Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Hej,

Czasem tu przychodze poczytac jak jest mi samotnie, ale dopiero dzis zalozylam konto.

Ciezko mi.

 

Post powyzej o tym, ze bycie z kims byloby rozwiazaniem wszelkich problemow mnie do tego sklonil. Dokladnie tak sie czuje. Czuje, ze gdybym miala przy sobie kogos, kto by mnie docenil, to wszystko byloby inne.

Moje stany depresyjne zaczely sie w czasie toksycznego zwiazku. Minely 3 lata od zerwania, ja ze stresu zachorowalam na tarczyce, przytylam, stracilam siebie, stracilam pewnosc siebie.

 

Na co dzien jestem silna kobieta, mloda, ale na drodze do sukcesu. W domu pije wino, zagluszam mysli telewizja i sie obzeram.

Nie daje juz rady.

Jedyna osoba, ktora mnie pociaga, jest zajeta. Zdradzil swoja dziewczyne ze mna juz 12 razy. Seks jest niesamowity, pociagam go, mamy chemie. Ale on pozostaje przy niej. Nie jestem warta stalego zwiazku.

 

Tydzien temu postanowilam te znajomosc zakonczyc. Musze sie komus o tym wygadac. Wariuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pani_naukowiec, nie jest jeszcze tak źle, jak się ma nadzieję :great: W sumie trochę zazdroszczę ludziom, dla których znalezienie drugiej połówki było by rozwiązaniem problemów z samotnością.

 

W sumie nie wierzę, że jakikolwiek związek, pełno znajomych i nie wiadomo co jeszcze dałoby radę zapełnić tą pustkę którą odczuwam. Najgorsze jest jeszcze to, że z roku na rok odczuwam coraz mniejszą potrzebę znalezienia sobie kogoś. Samotność uzależnia :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno nie być samotnym w tak skurwiałym i toksycznym społeczeństwie jakie mamy.

Parę lat mieszkałem za granicą w tzw cywilizowanych krajach i samotnym byłem tak samo albo i bardziej jak w Polsce. To że zarabia się 10 euro/ funtów na godz zamiast 10 zł nie poprawia sytuacji psychicznej i nie likwiduje samotności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trudno nie być samotnym w tak skurwiałym i toksycznym społeczeństwie jakie mamy.

Parę lat mieszkałem za granicą w tzw cywilizowanych krajach i samotnym byłem tak samo albo i bardziej jak w Polsce. To że zarabia się 10 euro/ funtów na godz zamiast 10 zł nie poprawia sytuacji psychicznej i nie likwiduje samotności.

 

 

Zgadzam sie. Gwoli scislosci - mieszkam za granica i otoczona jestem tlumem ludzi na co dzien.

W pracy jestem dusza towarzystwa. Wszyscy mnie lubia, ale ja czasem po powrocie do domu czuje sie jak pajac. Czuje, ze na sile staram sie byc fajna.

A co do zarobkow, to nie bez powodu tyle ludzi z korporacji bierze leki...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Reasumując,nie można postępowań społecznych/grup,partii,narodów/ uogólniać do postępowań jednostek.To są dwie bardzo różne sprawy ale obie wpisane w gatunek ludzki.

no, nie można, bo tzw. uogólnienie w "naszym" kontekście, polegało by raczej, na postrzeganiu postępowań ogółu przez pryzmat zachowania jednostki i co za tym idzie ocenianiu ogółu na podstawie oceny jednostki. No nigdy na odwrót. :lol:

 

Trudno nie być samotnym w tak skurwiałym i toksycznym społeczeństwie jakie mamy.

Parę lat mieszkałem za granicą w tzw cywilizowanych krajach i samotnym byłem tak samo albo i bardziej jak w Polsce. To że zarabia się 10 euro/ funtów na godz zamiast 10 zł nie poprawia sytuacji psychicznej i nie likwiduje samotności.

Dobrze wiedzieć. Może asymilacja ci nie wyszła?, nie wiem. A skąd wiesz czy wysokość zarobków nie ma wpływu na sytuację psychiczną człowieka? może dla Ciebie, np. choćby z tego powodu, że leczenie kosztuje. :smile: A tak nawiasem to mnie nie interesuje co jest gdzieś tam, bo ja żyję teraz tu gdzie żyję, w kraju co się zowie Polska, albo Bolandia. niektórzy nazwyają to Wolska, ja nazwywam to czasem Cebuland. I przeżyłem tutaj ponad ćwierć wieku, więc mogę sobie pozwolić na subiektywną ocenę społeczeństwa mojego kraju. Zresztą chyba normalne, że na obczyźnie czujesz się jak alien i jak miałeś słabe relacje z ludźmi u siebie to tam raczej nie zmieni się to o 180 st., pomijam już bariery jezykowe, kulturalne itp. no i wreszcie sprawa jacy oni są dla siebie samych. Chociaż pewnie są i tacy co wyjechali i mogą nawet w buszu poczuć, że natura ich potrzebuje (patrz Cejrowski). Ale chyba odbiegli my od wątku.

Wracając do kraju na Wisłą, tu właśnie jest problem taki, że te negatywne zjawiska jakie występują gdzie indziej, my wchłaniamy jak gąbka i z naszą mentalnością wychodzi katastrofalna mieszanka. Przynajmniej w mojej ocenie, ale nie jestem osamotniony, z tego co widzę jak czytam choćby posty na chujni.pl

 

Można zarabiać dużo kasę i być mega samotnym.

a można zarabiać małą kasę i też być samotnym. Można też nie być samotnym i mało zarabiać, albo być krezusem i nie znać tego stanu (samotności). Wariantów jest kilka, no i?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A skąd wiesz czy wysokość zarobków nie ma wpływu na sytuację psychiczną człowieka? może dla Ciebie, np. choćby z tego powodu, że leczenie kosztuje.
Może mieć ale nie musi, ja zarabiałem raz więcej raz mniej i nie zauważyłem aby to miało jakiś większy wpływ na mnie, ale to moje osobiste odczucia. Owszem na początku pobytu, pracy za granicą jest taki efekt wow ile mam kasy, ile tu zarabiam ale on dosyć szybko mija, zarabiając tam 3 razy więcej niż w PL bywa że jesteś niżej na drabinie społecznej niż tu. Bardziej chodziło mi o to że błędem jest zwalanie win za naszą sytuację psychiczną na państwo, społeczeństwo polskie zamiast na siebie , przecież w tej egalitarnej, postępowej i bogatej Skandynawii ludzie też masowo chorują psychicznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A skąd wiesz czy wysokość zarobków nie ma wpływu na sytuację psychiczną człowieka? może dla Ciebie, np. choćby z tego powodu, że leczenie kosztuje.
Może mieć ale nie musi, ja zarabiałem raz więcej raz mniej i nie zauważyłem aby to miało jakiś większy wpływ na mnie, ale to moje osobiste odczucia. Owszem na początku pobytu, pracy za granicą jest taki efekt wow ile mam kasy, ile tu zarabiam ale on dosyć szybko mija, zarabiając tam 3 razy więcej niż w PL bywa że jesteś niżej na drabinie społecznej niż tu. Bardziej chodziło mi o to że błędem jest zwalanie win za naszą sytuację psychiczną na państwo, społeczeństwo polskie zamiast na siebie , przecież w tej egalitarnej, postępowej i bogatej Skandynawii ludzie też masowo chorują psychicznie.

bo mają mało słońca w roku :D

A miałeś tam stały kontakt z rodakami?

PS: Obwiniam w takim samym stopniu siebie jak i ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie takie porównywanie nie ma sensu. To, że żyje się w bogatszym czy biedniejszym państwie nie ma aż tak wielkiego wpływu na nasze zachowanie. A nawet czasem efekt jest wręcz odwrotny od zamierzonego - liczba chorób psychicznych rośnie wraz z rozwojem cywilizacji.

 

Jak ktoś jest zdrowy i myśli pozytywnie to nawet będąc na samym dnie znajdzie jakiś pozytywny aspekt tej sytuacji. Tak samo - jak ktoś myśli pesymistycznie i ma problemy z psychiką to nie ważne co w życiu osiągnie i co otrzyma od losu, a i tak będzie mu czegoś brakować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A skąd wiesz czy wysokość zarobków nie ma wpływu na sytuację psychiczną człowieka? może dla Ciebie, np. choćby z tego powodu, że leczenie kosztuje.
Może mieć ale nie musi, ja zarabiałem raz więcej raz mniej i nie zauważyłem aby to miało jakiś większy wpływ na mnie, ale to moje osobiste odczucia. Owszem na początku pobytu, pracy za granicą jest taki efekt wow ile mam kasy, ile tu zarabiam ale on dosyć szybko mija, zarabiając tam 3 razy więcej niż w PL bywa że jesteś niżej na drabinie społecznej niż tu. Bardziej chodziło mi o to że błędem jest zwalanie win za naszą sytuację psychiczną na państwo, społeczeństwo polskie zamiast na siebie , przecież w tej egalitarnej, postępowej i bogatej Skandynawii ludzie też masowo chorują psychicznie.

bo mają mało słońca w roku :D

A miałeś tam stały kontakt z rodakami?

PS: Obwiniam w takim samym stopniu siebie jak i ludzi.

 

Miałem stały może aż za bardzo. Jestem zawsze samotny i zagubiony nieważne czy w Polsce czy za granicą i jaki jest stan mojego konta. Kilkanaście lat temu wyjeżdżając za granicę miałem nadziej że moje życie się zmieni na lepsze, nic się takiego nie stało, po powrocie też się diametralnie nie zmieniło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szczerze, teraz czuję się samotny. Brak żadnego wsparcia a do tego brak żadnych jazd, czyli żadnego stanu narkotykowego.

I człowiek czuje się jakby był sam całe życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie antydepresanty powodują brak odczuwania samotności. Przez to tracę szanse na poznanie kogoś, bo zwyczajnie sprawy miłosne a już szczególnie seksualne mnie nie interesują. Próbuję się zmuszać do poznania kogoś, ale mnie aż mdli to przebywanie na portalu randkowym.

Za to tylko odstawić antydepresant, to już wraca poczucie samotności i potrzeba miłości... Nie wiem co robić...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie antydepresanty powodują brak odczuwania samotności. Przez to tracę szanse na poznanie kogoś, bo zwyczajnie sprawy miłosne a już szczególnie seksualne mnie nie interesują. Próbuję się zmuszać do poznania kogoś, ale mnie aż mdli to przebywanie na portalu randkowym.

Za to tylko odstawić antydepresant, to już wraca poczucie samotności i potrzeba miłości... Nie wiem co robić...

 

Każda opcja coś daje i coś zabiera, nie ma złotego rozwiązania.

Moim zdaniem warto spróbować obydwu opcji a także zastanowić się która opcja jest bardziej inwazyjna i ją porzucić na korzyść tej lepszej.

Mi samotność raczej służyła, oczywiście raz od wielkiego dzwonu warto było wyjść z cienia i pójść pośród ludzi, ale moje wewnętrzne zdziczenie na pewnym etapie nie pozwalało rozwinąć danych relacji.

 

btw. po co ci tyle tej pregabaliny ? bezsensowna zamułka moim zdaniem, 300mg ci wystarczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie pregabalina absolutnie nie zamula. A biorę jej tyle, bo zwyczajnie lepiej działa na lęki od 300mg. Tak w ogóle u mnie pregabalina jako samodzielny lek na lęki to słabizna - musi być jakiś SSRI.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×