Skocz do zawartości
Nerwica.com

Straszne uczucie...zazdrość, ból, odrzucenie


Rekomendowane odpowiedzi

Ja chyba złożę przyrzeczenie, że nigdy ale to przenigdy nie wejdę w związek.

Dostałem kosza, po raz kolejny z zapewnieniami o dużej sympatii do mnie (skąd ja to znam...). Nie mogę patrzeć jak ta dziewczyna się cieszy choć wiem, że również ma problemy psychiczne. Szlag mnie trafia.Czuje ogromny lęk przed wejściem na FaceBook gdzie widzę jej zdjęcia. Po prostu ogarnia mnie straszny smutek i żal a na dodatek zazdrość, że kiedyś jakiś inny facet z nią będzie (albo i już jest).

Przyznaje nie potrafię przegrywać, i z bólem sobie radzę poprzez możliwe utrudnianie życia tej osobie, która mi odmówiła (oczywiście przy okazji, nie planuje żadnej zemsty) Raz wobec mnie zachowała się chamsko, ale trudno. Wiem, że kobieta ma prawo nie chcieć się spotykać, ale do cholery czemu to musi tak boleć? Co więcej, boli mnie sam fakt odrzucenia i porażki jako faceta a nie że coś czułem do niej, bo w sumie to tylko mi się spodobała i był sam początek znajomości a nawet stwierdziłbym, że miała jak dla mnie sporo minusów i byłem bliski niekontynuowania znajomości, niemniej była ciekawą osobą i od razu nie skreślam osoby stąd dalsza chęć podtrzymania znajomości.A najlepsze jest to, że wcześniej w ogóle

 

Skoro tak to przeżywam w fazie podchodów, to nie wyobrażam sobie końca związku nie wspominając o małżeństwie. Moja mściwość, zazdrość i ból wówczas by osiągnęły szczyty szczytów.

 

I kolejna sprawa...Nie szukam dziewczyny Kobieta, która mi się spodoba jest dla mnie wyłącznie do...podniesienia poczucia własnej wartości i poczucia bycia przydatnym.Dlatego podobają mi się drobniejsze i słabsze dziewczyny takie, którymi trzeba by się zaopiekować trochę, kochające dzieci, delikatne i ciepłe. Pokazywać nieustannie muskuły (przenośnia) i wykazywać dla niej jaki jestem wartościowy i zasługuję na miłość. Ale jestem wobec kobiet bardzo uprzejmy, szarmancki i najwyższym celem jest jej uszczęśliwienie. Nie wiem czy to normalne czy nie...I później irytuje mnie to że często fajna dziewczyna zadaje się z kimś kto jest wobec niej chamski.

 

Poniekąd jest we mnie dziecięca potrzeba bycia takim quasi-supermanem. I po ciężkiej pracy taka kobieta dziękuje mi i mówi, że jestem najwspanialszym facetem. Trochę mi wstyd, ale taką odczuwam potrzebę...:/

 

I prośba do pań: nie oceniajcie mnie, wiem, że moje niektóre postawy są negatywne, proszę o pomoc jak sobie z takimi uczuciami radzić...Wiem, że mi minie, ale przy następnej porażce wolałbym mieć plan awaryjny...

 

I to mnie niepokoi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leon21, Przejrzałam Twoje wcześniejsze posty i wątki, które założyłeś. W niejednym próbowałam odpowiedzieć zadając Tobie pytania. I powiem szczerze,że już mi się nie chce Tobie odpisywać bo nie odpowiadasz mi na nie. Zastanawiam się jaki jest sens zakładania przez Ciebie wciąż nowych wątków.

Pytałam o relacje z matką-nie odpowiedzialeś.

To czego oczekujesz? Że ktoś będzie zgadywał skąd u Ciebie może się brać takie czy inne odczucie i trudności?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm...Przepraszam Ciebie Moniko widocznie nie doczytałem postów...

Z mamą mam całkiem dobry kontakt, czasem się pokłócimy, ale w sumie to nie jest źle.Lubimy sobie żartować, porozmawiać, powiedziałbym, że te relacje są dobre może z wyjątkiem tego że za młodu obniżała autorytet ojca, chociaż dziś twierdzi że w celu ochrony mnie przed jego złym wpływem. Mama była trochę na uboczu w domu, bo nerwowo podchodzi do problemów zamiast na sucho w ocenie faktów.To mnie trochę denerwowało. Mamę szanuję, choć uważam, że jest niewystarczająco dobra, że zbyt bierna i pasywna, że słabo wykształcona (pedagog) a ja kończę studia prawnicze...

Widziałem że zadałaś pytanie o Ojca. On raczej oschły, cyniczny, wyniosły, wymagał dużo nigdy nie był do końca zadowolony choć często mnie chwalił. Trochę relacje uzależniał od mojego zachowania względem niego. Jak się źle zachowałem to potrafił się obrazić i nie odzywać długo. Ja mam podobnie choć na pewno nie jestem oschły to jednak czuje lęk przed byciem inny, boje się że zbytnie otwarcie się spowoduje ogromne zranienie.

 

I co najważniejsze temat rodziców wałkuję na terapii od samego początku (całe 3 lata) ale ja i tak czuję wewnętrzny przymus bycia najlepszym i górowania nad innymi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez przejrzalam Twoje posty, w koncu jestes przeciez taki super :mrgreen: a tu klapy. jednak mowiac powaznie to wydaje mi sie ze masz nie tyle same lęki co i objawy nerwicy natręctw-myślowe. DLaczego, dlatego ze w prawie 90% postach okreslasz sie jako taki super, silny inteligentny itd, a jednak jednak chyba jest jednak w Tobie to cos, co jakby ludzi odstrasza? To tylko moj odbior po tym co napisales :) MOze wlasnie w tym problem ze sie starasz byc za bardzo naj, a wychodzi na to ze jestes tylko czlowiekiem, i ze za bardzo sie skupiasz nad tym zamiast na drugim czlowieku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuje za radę. Na czym miałoby polegać skupienie na drugim człowieku?

 

Akurat ludzie mnie bardzo lubią mam przyjaciół i kolegów, ludzie chwalą sobie ze mną współpracę, towarzystwo itp. Ale w relacjach z kobietami już jest zonk...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leon21, Pozwól, że się odniosę do Twojego problemu. Napiszę jak ja to wszystko widzę. Nie sugeruj się moimi spostrzeżeniami bo wyrocznią nie jestem, ale:

Z mamą mam całkiem dobry kontakt, czasem się pokłócimy, ale w sumie to nie jest źle. Lubimy sobie żartować, porozmawiać, powiedziałbym, że te relacje są dobre może z wyjątkiem tego że za młodu obniżała autorytet ojca, chociaż dziś twierdzi że w celu ochrony mnie przed jego złym wpływem.

Na czym miał polegać ten zły wpływ ojca na Ciebie wg Twojej matki, jak myślisz?

Obniżała autorytet ojca-to znaczy ,że co? podważała go? Postępowała tak, żeby to Ona miała większy autorytet u Ciebie, niż Ojciec?

Podstawowy błąd wychowawczy to nieprawidłowe relacje rodziców względem siebie. Wzrastałeś w takich warunkach i atmosferze. Jako dziecko mogłeś mieć niezły mętlik w głowie.

Mama była trochę na uboczu w domu, bo nerwowo podchodzi do problemów zamiast na sucho w ocenie faktów. To mnie trochę denerwowało.

Co to znaczy na uboczu? Odsuwaliście ją od problemów? Ktoś Ją ograniczał? Ojciec?

Dlaczego Ciebie to denerwowało? Denerwowało Cię,że mama była na uboczu, a potrzebowałeś Jej bardziej? czy denerwowało Cię to,że była nerwowa?

]Mamę szanuję, choć uważam, że jest niewystarczająco dobra, że zbyt bierna i pasywna, że słabo wykształcona (pedagog) a ja kończę studia prawnicze...

Skoro była odsuwana na ubocze przez Twojego ojca , to nie dziwi mnie dlaczego była pasywna i bierna wg Ciebie.

Czy Twój ojciec Ją szykanował? Mówił jej, że nie jest erudytką, że jest niewystarczająco wykształcona, czy Ty tak uważasz?

Napisałeś,że Ty kończysz studia prawnicze. Cieszę się, mądry chłopak z Ciebie. Ale co ma piernik do wiatraka?

To brzmi tak, jakbyś się wstydził własnej matki, jakby nie pasowała do Twojego świata, który reprezentujesz.

Nie wiem, dla mnie coś musiało się podziać w relacjach rodzinnych, Twoich z matką i ojcem, ze to wpłynęło na Twoje całkowite wycofanie się i skupienie na własnej osobie. Trochę takie narcystyczne zapędy.

 

Widziałem że zadałaś pytanie o Ojca. On raczej oschły, cyniczny, wyniosły, wymagał dużo nigdy nie był do końca zadowolony choć często mnie chwalił. Trochę relacje uzależniał od mojego zachowania względem niego. Jak się źle zachowałem to potrafił się obrazić i nie odzywać długo.

Dużo wymagał, może wymagania nie szły w parze z chwaleniem, stąd Twoje problemy dotyczące ciągłego udowadniania sobie,że jesteś najlepszy, ze musisz być najlepszy. Taki wzorzec, który nieświadomie powielasz.

Myślę, że usprawiedliwiasz ojca.A dobrze byłoby, gdybyś złość, którą w sobie do niego masz uświadomił.

Twój ojciec też zachowywał się jak dziecko w stosunku do Ciebie. Zamiast wytłumaczyć dziecku, czyli Tobie w czym problem-obrażał się. Skąd niby Ty jako dziecko miałeś wiedzieć, dlaczego Twój ojciec się obraża?

Bo nie radził sobie z frustracją i karał Cię w ten sposób. A Ty…miałeś się domyślić jako dziecko , co On ma na myśli.

Myślę, że bardzo przeżywałeś to, że ojciec potrafił się do Ciebie długo nie odzywać. Przez ten czas ciszy…kto wie, jakie myśli kotłowały się w Twojej głowie.

Na pewno dążyłeś swoim zachowaniem sprostać Jego wymaganiom, chociaż tak naprawdę szedłeś na oślep. Bo Twój tato nie wyrażał się zbyt jasno. Nie odzywał się przecież.

Piszesz, ze ojciec był oschły. Dziecko potrzebuje uczucia, miłości, poczucia, ze jest kimś najważniejszym dla rodziców.

Ja mam podobnie choć na pewno nie jestem oschły to jednak czuje lęk przed byciem inny, boje się że zbytnie otwarcie się spowoduje ogromne zranienie.

Co to znaczy być innym?

Wnioskuję, że jednak zamykasz się w sobie bo boisz się zranienia.

Ojciec Cię ranił przez takie traktowanie.

Jego wyniosłość, cyniczność bardzo Cię ograniczały. Cokolwiek byś nie robił i tak do końca nie był zadowolony.

I co najważniejsze temat rodziców wałkuję na terapii od samego początku (całe 3 lata) ale ja i tak czuję wewnętrzny przymus bycia najlepszym i górowania nad innymi...

Myślę, że teraz powinieneś potrafić sobie odpowiedzieć na pytanie dlaczego masz taką trudność, ze czujesz ciągle wewnętrzny przymus górowania nad innymi i bycia najlepszym.

Tak jak Twój ojciec górował nad Tobą i matką, tak Ty ciągle tkwisz w schemacie, o którym pisałam wyżej.

Musisz chcieć sobie uświadomić, że nie wszyscy ludzie są tacy jak Twój ojciec, nie są Twoim ojcem. Myślę też, że dlatego swoją matkę postrzegasz w kategoriach kogoś gorszego.

A jak się to wszystko ma do problemu, który opisałeś wyżej?

Dalej chcesz się dowartościować poprzez posiadanie tej najpiękniejszej, ale i takiej słabej (obraz matki, wycofanej matki).

Denerwuje Cię gdy ktoś jest arogancki dla dziewczyny, ponieważ Twój ojciec mógł traktować matkę w taki sposób.

Potrzeba bycia takim quasi-supermanem wynika moim zdaniem z niedowartościowania Cię przez ojca- powielasz schemat, stąd masz taka potrzebę bycia najwspanialszym facetem.

Dlatego nie potrafisz pogodzić się z utratą.

Myślę też, ze jesteś perfekcjonistą. Ale ów perfekcjonizm Cię przerasta.

 

A co masz zrobić? Łamać stare, utarte schematy pod okiem terapeuty mając na uwadze fakt, że w odczuciu innych nie musisz być najlepszym bo każdy , oprócz Twojego ojca, nie jest po prostu Twoim ojcem.

Mam nadzieję, ze się na mnie nie obrazisz przez to, co napisałam.

Jak już wyżej wspomniałam, to są tylko moje przypuszczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W żadnym wypadku obrazić się...Mam taką cechę, że lubię prawdziwą opinię innych ludzi, choćby była najbardziej brutalna.Chociaż burzysz mój obraz samego siebie to staram się być samokrytyczny. Bardzo dziękuje za tak szeroką analizę i przede wszystkim poświęcony czas.,Będę ją wielokrotnie weryfikował.

 

Co do stosunku Ojca do Matki to był on wobec niej arogancki a tak...to nie wiem, bo praktycznie rzecz biorąc nigdy ich nie widziałem we wspólnej sytuacji (nie wiem czy wspomniałem ale są po rozwodzie ojciec odszedł gdy miałem 6 lat), serio...Można powiedzieć, że nie mam ani dobrego ani złego przykładu...nie mam żadnego wzorca.

 

Zły wpływ Ojca miał polegać na wpajaniu nieprawidłowych wartości tj. osiągnięć i bezkompromisowości.

 

Słabość Mamy polegała na tym, że to Ojciec wszystko "załatwia", i ja mam podobnie. A czuje się podle jak czegoś nie załatwie. Jak ja spojrzałbym w oczy Mamie czy kiedyś partnerce (choć wiem, że nie mają pretensji do mnie jak czasem mi coś nie wyjdzie).A denerwowało mnie jej emocjonalne podejście do problemów bo tylko rozbudzało lęk. Wolę na sucho podejść do faktów i działać, ale nerwowa atmosfera się udziela...

 

Co do wykształcenia przyznam się szczerze, że mam trochę ambiwalentny stosunek, bo z jednej strony to lubię słabsze kobiety a z drugiej czuję niedosyt a z kolei zbyt niezależna kobieta mnie przerasta.

 

Na terapii kiedyś robiłem różne ćwiczenia np. wysyłanie listu.

 

Bycie innym? Zbiór innych zachowań niż Taty. Bardzo często nawet nie wiem, ale mam jego zagrywki i boje się być innym bo jakoś wtedy mam wrażenie niespójności. Dowartościować się niekoniecznie najpiękniejszą (subiektywna ocena), ale mam swój obraz partnerki. I działania na jej rzecz mnie dowartościowują.

 

Jeszcze raz dziękuje za wskazówki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leon21,

W żadnym wypadku obrazić się...Mam taką cechę, że lubię prawdziwą opinię innych ludzi, choćby była najbardziej brutalna.

No tak, przecież to jest moje spojrzenie na Twoją sytuację, którą opisywałeś.

Czy moja opinia jest prawdziwa…..tego nie wiem.

Chociaż burzysz mój obraz samego siebie to staram się być samokrytyczny. Bardzo dziękuje za tak szeroką analizę i przede wszystkim poświęcony czas.,Będę ją wielokrotnie weryfikował.

Zdrowy samokrytycyzm jest wskazany.

Możesz powiedzieć jaki obraz siebie masz? Dlaczego go zburzyłam?

Co do stosunku Ojca do Matki to był on wobec niej arogancki a tak...to nie wiem, bo praktycznie rzecz biorąc nigdy ich nie widziałem we wspólnej sytuacji (nie wiem czy wspomniałem ale są po rozwodzie ojciec odszedł gdy miałem 6 lat), serio...Można powiedzieć, że nie mam ani dobrego ani złego przykładu...nie mam żadnego wzorca.

To bardzo ważne co napisałeś, że rodzice są po rozwodzie.

Rozwód jest postrzegany jako rozłąka, utrata.

Dziecko powinno mieć obojga rodziców.

Nigdy nie widziałeś Ich razem więc nie masz wzorca.

Czy rozmawiałeś z mamą , albo tatą na temat y związane ze swoimi miłostkami, sympatiami?

Zmierzam ku temu, żeby uzmysłowić Tobie fakt, o którym na pewno wiesz, że w sytuacjach dla Ciebie trudnych nie miałeś oparcia z Ich strony.

Zły wpływ Ojca miał polegać na wpajaniu nieprawidłowych wartości tj. osiągnięć i bezkompromisowości.

Dziecko rywalizuje z innymi dziećmi, a rodzice czuwają nad poczuciem u dziecka bezpieczeństwa. Chodzi o to,że nawet gdy dziecko dostanie porażkę to rolą rodziców jest nauczenie dziecka przyjmowania tej porażki. Bo przecież normalne jest, że raz się wygrywa, a raz przegrywa. Mam też na myśli pozytywną rywalizację.

Słabość Mamy polegała na tym, że to Ojciec wszystko "załatwia", i ja mam podobnie. A czuje się podle jak czegoś nie załatwie. Jak ja spojrzałbym w oczy Mamie czy kiedyś partnerce (choć wiem, że nie mają pretensji do mnie jak czasem mi coś nie wyjdzie).

No właśnie….brak takiego wypośrodkowania, mechanizmu uspokajającego, że jeśli nie załatwisz to nic takiego się nie stanie. Załatwisz inaczej, potem, albo poradzisz sobie po jakimś czasie. Myślę też, że dążysz do perfekcyjności ponieważ Twoja samoocena jest zaburzona. Przecież wiesz, że nie ma ideałów? Po prostu nie ma idealnych ludzi na świecie.

A denerwowało mnie jej emocjonalne podejście do problemów bo tylko rozbudzało lęk. Wolę na sucho podejść do faktów i działać, ale nerwowa atmosfera się udziela...

Domniemywam, ze mama sobie też upuszczała swoje „nerwy” w Twoim kierunku.

Wprowadzała nerwowy klimat, który niestety udzielał się. Nie było takiego dystansu, który masz na myśli.

Co do wykształcenia przyznam się szczerze, że mam trochę ambiwalentny stosunek, bo z jednej strony to lubię słabsze kobiety a z drugiej czuję niedosyt a z kolei zbyt niezależna kobieta mnie przerasta.

Możesz bać się utraty kontroli. Chciałbyś pewnie mieć nad wszystkim kontrolę, boisz się powierzyć, zawierzyć. Bo kiedy coś pójdzie nie po Twojej myśli, a Ty się zaangażujesz…po prostu myślisz, że sobie z tym nie poradzisz.. Pewnie bałbyś się rozłąki (rozwód rodziców)

Bycie innym? Zbiór innych zachowań niż Taty. Bardzo często nawet nie wiem, ale mam jego zagrywki i boje się być innym bo jakoś wtedy mam wrażenie niespójności.

Boisz się być innym bo nie wiesz jakie mogą być tego konsekwencje. Jesteś spontaniczny?

Gdy człowiek funkcjonuje w swoich, utartych schematach, a w dodatku są one podobne do schematów rodzica-ojca, to ciężko jest przestawić się na nowe, tym bardziej, gdy jesteś ich nieświadom.

Dowartościować się niekoniecznie najpiękniejszą (subiektywna ocena), ale mam swój obraz partnerki. I działania na jej rzecz mnie dowartościowują.

Cały czas myślisz, że musisz coś dawać od siebie, żeby zostać docenionym, zauważonym bo tylko wtedy Twoja partnerka będzie chciała z Tobą być.

Jeszcze raz dziękuje za wskazówki.

Proszę.

 

Podkreślam, że to jest moja interpretacja, a ja nie uważam się z omnipotentną.

;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

leon21, z kobietami zonk, dlatego ze kobieta wiecej wymaga od Ciebie jako od parterna, ogolnie nasze relacje z ludzmi sa powierzchowne, natomiast bedac z kobieta trzeba podejsc inaczej do samego zwiazku. DLa mnie jestes takim typem narcyza, ze jestes naj:, super wyksztalcony, itd, ale jednak z tego co pisales pracy chyba nie masz (mimo tych super opinii), i mimo ze sie kreujesz na supermena to sam jednak piszesz ze zonk jezlei chodzi o kobiety. NIkt nie lubi zapatrzonych w siebie ludzi, poza tym wazna kwestia jest tez jak piszesz ze boisz sie niezaleznych kobiet, dlaczego bo moze sam podswiadomie wiesz ze nie jestes taki the besciak, i tylko jakies tam pokaleczone zyciowo kobiety sie Toba zainteresuja, ale na krotka mete bo jak pisalam wczesniej -zwiazek polega na tym ze sie buduje dosc glebokie relacje, oparte na zdrowych stosunkach (pize o typowym, zdrowym pod wzgledem relacji (bez zazdrosci itd) zwiazku). Nie mam tu zamiaru Ciebie obrazic, sama tez mam wysoka samoocene, tyle ze ja rzeczywiscie dzialam efektywnie, a nie rozkminiam siebie na tysiace atomow, i skupiam sie na drugiej osobie co to znaczy : to ze bedac z kims, pozwalam mu byc soba, nie robie wszystkiego za niego, nie podejmuje decyzji, nie wymagam by mnie podnosil pod niebosa, itd itd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agusiaww, myślę,że leon21 wie z jakimi trudnościami się boryka, pracuje nad sobą, chodzi na terapię.

To nie Jego wina, że ponosi teraz konsekwencje za błędy wychowawcze swoich rodziców.

Raczej nie oceniałbym Go na Twoim miejscu.

leon21 chce zbudować związek, uwierz, że pracuje nad tym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, a ja odnosze inne wrazenie, ze on tylko mysli nad tym jaki jest fajny, a powinien wlasnie dac cos z siebie dla drugiego czlowieka, tym bardziej ze chodzi na terapie to juz jakies efekty powinny byc? a nie ma. To ze zdaje sobie sprawe z przyczyn-jezeli- to nie jest wiele, grunt to zastosowac w praktyce to czego sie czlowiek nauczyl na terapii, terapia nie polega na tym by wiedziec, i o tym mowic, ale by cos robic ze swoim zyciem :) aby w nim w koncu nastapily pozadane zmiany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hmm...Sądzę, że się mylisz. Pracę już mam choć w ograniczonym zakresie czasowym (z uwagi na studia), nie jestem zapatrzony w siebie(chyba, że za coś takiego uznajesz ciągłe myślenie o swoich niedociągnięciach), nigdy nie odmawiam pomocy ludziom, działam w różnych miejscach, na uczelni jak i w życiu społeczno-politycznym, tylko męczy mnie poczucie ciągłego nienasycenia i że ciągle mało.... Mam sporo osiągnięć, interesuje się wieloma dziedzinami, nawet kilka drobnych sprawa z zakresu prawa cywilnego i karnego rozwiązałem i wygrałem znajomym, kobiety mnie bardzo lubią - tylko jak co do czego przychodzi to zadają się z frajerami. Naprawdę mam dużo zainteresowań i kilka osób co dowiedziało się o moich problemach i nerwicy nie mogło w to uwierzyć, twierdząc, że mam duży potencjał i aż dziw że się czuje bezwartościowy. Wielu mi zazdrości mojej sytuacji. I to mnie jeszcze bardziej dobija. że często ludzie, którzy mają mniej, dobrze się ze sobą czują...

 

Zburzyłaś Moniko obraz, bo wiem, że mam wady i ograniczenia. Co gorsza nienawidzę uczucia kiedy nie mam na coś wpływu, kontroli i jestem wobec pewnych faktów bezradny - jak ja się pokażę w oczach kobiety? Facet ma nieustannie dawać poczucie bezpieczeństwa, ja swojej pierwotnej rodzinie daje w jakimś stopniu po odejściu ojca. A to normalne, ale ja czuje lęk, szczególnie w stosunkach zależności kiedy komuś podlegam.

 

Nigdy nie rozmawiałem z rodzicami o swoich sympatiach, gdyż w gimnazjum i liceum w ogóle nie interesowałem się dziewczynami(dopiero na studiach), tylko swoimi hobby i działalnością pozaszkolną.

 

"Cały czas myślisz, że musisz coś dawać od siebie, żeby zostać docenionym, zauważonym bo tylko wtedy Twoja partnerka będzie chciała z Tobą być." - ot właśnie to. W końcu są lepsi ode mnie i obawiam się, że tak to musi się skończyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zburzyłaś Moniko obraz, bo wiem, że mam wady i ograniczenia. Co gorsza nienawidzę uczucia kiedy nie mam na coś wpływu, kontroli i jestem wobec pewnych faktów bezradny - jak ja się pokażę w oczach kobiety?

Słuchaj...., ale jak nie masz na coś wpływu, to i tak tego nie zmienisz, rozumiesz?

A odczuwanie ciągłej kontroli jest męczące, odpuść. Wiem ,że to trudne. Ale można to wypracować. Sama borykam się z podobną trudnością, ponieważ jestem na kierowniczym stanowisku, a to najlepsza pożywka dla rozwoju mojej perfekcyjności, z którą się trochę jeszcze borykam. Uwierz, odpuciłam. Wiem, że są sytuacje, na które nie mam wpływu. A świata nie zbawisz. A sobie możesz tylko taką postawą zaszkodzić.

Musisz chciec sie nauczyc rozgraniczać w zdarzeniu to, na co masz wpływ i to, na co tego wpływu nie masz. To normalne.

Facet ma nieustannie dawać poczucie bezpieczeństwa, ja swojej pierwotnej rodzinie daje w jakimś stopniu po odejściu ojca. A to normalne, ale ja czuje lęk, szczególnie w stosunkach zależności kiedy komuś podlegam.

Kiedyś było mi wygodnie, gdy byłam od kogoś zależna. Żyłam z dnia na dzień, idylla, sielanka. Niestety , gdy nastąpił obrót sytuacji o 359 stopni, uwierz, ze nie byłam gotowa, zeby zacząć żyć tak, zeby wszystko zależało ode mnie.

I teraz nauczona doświadczeniem wiem, że zdrowiej jest w związku bycie dla siebie partnerami, a najważniejsze,żeby mówić o swoich potrzebach. Ale do tego też trzeba dojść, do takiego nastawienia.

Nigdy nie rozmawiałem z rodzicami o swoich sympatiach, gdyż w gimnazjum i liceum w ogóle nie interesowałem się dziewczynami(dopiero na studiach), tylko swoimi hobby i działalnością pozaszkolną.

 

"Cały czas myślisz, że musisz coś dawać od siebie, żeby zostać docenionym, zauważonym bo tylko wtedy Twoja partnerka będzie chciała z Tobą być." - ot właśnie to. W końcu są lepsi ode mnie i obawiam się, że tak to musi się skończyć.

Pojęcie bycia lepszym to pojęcie względne. Ale do tego też musisz chcieć dojść ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Złe odniosłaś wrażenie, nigdy nie jestem nachalny, nie wydzwaniam (nigdy więcej niż 1 połączenie dziennie), nie nalegam na spotkania (nie to nie, choć za jakiś czas ponowię ofertę - jeśli wtedy nie to sprawa zamknięta), zachowuje kulturę zgodnie z zasadami savoir-vivre, i jest rzeczą dla mnie oczywistą i bezapelacyjną, że to ja jako mężczyzna mam zabiegać i być inicjatorem (nie zniósłbym odwrotnej sytuacji - to ogromny wstyd).

 

I tak z ciekawości: Co cechuje desperata?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie byłem nigdy w związku. Moje relacje z kobietami opierały się tylko na tzw. podchodach i ostatecznie dostawałem kosza.

Czyli bawiłeś się w kotka i myszkę, a nie powiedziałeś do końca o co Ci chodzi. Bo nie wiesz jak masz to zrobić.

Ja lubię zdecydowanych mężczyzn, a nie obwijających w bawełnę.

Co znaczy dostać kosza dla Ciebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba nie zrozumieliście autora. Przecież on piszę o samych podchodach tylko, że już wtedy kicha. Nikt normalny nie mówi po pierwszym spotkaniu, że ktoś się komuś spodobał czy podobnie. Prawdopodobnie robisz gdzieś błąd podczas rozmowy, źle się prezentujesz, albo po prostu trafiłeś na złą.

Kwestia też się zmienia w zależności od wieku. Młodsze kobiety wolą za szybko nie dowiadywać się o większym uczuciu, z dojrzałymi podejrzewam, że jest odwrotnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O uczuciach nie mówiłem, sam fakt np. zaproszenia na kawę o czymś świadczy, ale z mojej strony nie było żadnych deklaracji i byłoby to dla drugiej strony i dla mnie krępujące(sam kota w worku nie kupuje, chcę drugą osobę lepiej poznać, bo nie jestem zbyt ufny). Po dłuższym czasie (np. 2-3 miesiące) intensywnej znajomości i pewnych oznak z drugiej strony mówię, że mi się podoba( nie ma mowy o wyrażaniu uczuć, nie nadużywam słów, bo bym skłamał) i w związku z powyższym itd, itp.

 

Tak kieruje znajomością, że wiadomo o co chodzi - dla mnie też liczą się konkrety

 

Dostać kosza wg mnie tzn. odmowa pogłębienia relacji w postaci związku.

 

Może źle trafiam, ale bardziej optuję za tym, że po prostu kobiety lubią być adorowane i dowartościowują się tym no i na dodatek ważne żeby koleżanki widziały, wtedy zielenieją z zazdrości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.Nie szukam dziewczyny Kobieta, która mi się spodoba jest dla mnie wyłącznie do...podniesienia poczucia własnej wartości i poczucia bycia przydatnym.Dlatego podobają mi się drobniejsze i słabsze dziewczyny takie, którymi trzeba by się zaopiekować trochę, kochające dzieci, delikatne i ciepłe.

 

Uzależniasz swoje poczucie wartości od reakcji kobiet, dlatego odrzucenie tak boli. Jeśli zrozumiesz, że jesteś sam kompletnym, wartościowym człowiekiem bez nich, przestaniesz wpadać w uzależnienia. Wiem jaki to ból, przerobiłam na świeżo, nie mądrzę się po próżnicy. Ale trzeba dotknąć swoich słabych punktów, żeby zrozumieć, że jest się kimś więcej niż ten odrzucony ktoś. Jeżeli potrzebujesz tych kobiet do lepszego samopoczucia, to pewnie masz w sobie coś, z czego nie jesteś zadowolony i przed czym uciekasz. Jak się z tym nie zmierzysz, to dalej będzie boleć. Ale wolność jest wspaniała i więcej warta. Nie masz żadnych marzeń, niczego, co mógłbyś zrobić dla siebie SAM ? Pozdrówka serdeczne.

 

-- 25 lip 2011, 22:03 --

 

Poza tym jeżeli traktujesz kobiety jako nagrodę w zawodach dla najlepszego zawodnika, to traktujesz je przedmiotowo. Niby można, ale wtedy wcale już nie jesteś taki wspaniały i lepszy od innych :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×