Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

niewidoczny, mniej-więcej tak żyję. Jeżdżę czasami do miasta albo po prostu się przejechać, połazić po jakichś sklepach, itp, szukam pracy przez net od początku stycznia (średnio 2 dni szukania w tygodniu), łażę po lesie na spacery, teraz pracuję trochę nad swoimi problemami psychicznymi sama, rozmyślam nad swoim życiem...

 

Ja nie mam jakichś sprecyzowanych lęków, bardziej jakiś lęk uogólniony. Chciałabym wszystko zmienić, wywrócić do góry nogami, ale boję się podejmować radykalne decyzje. Dlatego wolę najpierw znaleźć pracę, a dopiero potem się wyprowadzić, choć może powinnam zrobić odwrotnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niewidoczny, jakieś postępy zrobiłam w tej pracy nad sobą. Uświadomiłam sobie dość sporo rzeczy, a zaczęłam właśnie na początku stycznia po mojej pierwszej w życiu wizycie u psychiatry. ;) Samoświadomość jest ważnym elementem radzenia sobie z problemami. A z pracą, to rzeczywiście dość ciężko, ale jutro jadę na rozmowę kwalifikacyjną prawie na drugi koniec Polski - pokusiłam się o to, bo odpowiedzieli mi na cv z dość dobrej firmy, inaczej bym się nie wybrała. :P Nawet jak mnie nie przyjmą, to zawsze jakieś doświadczenie, może pchnie mnie to do przodu mocniej, może dostanę jakiegoś kopa do działania. U mnie jest trochę tak, że chcę, ale się boję i to mnie blokuje w działaniu. Podświadomie boję się wyjść z bezpiecznej skorupy dopóki nóż nie wisi mi nad gardłem, mam co jeść i za co się utrzymać. Ale niestety czas nie stoi, życie idzie do przodu, a nie chcę aby mi tak zlatywało w dalszym ciągu. Zastałam się przez tą jesień i zimę, teraz chcę w końcu ruszyć dupę, że się tak wyrażę. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niewidoczny, była stresująca, zwierzać się jakiemuś obcemu facetowi ze swoich osobistych problemów życiowych... Nie potrafiłam tego zrobić chłodno i normalnie, oczywiście zalałam się łzami, ryczałam jak nienormalna i smarkałam w chusteczki. Poza tym ciężko wszystkie swoje psychiczne problemy z całego życia streścić na jednej wizycie. Poza tym na niektóre pytania było ciężko odpowiedzieć. Ale po całej wizycie czułam się lżej nieco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak przepisał antydepresant i stabilizator, poradził psychoterapię, za parę dni mam następną wizytę to powiem, że zdecydowałam się na tę terapię i żeby mnie na jakąś zapisał. Najlepiej terapię z nfz, bo nie wyobrażam sobie prywatnie chodzić co tydzień na wizyty. Tylko nie wiem ile to będzie czekania z nfz. :? Ogólnie robił szeroki wywiad ze mną, nie dawał jakichś psycho-porad, robił notatki cały czas i zadawał pytania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja zastanawiam się właśnie czy wierzę w przeznaczenie. Kiedyś myślałam, że to mój mąż był moim przeznaczeniem. Tak na serio. Tak długo na niego czekałam, też czułam się taka samotna jak teraz. A jak się znaleźliśmy wszystko się zmieniło. Żałowałam tylko, że tyle lat straciłam na smutki i wegetację.

Teraz, jak się rozstaliśmy to już nie wiem. Nie chcę myśleć, że przeznaczona mi jest samotność. Życie bez przytulania jest takie smutne. Poczekam jakiś czas, będę starała się żyć optymistycznie i wierzę, że spotkam się ze swoim "przeznaczeniem". A jak nie spotkam, to o ile terapia przyniesie jakieś dobre skutki dopomogę temu przeznaczeniu.

O ile dożyję oczywiście:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niewidoczny, jestem po wizycie, żadnej konkretnej terapii nie polecił, ale chyba o indywidualną chodzi i w kontekście własnej wartości, okazywania uczuć i nawiązywania bliskich kontaktów. Stwierdził, że tego niestety leki nie wyleczą. Tak pytasz o mnie, więc i ja zapytam co Ciebie sprowadziło na to forum i jak Ci idzie walczenie z tym, cokolwiek to jest? ;)

 

Co do przeznaczenia... Ja tam wierzę, że "wszystko ma swój powód i cel i służy mi". :mrgreen: Taka próba nauczenia się optymizmu w codzienności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

black swan, dokładnie "wszystko jest po coś 'w naszym życiu tylko należy nauczyć się odbierać lekcje czerpać z nich uczuć się tym samym iść do przodu.W najgorszej spawie można dostrzec cos dobrego,ale to trudna umiejetność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wszystko jest po coś 'w naszym życiu tylko należy nauczyć się odbierać lekcje czerpać z nich uczuć się tym samym iść do przodu.
Nom, tez tak sadzę. Życie udziela nam lekcji, a kiedy tak sie dzieje nie ma co sie obrazac na nauczyciela, tylko wyciągnąć nauke na przyszlość. W ten sposób mozna zobaczyć w naszej egzystencji jakąś celowość i nie czuć się bezradnym wobec niepowodzeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie jak na razie lekcje, które dostaję od życia tylko osłabiają. Mam problem z budowaniem relacji, wolę w nie nie wchodzić niż dać się zranić. Dodatkowo chyba mam problem z facetami. Trochę się ich boję, trochę nienawidzę, trochę ich gloryfikuję. Generalnie czuję duuuży dystans. Relacje z kobietami są dla mnie zdecydowanie łatwiejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×