Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak to jest żyć z osobą chorą na schizofrenię?


Gość pssyche

Rekomendowane odpowiedzi

Czy pyta osoba chora,czy zdrowa? Abstrakcyjnie zainteresowana czy żyjące ze schizofrenikiem (- niczką).

Coś o tym wiem, choć nadal nie rozumiem do końca mego położenia.

Dopełnie wiec pytanie wątku swoim- czy da się zrozumieć schizofrenika, dzieląc z nim życie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak się żyje z osobą chorą na schizofrenie? Moim zdaniem jak z każdym chorym psychicznie. Są trudne chwile, jednak schizofrenik w remisji jest zupełnie normalnym, zwyczajnym, szarym ludkiem. Są też trudne momenty, jednak nie powinniśmy zapominać, że schizofrenik to nie wariat latający nago z siekierą w dłoni i mordujący każdego kto zajdzie mu za skórę. Zdarzają się ataki agresji w przypadku, gdy choremu wydaje się, że zagrożone jest jego życie. Czy wy nie broniliście by się w takiej sytuacji?

Niestety stereotypy jakie panują w Polsce na temat schizofrenii są przerażające :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pyta osoba chora, ale nie na schizofrenie tylko na zaburzenia osobowości. Jestem w związku z osobą na schizofrenię, dopiero 5 miesięcy, a już mam dość. Nie wiem czy w czasie remisji jest całkiem normalny, bo zwyczajnie nic mu się nie chce. Tylko siedzi w tym domu i nigdzie nie wychodzi. Nawet nie jeździ do mnie, tylko ja muszę do niego. Leczyć się nie chce, tzn. przyjmuje leki, ale nie chce chodzić na terapię. Nie wiem czy to wynik choroby, czy po prostu charakteru, ale zamknął się w tych czterech ścianach, i za nic nie chce z nich wyjść. I tak myślę już przyszłościowo, jakie to ja będę miała z nim życie. Skoro już teraz mam dość jego stanów, to jak będzie przy zaostrzeniu jego choroby...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moj partner nie lata z siekierą ani nie myśli, ze jest Napoleonem. Szkoda,bo zorientowalabym się i nie wyszła za niego za mąż. Był w efektownej psychozie, światowy i spełniony zawodowo, towarzysko, pełen wspaniałych planów i pełen życia (plus cudownych wspomnień), bardzo atrakcyjny psychicznie a nawet fizycznie.

Ale już za pól roku przytyl kilkanaście kilo i okazało się, ze glownie siedzi w domu, nic mu się nie chce, ja go już nie pociągam, itp. Nadal wierzył, ze był człowiekiem ze swoich opowieści, tylko fart go opuścił. "Utracil wszelkie spodziewane dochody, i to przeze mnie, bo tak zakochany nie mial glowy dbac o swoje sprawy".

 

A co gorsza, uważa za calkiem naturalne,ze jest na utrzymaniu- państwa (minimalna renta), opieki społecznej i moim. Nie ma poczucia wstydu ani najmniejszych ambicji,by to zmienić.

 

A najgorsze,ze zataił przede mną chorobę, i dopiero katastrofalne i absurdalne skutki jego wiary w swą dobra społeczno-ekonomiczna pozycje nasunely mi wątpliwości, czy mam do czynienia z trudnym

charakterologicznie niemniej "normalnym" człowiekiem.

 

Gdy dowiedziałam się o chorobie,najpierw sprawdziwszy, ze osoba za która się podawał to fikcja, próbowałam rozmawiać, zbliżyć się do tego nieznanego,zatajonego JA, lecz natrafilam na mur autyzmu nie do przebicia.

 

Objawy wytworcze minęły, lub są ukrywane przede mną, bo tematy dotyczące przeszłości stały się tabu. Objawy negatywne królują- apatia, brak zainteresowań, podejrzliwosc, malkontenctwo, gada do siebie i ma tendencje do zbierania "skarbow" po śmietnikach i utykania po kątach mojego mieszkania. To, co wydawało się niezwykłym zrownowazeniem, jest teraz dla mnie splyceniem emocji tj nieumiejetnoscia odczuwania gniewu na czynione wyrzuty i reagowania złością.

 

Do tego nie zostałam upowazniona, by mieć kontakt z jego lekarzem i wiedzieć cokolwiek o chorobie czy leczeniu. Dano mi tylko łaskawie do zrozumienia,ze warto unieważnić małżeństwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój w ogóle nie chce rozmawiać na temat przeszłości. Wszelkie próby kończą się złością u niego. Też jest na rencie, i też nie ma zamiaru z tym nic zrobić, pasuje mu to. Czytam Ciebie, i widzę jakbyś opisywała mojego faceta...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Ja mam koleżanke która jest chora na schizofremie i leczy się lekami oraz bierze zastrzyki raz w miesiącu. Niestety teraz przyjmuje dodatkowo leki na depresje. Również jest na rencie socjalnej ale też pracuje na pół etatu. Oprócz pracy i wyjścia do sklepu też nie lubi wychodzić z domu do mnie przyjdzie na kawe ale góra 20 min i ucieka do domu. W domu bardzo dużo rzeczy wykonuje jej mąż, czasami jak ich odwiedzam to aż mi go żal. Jak jej delikatnie zwracam uwage to się złości i mówi że jej męża zazdroszcze. Ogólnie hobby dla niej nie istnieje.Papieros i kawa jest ważna. Mam kolege schizofremika który jest inny chodzi do pracy wyjdzie do kina a jego hobby to sprzęt elektroniczny w przeciwieństwie od koleżanki to on lubi pogadać i lubi towarzystwo. Jeżeli chodzi o przeszłość to znam każdego nie mieli tajemnic a wręcz wydawało mi się że potrzebują to z siębie wyrzucić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mojego brata przeszkadza mi brak krycytyzmu wobec siebie.Jak mu zwrócić uwagę to obraża się,że rodzina się nad nim znęca a nie że zrobił coś źle.Jak mnie potrąci,kopnie czy coś rozleje mówi,że jest "ślepy" bo nie widzi na jedno oko, co mnie wnerwia bo czasem by mógł powiedzieć zwyczajnie przepraszam a nie usprawiedliwiać ciągle siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

schizofrenia paranoidalna leczona farmakologicznie w stanie remisji, ale wiem jaki jest teraz, bardziej mnie interesuje jak jest w czasie zaostrzenia choroby. Bo szczerze powiedziawszy w czasie remisji mam już dość jego zachowania, a co będzie gdy choroba spotęguje? I to mnie interesuje. Jaki wtedy jest schizofrenik? Czasem ma małe kryzysy, i gada o końcu świata i piekle, nic do niego nie dociera, jest napęty i pobudliwy, nie może wysiedzieć w jednym miejscu, pali papierosa za papierosem i ma przeraźliwy wzrok, jakby zaraz miał coś mi zrobić. Boję się go już teraz, a co dopiero gdy będzie w zaostrzonej psychozie. Podobno wtedy jest agresywny tak słyszałam od ludzi, którzy byli z nim na zamkniętym oddziale, ale czy to prawda, to nie wiem. Doradźcie coś? Jak mam go przekonać do terapii??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W przypadku schizofrenii paranoidalnej psychoterapia ma niewielką skuteczność w porównaniu do farmakoterapii, bo główną rolę odgrywają przyczyny neurobiologiczne. Terapia może być jedynie wspomagaczem, metodą drugiego rzutu. Taka opinia pojawia się najczęściej w literaturze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lekarz kazał mu chodzić na terapię, do szpitala na pobyt dzienny, a skoro lekarz wydał takie polecenia, to jakiś sens tej terapii jest. Może po prostu chcą go zaktywizować. To już dużo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pssyche

 

Wiesz co ta moja kumpela też ma taki ja to nazywam diabli wzrok ale tylko przy nawrotach go ma. Ja co prawda nie mieszkam z nią ale zawsze wiem kiedy ma nawrót. Najgorszą rzeczą jaką zrobiła przy nawrocie to oblała domownika wrzątkiem bo miała jakąś wizje. Ale teraz już po właśnie psychoterapi jak sama twierdzi poznaje znaki i jest bogatsza o wiedze. Teraz nawroty już nie są takie straszne i na szczęście przychodzi i mówi że coś się z nią dzieje. W szpitalu też była przypinana pasami czasami się agresywnie zachowywała a czasami dla jej bezpieczeństwa ją przypinano. Ostatnio miała nawrót mimo leczenia podobno się na leki uodporniła.Ogólnie schizofremie są różne ale czasami z jednej schizofremi można przejść też inny gatunek.Jeśli jest zalecana psychoterapia warto na nią pójść i spróbować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mysle ze ciezko jednoznacznie odpowiedzieć na Twoje pytanie, schizofrenie sa rozne , osoby ktore na nia choruja rowniez.

Moja nie zyjaca babcia chorowala na schizofrenie i moj mlodszy brat ktorego tez juz nie ma wsrod nas.

Sa to naprawde ciezkie doswiadczenia , wiedza, wiedza i jeszcze raz wiedza na temat choroby,

wielkie zrozumnienie, gotowosc na rozne sytuacje i odpornosc psychiczna beda dobrymi kompanami w

zyciu z taka osoba . Osoby chore na schizofrenie czesto wykazuja sprzeciw wobec psychoterapii,

polecam ksiazkę "Dzień, w którym umilkły głosy" Ken Steele - ksiazka napisana przez schizofrenika

ktory opisal rozwoj swojej choroby od poczatku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pssyche, ja tez gl sie boje tego, jaki on jest w stanie ostrej schizofrenii, z jakiego powodu wielokrotnie trafial do szpitali, ale nic ani od niego, ani od lekarza nie moge wydobyc, jedynie uslyszalam, ze nie zrobi mi zadnej krzywdy. Te "dziwne, wpatrzone w siebie i jakby martwe" oczy on ma zawsze, gdy dotykam "jego" tematow".

 

Powiem szczerze- przez kilka lat malzenstwa niby go poznalam. Klade nacisk na "niby". No i nie bylo z nim lekko, ale latwo dawalam sobie wmowic, ze to moja wina. Czlowiek z silna osobowoscia moze wszystko mi wmowic, tak mam, w zwiazku nie umiem byc asertywna. A gdy ktos przeciagnie strune, robie awanture- on nie reagowal, to bylo to "zrownowazenie".

 

Teraz zmienilo sie to, ze wiem, ze go WCALE nie znam, i ze to nie byla i nie jest MOJA WINA. Juz mi nic nie wmowi.

 

Przezywam horror psychologiczny, odczuwam nieustajacy wewnetrzny lek.

Chyba jeszcze bardziej od urojen, ktorych bylam swiadkiem, boje sie postepujacych objawow negatywnych.

 

Maz jest w zaawansowanym wieku, wiele lat sie nie leczyl. Teraz bierze Ketrel w malej dawce i antydepresant. Nie wiem, czy leki pomagaja, bo przeciez nie rozmawiamy. Tzn o niczym, poza bleble codziennych dupereli.

 

Pssyche- nic Ci nie doradze poza tym, co z cala pewnoscia stwierdzam z wlasnego poletka- gdybym mogla cofnac czas o te kilka lat, NIGDY BYM NIE KONTYNUOWALA TEJ ZNAJOMOSCI. a teraz nie mam szans nic juz zmienic, jestem dokladnie zakotwiczona.

 

-- 20 sty 2013, 11:15 --

 

Reasumujac- przy tym konkretnie chorym nie ma zadnej radosci zycia, wylacznie klopoty, i to mimo jego usilnych staran, jak sadze. Wesoly potrafi byc tylko w swej pokazowej postaci. Osobowosc nr 1 - dla znajomych. Osobowosc nr 2 - dla domu. I ta trzecia, nie do poznania, budzaca nieustajacy niepokoj. Ja nawet nie wiem, CZY ON TAM JEST, CZY TO TYLKO PUSTKA. brrr...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zakotwiczona, mój tata też tak ma: dla towarzystwa jakby normalny, dopiero w rodzinie może być sobą i poświęcić się ratowaniu świata w postaci rozmawiania z głosami itd. Próbuję go zaktywizować ale nie wychodzi. Najgorsze moim zdaniem w jego przypadku jest to że nie ma i nigdy od początku choroby (17 lat) go nie miał. To bardzo komplikuje sprawę. I tak dobrze, że nie jest agresywny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pssyche- nic Ci nie doradze poza tym, co z cala pewnoscia stwierdzam z wlasnego poletka- gdybym mogla cofnac czas o te kilka lat, NIGDY BYM NIE KONTYNUOWALA TEJ ZNAJOMOSCI. a teraz nie mam szans nic juz zmienic, jestem dokladnie zakotwiczona.
Dlaczego nie unieważnisz małżeństwa lub sie nie rozwiedziesz ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam poczucie strasznej krzywdy. Duzo jest okolicznosci, ktore sie na to skladaja. Czekam, az moje Ja bedzie przekonane o slusznosci tej decyzji. Bylabym wolna. Pomagalabym ale z wolnej woli, nie tak, jak teraz czuje sie- zmuszona, i coz, ze moze nie bylo w tym wyrachowania, tylko blad chorego.

 

Ktos pisal, ze schizofrenik paranoidalny moze wziasc slub tylko za zgoda sadu, jak niepelnoletni- czy to prawda, czy bzdura?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja pssyche, wróciłam do starego nicku...

 

Zakotwiczona to smutne co piszesz. Nie mi doradzać, ale może rzeczywiście zdecydujesz się na rozwód. Inaczej wykończysz się psychicznie. Ja jak Ciebie czytam, to się boję jak to będzie wyglądać z tym moim. Mam coraz większy mętlik w głowie...

 

Przy schizofrenii człowiek jest w 100% świadomy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak z uniewaznieniem małzenstwa, ale ukrycie schizofrenii przed przyszłą zona na pewno jest powodem do rozwodu. Nie ma o czym mówić wgl.

Zakotwiczona, dla mnie zostałas po prostu wykorzystana, świadomie czy nieświadomie, tego sie pewnie nie dowiesz ... ale masz mozliwość manewru, uciekaj z tej chorej sytuacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×