Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nie wiedziałam za bardzo w jakim temacie to umieścić...


wuwuuu

Rekomendowane odpowiedzi

Bardzo proszę o opinie i pomoc.

 

Opowiem może coś o sobie.. W tym roku zdaję maturę, mieszkam w bloku, z rodzicami, mam młodszego brata. I kota. W wolnym czasie widuję się z chłopakiem. Mam dwie bardzo bliskie koleżanki, nie wiem czy mogę je nazwać przyjaciółkami. Nie lubię chodzić na masowe imprezy, źle się czuję w bardzo dużej grupie ludzi. Kiedy jestem w czyimś towarzystwie, zazwyczaj mam dobry nastrój, często się uśmiecham. Nie myślę za dużo i na zapas.

Wtedy żyję chwilą obecną.

Nie umiem się otworzyć przed ludźmi. Dużo czasu zajmuje mi zaufanie. O ile w ogóle mi się to uda.

wieczorami siadam i dumam. Nie jest to zbyt mądre, więc wtedy próbuję sie czyms zająć. Oglądam filmy, rysuję, czytam.

 

Odnośnie mojego związku.. Nawet jeśli nie myślę o swojej przeszłości, to wyolbrzymiam wszystko z przeszłości mojego ukochanego. Jestem świadoma tego co robię, ale nie umiem się zahamować. Nie wiem jak to przerwać. Ciągle mu coś wypominam, chociaż wiem, że po pierwsze: nie mam do tego powodów, a po drugie: nie mam mu czego wypominać, bo nigdy nie zrobił niczego gorszego niż ja.

Czasem zastanawiam się czy w ogóle nadaję się do związku.

 

Dobrze wiem, że te wszystkie nasze problemy wynikają ze mnie. Wciąż szukam przyczyny mojej zmiany. Nie mogę jej znaleźć. Boję się, że już nigdy nie będę szczęśliwa, tak jak kiedyś.

Bardzo często płaczę. Był czas, tej zimy, kiedy płakałam codziennie. bardzo chciałabym znów być sobą.

 

Mam nadzieję, że Was zbytnio tym wszystkim nie zamęczę.

 

Co do związku, jestem pewna, że to nie jest tylko zauroczenie, zakochanie. Właściwie decyzję o byciu razem podjęliśmy, kiedy nie znaliśmy się nawet miesiąca. To było bardzo szybkie, ale bardzo silne. No i bardzo głupie, ale nie żałuję decyzji podjętych wtedy.

Wiem, że mój chłopak jest godny mojego zaufania. Codziennie mi to udowania. Nikt nigdy tyle dla mnie nie poświęcił. Nikt nie wytrzymł nigdy moich wszystkich nastrojów, które naprawdę były wyniszczające.

W przeszłości spotykałam się w sumie z czterema innymi. KAŻDY z nich mnie zranił. Trzech zdradziło. Czwarty, w którym byłam naprawdę zakochana, z dnia na dzień, po prostu przestał się odzywać. To było dwa lata temu, do tej pory się nie spotkaliśmy. Po tym incydencie zaczęłam unikać facetów, związków. Wyśmiałam miłość i inne pierdoły. Ale wtedy miałam jeszcze moją przyjaciółkę. Niestety, poszłyśmy do innych szkół, kontakt sie ograniczył, każda z nas zaczęła mieć swoje sprawy, nowych znajomych. Kiedy chciałam się z nią spotkać, nigdy nie miała czasu. Więc przyjaźń od podstawówki po prostu znikła. Nie umiemy teraz już ze sobą rozmawiać.

 

 

 

W liceum poznałam taką dziewczynę. Nadawałyśmy na tych samych falach. Nie rozstawałyśmy się. To ona poznała mnie z moim obecnym chłopakiem. Przedstawiała mi go w jak najlepszym świetle. Kiedy już bylismy razem, wydawało mi się, że się cieszy naszym szczęściem. Później zaczęła być chorobliwie zazdrosna o to, że spotykam się z nim zamiast z nią. A ja po prostu chciałam znów nauczyć się cieszyć tym co mam. Byłam naprawdę szczęśliwa. W zeszłe wakacje pokłóciłam się z nią po raz pierwszy od początku liceum.Przyznaję, teznie byłam bez winy. Ale chyba normalne, że w pierwszym stadium związku ludzie chcą się nacieszyć sobą na zapas. Ona miała do mnie o to ogromne pretensje, chociaż to bardzo dobrze ukrywała. No a potem, druga klasa, nauka... Przyznam szczerze, że przestawałam sobie radzić w swojej klasie. Często chorowałam. Więc miałam zaległości. Nie mogłam się doprosić mojej 'przyjaciółki' o notatki. W październiku odbyła się jakaś szkolna masowa impreza, na którą ja nie poszłam. 'Przyjaciółka' całkiem się ode mnie odcięła.Razem z kilkoma innymi dziewczynami z klasy, z którymi się trzymałyśmy po prostu zaczeły się ode mnie oddalać. Kiedy już się wykurowałam i udalo mi się przyjść do szkoły, widziałam jak mnie obgadują. Czułam jak się ze mnie śmieją. Ale wmawiałam sobie, że tak mi się tylko wydaje. Bo rozmawiały ze mną normalnie. Jakby nic się działo.

Przez sytuację w klasie, zaczęłam wagarować. No i zaczęłam błędne koło. Kiedy przychodziłam do szkoły, było jeszcze gorzej.

Kiedy byłam chora jakieś dwa tygodnie, żadna z dziewczyn ode mnie z klasy nie pofatygowała się, żeby dowiedzieć się co się ze mną dzieje.

W zimie poszłam na jakąś domówkę. Tam dowiedziałam się, z zaufanego wtedy źródła, że moja 'przyjaciółka' mnie nie znosi. Dowiedziałam się wielu niemiłych opinii na swój temat. Płakałam na tej imprezie. Poskładałam wtedy wszystkie fakty do kupy. Byłam w okropnej formie. Unikałam szkoły jak tylko się dało. Mój chłopak nie wiedział jak mi pomóc. Przyjeżdżałam do niego i się nie odzywałam przez kilka godzin, podczas gdy on probówał wydusić ze mnie cokolwiek. On ciągle mówił. Cały czas się starał. Nie umiałam tego docenić. W końcu on też się zamknął w sobie. Od tamtej pory szczera rozmowa w cztery oczy przychodzi nam bardzo bardzo ciężko.

Dodatkowo, przez wygląd i zachowanie mojej 'przyjaciółki' popadłam w chore kompleksy. Jej cholerna pewność siebie bardzo mnie dobijała. Porównywałam się z nią długi okres czasu. Dochodziłam do wniosków, że to ja jestem wszystkiemu winna, że jestem beznadziejna i okropna. Nie umiałam zrobić nic ze sobą. Jest to jedyna osoba, której szczerze nienawidzę. Wiem, że takie emocje są bardzo niezdrowe. Ale fakt, że to była też przyjaciółka mojego faceta.. Byli ze sobą blisko. Bliżej niż ja z nią. Spotkaliśmy ją kiedyś. To jak się do niego przymilała, podczas gdy ze mną nie zamieniła ani słowa, doprowadziło mnie do takiego stanu, że miałam ochotę ją uderzyć. Na moich oczach bezczelnie z nim flirtowała. A on biedny nie wiedział co ma zrobić i kurczowo się mnie trzymał. W sumie teraz dopiero dotrzegłam, że on nigdy nie miał z tym nic wspólnego. Ze on zawsze był fair wobec mnie, co by się nie działo.

Wybaczcie mi, że piszę to dość chaotycznie, ale tyle myśli jest w mojej głowie. Nie umiem o tym z nikim porozmawiać, tego jest za dużo, nie umiem odpowiednio dobrać słów, tak jak pisząc.

Jestem zmęczona przeżywaniem tego wszystkiego od nowa.

Postanowiłam odciąć się od tej bolesnej dla mnie przeszłości. I zacząć żyć teraźniejszością. Nie przyszłością. Tylko tym co jest teraz.

Wiesz, mam już dość tego jaka byłam przez ponad pół roku.

Dziś byłam w okropnym nastroju. Wszystko mnei wytrącało z równowagi. Moja mama zapytała mnie, czy męczę się sama ze sobą. Czyli to wszystko widać. A ja nie chcę, żeby ludzie widzieli, że jestem słaba. Chcę być w końcu silna.

 

Dodam jeszcze, że mój młodszy o 7 lat brat, jest przez moich rodziców traktowany bardzo ulgowo. Boli mnie czasem to, gdy to jemu we wszystko wierzą i na wszystko pozwalają. Czasami nie mam w ogóle prawa dojścia do głosu, przez co praktycznie w ogóle moje zdanie nie jest brane pod uwagę.

Przez to, nie umiem na przykład wyrazić swojego zdania na głos w sali pełnej ludzi. To też bardzo mi przeszkadza...

 

Liczę na Waszą pomoc. Nie wiem do kogo się zwrócić. Szukam różnych opinii. Czuję, że wyląduję z tym u psychologa.

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wuwuuu,rzadko kiedy mam możliwość czytania arta do końca , zawsze czytam trochę i daje sobie spokój bo nie jestem z tych co chce im się czytać .

 

Widzę że masz problem.

Skoro masz takiego "super " chłopaka , wytrzymuje z tobą , chce ci pomagać . to wez go nie strać . będziesz tego jeszcze bardziej żałować niż czego kolwiek innego w swoim życiu . Wygadaj się mu, skoro ciebie kocha , szanuje i jest z tobą to na pewno ci pomoże , wysłucha i będzie z tobą.

Ale nie dopuść do tego byś go straciła , pokaż mu teraz że go kochasz i nei chcesz go tracić . :)

Mało masz koleżanek ?

Znajdziesz i inne tylko się otwórz na możliwośći , wiem że trudno ci się ufa , ale bez przesady . Musisz się trochę otworzyć inaczej będzie ci coraż ciężej i wtedy to tylko pomoc w jakimś ośrodku. ale chyba chcesz tego uniknąć.

Tymi " niby" koleżankami się nie przejmuj , może ci zazdroszczą . Postaw sobie , jakiś cel ,będzie łatwiej.

Ja też nie miałem różowo w szkole. pamiętam że na samym początku byłem pomiatany,dopiero z czasem mnie poważano i dostrzegano to że ,można się dogadać i nawet więcej .

 

masz wybór.

poddać się ?

walczyć ?

Każdy wybor nie jest łatwy ale można sobie poradzić :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popieram przedmówców - dbaj o swój związek. Spróbuj skupić się na maturze, bo wcale nie jest przereklamowana - bardzo się przydaje, żeby iść dalej. A tego chcesz - iść dalej. Wspomniałaś, że masz dwie koleżanki-przyjaciółki. Rozumiem, że to nie są te, które Cię tak źle potraktowały? Szczerze mówiąc nigdy nie rozumiałam skąd biorą się tacy ludzie... Ale chyba jedyne, co pozostaje, to odciąć się od nich. Pamiętaj też, że młodsze rodzeństwo często jest faworyzowane - w wielu domach, więc setki ludzi mają ten sam problem. Nie jesteś sama. Poza tym - jesteś już dorosła, nie musisz oglądać się na to, co myślą, czy Cię słuchają, wspierają, czy nie - wszystko co robisz, robisz dla siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo przeżywasz swoją znajomość z dziewczyną, która widać, nie potrafiła zrozumieć, że możesz mieć swoje życie i należy to uszanować. Ona, według tego co piszesz, chciała mieć Cię na wyłączność, a jeśli nie to "spadaj". Odsunęła się, bo być może poczuła się odtrącona przez Ciebie. Nie ważne, już tego nie naprawicie. Na pewno nie z takim podejściem, jakie macie ;) Zresztą - czy warto?

 

Zadbaj przede wszystkim o siebie, o Twoje relacje z rodziną, chłopakiem. Gdy podreperujesz swoją samoocenę, będzie Ci łatwiej zdobywać kolejne sukcesy. Czego Ci szczerze życzę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×