Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hej, cześć, czołem!


Kiechu

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie Państwa. Mam na imię Piotrek i posiadam zaledwie osiemnastoletnie doświadczenie w życiu. :P

 

Chciałbym zacząć od opisania swojej historii która swój wyraźny początek ma pod koniec stycznia 2012. Chciałem zacząć już zdanie temu,

ale gdy przypominam sobie to wszystko to odczuwam takie rzeczy jak duszność, ból w klatce, gula w gardle i dlatego przeciągam jak

najdłużej. :P Jednak różnica między dniem dzisiejszym a tym który był rok temu jest taka, że z takimi objawami rok temu leciałem w panice do lekarza (Musiałem nawet przełożyć swoją osiemnastkę bo prawie 2 tygodnie leżałem na neurologi i oczywiście nic mi nie było!) a dzisiaj jestem spokojny i staram się iść za poglądem Bruce'a Wayne'a, czyli zmierzać w stronę swoich lęków. Więc pisze dalej ze świadomością, że dolegliwość minie a ja zrobię to po co tu przyszedłem.

 

Dzień w którym wszystko się zaczęło nie wyróżniał się niczym od innych. Wieczorem oglądałem u znajomego serial (Fala zbrodni) popijając piwo. Zobaczyłem ładną rudą kobietę na ekranie pomyślałem, że jest ładna po czym w tył głowy uderzyła fala ciepła (nie było to przyjemne, nie wiem czy motyw z ową ładną kobietą ma tu znaczenie, ale wspominam o okolicznościach.) i w tym momencie zaczął się intensywny lęk,

ucisk w nadbrzuszu i lekkie duszności. Przez cały następny miesiąc, bez ustanku miałem stan lękowy. Od zwykłego lęku były taki różnorodności

jak panika, uczucie jakbym dostawał udaru (przynajmniej tak to nazywałem, na szczęście nigdy udaru nie miałem :P), zawału, uczucie nie bycia sobą, uczucie nie realności Świata. W okolicach marca było troszkę lepiej i przerwy między stanami lękowymi trwały 2 dni i ich długość rosła do lipca, aż do 3 tygodni wolnego od lęków. Do lipca upewniałem się, że jestem zdrowy fizycznie, żeby skupić się na psychice. Mózg, wątroba, serce, żołądek, jądra, nerki to narządy które najczęściej były głównymi bohaterami moich lęków. Jeśli chodzi o mózg i serce przeszedłem chyba wszystkie badania oprócz biopsji. :D Na badaniu czynności elektrycznej mózgu podczas hiperwentylacji dostałem ataku paniki, więc nawet w szpitalu nie czułem się bezpiecznie a przez pierwsze 4 dni myślałem, że odchodzę od zmysłów. (No, ale to szpital więc to chyba nic nienormalnego :P) Gdy już utrwaliłem się w przekonaniu, że mam problem psychiczny, na początku lipca udałem się na pierwsze spotkanie z psychoterapeutką do której chodzę, aż do dzisiaj. (W maju psychiatra przepisał mi jakieś prochy, ale stwierdziłem, że nie jestem w takim złym stanie aby je brać.) To był świetny ruch i błędem było to, że nie zrobiłem tego wcześniej. Od lekkiego ataku w lipcu następny również lekki atak był w grudniu, a następny 2 tygodnie temu, a ostatni wczoraj. Mimo lekkiego nawrotu i tak czuję się dobrze.

 

Te dwa ostatnie ataki były inne, obudziłem się z trzęsącymi się i/lub pulsującymi(?) rękoma i wielkim dyskomfortem który pojawiał się tylko gdy zamykałem oczy i próbowałem usnąć z powrotem. Nie było w tym lęków, przy tym drugim, wczorajszym przypadku przy próbie uśnięcia towarzyszyło mi ogromnie silne uczucie, że kogoś mi brakuje i nie wiem kogo.

 

Poza tym chcę wspomnieć, że mam dwóch braci. Jeden pracuje za granicą, a drugi nie żyje bo przedawkował Heroinę. Nie mieszkam z ojcem od 5 roku życia, uciekliśmy z Matką od niego. Jest alkoholikiem. W podstawówce nie miałem zbyt wielu kolegów, wyśmiewali mnie, wyzywali. W gimnazjum było odwrotnie, próbowałem utwierdzić się w przekonaniu, że nie jestem śmieciem i z głupoty pokazywałem innym "jaki to ja nie jestem" czasami chodziłem na ustawki, dużo piłem, parę razy miałem kontakt z amfetaminą i raz z Kokainą, paliłem raz szałwie, brałem grzybki halucynogenne i paliłem trawkę. Ostatni raz trawkę zapaliłem w styczniu zeszłego roku, dużo paliłem. Obecnie rozglądam się za pracą, a we wrześniu zamierzam iść do szkoły zaocznie (szkołę skończyłem na etapie I klasy Technikum księgarskiego, nie dałem rady jej kontynuować ze względu na stany lękowe).

 

Stało się wiele rzeczy które doprowadziły do mojej choroby i nie miałem na nie wpływu. Sam jednak też dołożyłem do pieca i to w znacznej mierze. Przede mną jeszcze wiele roboty. Najważniejsze co się u mnie zmieniło to, że patrzę optymistyczniej na życie.

 

Oto moja radosna historia. :D Jeszcze raz Witam. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×