Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chciałabym być... po prostu sobą.


Gretchen

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio czuję się strasznie i chciałabym podzielić się z kimś moją historią. Może potrzebuję zrozumienia, może porady, nie wiem czy cokolwiek jeszcze może mi pomóc. Mam 19 lat, a wydaje mi się, jakbym za sobą miała już wieczność, która mnie przytłacza i przed którą cały czas próbuję uciec.

 

Mój ojciec zaczął pić kiedy byłam w szkole podstawowej. Nie był agresywny, chociaż potrafił mnie uderzyć. Matka po kłótniach z nim wpadła w nerwicę i wtedy się zaczęło. Jednego dnia mówiła mi, że musi mi wynagrodzić ojca alkoholika i zachowywała się wobec mnie w porządku, a następnego rzucała się na mnie z rękami wyzywając mnie i krzycząc, że jestem taka sama. Chyba wtedy przestałam ufać ludziom i zaczęłam wszędzie doszukiwać się drugiego dna. Ta obsesja ciągle mnie prześladowała, podobnie jak kolejna - pogrążanie się w świat marzeń. Codziennie słuchając muzyki chodziłam po pokoju wyobrażając sobie wszelakie historie. Potrafiłam chodzić tak w nocy przez kilka godzin (nie umiałam, kiedy w pokoju było jasno), w szkole byłam później nieprzytomna i ospała. Coraz bardziej bałam się ludzi i przestałam wychodzić z domu. Wtedy moja matka zaprowadziła mnie do psychologa i do psychiatry. Dostałam leki na stany depresyjne, ale nikt mi nie uwierzył, uwierzyli mojej matce - stwierdzono, że próbuje nią manipulować. W gimnazjum postanowiłam, że muszę walczyć. Znalazłam sobie hobby - szkoliłam psy. Na początku pochłonęło mnie całkowicie i wpadłam w anoreksję - udało mi się z tego wyjść, chociaż do dzisiaj muszę tego pilnować. Szkoląc psy i spotykając się z ludzi zaczęłam nabierać coraz większej pewności siebie - doszłam jednak do momentu, kiedy stałam się idealna, a ludzie zaczęli mnie postrzegać jako kogoś niesamowitego, a ja nie potrafiłam przestać - nie boję się niczego i nikogo, jednocześnie cały czas doszukując się dwulicowości u ludzi. W liceum moja matka również zaczęła pić, a moi rówieśnicy zaczęli się ode mnie odsuwać - podziwiali fakt, że przemierzyłam sama pół Polski, ale jednocześnie przerażało ich to, że oni w przeciwieństwie do mnie nie osiągnęli nic. Znalazłam przyjaciółkę - jej matka była rozwódką, która całe noce spędzała w klubach w poszukiwaniu "kolejnej miłości". Razem miałyśmy to samo hobby - weekendy na wyjazdach, noce w klubach. Wtedy myślałam sobie, że coś wywalczyłam, że na tle innych faktycznie wypadam lepiej, że sobie radzę. Ale sobie nie radziłam. Nakładałam maskę przebojowej, uśmiechniętej i pewnej siebie. Nigdy nie miałam chłopaka - każdemu zerkającemu na mnie mimowolnie posyłałam pewne siebie i prowokujące spojrzenie, co skutecznie ich odstraszało, mimo, że czułam się od nich dużo gorsza i panicznie bałam się odrzucenia. Moje kłótnie z matką narastały, po liceum wyjechałam za granicę, chciałam się od nie odciąć, liczyłam, że to coś zmieni. Miałam wyjechać razem z przyjaciółką, ale ona nie potrafiła zostawić przeszłości. Udało mi się znaleźć pracę, ale czuję się tutaj całkiem samotna. Jestem tutaj od czerwca i wszyscy, których spotykam uważają mnie za odważną i pewną siebie, podziwiają mnie za osiągnięcia i plany. Jednak nikt tak naprawdę nie chce utrzymywać kontaktu z kimś, kto nie jest po prostu normalny. Poznałam tutaj chłopaka w pracy, który mnie podrywał, ale był nieśmiały i moje prowokujące spojrzenia i moja propozycja wyjścia na piwo skutecznie go spłoszyły, mimo to w mojej głowie cały czas kreuje go na lepszego, który na pewno teraz ma mnie za gorszą. Jest jeszcze jeden, który również okazuje mi zainteresowanie ale od czasu kiedy widziałam go wracającego z przerwy z tym pierwszym cały czas mam wrażenie, że naśmiewają się ze mnie i na pewno robi to, żeby mnie skrzywdzić. Nikomu nie umiem zaufać. Mimo, że cały czas walczę, czuję, że już nigdy nie będę normalna. Cały czas idealizuje, codziennie nakładam maskę i powoli opadam z sił. Mam wrażenie, że cokolwiek nie zrobię, to nic się nie zmieni, bo ja po prostu nie potrafię być szczęśliwa, nie umiem tak po prostu być sobą. Szukam ciągle lepszej siebie, w którą mogę się wcielić i tak naprawdę nie wiem już, jaka jestem sama. Chciałabym być sobą, ale nie wiem, czy ktoś taki w ogóle istnieje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niezłe masz tempo. Tyle ciekawego w Twoim życiu się dzieje... To co przeżyłaś to można rozłożyć na parę moich żyć.

 

Ale ja mam już tego dosyć, chciałabym innego życia - normalnego. Chciałabym mieć chłopaka, znajomych, z którymi mogę się normalnie spotykać, miejsce, które mogę nazwać domem. Chciałabym przestać walczyć o każdy dzień, czuć się pewnie i bezpiecznie, a nie tylko taką udawać. Chciałabym być wspierana, nie tylko podziwiana.

 

Wiem, że większość DDA zachowuje się zupełnie inaczej, ja chyba przegrałam swoje życie przez to, że postanowiłam o nie zawalczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×