Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myślenie kontra czucie.


Rekomendowane odpowiedzi

Przedstawię problem na moim przykładzie i liczę na jakieś rady, zapraszam też do dyskusji ogólnie na temat "życie w związku: mózgiem czy sercem".

 

Nawiązując do tematu - początek związku zwykle bierze się z uczucia i na nim też potem bazuje. Ja osobiście też tak działam, ale do tego dołączam czystą, matematyczną kalkulację - czy ta druga osoba mi się podoba fizycznie, czy mamy wspólne zainteresowania, czy dogadamy się na jakiejkolwiek płaszczyźnie. Trochę jak szukanie jak najwięcej wspólnych elementów, ale nie do końca o to chodzi.

 

A jeśli chodzi o moją prywatną sprawę. Mam problem z dziewczyną, ponieważ kłócimy się na płaszczyźnie: czucie - myślenie. Jeśli chodzi o charakterystykę psychologiczną, ja jestem 5w4 INTP, ona 4w5 INFP. Można powiedzieć, że jest idealnie dopóki nie muszę udzielić jej wsparcia. Daję wtedy logiczne, racjonalne i przydatne wskazówki jak poradzić sobie z problemem, a ona uważa to za chłód emocjonalny i mówię, że krzywdzę ją takim zachowaniem. Przykład: ma sprawdzian, pytam z czego i daję wskazówki jak to zdać bo już to miałem (jestem starszy). Na tego typu rady dostaję w odpowiedzi "nie rób ze mnie idiotki" i dyskusja schodzi na bardzo zły tor. Na chwilę obecną wygląda to tak, że zostałem obwiniony o całe zło świata w tym jej kompleksy, podczas kiedy staram się być dla niej najlepszym facetem świata.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Patrycjusz, nie odniosę się do całości, bo nie mam odpowiednich "podstaw" do tego - doświadczenia w związkach.

Mogę natomiast odnieść się do Twojego przykładu na podstawie innego przykładu.

 

Idziesz do salonu kupić samochód. Doradca na wstępie mówi (ot taka wskazówka): dobry jest ten, ten i ten. Jakie to uczucie? A może lepiej by było, gdybyś mógł się rozejrzeć, przetestować, a doradca byłby od tego, by doradzać w odpowiednich momentach, odpowiadać na Twoje pytania, kiedy się wahasz. Doradca powinien stać z boku i czekać na Twoje pytania. Jeśli tak nie będzie - mamy do czynienia z jakąś formą lekkiej nachalności:) A Ty nie czujesz się komfortowo w takiej sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że wątek jest dosyć stary, jednakże chciałabym dorzucić swoje trzy grosze.

Otóż ja w swoim związku miałam identyczną sytuację - chłopak był tą stroną bardziej logiczną, a ja tą uczuciową i często dawałam się ponieść emocjom bez powodu. Można powiedzieć, że stoję po tej drugiej stronie barykady.

I wiesz co? W moim przypadku, jak ja prosiłam swojego chłopaka o pomoc, to miałam przez to na myśli, żeby mnie przytulił, powiedział coś miłego etc. - coś, co dałoby mi właśnie ODCZUĆ, że jest w pobliżu i nie jestem sama. W wielu przypadkach ja sama wiem, co trzeba zrobić w danej sytuacji by się z niej wyplątać, więc kiedy mój luby próbował mi pomóc przez techniczne rozwiązania i racjonalne argumenty, to ja wpadałam w szał. Bo ja potrzebowałam ciepła, a on ciągle mi tylko opowiadał o sposobach na dany problem - tak, jakbym była skończoną idiotką i nie wiedziała, że np. przed egzaminami wypadałoby się pouczyć. Wkurwiało mnie to niemiłosiernie, bo miałam wrażenie, że zupełnie mnie nie rozumie, a tylko robi mi na złość.

Myślę, że tutaj mogłoby być podobnie, tym bardziej, że ja również z profilu psychologicznego jestem właśnie tą 4w5 i nie zdziwiłoby mnie to, gdyby dziewczynie chodziło tylko o odrobinę pozytywnych emocji (zaznaczam! emocji - a nie rozwiązań, który pewnie i tak jest świadoma), które dałyby jej inspirację i poczucie bezpieczeństwa, że sobie poradzi. Coś jak kop na szczęście.

Mi jak się w końcu udało porozmawiać z lubym na ten temat, to był w szoku, że przez pomoc, oczekuję coś zupełnie innego... a potem, to jak płakałam i narzekałam, to przestał mi wyszukiwać złote środki, tylko nareszcie po ludzku trzymał w rękach i tulił. ;)

Zawsze najlepiej jest po prostu spytać się tej drugiej strony, co rozumie przez "pomoc", bo jednak każdy z nas jest inny i może potrzebować czego innego / rozumieć dane zagadnienie inaczej.

A myślenie z uczuciami może się bardzo ładnie dopełniać. ;)

Cytat

Piątka może się uczyć poświęcać nieco czasu i energii oraz ujawniać sekrety swojego serca i uczuć. Czwórka może uczyć się doceniania emocjonalnego odizolowania i obiektywnej analizy.

~ https://enneagram.pl/zwiazki/4z5/

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.01.2015 o 23:42, Patrycjusz napisał:

ale do tego dołączam czystą, matematyczną kalkulację - czy ta druga osoba mi się podoba fizycznie, czy mamy wspólne zainteresowania, czy dogadamy się na jakiejkolwiek płaszczyźnie. Trochę jak szukanie jak najwięcej wspólnych elementów, ale nie do końca o to chodzi.

Rozpisujesz to sobie na kartce? Przypisujesz wagi? Wystawiasz oceny? Tworzysz rankingi?

Wydaje mi się, że to czy osoba się podoba fizycznie, czy macie wspólne zainteresowania, czy się dogadacie, to jest coś co już jest uwzględnione w uczuciach. Przynajmniej u większości osób. 🙂 

W dniu 12.01.2015 o 23:42, Patrycjusz napisał:

Jeśli chodzi o charakterystykę psychologiczną, ja jestem 5w4 INTP, ona 4w5 INFP.

Ach...ja jestem INFP z introjekcją INTJ 🙂 

W dniu 12.01.2015 o 23:42, Patrycjusz napisał:

Na tego typu rady dostaję w odpowiedzi "nie rób ze mnie idiotki" i dyskusja schodzi na bardzo zły tor.

Brzmi znajomo. Moim zdaniem kluczowe jest w takich sytuacjach zachować spokój i nie dawać się wciągać w tego typu rozmowę. "Musisz" zachować asertywność. Jeśli ulegniesz takiej presji to ona wciągnie Cię w swoje zachowania autodestrukcyjne. Jeśil pozostaniesz przytomny, to może w końcu ona zrozumie swój 'błąd'.

24 minuty temu, Neurotica_Lostica napisał:

Wiem, że wątek jest dosyć stary, jednakże chciałabym dorzucić swoje trzy grosze.

Ups...dopiero teraz zauważyłem :D 

Edytowane przez nvm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, nvm napisał:

Ups...dopiero teraz zauważyłem :D 

W sumie, to myślę, że to nie jest aż taki duży problem - nie znalazłam nigdzie na forum podobnego wątku, a tutaj wydawało mi się, że temat jest niewyczerpany. A tak, jeśli ktoś będzie mieć podobną zagwozdkę, to będzie mógł tutaj coś znaleźć dla siebie. ;)

 

6 minut temu, nvm napisał:

Brzmi znajomo. Moim zdaniem kluczowe jest w takich sytuacjach zachować spokój i nie dawać się wciągać w tego typu rozmowę. "Musisz" zachować asertywność. Jeśli ulegniesz takiej presji to ona wciągnie Cię w swoje zachowania autodestrukcyjne. Jeśil pozostaniesz przytomny, to może w końcu ona zrozumie swój 'błąd'.

W moim przypadku to nie działało, spokój działał na mnie jak czerwona płachta na byka. :D Poza tym zazwyczaj takie zachowanie to jest po prostu zwracanie na siebie uwagi, a nie zachowanie autodestrukcyjne - bo tutaj akurat racjonalne podejście jest uważane za olewatorstwo i bycie zimnym - więc trzeba coś wymyślić, by zauważył! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Neurotica_Lostica napisał:

W moim przypadku to nie działało, spokój działał na mnie jak czerwona płachta na byka. :D

Początkowo tak właśnie jest. Ale po wytrzymaniu kilku godzin takich "egzorcyzmów" sytuacja się odwraca. Kolega mi opowiadał :D 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, nvm napisał:

Początkowo tak właśnie jest. Ale po wytrzymaniu kilku godzin takich "egzorcyzmów" sytuacja się odwraca. Kolega mi opowiadał :D 

Ja cztery lata przez to przechodziłam, może jestem akurat ciężkim przypadkiem i trzeba by było mnie tak całe życie tresować. Ale zanim mnie wyegzorcyzmował na 100%, to zdążyłam już z nim zerwać. :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Neurotica_Lostica napisał:

Ja cztery lata przez to przechodziłam, może jestem akurat ciężkim przypadkiem i trzeba by było mnie tak całe życie tresować. Ale zanim mnie wyegzorcyzmował na 100%, to zdążyłam już z nim zerwać. :P

Wybacz, szczerze mówiąc nie czytałem Twojego postu, tylko pierwszy w temacie, bo myślałem, że to nowy temat, więc nie znam dokładnie Twojej sytuacji.

Generalnie ważne jest dla mnie, aby nie stracić gruntu pod nogami, nie dawać się wciągać w porwania emocjonalne. Nawet jeśii dziewczyna miałaby przez to ze mną zerwać - to znaczy po prostu, że nie pasujemy do siebie, przynajmniej na chwilę obecną i jej zerwanie będzie czymś dobrym 🙂 

Mój kolega miał podobne podejście - "Możemy być razem, możesz odejść. Wybór należy do Ciebie". Ona odchodziła (na krótko), a potem wracała. Generalnie musiała sama w ten sposób uporządkować swoje burzliwe emocje. On starał się ani z nią nie walczyć, ani nie dawać się wciągać w te jej gierki, dzięki czemu i ona miała przestrzeń aby się uspokoić 🙂 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nie, to ja nie robiłam w ten sposób. Jakoś tak nigdy nie chciało mi się bawić w te huśtawki emocjonalne i szantaże, że jak coś, to odejdę. Zerwałam z nim raz, a dobrze. I to jeszcze z wielu innych powodów, które nawarstwiły się przez ten czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×