Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nozofobia - podstępne oblicze przypadłości


Pieroog1

Rekomendowane odpowiedzi

To ja się wbiję w dyskusję :) Każdy ma jakieś słabości, a u mnie w życiu też nie było tak, że byłem brylantowego zdrowia. Jako dziecko cierpiałem z powodu alergii. Non stop miałem niegojące się rany na wyprostnych doni, zgięciach, rany pod uszami. Wyglądałem jak zombie. Do tego dochodziły duszności, które w tamtych czasach kończyły się na pogotowiu i tak był od wiosny do sierpnia. Reszta roku upływała z AZS i infekcjami górnych dróg oddechowych. Nie traktuję alergii i AZS w ogóle jak choroby - miałem ją całe życie i się z nią zaprzyjaźniłem. Mimo wszystko żyłem z nią zupełnie normalnie. U mnie fobia przed chorobami to efekt dosyć tragicznych okoliczności życiowych, kiedy na nowotwór umierała moja babcia, która mieszkała z moją rodziną od mojego urodzenia i kilka dosyć poważnych historii szpitalnych mojej matki i siostry kiedy byłem dzieckiem. Potem doszły stresy trwające ponad 7 lat - walka z ZUS i US gdyż wyrolował mnie wspólnik zostawiając wielotysięczne długi, rozpad pierwszego związku z którego wyszedłem jak stałem, bardzo stresująca praca. Potem było trochę spokoju ale pech się odezwał jeszcze raz i miałem powtórkę z rozrywki, kiedy jeszcze się nie zagoiły stare rany - kupiłem mieszkanie, które okazało się koszmarem, trwałem w stanie zawieszenia przed kilka miesięcy gdy sprawa skończyła się w sądzie i dostałem fangę, bo przecież w sądach nie ma co liczyć na sprawiedliwość, tylko na trzymanie się norm prawnych - dodam, że budynek w którym mieszkam to przedsionek piekieł - zatajono to przede mną - nikt tu nie wytrzymuje dłużej niż 1,5 roku bo jest bardzo miły sąsiad socjopata. Pan pisał donosy na mnie do pracy, do urzędów i tak dalej. Zaostrzyło mi się AZS więc lekarz zalecił mi na doraźnie ENCORTON - a ja przekombinowałem i przyjmowałem go stale przez ponad 2 lata w dawkach po 60 mg na dzień. Po prostu kiedy go odstawiałem to mi się pogarszało do tego stopnia, że nie miałem twarzy. Efekt - dostałem półpaśca. Pan doktor był na tyle miły, że powiedział mi, iż w moim wieku 31 lat to się nie zdarza i mam do wyboru np białaczkę i inne choroby które nie dają ludziom szans. Poszedłem z trzema krostkami a wyszedłem z receptą na trumnę. Potem była już tylko równia pochyła. W marcu zeszłego roku zeszła z tego łez padołu bardzo bliska mi osoba... Resztę napisała nerwica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja się wbiję w dyskusję :) Każdy ma jakieś słabości, a u mnie w życiu też nie było tak, że byłem brylantowego zdrowia. Jako dziecko cierpiałem z powodu alergii. Non stop miałem niegojące się rany na wyprostnych doni, zgięciach, rany pod uszami. Wyglądałem jak zombie. Do tego dochodziły duszności, które w tamtych czasach kończyły się na pogotowiu i tak był od wiosny do sierpnia. Reszta roku upływała z AZS i infekcjami górnych dróg oddechowych. Nie traktuję alergii i AZS w ogóle jak choroby - miałem ją całe życie i się z nią zaprzyjaźniłem. Mimo wszystko żyłem z nią zupełnie normalnie. U mnie fobia przed chorobami to efekt dosyć tragicznych okoliczności życiowych, kiedy na nowotwór umierała moja babcia, która mieszkała z moją rodziną od mojego urodzenia i kilka dosyć poważnych historii szpitalnych mojej matki i siostry kiedy byłem dzieckiem. Potem doszły stresy trwające ponad 7 lat - walka z ZUS i US gdyż wyrolował mnie wspólnik zostawiając wielotysięczne długi, rozpad pierwszego związku z którego wyszedłem jak stałem, bardzo stresująca praca. Potem było trochę spokoju ale pech się odezwał jeszcze raz i miałem powtórkę z rozrywki, kiedy jeszcze się nie zagoiły stare rany - kupiłem mieszkanie, które okazało się koszmarem, trwałem w stanie zawieszenia przed kilka miesięcy gdy sprawa skończyła się w sądzie i dostałem fangę, bo przecież w sądach nie ma co liczyć na sprawiedliwość, tylko na trzymanie się norm prawnych - dodam, że budynek w którym mieszkam to przedsionek piekieł - zatajono to przede mną - nikt tu nie wytrzymuje dłużej niż 1,5 roku bo jest bardzo miły sąsiad socjopata. Pan pisał donosy na mnie do pracy, do urzędów i tak dalej. Zaostrzyło mi się AZS więc lekarz zalecił mi na doraźnie ENCORTON - a ja przekombinowałem i przyjmowałem go stale przez ponad 2 lata w dawkach po 60 mg na dzień. Po prostu kiedy go odstawiałem to mi się pogarszało do tego stopnia, że nie miałem twarzy. Efekt - dostałem półpaśca. Pan doktor był na tyle miły, że powiedział mi, iż w moim wieku 31 lat to się nie zdarza i mam do wyboru np białaczkę i inne choroby które nie dają ludziom szans. Poszedłem z trzema krostkami a wyszedłem z receptą na trumnę. Potem była już tylko równia pochyła. W marcu zeszłego roku zeszła z tego łez padołu bardzo bliska mi osoba... Resztę napisała nerwica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie mozna się bać czegoś co jest nieuniknione.

 

Taaa... ciekawe? Nie mam złudzeń, że multum ludzi boi się nieuniknionego, śmierć dla przykładu. Jak się można bać nieuniknionego? To oczywiste, człowiek w momencie gdy zrozumie swoją bezradność może albo to zaakceptować i olać albo zacząć się lękać. I to drugie jest bardziej typowe (prawdę mówiąc, a nie udając bohatera).

 

Co do reszty to się zgadza. Też znam takich histeryków, o których pisałeś. Choćby moja kuzynka. Kiedyś się w sklepie ukłuła pinezką. Cały dzień dupę mi truła, czy mogła złapać hiva, itd. Tłumaczyłem, że nie, itd. I tak dnia kolejnego poleciała na badanie, a jak tłumaczyłem, że to za mało czasu na wykrycie infekcji to dalej w płacz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie mozna się bać czegoś co jest nieuniknione.

 

Taaa... ciekawe? Nie mam złudzeń, że multum ludzi boi się nieuniknionego, śmierć dla przykładu. Jak się można bać nieuniknionego? To oczywiste, człowiek w momencie gdy zrozumie swoją bezradność może albo to zaakceptować i olać albo zacząć się lękać. I to drugie jest bardziej typowe (prawdę mówiąc, a nie udając bohatera).

 

Co do reszty to się zgadza. Też znam takich histeryków, o których pisałeś. Choćby moja kuzynka. Kiedyś się w sklepie ukłuła pinezką. Cały dzień dupę mi truła, czy mogła złapać hiva, itd. Tłumaczyłem, że nie, itd. I tak dnia kolejnego poleciała na badanie, a jak tłumaczyłem, że to za mało czasu na wykrycie infekcji to dalej w płacz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie mozna się bać czegoś co jest nieuniknione.

 

Taaa... ciekawe? Nie mam złudzeń, że multum ludzi boi się nieuniknionego, śmierć dla przykładu. Jak się można bać nieuniknionego? To oczywiste, człowiek w momencie gdy zrozumie swoją bezradność może albo to zaakceptować i olać albo zacząć się lękać. I to drugie jest bardziej typowe (prawdę mówiąc, a nie udając bohatera).

 

Co do reszty to się zgadza. Też znam takich histeryków, o których pisałeś. Choćby moja kuzynka. Kiedyś się w sklepie ukłuła pinezką. Cały dzień dupę mi truła, czy mogła złapać hiva, itd. Tłumaczyłem, że nie, itd. I tak dnia kolejnego poleciała na badanie, a jak tłumaczyłem, że to za mało czasu na wykrycie infekcji to dalej w płacz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lubię odkopywać stare posty to i ten odkopie:D

 

lekarz zalecił mi na doraźnie ENCORTON - a ja przekombinowałem i przyjmowałem go stale przez ponad 2 lata w dawkach po 60 mg na dzień.

 

Encorton jest na recepte, więc skoro go przyjmowałeś w sporych dawkach przez 2 lata to przecież za wiedzą lekarza- sam sobie recepty nie wypisywałeś. Sterydy przeciwzapalne takie jak encorton stosowane w duzych dawkach i przewlekle osłabiają odporność organizmu - także półpasiec mógł być spowodowany osłabioną odpornością po sterydach typu Encorton.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×