Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Anka bo u ciebie skupiają się inne rzeczy, podobnie jak u mnie. obydwie siedzimy w domu, ty jeszcze masz potrzebę posiadania dziecka, ja mam dzieci, ale siedzenie z nimi też nie jest dobre, zwłaszcza gdy potrafią od rana wrzeszczeć, czuje wtedy, ze mam głowę jak balon i zaraz wyskoczę przez okno, zamykam się czasem w sobie, siedze i czekam aż przestaną, to jest straszne...

 

-- 06 cze 2013, 12:42 --

 

znalazła jedną Panią, moze rzeczywiscie zadzwonię, ma dość dobre opinie...Jak wygląda taka wizyta i terapia, czy terapia jest zawsze rozmowa, czy masz też jakieś zadania? i po jakim czasie poczułaś, ze leczenie odnosi skutek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mysle ze terapie dobiera sie indywidualnie do potrzeb pacjenta i moze ona różnie wyglądac. U mnie to była przedewszystkim rozmowa. Nie miałam żadnych zadań. Czasem cos do przemyślenia. Ciężko mi stwierdzic po jakim czasie poczułam poprawe. Napewno nie odrazu, nawet juz chciałam zrezygnowac ale ciesze sie ze tego niezrobiłam. Odczuwałam jakis rodzaj ulgi po każdej wizycie, ale taka faktyczna poprawe to zaobserwowałam po jakis 3 miesiącach. Ale myśle ze to bardzo indywidulana sprawa.

 

jovana ile ja bym dała zeby usłyszec w swoim mieszkaniu wrzaski moich dzieci. To ze nie udaje mi sie zajsc w ciąże sprawia ze mam bardzo niskie , wręcz masakryczne poczucie własnej wartości. Do niczego sie nie nadaje, ani do pracy, ani do rodzenia dzieci. Zyje w jakims zawieszeniu, bez celu. To jest koszmarne uczucie.

Ucieszyłam sie jak znalazłam tą oferte pracy i jak zaprosili mnie na rozmowe. Pomyślałam sobie ze wreszcie bede miec zajęcie, zarobie pieniądze, bedzie mnie stac na jakies przyjemnosci, cos sie wreszcie odłoży, przestane sie tak skupiac na rozmnażaniu to moze i szybciej zajde bo nie bede miała czasu o tym rozmyślac. Naprawde poczułam sie fajnie....szkoda ze tak któtko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiem, ze dla Ciebie mój kłopot jest marzeniem, ale uwierz mi, jak się juz coś osiągnie, w tym wypadku dzieci, to mozna zapomnieć o tym, ze kiedyś bardzo się je chciało mieć. Dla przykładu, jak moja córeczka miała zapalenie opon i myślałam, ze odejdzie od nas, to myślałam, ze zwariuję, modliłam się o to tylko by móc ją wąchać, patrzec na nią, dotykać, pamiętam to uczucie lecz czasem jak mnie dobije, to potrafię wrzeszczeć na nią, wściekać się, a myślałam wtedy, ze jak mi ją Bóg daruje, to będę ją nosiła i chuchała i cieszyła się z każdej nocy nieprzespanej...ale życie pokazuje inaczej. Oczywiście kocham moje dzieci nad życie i zabrałabym każdą chorobę od nich i przekazała sobie, choć przecież panicznie się ich boje, ale moja samoocena też jest niska, własnie przez to, ze dzien w dzień z nimi siedzę. Między nimi są niecałe dwa lata różnicy i to naprawdę potrafi być dobijające, czesto jestem sama i w dzien i w nocy, bo mąż dużo jeździ, to jest czasem horror. Nie dość, ze mnie boli wszystko, mam wciaz zapchaną głowę smiercią i myslami o niej, to jeszcze cały dom na głowie, wiem, ze to nie powód do narzekania, ale naprawde jestem tym zmęczona... a na dzień dzisiejszy chciałabym by przestało mnie boleć tam gdzie aktualnie boli, bo rozstraja mnie to, w strasznym dole dziś jestem i to bardziej nawet z tego, ze doprowadziłam się do takiego stanu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz jestem znów na etapie raka sromu i względnie endometriozy.

 

Pocieszę Cię, że rak sromu jest bardzo, bardzo rzadki, więc na pewno go nie masz :)

 

 

A ja tak sobie myślę dziś o tej całej nerwicy i stwierdziłam, że robimy błąd "nie wierząc w nią". Właśnie na ilu forach czytałam wypowiedzi znerwicowanych osób, każdy pisze: "nie wierzę, że od nerwicy to wszystko! Tak źle się czuję, musi być jakaś przyczyna". Ja też tak myślę, muszę się przyznać. Ale kiedy weźmie się pod uwagę istotę nerwicy, to takie objawy chorobowe są jak najbardziej możliwe. Przewlekły stres, ciągłe napięcie. Ciągła telepawka przed egzaminami, strach czy zaliczę, presja ze strony mamy, nadambicja moich rodziców. Chcę zawsze wszystko pogodzić i zamiast słuchać siebie to żyję w ciągłym konflikcie wewnętrznym. Kiedy spotykam się z chłopakiem to ciągle myślę, że tata się obrazi. Kiedy się nie uczę to mam wyrzuty sumienia (zasługa mojej mamy, bo przed nią nawet gazetę musiałam chować do książki z matmy, żeby udawać, że się uczę. I ciągłe wyczekiwanie czy nie idzie do pokoju sprawdzać co robię). Już nie pamiętam kiedy ostatnio byłam tak naprawdę zrelaksowana. Od liceum żyję w ciągłym napięciu. Kiedy tak przemyślałam sprawę to stwierdziłam, że przez 6 lat miałam może z tydzień względnego spokoju. No i dziwię się potem, że mi ręcę drżą.

 

Stwierdziłam wczoraj, że umysł ma ograniczoną dozę napięcia. Kiedy nie potrafi sobie z tym radzić to oddaje trochę tych problemów do ciała. No i mamy nerwicę. Która właśnie polega na tym, że mamy somatyczne dolegliwości, ale spowodowane emocjami. Cierpimy jakbyśmy były naprawdę chore fizycznie. A tymczasem cierpi nasz umysł.

 

A my nie wierzymy w to. I zamiast wziąć byka za rogi i walczyć z problemem, który siedzi u nas w głowie, to szukamy fizycznych przyczyn, raków, guzów, sm`ów i innych dziadostw. A nerwica panoszy się w nas podstępnie i zabiera nam kolejne dni z życia.

 

-- 06 cze 2013, 15:42 --

 

Co do psychologa, psychiatry, to nigdy nie byłam, jestem zdania, ze jak sama sobie nie pomogę, to nikt tego za mnie nie zrobi.

 

Oj kochanie, uwierz, że samej może być Ci ciężko. Też kiedyś tak myślałam, że dam radę, że wyjdę z tego sama. Ale niestety, im więcej mija czasu, tym trudniej. Ja sama potrafię się tak nakręcić, że ze zwykłego bólu kostki mam raka kości z przerzutami do mózgu. Wypieki na twarzy i ciśnienie chyba z 200. Piszesz, że nie możesz odróżnić prawdy od fikcji - mam tak samo:( Ale wtedy dzwonię do chłopaka i dużo z nim rozmawiam. I dopiero on mi uświadamia prawdę. On mówi mi co sobie wymyśliłam i jak bardzo jest to niedorzeczne. A potem przyznaję mu rację i oboje się z tego śmiejemy. Nie dasz rady sobie sama kochanie. Bo im dłużej będziesz z tym sama tym bardziej będziesz się w tym zatracać. I powiem Ci, że też się lepiej czuję jak ćwiczę codziennie. Nie wiem dlaczego rzuciłam to, chyba mi było szkoda czasu. A teraz mam za swoje :evil:

 

-- 06 cze 2013, 15:50 --

 

Ja np. biorę leki, bo bez tego nie dałabym rady. Ostatnio dostałam Citabax i dr powiedziała, że przez pierwszy tydzień będę się źle czuć. Dziś jest trzeci dzień i w sumie trochę się uspokoiłam, wiec myślę, że zaczynają działać powolutku.

 

-- 06 cze 2013, 15:51 --

 

anka00---> przykro mi z powodu pracy :(

 

-- 06 cze 2013, 16:11 --

 

I jeszcze mam pytanie:) Pamiętacie historię swojej hipochondrii? Bo ja pamiętam jak pewnego razu będąc w liceum miałam do wypełnienia kartę zdrowia. No i ja tam podkreślałam wszędzie zdrowy, zdrowy, zdrowy :) No i w pewnym momencie pomyślałam: "A może jestem chora? Każdy jest na coś chory więc dlaczego ja mam być zdrowa niby??". No a potem poszło jak kostki domina. Moja koleżanka z gimnazjum zmarła na raka kości przed 18stką. Miałam wyrzuty sumienia, że ona zachorowała a ja jestem zdrowa... Boshhh, co za niedorzeczność :/ A potem mając 17 lat uprawiałam seks z chłopakiem (znajomym w sumie) na dyskotece. Miałam tak silne poczucie winy, że wymyśliłam sobie, że musi mnie spotkać jakaś kara za to. I najpierw wkręciłam sobie, że pewnie jestem w ciąży. Byłam tak zestresowana, że z tego wszytskiego spóźnił mi się okres! No ale jak już wiedziałam, że jednak nie jestem w ciąży to myślałam, że nie uszedł mi ten beztroski seks na sucho. No i ja sobie wymyśliłam, że pewnie mam HIV. i przez 3 lata nie zrobiłam testu, bo tak okropnie się bałam. Oczywiście nie miałam HIV. Ale od tej pory tak jakoś lubię wmawiać sobie różne choróbska:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agulk11, dzięki za pocieszenie, ja jednak w styczniu tego roku wykryłam u siebie nieznaczne, zbielałe miejsca na wargach sromowych, w końcu poszłam z tym do dermatologa, a tam na podstawie oględzin dr stwierdziła u mnie liszaj. Wyczytałam, ze to stan przedrakowy, który może doprowadzić do nowotworu sromu. Potem pod wpływem diety i ćwiczen te białawe miejsca zaczęły ulegać remisji, jednak teraz dochodzimy do tego co napisałaś - wyrzuty sumienia i oczekiwanie na karę. Otóż pojechalam z rodziną na tydzien wypocząć i tam dzien w dzien piwko, jakiez nezdrowe żarło typu chipsy, grille i robiąc to myślałam sobie w duchu, że na pewno przyjdzie mi zapłacić za tą rozpustę i zaczęłam znów myśleć o tym liszaju, oglądać to kilka razy dziennie, wczuwać się czy coś mnie nie boli i tak z początku zaczęłam czuć dyskomfort w czasie siedzienia, potem wzięło mnie jak na oęcherz, ale delikatnie, jednak juz myślałam o tym nieustannie, a po przyjeździe do domu ból zaczął się nasilać, no i lektura w necie, ze rak sromu może objawiać się bólem łechtaczki... tak naprawdę nie mam żadnych niepokojących stanów oprócz tego domniemanego liszaja. Nic mnie nie swędzi, nic nie krwawi, nie mam guzków i narośli, ale psycha pracuje. No ale do tego wszystkiego, dokładnie w środku cyklu zaczęłam plamić jeden dzień, wprawdzie niewiele, ale wpadłam w panikę, ze to na pewno rak szyjki macicy, choć prawdopodobnie była to owulacja. Od krwawienia do tego dziwnego napierania na łechtaczkę doszło uczucie skurczu w odbycie i bólu kości ogonowej. Moje myśli więc od razu zeszły na jeden tor, wyobraziłam sobie naciekającego guza, lub względnie endometrioze, choć miesiaczek bolesnych nie mam. Chciałabym umieć rozgraniczyć ból, jest duże prawdopodobieństwo, ze ten jest spowodowany nerwami, ponieważ nie boli mnie jak zasypiam, śpię, lub się budzę. Mam jednak kłopot, bo nie chcę mówić jutro gin o tym, skoro moze ten ból nie istnieje...a jeśli jednak istnieje...?

 

co do początków hipochondrii, to kiedyś miałam wręcz odwrotnie, w ogóle się nie martwiłam o zdrowie, myślę, ze to się zaczęło po studiach, jak poszłam do pracy, najpierw potworne stresy w robocie, mobbing, budziłam się w nocy z tętnem chyba 200 i myślałam, ze mam zawał, to pierwsze takie myśli o których pamiętam. długo trwało zanim z tego wyszłam, bałam się zasnąć, ale dałam radę sama. Potem odkryłam u siebie jakieś zgrubienie w brzuchu i chyba przez rok z tym chodziłam, bo bałam się lekarzy, w końcu dopadły mnie tak bolesne miesiaczki, ze poszłam do ginekologa po raz pierwszy w życiu i okazało się, ze COŚ ma, po otwarciu mnie okazalo się, ze było to 3,5 kg mięśniak. Od tamtej pory zaczęłam zwracać uwagę na wyniki, na ciśnienie, już teraz nie ma sensu mierzyc mi ciśnienie u lekarza, bo tak jak w domu mam idealne, to w gabinecie horror. No i chyba gwoździem do trumny było zapalenie opon u mojej małej córeczki. No a po porodzie wyrosło mi guzowate, czarne znamię, wielokolorowe z krwawiącym czubkiem, klasyczny czerniak. Od tamtej pory jestem też na tym forum. Odkryłam, ze nie tylko ja tak mam, czasem się pośmiałam gdy widziałam siebie w was wszystkich.

 

Nie wiem jeszcze jak postąpię z psychoterapeutą, nie myślę o tym,, chcę jakoś odklepać tego ginekologa jutro, mam nadzieję, ze nie padnę w poczekalni...

 

-- 06 cze 2013, 16:34 --

 

Agulk11, a przypomniałam sobie, ze jak byłam pierwszy raz u dermatologa z moim znamieniem i wyznałam mu, ze naczytałam się o czerniaku i spisywałam już prawie testament, to on mi opowiedział, że na studiach medycznych przerabiał tysiące chorób, ze to zmora studenta medycyny, ale potem mu to przeszło :-)

 

-- 06 cze 2013, 16:35 --

 

A czy wy też z wielkim niedowierzaniem przyjmujecie wieści, ze wyniki są ok, i że nic nie ma, chociaz tak bolało... dla mnie to niepojęte, by tak realnie wmówić sobie dolegliwość...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy wy też z wielkim niedowierzaniem przyjmujecie wieści, ze wyniki są ok, i że nic nie ma, chociaz tak bolało... dla mnie to niepojęte, by tak realnie wmówić sobie dolegliwość...

 

No ja tak mam:) Jak mi jedne wyniki wychodzą dobrze, to już myślę jakie zrobić następne... Kiedyś po jednych badaniach miałam z miesiąc spokoju zanim dopadły mnie lęki. Ale teraz to już będąc w jeden dzień u jednego lekarza mam takie wątpliwości, że biegłabym do następnego zaraz na drugi dzień. No wiadomo, że nie mogę, bo bym zbankrutowała:D oczywiście nie mogę przez ubezpieczenie, bo tam są kolejki, a ja jak sobie coś umyślę to chcę wiedzieć już!:)

 

Ja na twoim miejscu bym powiedziała o tym, że Cię boli skoro już tam będziesz. I tak tam pewnie nic nie masz złego :)

 

-- 06 cze 2013, 17:52 --

 

Ja jestem teraz bardzo happy, bo znalazłam w sieci olbrzymią książkę na temat drżenia psychogennego. A więc takie naprawdę istnieje:) Heh, dobrze się upewnić:D

 

Pamiętam jak na zajęciach psychiatra nam mówił, że nerwicowe choroby to są takie do których ciężko coś konkretnego przypasować. Niby myśli się o jakiejś chorobie, a jednak coś jest inaczej niż klasycznie. I wielorakie dolegliwości. Raz brzuch, raz głowa, raz zaburzenia czucia. Za chwilę nic, za pół roku coś innego. I że to jest właśnie nerwica:) No ja tak mam i to trzyma mnie przy życiu, bo jest jakaś nadzieja. A najbardziej mnie złości jak tam w tym głupim mózgu mi echo woła: "A może jednak jestem chora...". Łeh :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem teraz bardzo happy, bo znalazłam w sieci olbrzymią książkę na temat drżenia psychogennego. A więc takie naprawdę istnieje:) Heh, dobrze się upewnić:D

 

Pamiętam jak na zajęciach psychiatra nam mówił, że nerwicowe choroby to są takie do których ciężko coś konkretnego przypasować. Niby myśli się o jakiejś chorobie, a jednak coś jest inaczej niż klasycznie. I wielorakie dolegliwości. Raz brzuch, raz głowa, raz zaburzenia czucia. Za chwilę nic, za pół roku coś innego. I że to jest właśnie nerwica:) No ja tak mam i to trzyma mnie przy życiu, bo jest jakaś nadzieja. A najbardziej mnie złości jak tam w tym głupim mózgu mi echo woła: "A może jednak jestem chora...". Łeh :)

 

 

O super..:D uspokoję się znów..

No i co do tej spokojności..był0 dobrze już dłyższy czas poza oczywiście paniką przed SM żadnych ataków i chyba za dobrze.. bo dziś rano wstałam normalni, wzięłam leki zaczęłam robić obiadek a tu nagle czje, że zgniata mi mózg, robi mi się duszno..wyszlam na balkon się przewietrzyć..gówno -,-..mierzę ciśnienie normalne jak na mnie czyli 107/70 puls 60 baaa nawet wysokie bo zwykle mam jeszcze niższe..ale duszności ucisk głowy i na oczy nie ustaje, zaczyna się kręcić w głowie..kurwa -,- kładę się na łózku nogi w górę ..mówie sobie ogarnij się ta dzi*ka znów chce Cię zajść myśli, ze tego nie znasz..a już tak było..aha ale już tak mnie wzięło, że nie chciało przejść..więc pozostaje ostateczny ratunek = Afobam..i co jak ręką odjął..

zła byłam ale z drugiej strony świadoma tego, że to jednak napad lękowy..chociaż ciut inny niż zwykle.. :)

 

-- 06 cze 2013, 19:48 --

 

No i ja sobie wymyśliłam, że pewnie mam HIV. i przez 3 lata nie zrobiłam testu, bo tak okropnie się bałam. Oczywiście nie miałam HIV. Ale od tej pory tak jakoś lubię wmawiać sobie różne choróbska:)

 

 

to mi się zaczęła sama hipochondra dość niedawno bo z pół rokyu temu i właśnie od paniki przed hiv..normalnię to było moje natręctwo..a potem jak zaczęłm naprawdę mieć objawy somatyczne to zaczęly się nowe podejrzenia.. -,-

 

-- 06 cze 2013, 19:51 --

 

jovana80 napisał(a):

A czy wy też z wielkim niedowierzaniem przyjmujecie wieści, ze wyniki są ok, i że nic nie ma, chociaz tak bolało... dla mnie to niepojęte, by tak realnie wmówić sobie dolegliwość...

 

ja też nigdy w nic nie wierzę..nawet teraz jak mi moja neurolog kazała się uspokoić i że rezonans robimy tylko żeby zakończyć badania neurologiczne..to ja się do tej pory zastanawiam,że cos napewno wykrwyła chociaż powiedziała mi "nie to żebym coś wykryła, ale tym badaniem zakonczymy wszelkie badania"..a ja oczysicie głowię się nad słowamy "nie żebym coś wykryła.." brzmią dziwnie xD i oczywiście się ciągle zastanawiam ..haha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

ja też nigdy w nic nie wierzę..nawet teraz jak mi moja neurolog kazała się uspokoić i że rezonans robimy tylko żeby zakończyć badania neurologiczne..to ja się do tej pory zastanawiam,że cos napewno wykrwyła chociaż powiedziała mi "nie to żebym coś wykryła, ale tym badaniem zakonczymy wszelkie badania"..a ja oczysicie głowię się nad słowamy "nie żebym coś wykryła.." brzmią dziwnie xD i oczywiście się ciągle zastanawiam ..haha

 

Kobieta chciała Cię uspokoić a nie zdawała sobie sprawy, że będzie na odwrót. Ja też zapamiętałam tylko słowa, że jak mi nie przejdzie to wyśle mnie do neurologa:D no i ten neurolog mi chodzi po głowie cały czas.

 

Na zajęciach psychiatra mówił, że należy się wystrzegać zlecania badań hipochondrykom, bo to im wcale nie pomoże, a tylko utwierdzi w poczuciu choroby:D No i masz babo placek:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kobieta chciała Cię uspokoić a nie zdawała sobie sprawy, że będzie na odwrót. Ja też zapamiętałam tylko słowa, że jak mi nie przejdzie to wyśle mnie do neurologa:D no i ten neurolog mi chodzi po głowie cały czas.

 

Na zajęciach psychiatra mówił, że należy się wystrzegać zlecania badań hipochondrykom, bo to im wcale nie pomoże, a tylko utwierdzi w poczuciu choroby:D No i masz babo placek:D

 

 

no dokładnie!! a najlepsze jest to, że ona wie o mojej nerwicy xD ogólnie bardzo fajna babka ale te słowa źle zabrzmiały xD

no i racja też z badaniami..z jednej strony się cieszę, że dostałam skiero ale z drugiej panikuje bo o nie nie prosiłam xD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy wy też z wielkim niedowierzaniem przyjmujecie wieści, ze wyniki są ok, i że nic nie ma, chociaz tak bolało... dla mnie to niepojęte, by tak realnie wmówić sobie dolegliwość...

 

No ja tak mam:) Jak mi jedne wyniki wychodzą dobrze, to już myślę jakie zrobić następne... Kiedyś po jednych badaniach miałam z miesiąc spokoju zanim dopadły mnie lęki. Ale teraz to już będąc w jeden dzień u jednego lekarza mam takie wątpliwości, że biegłabym do następnego zaraz na drugi dzień. No wiadomo, że nie mogę, bo bym zbankrutowała:D oczywiście nie mogę przez ubezpieczenie, bo tam są kolejki, a ja jak sobie coś umyślę to chcę wiedzieć już!:)

 

Ja na twoim miejscu bym powiedziała o tym, że Cię boli skoro już tam będziesz. I tak tam pewnie nic nie masz złego :)

 

-- 06 cze 2013, 17:52 --

 

Ja jestem teraz bardzo happy, bo znalazłam w sieci olbrzymią książkę na temat drżenia psychogennego. A więc takie naprawdę istnieje:) Heh, dobrze się upewnić:D

 

Pamiętam jak na zajęciach psychiatra nam mówił, że nerwicowe choroby to są takie do których ciężko coś konkretnego przypasować. Niby myśli się o jakiejś chorobie, a jednak coś jest inaczej niż klasycznie. I wielorakie dolegliwości. Raz brzuch, raz głowa, raz zaburzenia czucia. Za chwilę nic, za pół roku coś innego. I że to jest właśnie nerwica:) No ja tak mam i to trzyma mnie przy życiu, bo jest jakaś nadzieja. A najbardziej mnie złości jak tam w tym głupim mózgu mi echo woła: "A może jednak jestem chora...". Łeh :)

 

Tyle osób takich jak ja :) Jeszcze niecały rok temu chodziłam po lekarzach non stop. W końcu jak wydałam grube setki złotych na wizyty, badania i leki i za każdym razem wychodziło dobrze, to się poddałam i przestałam łazić. Pamiętam jak byłam przekonana że mam OPChP bo mnie tak strasznie kłuło i sciskało w płucach przez parę tygodni codziennie, tak strasznie żałowałam że palę papierosy od 2 lat, potem jak się zbadałam i okazało się że nic mi nie jest, w dodatku pielęgniarki mnie wyśmiały że w tym wieku i po tak krótkim czasie palenia to nic mi nie grozi to nagle przestało boleć dosłownie jak wychodziłam z gabinetu prawie że XD A to był tak realny ból i tak przewlekły nie mogłam uwierzyć że to tylko mój mózg wymyślił. Tak samo było ze strasznymi bólami serca kilka tyg też aż w końcu same przeszły. Teraz się męczę z uczuciem duszenia w gardle, nie ma go non stop ale dosyć często mniejsze lub większe, czasem nieznośne i Afobam leci ostro bo już sobie roję że mi puchnie gardło i się uduszę. Ostatnio wzywałam karetkę pierwszy raz od roku bo byłam pewna że się duszę a lekarze mnie opie*dolili od góry do dołu za niepotrzebne wzywanie karetki bo wydolność oddechową miałam 99%... mało nie zapłaciłam 750zł kary. Chyba już nigdy nie wezmę karetki, nie wiem czy to dobrze czy źle :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy wy też z wielkim niedowierzaniem przyjmujecie wieści, ze wyniki są ok, i że nic nie ma, chociaz tak bolało... dla mnie to niepojęte, by tak realnie wmówić sobie dolegliwość...

 

No ja tak mam:) Jak mi jedne wyniki wychodzą dobrze, to już myślę jakie zrobić następne... Kiedyś po jednych badaniach miałam z miesiąc spokoju zanim dopadły mnie lęki. Ale teraz to już będąc w jeden dzień u jednego lekarza mam takie wątpliwości, że biegłabym do następnego zaraz na drugi dzień. No wiadomo, że nie mogę, bo bym zbankrutowała:D oczywiście nie mogę przez ubezpieczenie, bo tam są kolejki, a ja jak sobie coś umyślę to chcę wiedzieć już!:)

 

Ja na twoim miejscu bym powiedziała o tym, że Cię boli skoro już tam będziesz. I tak tam pewnie nic nie masz złego :)

 

-- 06 cze 2013, 17:52 --

 

Ja jestem teraz bardzo happy, bo znalazłam w sieci olbrzymią książkę na temat drżenia psychogennego. A więc takie naprawdę istnieje:) Heh, dobrze się upewnić:D

 

Pamiętam jak na zajęciach psychiatra nam mówił, że nerwicowe choroby to są takie do których ciężko coś konkretnego przypasować. Niby myśli się o jakiejś chorobie, a jednak coś jest inaczej niż klasycznie. I wielorakie dolegliwości. Raz brzuch, raz głowa, raz zaburzenia czucia. Za chwilę nic, za pół roku coś innego. I że to jest właśnie nerwica:) No ja tak mam i to trzyma mnie przy życiu, bo jest jakaś nadzieja. A najbardziej mnie złości jak tam w tym głupim mózgu mi echo woła: "A może jednak jestem chora...". Łeh :)

 

Tyle osób takich jak ja :) Jeszcze niecały rok temu chodziłam po lekarzach non stop. W końcu jak wydałam grube setki złotych na wizyty, badania i leki i za każdym razem wychodziło dobrze, to się poddałam i przestałam łazić. Pamiętam jak byłam przekonana że mam OPChP bo mnie tak strasznie kłuło i sciskało w płucach przez parę tygodni codziennie, tak strasznie żałowałam że palę papierosy od 2 lat, potem jak się zbadałam i okazało się że nic mi nie jest, w dodatku pielęgniarki mnie wyśmiały że w tym wieku i po tak krótkim czasie palenia to nic mi nie grozi to nagle przestało boleć dosłownie jak wychodziłam z gabinetu prawie że XD A to był tak realny ból i tak przewlekły nie mogłam uwierzyć że to tylko mój mózg wymyślił. Tak samo było ze strasznymi bólami serca kilka tyg też aż w końcu same przeszły. Teraz się męczę z uczuciem duszenia w gardle, nie ma go non stop ale dosyć często mniejsze lub większe, czasem nieznośne i Afobam leci ostro bo już sobie roję że mi puchnie gardło i się uduszę. Ostatnio wzywałam karetkę pierwszy raz od roku bo byłam pewna że się duszę a lekarze mnie opie*dolili od góry do dołu za niepotrzebne wzywanie karetki bo wydolność oddechową miałam 99%... mało nie zapłaciłam 750zł kary. Chyba już nigdy nie wezmę karetki, nie wiem czy to dobrze czy źle :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehehe oj to chyba taka nasza domena, ze zwracamy uwagę na kazde słówko, skrzywienie brwi itp... Ja zawsze bacznie obserwuję lekarza, by wyczytać prawdziwą diagnozę, a jak usłyszę, zwrot PRAWDOPODOBNIE, NIE SĄDZĘ, PEWNIE NIC, to od razu myślę "aha!czyli możliwe, ze coś mi jest!". Ja nie mogę z tym dziwnym rozpieraniem w odbycie, czuję jakby ciągle parło mnie na stolec, wiem, ze podobny objaw daje choroba psychogenna ale też i endometrioza...5 m-cy temu miałam usg, czy myślicie, że na usg dopochwowym byłoby widać, ze mam endometriozę...Jest nas wielu i widzimy chorobe psychiczna u kogos drugiego kto zachowuje sie indentycznie jak my. Agulka mi tez pomogla troche Twoja wypowiedz odnosnie tego co psychiatra mowil wam na wykladach. Mysle sobie caly czas, ze za duzo mam roznych dolegliwosci na jedna i tylko jedna chorobe, ale przeciez nie znam sie na medycynie i moze te objawy wskazuja na cos, tylko ja o tym nie wiem...dzis ginekolog, zalozylam sobie, ze wypije kawe i zabieram sie za czyszczenie domu, mezowi szczeka opadnie, bo pewnie spodziewa sie, ze zastanie mnie w nieladzie i wielkim stresie, chce raz pokazac mu, ze moge inaczej, bo wiem jak moze byc mu ciezko, a i tak stara sie mi pomagac jak moze. Wizyta na 16 brrrrr!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehehe oj to chyba taka nasza domena, ze zwracamy uwagę na kazde słówko, skrzywienie brwi itp... Ja zawsze bacznie obserwuję lekarza, by wyczytać prawdziwą diagnozę, a jak usłyszę, zwrot PRAWDOPODOBNIE, NIE SĄDZĘ, PEWNIE NIC, to od razu myślę "aha!czyli możliwe, ze coś mi jest!".

 

Dokładnie!!!! tak to z nami jest, zawsze chcemy usłyszeć "napewno nic Ci nie dolega!" od lekarza... nie dociera do nas, że Prawdopodobnie nic to prawdopodobnie nic, tlyko myslimy, że napewno coś! :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja jak usłyszałam od Psychiatry, ze wszystko napewno w porządku mimo, ze wześniej powtarzała mi mama..to z gabinetu wyszlam prawie już bez objawów somatycznych..i trwalo to naprawde dlugo..teraz zaczyna coś się znów wkręcać w głowe..ale to przez te dziwne słowa neurolog pewnie xD hahah ..ale jednego mogą nam pozazdrościć.. wyobraźnię mamy potężną! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio wzywałam karetkę pierwszy raz od roku bo byłam pewna że się duszę a lekarze mnie opie*dolili od góry do dołu za niepotrzebne wzywanie karetki bo wydolność oddechową miałam 99%... mało nie zapłaciłam 750zł kary. Chyba już nigdy nie wezmę karetki, nie wiem czy to dobrze czy źle :P

 

Ja też nieraz dzwoniłam po pogotowie, ale zawsze byłam chyba za mało przekonywująca, bo tylko kazali mi się uspokoić i napić herbatki z melisy:D

 

jovana80 ---> Jak tam Twoja wizyta u gina?:) Pewnie wszystko dobrze:) A ja Ci powiem, że tez kiedyś przerabiałam endometrioze, byłam przekonana, ze ją mam, poszłam do gina z nastawieniem na skierowanie na operację:D A tu się okazało, że żadnej endometriozy nie ma i w zasadzie nic nie było :D miałam robione USG przezpochwowe i lekarz mówił, że w tym USG wychodzi end. jeśli się ją ma.

 

Z moim drżeniem dziś nieco lepiej. Łykam sobie Citabax i magnez. I chyba ten magnez działa:D stwierdziłam, że przez ostatni stres pozbawiłam się całkowicie magnezu i moje mięśnie odmówiły posłuszeństwa. Rany, byłam tak słaba, że nie mogłam ustać przy myciu naczyń, nie mogłam utrzymać filiżanki w ręce, a o podparciu się łokciem już nie było mowy.

 

Mam nadzieję, że u Was wszystko ok:) Dobrej nocki :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci, że ja na początku też miałamm mefga oslabienie mięśni i ciągle wpiepszałam magnez..aż po pewnym czasie włąsnnie zaczęły mi się mega trząśc ręce..i raz zapomniałam wziąć magnez..i mniej się trzęsły i stwierdziłam, że chyba przegiełam z b6 i odkąd nie biore magnezu+b6 to mi się już tak nie trzęsą łapy więc i suplementacją trzeba uważać xD ja już głupieje co dla mnie dobre xD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jestem po wizycie, no i woadomo z jakim efektem - choćbym drążyła, to nic doktor nie znalazła, powiedziała, ze jestem jak nowa, szyjka piękna i czysta, ale zrobiłam cytologię. w środku też wszystko ok, jajniki, macica, nie wiem już o co chodzi. to nie tak, ze ja się uparłam na chorobę, ale denerwuje mnie to dziwne uczucie w okolicy wzgórka łonowego. Agulka jako, ze z racji studiów, znasz się na tych sprawach najlepiej tutaj, to mam pytanie do ciebie - czy możliwe, ze przy zapaleniu pęcherza badź cewki badania ogólne moczy wychodzą dobrze?

Codziennie mam uczucie parcia na mocz, ale w pobliżu łechtaczki nie cewki, wiem, ze przy zapaleniu pęcherza tak może byc, ze ból umiejscawia się przy łechtaczce, mam złudne wrażenie, że ciagle chce mi się siku, a badania ogólne moczy wyszły idealnie... Nie wiem gdzie mam szukać problemu, może rzeczywiście w glowie, bo najbardziej doskwiera mi to pod koniec dnia... Wyczytałam w sieci, ze ból łechtaczki może oznaczać raka sromu, ale mnie nie boli przy dotyku, tylko to dziwne parcie... na razie uznałam, ze musze dać na wstrzymanie, bo nie bardzo wiem co powinnam i gdzie się teraz udać. moze samo przejdzie, a jak nie, to wole nie myśleć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam

Od ostatniego mojego wpisu minęło trochę czasu, i dużo się zmieniło. Mialem rtg kregoslupa szyjnego w którym wyszly zwyrodnienia kręgosłupa i dużo różnych dolegliwości mogło z tego pochodzić, miałem jeszcze wyciętą zmianę barwnikową która według mnie byla czerniakiem. Po przyjmowaniu przez ok 2 miesiące paroksetyny przyszły pierwsze efekty działania leku, zacząłem czuć się coraz lepiej a nawet wierzyć że może nie umrę w najbliższym czasie. Po wizytach u różnych psychiatrów i psychologów(łącznie 5 lekarzy) i stwierdzeniu przez nich że moja choroba wymaga chociaż małej chęci wyzdrowienia i wiary że wogóle jestem chory na hipochondrię postanowiłem odstawić leki i moją własną silną wolą i wiarą pokonać chorobę.

Jutro mija miesiąc od całkowitego odstawienia leków oczywiście występują objawy odstawienia ale jakoś narazie jestem na tyle silny że radzę sobie z tym chociaż miałem już kilka momentów słabości i szukania objawów w internecie np nowotworu jelita grubego a ostatnio szyji czy nawet sutka. Bardzo chcę móc radzić sobie z tym co się ze mną dzieje i często sobie tłumaczę że jeżeli miałbym raka to już by się coś pogorszyło ale i internet i telewizja aż huczą o badaniach i nowotworach.

Ostatnie dwa tygodnie to duży postęp w walce z chorobą ale męczą mnie objawy których nie potrafię sobie wytłumaczyć a konkretnie silne bóle głowy i uczucie ciężkiej głowy, pogorszenie widzenia, bóle brzucha ustępujące po wyprużnieniu i co dla mnie najbardziej niepokojące zwęzone stolce, dodam że te objawy pojawiły się gdzy trochę bardziej zacząłem przejmować się sobą i jeszcze innymi problemami a potem dalszy ciąg wyglądał tak jak u większości z was czyli pewnie psychiatra, leki itp.

Lekarze twierdzą że to to książkowa nerwica hipochondryczna z zespołem drażliwego jelita grubego a w połączeniu z moją wrażliwą psychiką efekty są takie że moje ciało imituje masę różnych chorób.

Narazie wszystkie badania które robiłem wychodziły w porządku, przygotowuje się do kolonoskopii chociaż wszyscy twierdzą że jest niepotrzebna ale oczywiście lekarzom nie wierzę, ostatnio znowu była wizyta u urologa i pewność o raku jądra. W domu mam juz aptekę, mam wszytskie leki dostępne bez recepty, wagę, ciśnieniomierz, termometry, glukometr oczywiście wszystko bardzo często używane.

Niestety jeszcze zdarzają się ataki myśli takich jak np. "a jeśli faktycznie ma raka i wszyscy się mylą a ja umieram" albo " mam raka i muszę się pogodzić że niedługo umrę a nikt mi nie wierzy i mi nie pomoże". Każdy ból brzucha, głowy, czegokolwiek doprowadza mnie do myśli o śmierci.

Jak myślicie czy moje objawy mogą mieć podłoże w głowie?? Czy psychika może aż tak wpływać na ciało że mam gorszy wzrok czy problemy z jelitami?? Czy powinienem szukać dalej przyczyn tego co się ze mną dzieje czy może dać sobie spokój i pogodzić się z tym wszystkim??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agulka jako, ze z racji studiów, znasz się na tych sprawach najlepiej tutaj, to mam pytanie do ciebie - czy możliwe, ze przy zapaleniu pęcherza badź cewki badania ogólne moczy wychodzą dobrze?

 

Powiem, że w medycynie nie ma nic niemożliwego:) Ale raczej przy zapaleniu pęcherza i cewki w moczu powinny być bakterie i leukocyty. Czasami też mogą być erytrocyty. Jeśli przyszłabyś do lekarza z idealnymi wynikami to każdy by powiedział, że jest ok i nikt by tego nie drążył:) Więc generalizując - nie masz zapalenia pęcherza ani cewki, ani raka sromu:) Częste siusianie może być psychogenne:) Także mówię Ci, naprawdę nie masz się czym przejmować, tym bardziej, że badania masz w porządku.

 

-- 08 cze 2013, 17:28 --

 

Niestety jeszcze zdarzają się ataki myśli takich jak np. "a jeśli faktycznie ma raka i wszyscy się mylą a ja umieram" albo " mam raka i muszę się pogodzić że niedługo umrę a nikt mi nie wierzy i mi nie pomoże". Każdy ból brzucha, głowy, czegokolwiek doprowadza mnie do myśli o śmierci.

Jak myślicie czy moje objawy mogą mieć podłoże w głowie?? Czy psychika może aż tak wpływać na ciało że mam gorszy wzrok czy problemy z jelitami?? Czy powinienem szukać dalej przyczyn tego co się ze mną dzieje czy może dać sobie spokój i pogodzić się z tym wszystkim??

 

Co do wzroku to nie jestem pewna, raczej nie jest psychogenne. Ale poza poważnymi chorobami pogorszenie wzroku może być spowodowane przemęczeniem, niedoborem wit A czy zespołem suchego oka. Jeśli nadal będzie się to utrzymywać to idź do okulisty, bo może będą Ci potrzebne okulary:) I tyle:)

A co do reszty to jak najbardziej - wszystko można sobie wymyśleć:) Ja ostatnio doszłam do wniosku, że gdybym naprawdę była ciężko chora, to któryś z lekarzy, których odwiedziłam na pewno by to zauważył! Też tak pomyśl, to pomaga. A poza tym to faktycznie tak jest, że zewsząd słychać informacje o raku, badaniach, mnóstwo straszeń ze strony mediów i wogóle. Ale to chyba trochę przesada, w rzeczywistości nie ma tak źle na świecie. Jasne, trzeba się badać:) Ale trzeba zachować zdrowy rozsądek. Jeśli setny lekarz mówi, że jest ok, to raczej jest ok:) Tym bardziej, że badania są dobre. A co do jelit to tak - ból brzucha, biegunka - jak najbardziej psychogenne. Przecież każdy jak się zdenerwuje to boli go brzuch:) Też mam zespół jelita drażliwego i od kiedy w to uwierzyłam, to objawy są bardzo, bardzo sporadyczne:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich.

Trafiłem na wasze forum przypadkiem, szukając kolejnych "symptomów" chorobowych. Widzę że nie jestem sam, że nie tylko ja mam z tym problem....

Moja "przygoda z hipochondrią" zaczęła się kilka lat temu podczas epidemii świńskiej grypy. Nakręciłem się do tego stopnia że unikałem ludzi, faszerowałem się czosnkiem, w autobusie jak radar obserwowałem ludzi czy przypadkiem ktoś za chwile nie kichnie (wstrzymywałem oddech i wysiadałem)

minęło, na jakiś czas był spokój.......

Rok temu dermatolog znalazł u mnie małe znamię, jak się później okazało będące "na pograniczu" zmian "niebezpiecznych". Pojawił się lęk przed zmianami barwnikowymi. Co trzy miesiące (czasem częściej) nachodziłem profilaktycznie swojego dermatologa (małych znamion mam sporo), a podczas gorszych dni potrafiłem bez końca przyglądać się im pod szkłem powiększającym i robić zdjęcia.

"profilaktycznie" wyciąłem kilkanaście znamion, wszystko wydaje się być pod kontrolą - myślałem że lęk wygaśnie.....

Tymczasem zauważam iż zaczynam doszukiwać się potencjalnych dolegliwości całym w praktycznie całym organizmie. Wyniki ogólne mam ok, większych (poważniejszych) dolegliwości raczej nie miałem poza przewlekłym zapaleniem gardła, skrzywieniem kręgosłupa i alergią.

Być może mam teraz zbyt dużo czasu (obecnie nie pracuję co mnie przeraża, brak partnera czyli pustka emocjonalna) i zauważam iż masę czasu poświęcam na przesadne monitorowanie swojego ciała. Powoli zaczynam kolędować po specjalistach, ale mimo że staram się nie popaść w paranoje - czuje że tracę nad tym kontrole. Uspokoję się co do jednego, automatycznie mój umysł szuka sobie kolejnego obiektu...

Najgorsze jest Google... pojawi się jakaś dolegliwość (np. gardło, żołądek, ganglion itp) a ja wyszukuje najgorsze możliwe scenariusze, dodatkowo nakręcając się.

Nie radzę sobie z tym, moje życie staje się jednym wielkim lękiem.. o zdrowie, o przyszłość zawodową, strach przed samotnością...

Jak sobie z tym radzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×