Witam,
Mam tak wielki nieład w głowie, że nie wiem od czego zacząć...
To mój pierwszy post na tej stronie a powstaje dlatego, że tak na prawdę nie mam się komu wyżalić/wygadać...
a tutaj może ktoś to przeczyta.
Podejrzewam u siebie depresję.
Między mną a moim ukochanym chyba już na dobre koniec
kłóciliśmy się już wiele razy ale nie aż tak... Czuję się nikim, zupełnie bezwartościową osobą...
Moim jedynym życiowym sukcesem są dzieci. Nic więcej. Nie mam ani szkoły, ani doświadczenia zawodowego i jak się ostatnio okazało nawet przyjaciół...
Niczego się nie dorobiłam! Pieniądze, które zarabiałam szły na przedszkole... wszystko co teraz mam tak na prawdę należy do mojego X.
Okropnie mnie to męczy! Nie mogę już dłużej żyć na jego garnuszku. Czuję się jak pasożyt... głupio mi kupić sobie cokolwiek...
Dziwnie się czuję pisząc to tutaj... tak a prawdę nie mam się komu wygadać. Do tej pory wysłuchiwał i wspierał mnie X, ale to już skończone, on zasługuje na kogoś lepszego, kogoś na jego poziomie. On zasługuje na kogoś kto będzie go wspierał, bo ja nawet w tym jestem beznadziejna!
K!@#$! we wszystkim jestem beznadziejna!
Nie potrafię nic załatwić, doprowadzić spraw do końca! Nie potrafię się z nikim zaprzyjaźnić, otworzyć przed nikim... Tylko przed nim a i tak go zawiodłam.
Ostatnio tak wiele razy nachodziły mnie myśli samobójcze... ale była bym ostatnią egoistką zostawiając ich samych!
Śmierć skończyła by jedynie moje psychiczne męki... A dzieciaczkom złamała by serduszka, nadzieję i marzenia o przyszłości... Dlatego wiem, że tego nie zrobię. Nie mogła bym ich tak skrzywdzić!
ehh... od miesiąca prawie codziennie płaczę nie mam apetytu, brak mi chęci na cokolwiek... nie mogę spać...
Tak bardzo chciała bym go przytulić powiedzieć, że go kocham i usłyszeć w zamian to samo...
Ale wiem, że będzie mu lepiej beze mnie
tak to teraz czytam to nie wydaje się tak okropne jak w mojej głowie..., chciała bym się tego wszystkiego pozbyć zacząć wszystko od nowa...
ale jak? Pewnych rzeczy niemogę tak łatwo przeskoczyć...