Skocz do zawartości
Nerwica.com

Terapia


Gość Monar

Rekomendowane odpowiedzi

Ja, która zawsze wszystko robiła super

kiedy dasz sobie prawo do slabosci? Nie musisz wszystkiego robic super i masz prawo wszystkiego nie ogarniac

Dla mnie słabość oznacza chorobę ( psychiczną mojej mamy) Ja nie chcę być chora... Jak moja mama nie ogarniała wszystkiego to właśnie była chora...

 

-- 28 gru 2012, 15:37 --

 

Gunia76, chętnie poszłabym przypilnować tego "bałaganu". Wiem, że przesadzasz z tym bałaganem, bo to, że rośnie kupa ciuszków do prania, to NORMALNE, bo nie chodzisz naga (chyba, że chcesz wyeliminować problem z praniem... to dobra opcja ! :) ), Twój mąż i dzieci także... Ponadto - czy Twój mąż pomaga Ci w porządkach? Daj mu sobie pomóc. Jedna osoba nie może robić wszystkiego. W przyszłości będziesz mogła również angażować w to dzieciaki. :smile: I będzie Ci lżej. Ale wiesz, że Perfekcyjną Panią Domu nie musisz zostać, każdy ma prawo na odpoczynek, na to by mieć gorszy dzień, na chwilowy bałagan. By było idealnie w każdej sekundzie Twojego życia - to NIEWYKONALNE. NIE BYŁAŚ idealna, NIE JESTEŚ i NIE BĘDZIESZ IDEALNA. Nawet jak ktoś jest w czymś dobry, ma hobby, talent, to nigdy nie jest idealny, nie ma ideału, zawsze można coś poprawić, doczepić się do czegoś...

Mąż pomaga w wekendy ale niewiele, bo ma roboty w piwnicy ( musi drzewa narąbać na cały tydzień, przeczyścić piec i kominy itp) On pracuje od świtu do nocy. Dzieci pomagają, ale na siłę ich nie zmuszam. VCieszę się z ich pomocy i umiem ich prosić o pomoc i im dziękować ( sama miałąm w domu tylko rozkazy i nie cierpię rozkazywać moim dzieciom co jest dobre :smile: wolę ich poprosić. ) Ja jestem wyrozumiała w stosunku do innych tylko nie do siebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzieci pomagają, ale na siłę ich nie zmuszam

I fajnie. :smile:

Też nienawidzę rozkazów, ciągle słyszę wieczne rozkazy, moi rodzice nie potrafią poprosić, a jakby poprosili - czułabym radość z tego, co robię. A tak - czuję wstręt. Lubię pozmywać, zrobić obiad - ale dla kogoś kto mnie nie zmusza, kto powie dobre słowo, a nie same złe.

 

Ja jestem wyrozumiała w stosunku do innych tylko nie do siebie

to teraz musisz popatrzeć na to z boku. wyjdź z siebie i popatrz jak na obcą osobę. czy kazałabyś tej osobie tak zapierdalać?

ja wiem, że łatwo powiedzieć, że na razie dręczą Cię wyrzuty sumienia, ale z czasem powinnaś to zrozumieć.

musisz dać sobie czas. ja też sobie daję czas. rozmyślam, analizuję słowa terapeuty, swoje, problemy w domu, z rodzicami, wydaje mi się, że się zmieniam...

wczoraj pogadałam sobie z rodzicami... mam taką gadkę, że ich zgina w pół. ;) nie wydzieram się! mówię spokojnie, mówię to, co uważam za sluszne. mówię o swoich emocjach i o ich źródle.

nawet matka wczoraj znów mówiła o tym, jak ona miała w domu, a ja do niej:

"To co robiła Ci matka, to jest już przeszłość. A mój problem związany z Wami jest nadal, jest w moim obecnym życiu, to teraźniejszość. Nie podoba mi się to, nie podoba mi się moje życie i będę dążyć do tego, by je zmienić. A Ty jak nie potrafisz sobie poradzić z przeszłością, to idź do terapeuty i na leczenie"

Jestem z siebie dumna. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar obcemu nie dałabym tak harować :hide:

Terapeuta kazał mi zacząć sobie robic prezenty i nagrody za coś co zrobiłam. Np pomyłam szafki- w nagrodę idę do kosmetyczki. Kazał mi sie zacząć rozpieszczać.Skoro nikt mnie nie docenia mam się sama zacząć doceniać.Tylko czy mnie na to stać :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, chyba nie myslala o kasie tylko czy stac ja na docenienie siebie ;)

Dokładnie to miałam na myśli.. :smile:

Terapeuta życzył mi żebym w Nowym Roku najpierw pomyślała chociaż trochę o sobie a potem o innych, życzył mi zdrowego egoizmu... Myślicie ze cos takiego jest możliwe??? I na czym to ma niby polegać???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywiscie ze jest mozliwe :) Mnie sie wydaje ze jestem zdrowa egoista w tej chwilli. Nie przytlaczaja mnie obowiazki bo potrafie odpuscic jezeli czuje sie zmeczona to zajmuje sie soba a swiat sie nie konczy. Umiem juz mowic nie.. nie mam ochoty, nie , tego nie chce, nie jestem na kazde kiwniecie palcem bliskich osob bo mam prawo do swojego zycia i nie zawsze mam czas i ochote zajmowac sie ich sprawami

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

oczywiscie ze jest mozliwe :) Mnie sie wydaje ze jestem zdrowa egoista w tej chwilli. Nie przytlaczaja mnie obowiazki bo potrafie odpuscic jezeli czuje sie zmeczona to zajmuje sie soba a swiat sie nie konczy. Umiem juz mowic nie.. nie mam ochoty, nie , tego nie chce, nie jestem na kazde kiwniecie palcem bliskich osob bo mam prawo do swojego zycia i nie zawsze mam czas i ochote zajmowac sie ich sprawami

Zazdroszczę :smile:

Ja mam wielki problem z zajmowaniem się tylko sobą. Mam mega wyrzuty sumienia gdy to robię. Zwłaszcza w stosunku do dzieci. Są jeszcze mali. Nie potrafię np sama wybrać się na basen, tylko zazwyczaj ciągnę ich ze sobą, co kończy się tym, że pilnuję trzyletniej córki( syn ma lat 9 więc sam pływa) zamiast sie zrelaksować .Wczoraj np chciałam iść na łyżwy sama ale oczywiscie poszłam z dziećmi i też musiałam córkę pilnować bo mała jeszcze nie umie jeździć.

Odkąd poszłam na terapię udało mi się dopiero dwa razy poświecić czas tylko sobie. Dzieci były po za domem, m w pracy. Był wieczór pozapalałam świece, zawinęłam się w ciepły koc i pogrążyłam w czytaniu książki popijajac lampkę wina :smile: Było super. Trwało może pół godzinki ale wspominam to z radością . Bardzo się wtedy zrelaksowałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, a nie daloby rady chociaz raz w tygodniu wygospodarowac godzinki tylko dla siebie? Wiem, ze z malymi dziecmi jest ciezko ..bedac matka tez nie pamietam kiedy mialam chwile tylko dla siebie ale wtedy nawet nie wiedzialam ze mam do niej prawo i mam prawo wymagac zeby otoczenie mi ja udostepnilo. Maz nie zajmuje sie dziecmi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, no wlasnie... ja Cie doskonale rozumiem bo i mnie zdarzalo sie sprzatac w nocy, zeby wszystko lsnilo jak moja rodzina sie obudzi ale dzis wiem , ze to bylo moje skrzywienie a nie obowiazek. KIedy np. przyjezdzali do nas znajomi i wiadomo jakies jedzenie sie zrobilo to oni potem sobie szli na plaze z moim mezem a ja nie moglam, nie dalabym rady wylezec wiedzac, ze brudne naczynia zosta;y w domu. Duza ulge odczuwam teraz kiedy spokojnie ide sie bawic i mi to nie przeszkadza

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14 no właśnie, ja prawdopodobnie też zostałabym w domu żeby posprzątać...Dziwne, bo jak jesteśmy w czwórkę na kwaterze nad morzem to mam zupełnie inaczej. Jemy np śniadanie, wszystko zostaje na środku stołu a my idziemy na plażę i mnie to nie obchodzi ze został bałagan... tylko w rodzinnym domu tak mam. Sprzątam do północy, żeby rano było czysto, sprzątam w każdej wolnej chwili.Jedno co się ostatnio zmieniło, to podejście do tego sprzątania... ostatnio z ochotą i przyjemnością posprzątałam szafki w kuchni, pochwaliłam się m ( bo od roku nie mogłam się za to zabrać, odkąd dopadła mnie depresja) chciałam jakiejś pochwały czy uznania a ten mnie skrytykował i się rozpłakałam jak dziecko, tak mi się zrobiło przykro. Nawet tego nie ukrywałam. Odkąd odkryłam, że to co powoduje we mnie te zachowania kompulsywne to wstyd zaszczepiony mi przez matkę jest mi jakoś lżej..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, co chce ode mnie terapeuta. Ale przeczuwałam, że nie podoba mu się nasza praca. Wiedziałam to, nawet gdzieś pisałam tu na forum, że on chyba ostatnio chciał dac mi do zrozumienia, że chce zakończyć terapię... Byłam blisko. Powiedział, czy niepotrzebna mi przerwa, ja że nie, że tego nie zniosę, a on jakby tak nalegał, mogłam go spytac, czy on widzi, że nam tego potrzeba, ale jakoś mowic nie potrafiłam. Tym bardziej, że dziś tylko 40min siedziałam. Umówiliśmy się na za 2 tygi, ale... Przecież też nieraz chciałam zrobic przerwę - właśnie to mu powiedziałam, gdy mi ją jakby narzucał. Chyba wyślę mu esa, że faktycznie zróbmy tą przerwę. Tylko... Co to zmieni? Ja nie wiem, czego on ode mnie oczekuje. Że wyprowadzę się w przeciągu tej przerwy, poczuję motylki w brzuchu i moje życie stanie się lepsze? Powiedział, ze zmiany we mnie to są, ale że się nie posuwamy do przodu.

 

Nawet nie umiem pracować nad sobą. Nawet to mi nie wychodzi. A ja specjalnie zadowolonej z życia nie będę udawac dla niego, bo to nie o to chodzi. :roll:

Może jestem za trudna, może go to przerosło... Zastanawiam się, co robię źle. I czy może to nie we mnie problem, a w nim? Może faktycznie muszę przejść się do innego terapeuty.

 

-- 03 sty 2013, 13:47 --

 

Mówiłam, że się znudził. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar Napisałaś Powiedział, ze zmiany we mnie to są, ale że się nie posuwamy do przodu.

No bo tak naprawdę dopóki się nie wyprowadzisz z toksycznego domu i nie odetniesz od tej ,,rodzinki,, nie posuniesz się do przodu. Ja uważam, że powinnaś podjąć jakieś kroki a nie tylko siedzieć u niego i gadać. Gadaniem nie zmienisz swojego życia. Nie zmieniaj terapeuty, to wg mnie mądry facet i wie co robi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, no tak, ale ja nie mogę z deszczu pod rynnę. Muszę zapewnic sobie jakiś start, a nie migusiem, bez zastanowienia. Ja chcę wpierw skonczyc tą szkołę, będę łapac się pracy, uzbieram z 5 tysi, kończę szkołę i się wyprowadzam. Chyba nie myślał, że jedno jego słowo, a ja się wyprowadzę? Dobry terapeuta chyba by tak nie naciskał? :roll: Czuję, że muszę zatańczyć tak, jak on mi zagra, a nie o to chodzi.

 

-- 03 sty 2013, 14:52 --

 

Monar, moze potrzeba przerwy zeby zobaczyc czy sama sobie radzisz? Czy wprowadzasz w zycie to co sie nauczylas na terapii?

Ja już po prostu nie wiem.

 

-- 03 sty 2013, 14:52 --

 

On ponoc rozmawiał z jakąś osobą o mnie. Pewnie dlatego coś mu odjebało. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gunia76, tak jak powiedzial terapeuta... nie szukaj uznania za to co robisz u innych (mozna sie nie doczekac) sama siebie nagradzaj :DMonar, moze potrzeba przerwy zeby zobaczyc czy sama sobie radzisz? Czy wprowadzasz w zycie to co sie nauczylas na terapii?

Nagrodziłam się :smile: Ale też zobaczyłam zmianę w moim m :great: bo jednak mnie przytulił jak płakałam , wcześniej tego nie robił... :blabla:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze raz się odwołam, bo wtedy to ja musiałam ochłonąć, już nie wiedziałam, co myślec. Podejmuję kolejną próbę, zatem:

Monar, moze potrzeba przerwy zeby zobaczyc czy sama sobie radzisz?

Zacznijmy od tego co to znaczy "radzić sobie". Jeśli chodzi o emocje, to chyba nadal często zdarza mi się robić, to co przed terapią. Zatem sobie nie radzę, gdy chodzę do terapeuty, a co dopiero gdy miałabym do niego nie chodzić. Chodzę dopiero 0,5 roku, a on chce coś sprawdzać? Przy czym te 0,5 roku nie jest równe Waszemu pół roku, bo on mi mniej czasu poświęca.

 

Ja już chyba dochodzę powoli do tego, o co mu chodziło.

Na sam koniec powiedział, że teraz "nawiąże do mojej dojrzałości". Powiedział, że mam pamiętać o tym, że on może mi załatwić pracę, że jeśli chcę, to mam się do niego zwrócić o pomoc. (wcześniej dyskutowaliśmy znów, że ja od niego nie chcę takiej pomocy, że sama sobie poradzę)

Tylko... Czym dla niego jest dojrzałosc w takim razie? Mam wrażenie, że jak przyjmę od niego pomoc, to będzie uważać, że jestem dojrzała. Ale mam gdzieś co on sobie myśli, albo będzie myślał (a przynajmniej staram się, by tak było). Przecież ja mam swoje plany, mówię mu o nich, a on jakby ich nie słyszał. :evil:

 

-- 03 sty 2013, 19:14 --

 

To moje plany są złe, tak????! :evil:

 

-- 03 sty 2013, 19:15 --

 

Przecież to JA właśnie powinnam próbować SAMA. A nie on za mnie. Powiedziałam mu, ze to MOJE ŻYCIE, a on, że przecież nie mówił, że chce je przeżyć za mnie. Ale chce je UKŁADAĆ. I to mnie wkurza... Bo : Czy tak powinno być?

 

-- 03 sty 2013, 19:16 --

 

On mnie zmusza psychicznie. Czuję presję. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na sam koniec powiedział, że teraz "nawiąże do mojej dojrzałości". Powiedział, że mam pamiętać o tym, że on może mi załatwić pracę, że jeśli chcę, to mam się do niego zwrócić o pomoc. (wcześniej dyskutowaliśmy znów, że ja od niego nie chcę takiej pomocy, że sama sobie poradzę)

 

 

 

ale dlaczego uważasz, że jeśli on załatwi Ci pracę to wyjdziesz na niedojrzałą? ja sama jak pracowałam jeszcze w kinie załatwiłam kilku osobą tam pracę bo szukali i wcale nie uważam ich z tego powodu za niedojrzałych ;)

tak samo moja promotorka zaproponowała mi pracę u siebie na oddziale jak skończe studia, fakt faktem nie zamierzam jej przyjąć ale tylko z tego względu, że nie odpowiada mi specyfika tego oddziału, ale jeśli odpowiadałaby mi praca na onkologii brałabym od razu.

przyjęcie od kogoś pomocy nie oznacza niedojrzałości ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, to twoje ,,ja chcę sama,, to takie dziecinne... boisz się ze jak ci ktoś pomoże to będzie znaczyło, ze jesteś słaba, że nie dasz sobie rady w życiu... Daj sobie pomóc, to nie wstyd ani oznaka słabości. Jak ci ktos chce znaleźć pracę, moze nawet mieszkanie, skorzystaj z pomocy, bo dzięki temu szybciej wyrwiesz sie z tego patologicznego domu... No chyba ze ty nie chcesz z niego się wyrwać...albo zwyczajnie się boisz...

 

-- 03 sty 2013, 21:57 --

 

Ja po terapii... dostałam zadanie napisać list do siostry..tej z którą mam słabszy kontakt.. tej co lubi sobie wypić, do której zadne argumenty nie docierają....

Rozmawiałam o moim wpadaniu w furię w domu, o kompletnej nieumiejętności bliskości.. o krzyczeniu na dzieci, o kompulsywnym sprzątaniu..

Wszystko ma podłoze w dzieciństwie. Dociera do mnie jaką krzywdę wyrządzam swoim dzieciom swoim zachowaniem... aż chce mi sie płakać...

Nie potrafię się z nimi bawić- bo nikt ze mną sie nie bawił, wrzeszczę na nie- bo na mnie wrzeszczano, bo dzieci w szkole mi dokuczały, przezywały, poniżały, nie chciały się bawić..., byłam samotna-skazuję moje dzieci na samotność.. Mam doła.. z chwili na chwilę coraz większego :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przyjęcie od kogoś pomocy nie oznacza niedojrzałości

ja to wiem, ale jeśli terapeuta nie miał tego na myśli, to co? jeśli nawiązał do dojrzałości.

 

No chyba ze ty nie chcesz z niego się wyrwać...albo zwyczajnie się boisz...

Na pewno trochę się boję, ale ani to ani to nie jest powodem mojej decyzji.

Ja powinnam byc samodzielna, powinnam umiec sama sobie życie ułożyc, a nie, że terapeuta robi to za mnie.

Monar, to twoje ,,ja chcę sama,, to takie dziecinne...

Dziecinne? Co w tym dziecinnego? Że chcę podejmowac decyzje sama, to to jest dziecinne? że chcę ułożyc sobie sama życie, to to jest dziecinne?

Ja nie widzę akurat w tej kwestii nic z zachowania dziecka.

 

-- 03 sty 2013, 20:59 --

 

Ja po terapii... dostałam zadanie napisać list do siostry..tej z którą mam słabszy kontakt.. tej co lubi sobie wypić, do której zadne argumenty nie docierają....

Tak powinien pracować dobry terapeuta.

Mój tego nie robi. I robi aluzje, że to przeze mnie. Czemu ja nie mogę napisac listu "do brata" ?

 

-- 03 sty 2013, 21:05 --

 

Chcę po prostu własnymi siłami zdobyc to, co chcę od życia. Chcę sama sobie zapracować na to. Może i będzie ciężko, ale ja chcę sobie udowodnić, że potrafię. A nie ciągle wkupiac się w czyjąś łaskę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar a na terapii opowiadasz tylko o sobie, czy też o rodzinie?? Bo w twoich wypowiedziach jest dużo ,,ja chcę,, czemu JA nie mogę,, JA powinnam być samodzielna..

Wiesz ktoś mi napisał, ze nic nie powinnam i nic nie muszę... czy dojrzałaś do takiego przekonania???

Do mnie ,,starej baby,, dotąd to jeszcze nie dociera...

Ponoć mogę, lub chcę.. ale na to muszę jeszcze dłuugo poczekać.

Więc nie przejmuj się że Ci ta samodzielność nie wychodzi. W Twoim wieku nawet nie powinna. Masz prawo do popełniania błędów, do przyjmowania pomocy od życzliwych ludzi, do poprowadzenia za rękę w tą dorosłość. Sama będziesz szła po omacku, obijając się o różne przeszkody. Co złego w tym że ktoś Ci chce pomóc??? Ja wiem ze powinni pomagać kochający rodzice... ale skoro ich nie ma? Chcesz na samym starcie sie sparzyć?? Nie ufasz terapeucie? Myślisz ze wykorzysta Cię?Bo jeśli tak, to ok, jest to argument do odrzucenia pomocy, jeśli nie..to czemu nie zaryzykujesz? On da ci wędkę-czyli pracę, czy skorzystasz z tej wędki- będzie zależeć od Ciebie, a to już będzie dorosłe i samodzielne podejmowanie decyzji. W okresie gdzie trudno o zatrudnienie -nie warto odrzucać pochponie takiej propozycji. No chyba, ze jest jakaś podejrzana..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To chyba dobrze, że mówię i piszę o sobie? Na terapii mówię o tym, co się wydarzyło, o rodzinie i o moich uczuciach w związku z daną sytuacją.

Ja powinnam byc samodzielna. Mam już 19 lat i nie potrzebuję łaski, sama sobie z pracą poradzę, niech nie robi ze mnie jakiejś niezdary, niezaradnej życiowo osoby.

 

Wiesz ktoś mi napisał, ze nic nie powinnam i nic nie muszę...

Skoro nic nie muszę, to czemu terapeuta wręcz zmusza (czuję nacisk) mnie do tego, żebym od niego przyjęła pomoc? A jak nie przyjmuję, to mnie karze w sposób "przydałaby mi się przerwa".

 

Więc nie przejmuj się że Ci ta samodzielność nie wychodzi.

Ale mi wyjdzie. Po egzaminach szukam roboty.

 

Sama będziesz szła po omacku, obijając się o różne przeszkody.

Na tym chyba polega życie. Żeby pomimo błędów, sobie radzić.

 

Co złego w tym że ktoś Ci chce pomóc???

Nie ma nic złego. Powiedziałam terapeucie, że to miłe, ale dziękuję. Doceniam, bo wiem, że chce pomóc, ale to do mnie należy decyzja i jeśli raz, drugi, dziesiąty odmówiłam, to powinien to uszanować, a on ciągle to samo.

 

Chcesz na samym starcie sie sparzyć??

Nie chcę, dlatego mam PLANY, które wcielam powoli w życie...

 

No chyba, ze jest jakaś podejrzana..

Może ja nie chcę byc kelnerką, może wolę inną robotę? Ponadto trudno o pracę od poniedziałku do czwartku, niestety mam szkołę 3 razy w tygodniu. I boję się, że jeśli nawet taka się trafi, to nie będzie czasu na naukę. Teraz mam np. egzaminy, to potrzebuję co najmniej tydzień na naukę i jeszcze nie wiadomo, czy sobie poradzę. Mowiłam, ze nauka mi idzie słabo, bo się nie mogę skupić, skoncentrować. Uczę się w nocy, wtedy wiedza jako-tako mi wchodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niech nie robi ze mnie jakiejś niezdary, niezaradnej życiowo osoby

Nie robi z Ciebie takiej osoby. Dam sobie rękę uciąć, że nigdy tak o Tobie nie pomyślał :) Chce byś się uniezależniła, wtedy praca na terapii też inaczej będzie postępować.

(czuję nacisk) mnie do tego, żebym od niego przyjęła pomoc

jesteś wolnym człowiekiem, nikt Cię do niczego nie może zmusić, zawsze możesz kategorycznie zamknąć temat. Ale ponieważ to Twój terapeuta, warto byłoby się porządnie zastanowić nad całą tą sytuacją.

nic nie powinnam i nic nie muszę... czy dojrzałaś do takiego przekonania???

bardzo mądre i bardzo trudne do przyjęcia.

trudno o pracę od poniedziałku do czwartku

a zapytałaś o szczegóły jego oferty dla Ciebie? Może to praca w miejscu gdzie jest to możliwe, może to część etatu itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×