Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Od dawna śledze tutejsze posty bo też jestem samotna ale teraz postanowiłam założyc tu konto żeby coś Ci napisać Christina. Nie pomyślałaś że jakaś młoda zagubiona dziewczyna od twoich zdań też zacznie sie puszczać? Twoje życie jest fikcją co do tego ja i moja córka nie mamy wątpliwości ale dam Ci rade. Pamiętaj że nie ta pierwsza nie ostatnia sie zesrała przy analu.... Z Bogiem i używaj więcej rozumu, bo kiedyś będziesz płakać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale dam Ci rade. Pamiętaj że nie ta pierwsza nie ostatnia sie zesrała przy analu.... Z Bogiem i używaj więcej rozumu, bo kiedyś będziesz płakać.

 

 

HAHAHAHAHAHAHHAHAHAHAAHHHAAHAAAA

byłam dzisiaj na przezabawnej komedii w teatrze...ale to mnie rozwaliło najbardziej!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nikogo nie kocham, jestem feministką, ludzie to kretyni, zwłaszcza faceci to kretyni.

 

Polemizowałbym, w końcu to u kobiet problem jest powiedzieć wprost np nie podobasz mi się. Wolą powiedzieć jak w moim wypadku to było "nie jestem gotowa", a tydzień później nagle "w związku".

 

Temat o samotności więc opiszę jak to u mnie wygląda.

Na chwilę obecną rodzina ma mnie gdzieś- nie odezwie się, jak dzwonię już nawet komórki nie odbiera (spróbuję jutro z zastrzeżonego). Mieszkam sam, gdyż matka mnie z domu wywaliła (!)- i to w zasadzie pierwsza sprawa- od razu widzi się we mnie idiotę, który "bił mamę, pił itp" nie pytając się mnie o nic.

Od kiedy pamiętam faworyzowała siostry- zawsze były traktowane bardziej ulgowo, zawsze one były "te lepsze" (co z tego, że m.in. jedna z nich już chyba trzeci rok podchodzi do matury i oblała), co bym źle zrobił to od razu wielka morda w moim kierunku. Zwierzyć jej się nie mialem z czego bo zaraz mnie wyśmiała.

Oczy mi otworzyła sytuacja, w której mi ukradziono 50 złotych, a co się okazało- nie dość, że i tak pieniędzy nie ujrzałem, bo "ty mi wisisz pieniądze które ci dawałam na bilety", siostra zaś niemalże żadnych konsekwencji nie poniosła ("mamusia" jej pogadankę zrobiła).

Tuż przed wywaleniem mnie z domu, kiedy w końcu zabrałem rentę po ojcu na swoje konto (brak jedzenia w lodówce- w końcu one sobie jadły na mieście) to usłyszałem cyt. "zabieraj pieniądze i wy^^^^^aj". Zaczęły się sceny typu wyłączanie prądu, nachodzenie co każdy powrót (nie chciałem tam wracać coraz bardziej).

W końcu obwieściła, że mam się wynieśc, bo ona wyjeżdża do Egiptu odpoczywać (co było kłamstwem), nie da mi kluczy i mam się wynieść. Miałem już dość z nią walki- na szybko wynająłem pokój i zabrałem co swoje. Na tym i tak się nie skończyło, ale mowa o samotności, wiec do tematu wracam, a o matce (i ojcu) to na wątku DDA/DDD.

Teraz najlepsze- jest dyrektorką przedszkola- nieźle co? Kimś, kto deklaruje "kocham dzieci i te co są tutaj i swoje"- chyba ma na myśli tylko córki".

 

Szkoła- samotność do potęgi- gnębienie, brak przyjaciół, wyzwiska, brak wsparcia- tak przez cały cykl nauczania do końca technikum włącznie. Na tym etapie zrozumiałem jedną rzecz- szkoła nigdy nie pomoże, a samemu się z systemem szkolnym nie da wygrać. Szkoła woli utrzymać gnębiące bezmózgi niż ich wywalić, bo "zaraz klasa mniej liczebna będzie, a miasto nie będzie chciało dofinansować"- ciekawe co by miasto gadało jakbym się zabił.

 

Ojciec mimo iż udało mi się przebaczyć to nie zapominam- to do tematu DDA/DDD.

 

I na koniec związki- już mija drugi rok od kiedy wyszedłem z toksycznej relacji z pewną osobą. Była to dziewczyna choleryczna, niezwykle pyskata, nie umiejąca kochać (tzn kochała ale byłego i wyżywała się na mnie za niego). Nie przyjmuję tłumaczeń, że "ona mieszka w domu z ojcem alkoholikiem"- mogła jego wyzywać, a nie mnie.

Kiedy stwierdziłem "dość"? Po pierwsze- Te zdjęcia na nk z byłym, które przez cały czas trwania tego "związku" ona trzymała na swoim koncie, drugie- utrzymywała z nim kontakt, trzecie- kiedy wyszedłem z zamiarem ochłonięcia, ta zaraz poleciała, spoliczkowała mnie i z tekstem "nie będziesz nigdzie wychodzić bez mojej zgody"- zdałem sobie sprawę, że to nie jest normalne. W związku tak nie powinno być.

Samo jej pozbycie się z mojego życia też nie było łatwe, bo potrafiła do mnie po rozstaniu zadzwonić i...hmmm... to jest taki stan, że nie wie czy się śmiać, czy załamać. Po takich cyrkach jakie mi zafundowała o na do mnie z tekstem "może mam ci dać instrukcję obchodzenia się z kobietą"- na określenia "kobieta" trzeba sobie zapracować, a jej to jest niesamowicie daleko do tego.

Doprawdy- czasem człowiek musi upaść naprawdę nisko by zobaczyć co się dzieje. Zostałem po związku z nia z problemami finansowymi, które niebawem będę miał ogarnięte, niewiele zostało (a zaczynałem od pokaźnej kwoty).

 

To jednak nie wszystko.

 

Mój pogląd na związki w moim życiu uległ całkowitej rozsypce, zapoczątkował depresję w zasadzie zbiegiem okoliczności- jedno to, że się dowiedziałem o mojej byłem, iż "nigdy mnie nie kochała, cały czas żyła z byłym", drugie o matce- za dużo do pisania, w każdym bądź razie nie kochała mnie jako swoje dziecko- tylko siostry.

Ta kumulacja doprowadziła to pojawienia się poglądu "nie da się mnie kochać" i w którym ludzie mnie coraz bardziej utwierdzają, że rzeczywiście tak jest. Liczne niepowodzenia w miłości, w tym to dzisiejsze, gdzie najpierw mi mówi "nie jestem gotowa na związek" a za chwilę jest z innym (niech zadzwoni i powie, że jej komputer nie działa- nie dość że jej powiem co o tym wszystkim myślę to jeszcze jako dobrze pójdzie zedrę z niej pieniądze bez skrupułów, bo "moja wiedza kosztuje, a nie mam zamiaru naprawiać komputera w zamian za głupkowaty zalotny uśmieszek".

Za dużo w moim życiu też zauważyłem, że zadziałało "powielanie schematów z domu"- opiszę to w odpowiednim wątku.

 

Jak to teraz wygląda? Samotne święta (do matki nie mam po co jechać, na chwilę obecną nie chcę jej widzieć, ja juz próbowałem jakoś to jeszcze ogarnąć, ale nie ma inicjatywy z jej strony to po co?)- gdzie bym nie zadzwonił to albo "wyjeżdżają i nie ma miejsc", albo "zadzwoń do ciotki/wujka/itp", a oni odsyłają do kogoś innego.

 

Podsumowując- rewolucji nie ma i nie będzie- najwyraźniej nie da się mnie kochać i tyle. Myślałem, że te dwa lata pozwoliły mi wygrać z depresją, a miłość to kwestia czasu jak to zakochani mówią (taaa- to tak jakby ktoś kto ma pracę po znajomości mówił, że jest łatwo o zatrudnienie), lecz około miesiąc temu to zaczęło narastać.

 

Nie radzę sobie z samotnością, a kochać się mnie najwyraźniej nie da i w zasadzie nie wiem nic o swojej przyszłości- niby wiąże ją z komputerami i elektronika, ale coraz mniej mi się widzi.

 

Wiem, że dużo się rozpisałem (ktoś to przeczytał? :) ), w wątku o depresji i DDA/DDD będzie tego jeszcze więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, przeczytał w całości ;) w pierwszej kolejności gratuluję Ci radzenia sobie z sytuacją w jakiej się znałazłeś :great:

Wielokrotnie jednak powtarzałeś, że nie da się Ciebie kochać. Z takim przekonaniem raczej miłości nie znajdziesz (zaufaj doświadczeniu innych ;). Co więcej, zaryzykuję stwierdzenie, że nie dostrzegasz kontrargumentów. Innymi słowy nie ludzie, lecz Ty sam się w tym przekonaniu utwierdzasz. Zastanowiłbym się jeszcze na Twoim miejscu, czy gdzieś wewnątrz jakiś chochlik na podstawie Twoich przykrych doświadczeń z matką, siostrami, dziewczyną, nie stara Ci się wmówić awersji do kobiet ogólnie.

Wychodzisz gdzieś poza pracą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój telefon milczy.

Jedyne smsy jakie dostaję to od sieci albo reklamy.

Jak dostaję smsa to mam nadzieję , że się ktoś odzywa do mnie (ten Ktoś).

I doznaję rozczarowania.

W sumie to już nie.

Można przewidzieć.

Jedynie mama dzwoni.

 

Follow, bo sił coraz mniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawiam sie co jest z tą stroną? od chyba 15 pisze post o niespełnionej miłości i za każdym razem po wysłaniu musze sie zalogować i napisać od początku ...... co jest z tym? też tak macie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój telefon milczy.

Jedyne smsy jakie dostaję to od sieci albo reklamy.

Jak dostaję smsa to mam nadzieję , że się ktoś odzywa do mnie (ten Ktoś).

I doznaję rozczarowania.

W sumie to już nie.

Można przewidzieć.

Jedynie mama dzwoni.

 

Follow, bo sił coraz mniej.

 

To może Ty do kogoś napisz w takim razie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój telefon milczy.

Jedyne smsy jakie dostaję to od sieci albo reklamy.

Jak dostaję smsa to mam nadzieję , że się ktoś odzywa do mnie (ten Ktoś).

I doznaję rozczarowania.

W sumie to już nie.

Można przewidzieć.

Jedynie mama dzwoni.

 

Follow, bo sił coraz mniej.

 

To może Ty do kogoś napisz w takim razie ;)

 

Tak, masz rację. Też można.

W sumie jakbym grzała ogóra to też nikt by do mnie nie pisał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, przeczytał w całości ;) w pierwszej kolejności gratuluję Ci radzenia sobie z sytuacją w jakiej się znałazłeś :great:

Wielokrotnie jednak powtarzałeś, że nie da się Ciebie kochać. Z takim przekonaniem raczej miłości nie znajdziesz (zaufaj doświadczeniu innych ;). Co więcej, zaryzykuję stwierdzenie, że nie dostrzegasz kontrargumentów. Innymi słowy nie ludzie, lecz Ty sam się w tym przekonaniu utwierdzasz. Zastanowiłbym się jeszcze na Twoim miejscu, czy gdzieś wewnątrz jakiś chochlik na podstawie Twoich przykrych doświadczeń z matką, siostrami, dziewczyną, nie stara Ci się wmówić awersji do kobiet ogólnie.

Wychodzisz gdzieś poza pracą?

Po za pracą wychodzę, aczkolwiek ostatnio było mniej czasu by gdzieś coś ogarnąć- w pracy nagle ogłoszone "zwiększone zapotrzebowanie pracodawcy" i trzeba było robić ostro nadgodziny (doszło już do sytuacji gdzie nawet w niedzielę co niektórzy przychodzili w tym ja, i dziś sobie pluję w brodę ;D ).

W mojej sytuacji często ciężko o kontrargument odnośnie tego. Owszem- próbuję mówić sobie, że tak nie jest, że jest inaczej. Niestety nie każda sytuacja pozwala na takie myślenie.

 

Czy awersja do kobiet? Niekoniecznie, raczej bym rozszerzył to na "awersja do kobiet podobnych do mojej matki"- wiąże się to z teorią wg której "syn wybiera kobietę na podobieństwo matki" a nie chciałbym być z kimś takim jak ona- poprzedni związek mi otworzył oczy na tę sprawę i jak widzę, że "koleżanka z pracy" ledwo mnie zna, a już do mnie z mordą o byle co wyskakuje oraz zaczynają się wyzwiska to już robię krok w tył wcześniej odpowiednio stonowanym głosem mówiąc, że sobie takiego czegoś nie życzę (sam z mordą skaczę jak już naprawdę jest afera).

 

W piątek się przeprowadzam, więc miałem mało czasu by coś więcej napisać i akurat przeprowadzam się do mieszkania w dużej mierze zamieszkanego przez studentów. Może być ciekawie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój telefon milczy.

Jedyne smsy jakie dostaję to od sieci albo reklamy.

Jak dostaję smsa to mam nadzieję , że się ktoś odzywa do mnie (ten Ktoś).

I doznaję rozczarowania.

W sumie to już nie.

Można przewidzieć.

Jedynie mama dzwoni.

 

Follow, bo sił coraz mniej.

 

Do mnie to nawet matka nie dzwoni, ale niech lepiej tego nie robi ;)

Tak po za tym opisana sytuacja nie jest mi obca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mój telefon milczy.

Jedyne smsy jakie dostaję to od sieci albo reklamy.

Jak dostaję smsa to mam nadzieję , że się ktoś odzywa do mnie (ten Ktoś).

I doznaję rozczarowania.

W sumie to już nie.

Można przewidzieć.

Jedynie mama dzwoni.

 

Follow, bo sił coraz mniej.

 

Bo nie dałaś mi swojego numeru :P

Hehehehe ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jak do tej pory jeszcze nie spotkałem nikogo na swojej drodze,co byłby tak samo weird jak ja

Ja spotkałam. Był nawet bardziej weird niż ja. Niestety po pewnym czasie wzajemnej niepowstrzymywanej fascynacji, burzy hormonów, słodkiej sielanki, wzajemnym napawaniem się swoim poyebaniem, przestaliśmy się dogadywać. Pomimo prób ratowania tego, co pomiędzy nami powstało, było coraz gorzej i w końcu nasze drogi się rozeszły. Ech... Nie wiem czy lepiej poznać, jak to jest mieć kogoś, z kim się rozumie bez słów, kim można się upajać na wszystkich płaszczyznach, czy lepiej byłoby nie poznać tego uczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja rowniez mialam okazje poznac kogos tak samo pojebanego jak ja (a moze i bardziej?) zreszta po tylu pobytach w psychiatryku trudno bylo nie spotkac zadnego zjeba ale imo choroba psychiczna to ostatnia rzecz jaka powinna ludzi laczyc ze soba i nikt mnie nie przekona ze wspolne lubowanie sie w pojebaniu cementuje zwiazek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja rowniez mialam okazje poznac kogos tak samo pojebanego jak ja (a moze i bardziej?) zreszta po tylu pobytach w psychiatryku trudno bylo nie spotkac zadnego zjeba ale imo choroba psychiczna to ostatnia rzecz jaka powinna ludzi laczyc ze soba i nikt mnie nie przekona ze wspolne lubowanie sie w pojebaniu cementuje zwiazek
Zgadza się też tak uważam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi dla ścisłości nie chodziło o chorobę psychiczną, tylko raczej o taką wspólną nienormalność - jakiś psychoanalityk pewnie określiłby to zbliżonym zestawem zaburzeń osobowości o podobnych nasileniach, co poskutkowało wysokim poziomem wzajemnego zrozumienia się wśród tych wszystkich 'nieporozumiewalnych' ludzi dookoła. Albo bardzo wysoka zgodność skrzywionych charakterów, które w efekcie same ze sobą nie dały rady wytrzymać. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×