Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Ja jestem 7 dzień na odstawce podobnego leku i efekty podobne do Twoich: zawroty głowy, senność, zaburzenia koordynacji ruchowej itd...

Mam nadzieję, że przejdzie w ciągui najbliższych 7 dnii. Teraz biorę najlżejszy antydepresant na rynku, koniec z benzo, zolpidemami, kodeiną itd... :angel:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Mam tak wielki nieład w głowie, że nie wiem od czego zacząć...

To mój pierwszy post na tej stronie a powstaje dlatego, że tak na prawdę nie mam się komu wyżalić/wygadać...

a tutaj może ktoś to przeczyta.

 

Podejrzewam u siebie depresję.

 

Między mną a moim ukochanym chyba już na dobre koniec :(

kłóciliśmy się już wiele razy ale nie aż tak... Czuję się nikim, zupełnie bezwartościową osobą...

Moim jedynym życiowym sukcesem są dzieci. Nic więcej. Nie mam ani szkoły, ani doświadczenia zawodowego i jak się ostatnio okazało nawet przyjaciół...

Niczego się nie dorobiłam! Pieniądze, które zarabiałam szły na przedszkole... wszystko co teraz mam tak na prawdę należy do mojego X.

Okropnie mnie to męczy! Nie mogę już dłużej żyć na jego garnuszku. Czuję się jak pasożyt... głupio mi kupić sobie cokolwiek...

Dziwnie się czuję pisząc to tutaj... tak a prawdę nie mam się komu wygadać. Do tej pory wysłuchiwał i wspierał mnie X, ale to już skończone, on zasługuje na kogoś lepszego, kogoś na jego poziomie. On zasługuje na kogoś kto będzie go wspierał, bo ja nawet w tym jestem beznadziejna!

K!@#$! we wszystkim jestem beznadziejna!

Nie potrafię nic załatwić, doprowadzić spraw do końca! Nie potrafię się z nikim zaprzyjaźnić, otworzyć przed nikim... Tylko przed nim a i tak go zawiodłam.

Ostatnio tak wiele razy nachodziły mnie myśli samobójcze... ale była bym ostatnią egoistką zostawiając ich samych!

Śmierć skończyła by jedynie moje psychiczne męki... A dzieciaczkom złamała by serduszka, nadzieję i marzenia o przyszłości... Dlatego wiem, że tego nie zrobię. Nie mogła bym ich tak skrzywdzić!

ehh... od miesiąca prawie codziennie płaczę :cry: nie mam apetytu, brak mi chęci na cokolwiek... nie mogę spać...

Tak bardzo chciała bym go przytulić powiedzieć, że go kocham i usłyszeć w zamian to samo...

Ale wiem, że będzie mu lepiej beze mnie :(

 

tak to teraz czytam to nie wydaje się tak okropne jak w mojej głowie..., chciała bym się tego wszystkiego pozbyć zacząć wszystko od nowa...

ale jak? Pewnych rzeczy niemogę tak łatwo przeskoczyć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po co mi to wszystko potrzebne ? Fatalnie się czuję. Depresja przemienia się w powoli w napady agresji w stosunku do siebie. Tłukę się otwartą dłonią po twarzy. Rzucam wszystkim co wpadnie mi w ręce.To jest impuls że muszę to zrobić aby się uspokoić. A wszystko przez to że w pewnej rzeczy zrobiłem minimalny i nie zauważalny błąd. Zwykły człowiek poprawił by ten błąd i było by po sprawie ale u mnie jest inaczej wszystko musi być perfekcyjne. Mam tego już dość a przez parę dni było tak fajnie. Co jeszcze mnie spotka? Jak nie depresja to napady szału.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pegi Na moje oko masz depresje ale specjalistką nie jestem.To choroba nie pozwól by rozwaliła Ci związek.To nie Ty tylko stan w jakim jesteś dyktuje Ci te ponure myśli.Ja mam tak samo chcę odejść od swojego chłopaka dla jego dobra a go kocham.Ja biorę leki powolutku ponure myśli w tym te ,że chcę ze sobą skończyć powolutku mijają.Trzymam kciuki za Ciebie masz dla kogo żyć . :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nienawidze siebie - jestem po spotkaniu z terapeutka - ponowne wyciagniecie traumy - ponowny bol od ktorego nie da sie uciec, prawie wlazlbym pod nadjezdzajacy samochod po spotkaniu przechodzac na czerwonym swietle - moja agresja jest tak silna i jednoczesnie tak oddalona ode mnie ze nawet nieswiadomie chce sie zabić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 lata już jestem na terapii - raz w tygodniu - mało, dwa razy w tygodniu - mało, 3 razy w tygodniu - mało - właśnie pomyślałem o 4 razy w tygodniu ale zawsze będzie mało - nie odzywam sie do ojca, nie odzywam sie do matki - mam ochte nie odzywać sie do nikogo - nie wiem czy czas leczy rany...chciałbym zeby leczył

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie umiem się pozbierać...ciągle mam przed oczyma akcje reanimacyjną....moj ojciec nie żyje... w niedziele zmarł...

 

Daruś, jak będziesz chciał pogadać to pisz, jestem z Tobą...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 lata już jestem na terapii - raz w tygodniu - mało, dwa razy w tygodniu - mało, 3 razy w tygodniu - mało - właśnie pomyślałem o 4 razy w tygodniu ale zawsze będzie mało - nie odzywam sie do ojca, nie odzywam sie do matki - mam ochte nie odzywać sie do nikogo - nie wiem czy czas leczy rany...chciałbym zeby leczył

 

ledwo wytrzymuję 1x w tygodniu....podziwiam....

tez nie mam ochoty sie do nikogo odzywac

ale

"zyjesz wśród ludzi - musisz" :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×