Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to już koniec?


paolloooo

Rekomendowane odpowiedzi

Witam nazywam się Paweł leczę się już 7 lat, najpierw miałem zdiagnozowaną nerwicę, potem depresję a od dwóch lat zaburzenie schizotypowe. Przeżyłem prawdziwy koszmar przez te lata ale to co mam teraz jest chyba piekłem na ziemi-anhedonia. Nie wiem po co ja to piszę ale chyba chce się wygadać, mam nawet problem z pisaniem. Kiedyś miałem siłę walczyć a od pobytu rok temu w szpitalu straciłem wszelką nadzieję nic nie robię. Mam 24 lata a nawet jest mi ciężko wstać z łóżka a o rozmowie nie mam nawet mowy.Mieszkam w małej mieścinie nie mam gdzie nawet wyjść chyba że do sklepu, przyjaciele albo odeszli albo ja ich odtrąciłem.Lekarze mówią że próbują jak mogą ale mi nic nie pomaga, próbowałem psychoterapii, jakiś tam znachorów. Rozumiem rok, dwa może trzy lata leczenia ale to trwa za długo. Czy dla takich ludzi jak jak którzy leczą się latami nie ma nadziei? Czy to już koniec?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właściwie mam to samo co Ty, jednakże anhedonia nie jest całkowita (śmieję się z durnych filmików, muzyka jeszcze tam jakiś ułamek przyjemności daję, gry też, ale gram głównie w zręcznościowe bo nie mam motywacji do jakiegokolwiek wysiłku intelektualnego) ale funkcje poznawcze to istny Czarnobyl. Robię coś (zmuszam się, naprawiałem kiedyś skutecznie komputery/telefony i koledzy wiedzą gdzie uderzać jak mają problem ze sprzętem) i zapominam co robiłem kilka sekund temu. Z czytaniem też mam problem, jakbym czytał trudne wyrazy. Testuję leki, na razie jestem na samym amisulprydzie (100mg, dopiero wszedłem). Jak to nic nie pomoże to prawdopodobnie położę się na jakiś oddział dzienny w celu konkretnego ustalenia co mi jest i jak to leczyć. Tam zrobią mi wszystkie badania które mogą, w tym psychologiczne. Lekarz kazał mi zrobić badanie poziomu miedzi, bo BYĆ MOŻE mam chorobę Wilsona (w co wątpię). Jakoś na dniach odbieram morfologie krwi. Ilość moich postów na forum jest znikoma bo po prostu nie chcę mi się pisać. Podejrzewam u siebie schiz. prostą, ale lekarz powiedział, że moje zachowanie totalnie odbiega od tej diagnozy (czyli nie wiadomo o co chodzi, dlatego wskazane jest sprawdzenie, co w moim ciele się dzieję bo być może jest to wynik złego funkcjonowania czegoś poza mózgiem). Depresja odpada. Moim zdaniem nawet ta najbardziej prawdopodobna melancholijna, gdyż nie pogarsza mi się z rana, mam reaktywny nastrój (chociaż nastrojem tego bym nie nazwał, po prostu potrafię się zaśmiać z jakiegoś dowcipu, sytuacji etc.) i nie pogarsza się mój stan z rana jak ma to miejsce w melancholijnej gdzie winowajcą jest kotyzol (hormon stresu, rozwala oś HPA w której mózg jest pośrednikiem). Jedyny lek, który dał jakiś efekt był wellbutrin - zwiększył zaangażowanie emocjonalne oraz libido. Tak więc, nie jesteś sam. 7 lat to naprawdę sporo, ja "dopiero" tkwię w tym 3 lata, pierwsze 2 nie były złe. Wola przetrwania też zanika, jest prawie zerowa. Pamiętaj, że zawsze w ostateczności zostaję ECT. 3m się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To tyle ile u mnie. Też się zmagam siedem lat. Nie będę opisywał swojej historii któryś raz. Próbowałem coś zrobić, ale nie za bardzo wychodzi. Leków już lepszych chyba nie dopasuję, nawet nie chcę przechodzić tego drugi raz. Ta nadzieja, gdy wraca się z receptą, oczekiwanie na poprawę, a potem rozczarowanie. Dochodzę do wniosku, że życia takie po prostu jest. Niby nie do końca prawda, bo istnieją przecież szczęśliwi ludzie. Ale oni w moich oczach po prostu jeszcze nie doszli do takich dołujących wniosków, może nie dojdą nigdy, lepiej dla nich.

 

Staram się pogodzić z losem i żyć codziennością, co nie zawsze wychodzi. No bo ostatecznie nie jest to wina jakiś receptorów, czy rodziców, a jakiejś siły wyższej, która godzi się by działy się takie tragedie jak bezsensowne życia. Teraz to piszę, za chwilę jak to przeczytam będę się pukał w głowę, no ale wciskam ENTER.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Pierwszym bardzo ważnym warunkiem powrotu do zdrowia jest zaprzestanie masturbacji.

Potem to odbudowa poczucia własnej wartości, relacji z ludźmi, empatii, miłości itd.

 

Troszku dziwny post ale zgodzę się co do aktów onanizacji - zmniejsza poziom dopy, co niezbyt dobrze wpływa na funkcjonowanie umysłu :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jakbym czytała o sobie... najczęściej powtarzanym przeze mnie zdaniem jest "nie chce mi się". Gdybym mogła to przeleżałabym albo przesiedziała całe życie. Nie chce mi się gdziekolwiek iść, nie chce mi się sprzątać, nie chce mi się nic czytać, oglądać. I zastanawiam się jak można być tak leniwym? Jak można tracić tak czas? Życie przecieka mi przez palce, bo nic mi sie nie chce. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oby pomogło! Pamiętaj, że życie jest naprawdę zajebiste, niestety w tym momencie nie możemy tego przeżyć. Jeżeli z tego wyjdziesz staniesz się jeszcze lepszym człowiekiem niż byłeś. To jak dostać drugą szansę, powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Mechanizm leczniczego działania napadów drgawkowych indukowanych prądem elektrycznym nie jest znany. Uważa się, że dochodzi do:

- gwałtownego uwolnienia neuroprzekaźników w ośrodkowym układzie nerwowym

- wzmocnienia polaryzacji neurolemmy, zwiększenia aktywności receptorów i ich powinowactwa do przekaźników

- pobudzenia zaburzonej osi podwzgórze-przysadka

- zwiększenia przepuszczalności bariery krew-mózg"

 

Ogólnie mogą mieć takie działanie jakiego nie może zaoferować żadna substancja chemiczna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jakoś żargon medyczny jest, nic nie kumam. Człowiekowi jest lepiej, bo głupieje? :D Nawet nie wiedziałam, że to się jeszcze stosuje, jak się można załapać?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Paolo, jak TY SAM nic nie zrobisz to nic i nikt ci nie pomoże.

 

Piszesz że to lekarze się starają/próbują ... teraz elektrowstrząsy (abstrahuje że to idiotyczny pomysł) - czyli wszystko zewnętrzne wobec Ciebie. A Ty sam co robisz żeby było lepiej, poza oczekiwaniem że to inni mają Cię wyleczyć ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja chyba dostalem druga szanse, chyba tak.

boje sie, ze sie wszystko rozleci, juz niebawem za chwile . to sie nie moze udac, chyba ze bog istnieje i mnie slucha calyu czas. wnerwiaja mnie ci co tak nie maja, wnerwiaja mnie wnerwiaja boje sie kurwa mac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×