Skocz do zawartości
Nerwica.com

Witam!


emptydolly

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. To już moje n-te podejście do forum psychologicznego na przestrzeni lat, może tym razem zagoszczę na dłużej, może opiszę chociaż swój problem, może otrzymam jakąś pomoc.

Mam 20 lat, studiuję ścisły kierunek. Wydaje mi się że mam ze sobą problem, nawet nie wiem od czego zacząć wymienianie rzeczy, które według mnie są nie tak. Na wstępie chciałabym przeprosić za chaotyczność mojej wypowiedzi, ale od dłuższego czasu ciężko mi sformułować dłużą myśl z sensem. Tak to jeden z moich problemów. Od jakiś 3 lat zauważam postępujące ubytki w inteligencji, kompletny zanik jakichkolwiek zainteresowań. Przypuśćmy codzienną sytuację: wracam z uczelni, włączam komputer, loguję się na facebooka, czytam onet... i pustka. Siedzę wpatrzona w ten monitor i zero jakiejkolwiek myśli, co mogłabym zrobić, poczytać. Od jakiegoś roku nie przeczytałam żadnej książki, zaczęło mnie to strasznie nużyć, wręcz denerwować, bo nie mogę skupić myśli na dłużej niż kilka minut. To nie tak, że jedna myśl goni drugą, tu jest kompletny zanik myśli, tak jakby myślenie było za wielkim wysiłkiem. Następna sprawa to postępujący strach przed ludźmi. Kiedyś byłam dośc towarzyską osobą, lubianą, nie miałam problemu z zagajeniem rozmowy. Teraz unikam rozmów jak tylko mogę, idąc na uczelnię idę najdłuższą drogą, bo wiem że nie spotkam nikogo znajomego, z kim musiałabym pogadać. Ucięłam wszelkie kontakty z ludźmi których kiedyś nazywałam przyjaciółmi, bo paraliżuje mnie strach że miałabym z nimi porozmawiać, a co gorsza że któreś mogłoby zadzwonić. Rozmów telefonicznych boję się panicznie. Przestałam oglądać filmy, chociaż kiedyś uwielbiałam kino. Nużą mnie. Seriale mnie nużą. Wszystko jest miałkie. Boję się że niedługo mogę oszaleć, bez żadnej stymulacji umysłu z zewnątrz. Tylko kiszę się z tym swoim brakiem myśli. Do tego bardzo niska samoocena. Coś w stylu: "nigdy nie chciałabym należeć do klubu, który chciałby mieć mnie za swojego członka". Jestem tak boleśnie pusta, że wręcz niemożliwością wydaje mi się żeby ktoś mógł zainteresować się mną, żebym mogła kogoś zaintrygować. Dlatego już praktycznie pogodziłam się z tym, że nie będę mieć partnera na dłużej, niż pierwsze zauroczenie, ale to w tym momencie nie jest ważne. Chciałabym z powrotem mieć osobowość, którą w jakiś sposób straciłam. Tak, nie mam osobowości, to jest chyba mój problem. Gdyby tak było od zawsze, pewnie bym nie zauważyła, ale byłam osobą, która miała wiele zainteresowań, byłam popularna, pisałam własne formy i malowałam. Kolejna rzecz: jestem w stanie zmienić zdanie na okreslony temat 5 razy na godzinę, nie mam swojej opinii, jestem podatna na wpływy otoczenia. Wyjście na pocztę bywa dla mnie wysiłkiem ponad możliwości. Bo tam będą ludzie, trzeba będzie z nimi rozmawiać, będą patrzeć, pewnie oceniać, jeszcze o coś zapytają, a ja przecież nic o niczym nie wiem. To zaledwie mała część z tego co jest we mnie nie tak, ale nie chcę przedłużać tego i tak przydługawego postu. Poproszę o jakąś radę, komentarz, cokolwiek. Dziękuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ubytki w inteligencji, kompletny zanik jakichkolwiek zainteresowań.

 

O tak.. Doskonale rozumiem :/

 

Siedzę wpatrzona w ten monitor i zero jakiejkolwiek myśli, co mogłabym zrobić, poczytać.

 

I to też znam

 

bardzo niska samoocena.

 

Niestety, też tak mam

 

 

Ja mam tak, że panicznie boję się rozmawiać. Tak jak z pisaniem (GG albo coś w tym stylu) nie mam żadnych problemów, tak rozmawianie przyprawia mnie o duuużo stresu, czasami to aż cała się trzęsę :/ Jestem od Ciebie młodsza, ale niektóre Twoje problemy rozumiem dość dobrze... Masz czasem taką potrzebę, żeby komuś wszystko opowiedzieć? Ale takiej osobie, która zrozumie, a nie będzie zwalała winę na Ciebie, że to Ty coś robisz nie tak.. Ja tak mam ostatnio bardzo często, ale tu koło się zamyka bo boję się rozmawiać... Zostaje mi pisanie. Jestem mocno uzależniona od Internetu (głownie GG). W necie poznałam dużo ludzi, fajnych ludzi, uzależniłam się od tego, ale trzeba przyznać, że takie znajomości mają też swoje plusy.

 

Cały czas szukam siebie, swoich zainteresowań, osobowości, czegokolwiek bo narazie czuję się pusta i niepotrzebna. Nie widze sensu w tym co robię...

 

Trochę mi się zboczyło z Twojego tematu, ale muszę jeszcze dodać, że podobno jak już Ty sama wiesz, że coś jest nie tak to połowa sukcesu. Ty jestes pełnoletnia i możesz wybrać się chociażby do psychologa, masz więcej możliwości niż ja. JA jestem jeszcze uzależniona od rodziców, tym bardziej, że nie mieszkam w mieście. Nie mam jak się do miasta dostac bez ich pomocy i nie mam po co iść do psychologa bo bez ich zgody nic mi raczej nie pomoże, a nadawałabym się na jakąś terapię, no ale trzeba zody ;p A rodzice mnie nie traktują poważnie, twierdzą, że wymyślam po to żeby zwrócić na siebie uwagę.. Nie ma większego sensu tłumaczyć osobie 'zdrowej' swoich problemów, zaburzeń : /

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

emptydolly, witam Cię na forum :) Tak się składa że czytając Twoją wypowiedź czułam jakbym się przeglądała w lustrze. Nawet wiek mamy podobny - ja właśnie kończę technikum i za chwilę też zmierzę się z nowym otoczeniem. W zasadzie tutaj ciężko jest coś poradzić, ale jak już powiedział/a ZjemCie,

podobno jak już Ty sama wiesz, że coś jest nie tak to połowa sukcesu

To znaczy, że jesteś na dobrej drodze, żeby coś zmienić. W najgorszym położeniu są osoby, które godzą się z takim niepożądanym stanem rzeczy i zapadają jeszcze bardziej w tą "otchłań". Piszesz że kiedyś miałaś wiele zainteresowań, nawet artystycznych - może warto choć spróbować coś w tym kierunku zrobić? Ja często kiedy nie mogę się wydobyć wręcz "zmuszam się" do jakiejś drobnej czynności, która kiedyś sprawiała mi radość. Raz się to nie udaje, ale innym razem łapię się na tym, że "wciągnęłam się" chociaż na chwilę. Jeśli chciałabyś porozmawiać tak po prostu, pisz na pw :) Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj emptydolly,

 

Wiedz, że nie Ty jedna borykasz się z takimi problemami - zresztą na pewno to wiesz po naszym forum. Nie znalazłam w twoim opisie nic, co byłoby dla mnie całkowicie obce. Sposobów wspomagających wyjście z takiego stanu jest wiele - znajdziesz je tu na forum, możesz też np. wybrać kogoś z nas (służę pomocą) by porozmawiać "w cztery oczy", choć przez internet, by później łatwiej było i ogólnie włączyć się w nasze rozmowy forumowe :)

 

Muszę Ci pogratulować - bo krok już zrobiłaś ogromny dzieląc się swoimi problemami tu z nami. Teraz tylko chwycić byka za rogi i iść dalej - zapraszam do rozmów na forum :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma większego sensu tłumaczyć osobie 'zdrowej' swoich problemów, zaburzeń : /

 

Jest sens tłumaczyć. Wiem to po sobie. Dużo jest jeszcze rzeczy, których nie rozumiem ale przynajmniej wiem jak czasem nieprzewidywalnie działa osoba zaburzona i łatwiej mi się z tym pogodzić. Ale zeby rozumieć trzeba, mając osobę zaburzoną w domu, mieć kontakt z psychologiem. Syn trafił na świetny oddział dzienny gdzie jego zaburzenia to nie tylko jego zaburzenia, to problem rodziny. Zawsze mogę tam pójść z problemami, zawsze zostanę wysłuchana, zawsze mi ktoś pomoże. Rodzice powinni być w terapi rodzinnej bo często są nieświadomym sprawcą zaburzeń. Mój syn nie jest zadowolony że chodzę rownież na własną terapię bo uczę się na niej jak odstawić go od "cyca" Byłam niestety nadopiekuńczą matką.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jest sens tłumaczyć. Wiem to po sobie. Dużo jest jeszcze rzeczy, których nie rozumiem ale przynajmniej wiem jak czasem nieprzewidywalnie działa osoba zaburzona i łatwiej mi się z tym pogodzić. Ale zeby rozumieć trzeba, mając osobę zaburzoną w domu, mieć kontakt z psychologiem. Syn trafił na świetny oddział dzienny gdzie jego zaburzenia to nie tylko jego zaburzenia, to problem rodziny. Zawsze mogę tam pójść z problemami, zawsze zostanę wysłuchana, zawsze mi ktoś pomoże. Rodzice powinni być w terapi rodzinnej bo często są nieświadomym sprawcą zaburzeń. Mój syn nie jest zadowolony że chodzę rownież na własną terapię bo uczę się na niej jak odstawić go od "cyca" Byłam niestety nadopiekuńczą matką.

 

 

Może faktycznie źle to ujęłam. Chodziło mi o to, że jeśli ktoś nie chce zrozumieć to nie zrozumie. Ja tłumaczę moim rodzicom, że coś ze mną nie tak to twierdzą, że sobie to wmawiam bo nic mi sie nie chce zrobić, że wymyśliłam sobie coś z nudów pewnie i mam się za siebie zabrać itp... Kiedyś powiedzieli coś w stylu 'to do psychologa z tobą' Na co oczywiście odpowiedziałam 'OK' z szerokim uśmiechem, ale oni sami nie wzięli tego na poważnie.. Powiedzieli bo liczyli na to, ze się przestraszę czy coś i moje [wymyślone] problemy same znikną. Oni po prostu zachowują się tak jakby nie chcieli przyjąć do wiadomości, że to co się ze mną dzieje nie jest normalne i (moim zdaniem) wymaga jakiejś konsultacji :/ Ale 'dzieci i ryby głosu nie mają'

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ZjemCie, masz jakiegoś pedagoga w szkole? Czasem to naprawde fajni, pomocni ludzie. Moze tą drogą uda Ci się załatwić jakieś spotkania z psychologiem w swojej miejscowości. Moze jakiś nauczyciel do którego masz zaufanie?

 

-- 28 gru 2012, 22:11 --

 

ZjemCie, masz jakiegoś pedagoga w szkole? Czasem to naprawde fajni, pomocni ludzie. Moze tą drogą uda Ci się załatwić jakieś spotkania z psychologiem w swojej miejscowości. Moze jakiś nauczyciel do którego masz zaufanie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie nie jestem zbyt ufna. Mamy w szkole panią psycholog... Ale boję się, że ona przekaże wychowawcy, a ten na lekcji wychowawczej zacznie jakieś gry i zabawy integracyjne (bo nasza klasa zbyt zgrana nie jest) a mnie to wcale nie pomoże... takie coś to dla mnie męczarnia :/ Teoretycznie pani powinna zachować to dla siebie no nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie nie jestem zbyt ufna. Mamy w szkole panią psycholog... Ale boję się, że ona przekaże wychowawcy, a ten na lekcji wychowawczej zacznie jakieś gry i zabawy integracyjne (bo nasza klasa zbyt zgrana nie jest) a mnie to wcale nie pomoże... takie coś to dla mnie męczarnia :/ Teoretycznie pani powinna zachować to dla siebie no nie?

 

Pani psycholog powinna być od tego aby pomóc. Wychowawca powinnien wiedzieć, że zabawy integracyjne na siłę w wielu przypadkach daja skutek odwrotny. Aby wrócic na "łono ludzi" trzeba powolnego i systematycznego procesu. Rozumiem, że sie boisz. Ale czy ten strach nie wpędzi Cię w jeszcze większe problemy? A z tego co piszesz nie masz żadnej innej alternatywy. Może warto przemyśleć i zrobić jakiś maleńki kroczek w stronę szkolnej psycholog?

 

-- 28 gru 2012, 22:25 --

 

Ogólnie nie jestem zbyt ufna. Mamy w szkole panią psycholog... Ale boję się, że ona przekaże wychowawcy, a ten na lekcji wychowawczej zacznie jakieś gry i zabawy integracyjne (bo nasza klasa zbyt zgrana nie jest) a mnie to wcale nie pomoże... takie coś to dla mnie męczarnia :/ Teoretycznie pani powinna zachować to dla siebie no nie?

 

Pani psycholog powinna być od tego aby pomóc. Wychowawca powinnien wiedzieć, że zabawy integracyjne na siłę w wielu przypadkach daja skutek odwrotny. Aby wrócic na "łono ludzi" trzeba powolnego i systematycznego procesu. Rozumiem, że sie boisz. Ale czy ten strach nie wpędzi Cię w jeszcze większe problemy? A z tego co piszesz nie masz żadnej innej alternatywy. Może warto przemyśleć i zrobić jakiś maleńki kroczek w stronę szkolnej psycholog?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale czy ten strach nie wpędzi Cię w jeszcze większe problemy?

 

 

Jeśli masz czas to poczytaj mojego posta

nie-wiem-co-ze-mn-nie-tak-t39831.html

 

I jestem prawie pewna, że warto się wybrać do niej, ale znowu te moje sprzeczności chce, ale sie tak strasznie boje, nie wiem jakich spodziewać się pytań, nie wiem co ludzie beda gadali (to mnie co prawda najmniej interesuje, bo już się sporo nasłuchałam ale jednak). Zbieram się w sobie już od jakiegoś czasu.. I jeszcze mam obawę, że to będzie tak pani psycholog => wychowawca => rodzice => awantura, że przecież nic im wcześniej nie mówiłam i znowu od początku to samo, że moja wina itd . . . ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×