Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie potrafię rozmawiać o uczuciach.


zombie469

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam pewien problem. Jak w temacie, nie potrafię rozmawiać. Umiem pogadać z kimś na jakieś neutralne tematy (czyt: pogoda, szkoła itd), ale nie potrafię powiedzieć co czuję. Gdy ktoś mnie o coś pyta, o rodzinę, o to jak się czuję w życiu, czy mam jakieś problemy, jak sobie radzę, automatycznie odpowiadam "dobrze", mimo że wiem, że wcale tak nie jest. Czasem gdy próbuję coś powiedzieć, układam sobie w głowie moją wypowiedź od razu robi mi się słabo, dostaję duszności, chce mi się ryczeć i oczy mam pełne łez. (pisząc to było tak samo.) Blokuję się i nie jestem w stanie rozmawiać. Nie wiem skąd się to wzięło, ale wiem, że chciałabym to pokonać i móc normalnie funkcjonować, bo przez to czuję się jeszcze gorzej.. Podejrzewam, że może to mieć swoje źródło w moim dzieciństwie. Mój tata zmarł gdy miałam 8 lat. Potem moja siostra diametralnie schudła, głodziła się itd, to cała uwaga mamy i rodziny była skupiona na niej, ja czułam się jak gdybym nie istniała, a chyba wtedy właśnie ich najbardziej potrzebowałam.. Po jakiś 3 latach, gdy wszystko się uspokoiło mama przypomniała sobie, że ma jeszcze jedną córkę, nie tylko moją siostrę, ale że ja też istnieję i prosiła, żebym zaczęła z nią rozmawiać, bo się zamknęłam w sobie, ale wtedy mi to nie przeszkadzało. Niedawno (nawet nie pół roku temu) zdałam sobie sprawę z tego, że nie radzę sobie z życiem. Nie umiem rozmawiać, wszystko kumuluję w sobie, nie mam za dużo znajomych.. Jest garstka ludzi, których mogę policzyć na palcach jednej ręki, którzy są ze mną i coś dla nich znaczę i o tym wiem.. Sama usłyszałam o sobie 'Ona to się bardzo zamyka w sobie, z nikim nie rozmawia, nie otwiera się na ludzi' itd. Dzisiaj znów było 'nie wyłączaj się tak. Rozmawiaj z Nami.' ale ja nie potrafię. Chciałabym to pokonać, ale nie wiem jak. | Przepraszam, bo bardzo chaotycznie wszystko napisałam, ale inaczej nie umiem tego ująć, pomijając to, że ciężko było mi to napisać i pisałam to ponad godzinę cały czas pokonując łzy i duszności.. -.-

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A może Ty nie akceptujesz uczuć i tego, że je przeżywasz? Może na przykład uważasz gdzieś tam, z tyłu głowy, że płacz jest idiotyczny, złość śmieszna, a strach wstydliwy? Coś w tym rodzaju. Może nie przeszkadza Ci, że płaczą inni, ale jak myślisz, że to Ty miałabyś przy kimś płakać, to wydaje Ci się np, że Twój wyraz twarzy byłby wtedy strasznie głupi i przez to powstrzymujesz się od płaczu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem gdy próbuję coś powiedzieć, układam sobie w głowie moją wypowiedź od razu robi mi się słabo, dostaję duszności, chce mi się ryczeć i oczy mam pełne łez. (pisząc to było tak samo.) Blokuję się i nie jestem w stanie rozmawiać.

U mnie jest identycznie jak mam mówić o silnych uczuciach komuś wprost, twarzą w twarz. W intymnych sytuacjach, jak mam się zwierzyć z czegoś ważnego, powiedzieć, że kogoś kocham (szczerze) lub wyrazić jakieś swoje silne emocje, to dokładnie mam tak jak opisałaś... :? W efekcie nie mówię, tylko ryczę i zakrywam twarz, kompletnie się rozklejam i nie umiem wydusić słowa. Ale przechodząc do konkretów: głęboko w głowie utkało mi się takie przekonanie, że ujawnianie uczuć to słabość, ogromna słabość. Im silniejsze uczucie, tym większą słabością jest dla mnie ujawnienie tego uczucia. Utkało mi się też, że siła to niewzruszenie, do tego negatywne uczucia to też siła. A te pozytywne to słabość. Mnie też rodzice olewali, gdy ich potrzebowałam, do tego wiecznie krytykowali, wyzywali, faworyzowali brata, było bicie pasem często. Chyba przekazali mi taki wzorzec: dobrych uczuć się nie okazuje, miłość to słabość, lecz okazuje się nienawiść, nienawiść to przejaw siły i przewagi. Może Tobie matka, rodzina przekazała wzorzec, że uczuć w ogóle się nie okazuje? Że uczucia ogólnie to słabość? I teraz zachowujesz się tak jak zostałaś nauczona?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Możliwe, że jest tak jak piszecie. Nie mam pojęcia. Wiem tylko, że mnie to cholernie męczy, bo nie mam nawet jak sobie z tym poradzić.. Byłam ostatnio u psychologa i miałam nadzieję, że to mi coś pomoże.. P.psycholog stwierdziła, że sama powinnam zdecydować, czy potrzebuję psychologa i skoro nie chce rozmawiać, to nie ma sensu, żebym przychodziła i jak będę chciała pogadać to wtedy mam przyjść.. Tylko, że ja właśnie CHCĘ! Ale nie umiem. Pytała mnie jak się czuję, jak mi życie leci, czy sobie radzę ze wszystkim itp.. Na wszystko automatycznie 'Dobrze' ; 'Tak, radzę sobie. Jest w porządku'. A we mnie trwała wojna. Próbowałam powiedzieć, że nie, wcale nie jest okay, czuję się beznadziejnie, wg sobie nie radzę, ale nie mogłam. Blokada totalna. Chcę powiedzieć prawdę, a z moich ust leci oklepane przeze mnie w ostatnich latach kłamstwo 'Jest okay'..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zombie 469, kiedyś miałam podobny problem, w stosunku do osób bliskich. Szczególnie jak byłam nastolatką. Nie umiałam powiedzieć rodzicom czy bratu, że ich kocham. Teraz też nie jest łatwo, ale umiem to powiedzieć. Nie umiałam też akceptować, gdy ktoś mówił o swoich uczuciach do mnie. Wstydziłam się, nie wiedziałam jak zareagować. Na wyznanie "kocham Cię" od mojego pierwszego chłopaka odpowiedziałam "dziękuję" :P i się zaczerwieniłam, było mi wstyd. To było jak miałam jakieś 17 lat (nie wiem w jakim wieku Ty jesteś). Teraz mam 24 lata i jest łatwiej wyznawać i przyjmować uczucia, ale wymagało to szczerych rozmów (z rodzicami, z chłopakiem) podczas których oczywiście ryczałam jak bóbr i zatykało mnie od środka. Tak więc trzymam kciuki za Ciebie :)

 

A powiedz jak wizyta u psychologa? Wybrałaś się z karteczką? :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak mam ,tzn nie potrafie mówić o cięzkich uczciach dla mnie, np. zerwała ze mną dziewczyna, wtedy nie potrafie odpowiedzieć co czuje, jezeli komuś zdarzy się coś złego potrafie mu pomóc itp. w innych sytuacjach jestem zamknięty w sobie. Jak mogę sie od tego uwolnić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam bardzo podobnie jak założycielka tematu... Przez to, że nie potrafię rozmawiać o tym, co czuję, myślę itd mam problemy w związku... Mój chłopak zaczął mieć o to do mnie pretensje. Wkurza się na mnie za to, że z nim nie rozmawiam. Stwierdził, że jestem nieszczera wobec niego i zapewne coś ukrywam.

 

Napisałam do niego długi list, w którym opisałam moje uczucia. Wypisałam swoje wady, które mogły mieć wpływ na to, że nasz związek ostatnio trochę się chrzani, obiecałam popracować nad sobą i swoim charakterem. Oczywiście dodałam tam parę linijek o tym, że nie jest tak, że nie chcę z nim rozmawiać, ale że po prostu nie umiem. Wierzyłam, że mój długi list, w którym dodatkowo wyznałam mu miłość (a czego nigdy nie udało mi się zrobić "na żywo"), załatwi sprawę, pogodzimy się i wszystko będzie w porządku. Niestety mój chłopak stwierdził, że nie będzie go czytał. Dlaczego? Bo po co piszę do niego listy, skoro mogę mu o wszystkim powiedzieć wprost, nie jestem przecież jakąś "korespondencyjną" dziewczyną.

 

Chciałam mu wtedy powiedzieć, że nie umiem mówić o tym co czuję, ale nie byłam w stanie. Układałam sobie całą wypowiedź w głowie, ale jak miałam ją już "wygłosić", pojawiała się blokada, po prostu nie mogłam wydusić z siebie słowa.

 

Jestem zła, że on nie potrafi mnie zrozumieć. Chyba zdążył zauważyć, że prawie nigdy nie rozmawiamy o uczuciach wprost (z reguły na gg albo mailem), że jestem dużo bardziej wylewna w listach albo w rozmowach przez internet, że jestem introwertykiem, że jestem nieśmiała...

 

Jestem załamana. Czuję się jednocześnie winna i pokrzywdzona w tej całej sytuacji. Winna - bo to MÓJ problem, to ja nie umiem rozmawiać. Pokrzywdzona - bo ma do mnie pretensje o coś niezależnego ode mnie, bo odrzuca to, że próbuję mu okazać uczucia w "niestandardowy" (ale dla mnie jedyny możliwy) sposób.

 

On mnie nie rozumie i, obawiam się, nie chce zrozumieć. Nie mam pojęcia, co robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linkall, nie szukaj winnych tej całej sytuacji, a zwłaszcza nie przypisuj tego sobie.

Widać, że masz dość duże trudności z mówieniem, nie myślałaś o skorzystaniu z pomocy specjalisty?

Póki co, skoro czasem piszecie do siebie maile, spróbuj w ten sposób powiedzieć mu, że nie jesteś w stanie mówić o swoich uczuciach i po to napisałaś do niego list. Nie domyślaj się, co on CHYBA zdążył zauważyć, tylko przekaż mu to wprost, że masz takie i takie problemy. On może zwyczajnie nie być świadomy Twoich trudności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wymieniliśmy kilka maili, napisałam mu o wszystkim. Stwierdził, że "no jakoś te twoje problemy przezwyciężymy"...

 

Nie chcę korzystać z pomocy specjalisty, nie jestem jeszcze pełnoletnia (chociaż za chwilę będę), moja mama od razu by wypytywała o co chodzi itd, wstydziłabym się jej powiedzieć (zresztą pewnie znowu bym się "zablokowała"). Może uda mi się jakoś samej coś na to poradzić...

Wierzę, że w moim przypadku będzie podobnie jak u karolki220. Jest nawet pewna zbieżność (i nie chodzi tylko o imię:)) - też nie wiedziałam co powiedzieć mojemu chłopakowi na jego "kocham cię". Odpowiedziałam mu "ojej"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×