Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Znów o sobie przypomina.

Może tak już jest, że niektórzy ludzie muszą być sami.

Nie nie muszą,mają wolną wolę i wybór zawsze jakiś. abrakadabra xx, już poszła nie zauważyłeś ? ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybór?

Właśnie się zastanawiam czy iść na pewien wernisaż, wybór jakiś jest - albo ulegnę swoim nastrojom i nie wyjdę z domu albo zwalczę w sobie lęk i pójdę, ale czy to oznacza, że jak dokonam drugiego wyboru to będzie lepiej? Nie, bo będę czuć się tam źle, będę porównywać swój wygląd z innymi ludźmi, będę się stresować. Ostatnio przytyłam. Można powiedzieć - problemy pierwszego świata - jednak wiem że z powodu tych problemów będę czuć się fatalnie, wśród zgrabnych, zadbanych i w miarę normalnie funkcjonujących ludzi.

 

Odechciewa mi się często wychodzić do ludzi, bo czuję się wśród nich źle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Saraid, postanowiłam działać na przekór 8) Nie żałuję, mimo mnóstwa osób zapowiadających się na wystawie, nie było ich tak dużo. "Gospodyni" była ukontentowana, bo poza mną i jeszcze jedną koleżanką nie było nikogo z roku. Moja obecność jednak się na coś zdała, na chwilę nawet zapomniałam o swoim wyglądzie, ale później nastrój mi spadł do zera.

Musiałam jakby ochłonąć.

 

Śmieszne to trochę, ile mam w sobie oporu żeby wyjść na jakieś zwykłe spotkanie, a później jeszcze jestem nie zadowolona że moje życie towarzyskie sprowadza sie tylko do nich i muszę wracać do pustego mieszkania. To prawda,że nie ma co się ograniczać jeszcze bardziej. Heh , ale się teraz mądra zrobiłam. :<img src=:'>

 

Kiedyś nie miałam aż tak dużego oporu, ale także tego typu wydarzenia sprawiały mi więcej satysfakcji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem ludzi który przyczynia się do pogłębiania samotności- dystansowanie się do innych, nie ufność. Jeżeli jesteś śmiały i bez większego skrępowania zagadujesz do obcych to twoje szanse poznania wartościowych ludzi rosną, odrobina pewności siebie i atrakcyjność wzrasta, wtedy inni zagadują do ciebie i zabiegają o znajomość. No i oczywiście trzeba dać się lubić. Jeżeli się dystansujesz i stoisz na uboczu to jest spore prawdopodobieństwo, że inni to wyczują i sami zaczną się dystansować do ciebie. Ten problem od pewnego czasu dotyczy także mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem ludzi który przyczynia się do pogłębiania samotności- dystansowanie się do innych, nie ufność. Jeżeli jesteś śmiały i bez większego skrępowania zagadujesz do obcych to twoje szanse poznania wartościowych ludzi rosną, odrobina pewności siebie i atrakcyjność wzrasta, wtedy inni zagadują do ciebie i zabiegają o znajomość. No i oczywiście trzeba dać się lubić. Jeżeli się dystansujesz i stoisz na uboczu to jest spore prawdopodobieństwo, że inni to wyczują i sami zaczną się dystansować do ciebie. Ten problem od pewnego czasu dotyczy także mnie.

Nie jestem tego taka pewna. Zawsze byłam naiwna i zbyt ufna do ludzi i odkąd pamiętam zawsze tego żałowałam, bo ludzie mnie wykorzystywali i okazywali się często-gęsto: fałszywi. Nie zmieniłam swojego nastawienia, ale wiem, że czasem dystans ma swoje uzasadnienie. Nie zgodzę się również z tym, że towarzyskość i serdeczność zapewnia szerokie grono znajomych. Zwykle ludzie kolegują się z Tobą, jeśli mają z tego jakieś korzyści, a nie dlatego, że jesteś towarzyski,serdeczny czy gadatliwy. Swoją drogą dziś gadatliwość uważam za wadę(ludzie prędzej czy później wykorzystają to przeciwko Tobie). Nie neguję tego, że są dobrzy ludzie na świecie, ale ludzka natura jest niestety taka jaka jest i prędzej czy później to na większości i tak się zawiedziesz. Ja myślałam, że mam dobrą przyjaciółkę i grono znajomych , na których zawsze mogę liczyć. Przyjaźniłam się z nimi dobre ponad 10 lat i wystarczyła choroba, żeby się ode mnie odwrócili i już nigdy nie wrócili. Dlatego to,co dla mnie się liczy najbardziej w kontaktach z ludźmi to uczciwość,szczerość i stałość, a o to niestety dziś trudno :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie zgodzę się również z tym, że towarzyskość i serdeczność zapewnia szerokie grono znajomych.

 

Serdeczność nie koniecznie ale towarzyskość już bardziej, nie tyle zapewnia co ułatwia kontakty.

 

Nie jestem tego taka pewna.

 

No o zagrożeniach otwartości nie pisałem, mówiłem, że ułatwia kontakty a dystansowanie się utrudnia. Oczywiście można się na kimś sparzyć i to jest m.in. powód nie ufności. Na początek zawsze wskazana jest ostrożność i raczej poruszanie bezpiecznych tematów i w odpowiedni sposób, nikt nie każe się nikomu od razu zwierzać z ważnych spraw.

 

No widzisz, u mnie też powstanie zaburzeń spowodowało odwrócenie się ode mnie kolegów. Swojego czasu byłem lubiany i miałem sporo "przyjaciół". Wystarczyło, że u mnie wszystko grało, tylko tyle. Nie musiałem robić nic, żeby mieć przyjaciół. Po prostu byłem sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No widzisz, u mnie też powstanie zaburzeń spowodowało odwrócenie się ode mnie kolegów. Swojego czasu byłem lubiany i miałem sporo "przyjaciół". Wystarczyło, że u mnie wszystko grało, tylko tyle. Nie musiałem robić nic, żeby mieć przyjaciół. Po prostu byłem sobą.

No, ja miałam podobnie. Przed chorobą miałam przyjaciół(głównie przyjaciółkę), wąskie grono bliskich znajomych(zaufanych jak mi się wydawało) i mnóstwo koleżanek czy kolegów. Nie narzekałam na brak kontaktów towarzyskich , miałam nawet chłopaka z którym byłam 2 lata. Po chorobie wszystko się odwróciło i to dosłownie: jestem sama jak palec, telefon milczy od wielu lat rownie dobrze moglabym go wywalic bo uzywam go obecnie tylko do budzika(włączając w to rodzinę, która również się odemnie odwróciła i ich zachowanie oraz słowa kierowane do mnie brzmią coś w stylu " jesteś dla nas problemem, a my chcemy mieć bezproblemowe życie więc cię olewamy, nie wspieramy lub ew. dowalamy ci jeszcze psychicznie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli mamy przejebane ;) Ja to już po woli zacząłem się zmieniać, przestało mi zależeć na innych, jest jak jest, żyje się dalej. Jak się trafi ktoś wartościowy to dobrze, jak nie to też ok.

no, niestety kiedy przychodzi co do czego to trzeba samemu stac sie swoim przyjacielem/rodzina. ja zyje tylko dlatego,ze choc pomimo,ze probowalam juz odejsc z tego swiata, to po tym co przeszlam nie potrafilabym zrobic tego drugi raz(choc mnie kusi nieustannie).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam za sobą próby samobójcze :mrgreen: Ogólnie to nie chcę umierać, chcę cieszyć się życiem ale nie wiele wskazuje na to, że będzie u mnie znacząca poprawa. W sumie to nawet nie pogniewałbym się jakbym we śnie odszedł z tego świata. Ale jest dla mnie promyk nadziei, im bardziej mam na to wszystko wyjebane tym lepiej się czuję. W coorvę lat się przejmowałem wszystkim, więc może już starczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mam za sobą próby samobójcze :mrgreen: Ogólnie to nie chcę umierać, chcę cieszyć się życiem ale nie wiele wskazuje na to, że będzie u mnie znacząca poprawa. W sumie to nawet nie pogniewałbym się jakbym we śnie odszedł z tego świata. Ale jest dla mnie promyk nadziei, im bardziej mam na to wszystko wyjebane tym lepiej się czuję. W coorvę lat się przejmowałem wszystkim, więc może już starczy.

przynajmniej masz jeszcze jakas nadzieje, moze cos z tego bedzie :) ja to juz chyba w ogole wyczerpalam limit nieszczesc w tym stuleciu wiec zycie powinno mi juz dac spokoj, choc jak narazie nie odpuszcza. no, ale jak to mowia pozyjemy zobaczymy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zalezna, widzę, że żartujesz czasem, także chyba nie jest aż tak źle:)

powiem Ci w ogóle, że czasem samotność ma też swoje dobrodziejstwa: masz więcej czasu na zadbanie o siebie i swój rozwój. no i po tylu "akcjach" z ludźmi nie przejmujesz się już tak innymi osobami ani ich opinią w twoim życiu. przestajesz jakby żyć dla innych a zaczynasz dla siebie. Ja wiekszosc swojego zycia tak wlasnie zylam, zeby tylko zajmowac sie i zaspokajac innych(zeby w zamian dostac ich sympatie czy uwage) a teraz zrozumialam, ze to byl wielki moj blad. zauwazylam tez ile czasu stracilam na to by zadowolic innych, przejmowac sie nimi , a prawda jest taka ,ze najwazniejsza troska i opieka trzeba otoczyc siebie (sa z tego same plusy) pzdr:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest właśnie najgorsze, poniżanie się dla innych aby uzyskać ich aprobatę tylko dlatego, że jesteśmy powiedzmy mniej atrakcyjni społecznie, takie włażenie komuś w dupę. Parę razy mi się to zdarzyło, kiedyś tam raz dla dziewczyny jednej też, czego później żałowałem. A czy żyję dla siebie? Chyba jeszcze nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×