Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dopalacze


Monar

Rekomendowane odpowiedzi

Chyba podświadomie czułem, że mogą to być moje ostatnie chwile, dlatego tak zrobiłem. Zaśmiała się, bo powiedziałem to pierwszy raz i pewnie była w lekkim szoku. Najgorsza w tym była jedna rzecz. Ciągle czułem, że lada moment wydarzy się jakaś masakra i przez chwilę przemknęła mi w głowie myśl, czy nie ukrócić jej cierpienia nożem. Szybko to jednak wyparłem. Mimo takiej rozpierduchy w mojej głowie, z zewnątrz bardzo starałem się zachować spokój i sprawiać wrażenie normalnego. Może gdyby był dzień i miała lepszy wzrok, dostrzegłaby moje źrenice, jak 5 zł.

 

Miałem też inne akcje po syntetycznym paleniu, gdzie waliłem głową w szyby, wymiotowałem krwią i wzywałem szatana. Albo raz mnie tak odcięło po wyjściu z pokoju na korytarz, że przeniosłem się do jakiejś koszmarnej krainy, istny terror wizualny, dźwiękowy i emocjonalny, który w mojej świadomości ciągnął się latami, a w rzeczywistości minęło może 2-3 minuty, gdy spotkałem się z mamą wzrokiem, kiedy wstawałem z ziemi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.07.2025 o 20:21, You know nothing, Jon Snow napisał(a):

Najlepiej nie bierzcie. 

 

Ja aż takich stanów nigdy nie miałam, zażywałam kiedyś dopalacze ze sklepu, ale po nich miałam atak śmiechu taki że nie mogłam go powstrzymać, chciało mi się tylko śmiać, za to innym razem, gdy wycofali ze sklepu ten susz bo to było coś na bazie marihuany, tak po innym na tego podobieństwo czułam jak krew mi się aż gotuję w żyłach tak aż bulgotało nieprzyjemnie. I to po jednym szkle więc się przestraszyłam i już nigdy tego gówna nie zapaliłam. Potem zaczęłam słyszeć o śmierci kolegów..

Paliłam marihuanę holenderską, ale działała normalnie, uspokajająco, dobrze mi się spało i jadło. Jednakże jak pisałam kilka lat już nie palę, nie potrzebuje tego i też nie zachęcam. Kiedyś uważałam, że to najlepsze lekarstwo na nerwy, teraz uważam, że ktoś tak chciał bym myślała, papierosy równie dobrze są w stanie mnie uspokoić. 

To był najpewniej susz zawierający te pierwsze wynalezione kilkadziesiąt lat temu w celach medycznych syntetyczne kannabinoidy, wszystko inne miałoby odmienne efekty. To był główny problem dopalaczy, nazwy własne, jak "Mocarz", "Tajfun" i inne, o zatajonym i stale zmieniającym się razem z prawem składem.

Byli użytkownicy przyzwyczajeni powiedzmy do konkretnej dawki ulubionego dopalacza, a któryś rzut tego syfu, w końcu okazał się być na tyle toksyczny, że wręcz śmiertelny.

Przykładowo: była któraś z kolei zapowiedziana delegalizacja i producent, aby nie być stratnym musiał szybko pozbyć się prochów z magazynu, stąd najpewniej wziął się produkt, w tym przypadku np. "Mocarz" o wielokrotnie większym stężeniu substancji psychoaktywnej, niż dotychczas,co spowodowało niezamierzoną falę zatruć i zgonów. Sam dosyć dużo go paliłem w swoim czasie, jak i wiele innych dziwnych rzeczy, z których nie jestem dumny.

 

Moim zdaniem winić można zarówno państwo, które nie poszło w ślad zachodnich państw, wprowadzając od razu prawo analogowe, tylko pozwalało by biznes kwitł dalej będąc coraz bardziej śmiertelnym, jak można też winić dilerów, którzy po prostu próbowali zarobić, wykorzystując luki prawne i nie patrząc na ludzką krzywdę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×