czas i kasę i nie osiągnie zupełnie jakichkolwiek efektów. Tak więc specjaliści są tylko komuniacja między nimi leży, przez co chore osoby błądzą trochę po omacku szukając dla siebie pomocy.

 

Nie, nikt mi tego nie zdiagnozował, ale jestem świadomy tego, co robię każdego dnia i niestety nie wygląda to na nic normalnego.

Jeżeli chodzi o leki, które kiedyś mi przepisano, to nie pamiętam już ich nazwy. Były one na rzekomą depresję. Mój problem polegał na tym (jeszcze przed zażyciem tych tabletek), że towarzyszyło mi dziwne uczucie otępienia, miałem problemy z myśleniem, koncentracją. Czułem się jakby mi wycięto część mózgu lub jakbym stale miał głowę w akwarium pełnym wody. Wiadomo, że w takiej sytuacji nie było mi do śmiechu, toteż chęci do robienia czegokolwiek w tym stanie nie miałem zbyt wielkiej.

 

To uczucie "głowy w akwarium" brzmi trochę jak derealizacja. Występuje często przy depresji ale też zaburzeniach lękowych (do których ocd należy). Miałam coś takiego na samym początku choroby. Nie zrażaj się jedną panią specjalistką. Pójdź do lekarza psychiatry, zdiagnozuj się. Nikt ci przecież na siłę tabletek nie wmusi do połknięcia. Porozmawiaj, popytaj co i jak działa.

 

Jeszcze co do tych leków, to nie wydaje mi się, żeby w nerwicy natręctw jakiekolwiek leki miały mi pomóc. Substancje chemiczne nie wyłączą we mnie potrzeby robienia pewnych absurdalnych rzeczy, pozostawiając mnie przy tym w pełni świadomym.

Ach bo tobie się wydaje że natręctwa to sprawa psychiki, duszy czy czegośtam ulotnego. A tymczasem to nic innego jak błąd w mózgu który zamiast przetworzyć informację i przejść do kolejnej wpada w pętlę. Ciężko jest myśleć w ten sposób o swoich emocjach ale nie jesteśmy ich panami i władcami. Leki mogą sprawić że takie pętle w mózgu się nie pojawiają. I przy pełnej świadomości po prostu nie jesteś bombardowany przez swoj mózg niepotrzebnymi i absurdalnymi myślami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że nie ma sensu się spierać, kto ma rację. Ale jeżeli masz dobre zdanie o lekarzach, to albo są to Twoi znajomi, ale po prostu nie masz zbyt wielkich wymagań co do ich umiejętności i właściwego podejścia do problemu. Ja jak dotąd jeszcze nie spotkałem rzetelnego specjalisty w danej dziedzinie (i nie mam tu na myśli tylko psychiatrów czy terapeutów).

 

Nerwica natręctw w istocie jest sprawą psychiki. Oczywiście, że jest to błąd w mózgu, ale niekoniecznie wywołany w sposób, że tak powiem, mechaniczny, który można naprawić za pomocą tabletek, ale mogący pojawić się również u osób o wrażliwszej czy słabszej psychice w wyniku różnych wpływów, jakim zostały one poddane. Duszy i "czegośtam ulotnego" bym w to nie mieszał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ekstraktzaloesu, widzę, że Twoja nerwica natręctw jest bardzo lekka, jeżeli nie chcesz szukać jakiejkolwiek profesjonalnej pomocy. Leki są be, lekarze są głupi i tyle. Nie można tak generalizować. Gdybyś NAPRAWDĘ był chory to czepiałbyś się jakiejkolwiek formy pomocy, żeby tylko sobie ulżyć w cierpieniu. Bo chyba zdajesz sobie sprawę, że pisanie na forum za bardzo Ci nie pomoże...?

Pozostaje Ci tylko się cieszyć, że twoja choroba jest w wersji "soft". Szkoda, że nie wszyscy tak mają... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie, co z wami jest? Uparliście się na tych lekarzy, jakby to były jakieś nadistoty. Dawniej, gdy nie było internetu, to chodziło się do lekarzy, bo często dla potrzebującej osoby było to ostatnią i jedyną deską ratunku. Teraz czasy są inne i staram się korzystać ze środków, które mam na wyciągnięcie ręki, tym bardziej, że - co podkreślam już po raz kolejny(!) - ja na różnego rodzaju specjalistach już się poznałem i nie chcę znów tracić czasu na spotkania z nimi.

 

Jeśli wierzyć w niesamowite moce lekarzy, to zapewne jest tu wiele osób, którym one pomogły, więc napiszcie proszę, w jaki sposób bezpośredni kontakt ze specjalistami i branie udziału w terapiach pomogły wam powrócić do zdrowia. Jeżeli ktoś dzięki wizyty u terapeuty został wyleczony, to chyba wszelkie informacje od takiej osoby na ten temat również mogą być pomocne dla ludzi chcących uporać się z tym na własną rękę? Zauważyłem, że tu, na forum też są psycholodzy. Czy ich zadanie powinno polegać tylko na pisaniu rzeczy typu: "To mi wygląda na depresję. Idź do poradni" i koniec tematu? No proszę. Przecież gdybym chciał skorzystać z pomocy specjalistów, to bym w ogóle nie zakładał tego tematu, tylko zwyczajnie do nich poszedł :)

 

Być może moja wersja nerwicy rzeczywiście jest bardzo lekka. Uciążliwa, ale lekka. Dzięki, że mi to uświadomiłaś, ale to chyba może świadczyć o tym, że dzięki temu łatwiej będzie mi się od niej uwolnić, jeżeli ktoś życzliwy zechce mi tu napisać na przykład o swoich perypetiach z tą dolegliwością i o tym, jak sobie z nią poradził. Na forum jest 55346 użytkowników i żaden nie potrafi napisać nic poza odsyłaniem do specjalistów i leków?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każdy przypadek jest inny. I każdy przypadek powinien być rozpatrywany indywidualnie. Jeśli jednak już postanowiłeś, że pozostaniesz przy forum, to trochę się wysil i w nim poszperaj. Jest wiele różnych tematów zawierających rady, jak walczyć z tą chorobą, bardzo wiele opisów indywidualnych przypadków. No ale najlepiej iść na łatwiznę. Może Ci jeszcze podsunąć konkretne linki? :szukam:

Swoją drogą nie wiem, czy ktoś wyleczony Ci opisze, jak wyglądała jego droga do wyzdrowienia... Widzisz, zdrowi ludzie już za bardzo na tym forum nie siedzą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ekstraktzaloesu, to nie jest tak że ktoś cię wysyła na siłę do lekarza. Ludzie proponują ci po prostu drogi które się najczęściej sprawdzają. Kiedy ja piszę posta to nie powołuję się na swoje odczucia czyli "tak mi się wydaje" - tylko piszę o rzeczach które są potwierdzone przez wiele badań i setki przypadków osób chorych na OCD. I tak się składa że terapia poznawczo-behawioralna i SSRI-e (czasem z dodatkami np.małą dawką neuroleptyku) to najbardziej skuteczne sposoby żeby wyleczyć się z natręctw. I poznałam wiele osób na tym forum którym to właśnie pomogło i mają się bardzo dobrze. Nikt ci nie napisze innych superskutecznych rozwiązań z tej prostej przyczyny - że ich nie ma jak na razie. Są różne eksperymentalne terapie (ale to wciąż terapie i działąnia specjalistów z którymi nie chcesz mieć do czynienia). Oczywiście, możesz sobie poczytać wypowiedzi jak to powinieneś biegać boso po łące i cieszyć się życiem, znaleźć sobie hobby czy coś, ale nie spotkałam nikogo kto by się tak wyleczył.

 

Nie chcesz chodzić na terapię - nie chodź. Zrób sobie sam. Ale zrób to dobrze. Naucz się technik, przeczytaj kilka podręczników, czytaj badania naukowe, zobacz jakie są scenariusze działania i o co w ogóle chodzi. Jak to działa i dlaczego działa. Ja sobie zrobiłam sama - ale tylko dlatego że nie miałam innego wyjścia (ciężko jest chodzić na terapię kiedy jesteś tak chory że ciężko ci w ogóle gdzieś iść). Gdybym wtedy miała wyjście to byłabym wniebowzięta mając w tym pomoc specjalisty - bo to jest cholernie ciężka terapia i bycie z tym samemu wymaga niesamowitego samozaparcia.

 

Z tego co piszesz wiesz na razie bardzo niewiele o tym czym jest ocd. Żeby się leczyć musisz się albo udać do specjalisty - albo sam się zrobić specjalistą. Ale wierz mi - przeczytanie kilku postów na forum cię tym specjalistą nie zrobi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×