Skocz do zawartości
Nerwica.com

emptydolly

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez emptydolly

  1. emptydolly

    Witam!

    Cześć. To już moje n-te podejście do forum psychologicznego na przestrzeni lat, może tym razem zagoszczę na dłużej, może opiszę chociaż swój problem, może otrzymam jakąś pomoc. Mam 20 lat, studiuję ścisły kierunek. Wydaje mi się że mam ze sobą problem, nawet nie wiem od czego zacząć wymienianie rzeczy, które według mnie są nie tak. Na wstępie chciałabym przeprosić za chaotyczność mojej wypowiedzi, ale od dłuższego czasu ciężko mi sformułować dłużą myśl z sensem. Tak to jeden z moich problemów. Od jakiś 3 lat zauważam postępujące ubytki w inteligencji, kompletny zanik jakichkolwiek zainteresowań. Przypuśćmy codzienną sytuację: wracam z uczelni, włączam komputer, loguję się na facebooka, czytam onet... i pustka. Siedzę wpatrzona w ten monitor i zero jakiejkolwiek myśli, co mogłabym zrobić, poczytać. Od jakiegoś roku nie przeczytałam żadnej książki, zaczęło mnie to strasznie nużyć, wręcz denerwować, bo nie mogę skupić myśli na dłużej niż kilka minut. To nie tak, że jedna myśl goni drugą, tu jest kompletny zanik myśli, tak jakby myślenie było za wielkim wysiłkiem. Następna sprawa to postępujący strach przed ludźmi. Kiedyś byłam dośc towarzyską osobą, lubianą, nie miałam problemu z zagajeniem rozmowy. Teraz unikam rozmów jak tylko mogę, idąc na uczelnię idę najdłuższą drogą, bo wiem że nie spotkam nikogo znajomego, z kim musiałabym pogadać. Ucięłam wszelkie kontakty z ludźmi których kiedyś nazywałam przyjaciółmi, bo paraliżuje mnie strach że miałabym z nimi porozmawiać, a co gorsza że któreś mogłoby zadzwonić. Rozmów telefonicznych boję się panicznie. Przestałam oglądać filmy, chociaż kiedyś uwielbiałam kino. Nużą mnie. Seriale mnie nużą. Wszystko jest miałkie. Boję się że niedługo mogę oszaleć, bez żadnej stymulacji umysłu z zewnątrz. Tylko kiszę się z tym swoim brakiem myśli. Do tego bardzo niska samoocena. Coś w stylu: "nigdy nie chciałabym należeć do klubu, który chciałby mieć mnie za swojego członka". Jestem tak boleśnie pusta, że wręcz niemożliwością wydaje mi się żeby ktoś mógł zainteresować się mną, żebym mogła kogoś zaintrygować. Dlatego już praktycznie pogodziłam się z tym, że nie będę mieć partnera na dłużej, niż pierwsze zauroczenie, ale to w tym momencie nie jest ważne. Chciałabym z powrotem mieć osobowość, którą w jakiś sposób straciłam. Tak, nie mam osobowości, to jest chyba mój problem. Gdyby tak było od zawsze, pewnie bym nie zauważyła, ale byłam osobą, która miała wiele zainteresowań, byłam popularna, pisałam własne formy i malowałam. Kolejna rzecz: jestem w stanie zmienić zdanie na okreslony temat 5 razy na godzinę, nie mam swojej opinii, jestem podatna na wpływy otoczenia. Wyjście na pocztę bywa dla mnie wysiłkiem ponad możliwości. Bo tam będą ludzie, trzeba będzie z nimi rozmawiać, będą patrzeć, pewnie oceniać, jeszcze o coś zapytają, a ja przecież nic o niczym nie wiem. To zaledwie mała część z tego co jest we mnie nie tak, ale nie chcę przedłużać tego i tak przydługawego postu. Poproszę o jakąś radę, komentarz, cokolwiek. Dziękuję.
×