Skocz do zawartości
Nerwica.com
Ten temat

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

  zombienation napisał(a):
Vorenus, szukaj wśród zdrowych, to moja rada... Jak będziesz szukał wśród chorych, zamiast zrozumienia, którego oczekujesz dostaniesz jego przeciwność.

 

Ja też kiedyś szukałem, desperacja popchnęła mnie dosyć daleko. Jednak teraz już jestem wolny, już nie szukam, nigdy więcej już nie będę szukał, będę tylko patrzał...

 

 

Nie skorzystam z Twojej rady.

Szukałem przez wiele lat i to był największy błąd w moim życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba jednak jesteśmy skazani na samotność, ,niby chcemy kogos poznać bo myslimy, ze ktos nas zrozumie i może przy jego pomocy wyjdziemy z choroby a tak naprawdę jest to nierealne bo problem tkwi w nas samych. Związek z chorym jest bardzo trudny dla zdrowego a co dopiero jak dwoje choruje. Dlatego rzadko takie coś się udaje. Luźne relacje w jakiejś grupie wsparcia czy znajomości między chorymi są jak najbardziej wskazane sam przez to przechodziłem z korzyścią dla obu stron ale nie związki. Związek to już poważna sprawa a co tu można planować jak nasze choroby są nieprzewidywalne. Lepsze są luźne znajomości albo bliskie ale bez zobowiązań najlepiej przyjacielskie kontakty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę odwrotnie, że nikt mnie nie zrozumie. O związku to nawet nie marzę, a znajomości mi nie wychodzą. Jakiś czas temu poznałam fajną osobę, niby rozmawiamy, spędzamy czas, ale nie umiem rozwinąć tej znajomości ponad takie płytkie rozmówki na jakieś śmieszkowe tematy czy o sprawach, które nas łączą z uwagi na miejsce, w którym się poznałyśmy. Niby bym chciała, ale z drugiej strony jakoś mnie to przeraża, że miałabym się otworzyć przed kolejną osobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mam taki problem. Poznam kobietę, która mi odpowiada, chcę się spotykać, przełamie lęki i pojawia się pytania.

Kiedy mam jej powiedzieć o mojej chorobie? Na pierwszym spotkaniu? Po pierwszym pocałunku? Po pierwszym seksie? Po ślubie? Nie można kogoś krzywdzić tając tak ważnej rzeczy. A mówiąc to na dzień dobry, często ta druga strona ucieka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz nerwicę, to nie jest nic takiego abyś miał informować na początku, niech Cię pozna i zdecyduje czy chce z Tobą być, jeśli tak to chce z być z Tobą znerwicowanym, bo przecież nie zostawiałeś w domu nerwicy jak szedłeś na spotkania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  monachopsis napisał(a):
Jakiś czas temu poznałam fajną osobę, niby rozmawiamy, spędzamy czas, ale nie umiem rozwinąć tej znajomości ponad takie płytkie rozmówki na jakieś śmieszkowe tematy czy o sprawach, które nas łączą z uwagi na miejsce, w którym się poznałyśmy

Mam dokładnie tak samo. Kilka miesięcy temu poznałam dość otwartą dziewczynę, która wręcz nalegała na to, bym też była bardziej otwarta i niestety w końcu straciła do mnie cierpliwość i mnie olała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większość ludzi ma jakiś bagaż, mówić o nim trzeba, ja wolę jak najszybciej, niepewność i kombinowanie mnie dobija. Z drugiej strony często nie mówię bo poznając czyjeś poglądy wiem, że mojego bagażu nie zaakceptuje.

Fajnie byłoby z kimś być czy coś ale ja się tak zastanawiam... czy to normalne wymagać od partnera wsparcia? Słyszałam kiedyś (nie w stosunku do siebie), że ktoś wymaga od partnera tego co powinien mu dawać przyjaciel i to nie jest ok. Jak jest według was? Od kiedy zaczęłam unikać toksyczności w związkach jestem sama, już kupę lat :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

arahja7,

 

Jest to normalne i całkowicie naturalne.

Wygórowanym oczekiwaniem kobiet (niektórych) od facetów jest to, że poradzą sobie z każdą sytuacją, że nie mają prawa do chwil słabości itp.

Takim kobietom ciągle trzeba coś udowadniać, ciągle jest to poczucie, napięcie, że bardzo łatwo można u nich stracić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po to jest partner żeby wspierał w trudnych chwilach, przyjaciel nie musi ale może. Po to ludzie łączą się w pary, żeby sobie w nieszczęściu pomagać (przynajmniej tak powinno być). Niestety teraz ludzie traktują partnerstwo w ten sposób, żeby żyć sobie wygodnie kosztem drugiej osoby. Dlatego większość związków jest nieudanych i to dotyczy też ludzi w 100 proc. zdrowych. Trudno teraz znaleźć kogoś, kto ma chociaż odrobinę empatii, kto zrobi choćby małą rzecz bezinteresownie nie mówiąc już żeby się poświęcił dla najbliższej osoby a co dopiero dla drugiego człowieka. Nie mówię, że takich osób nie ma ale jest ich już bardzo mało. Każdy chce sie dobrze bawić, mieć wygodne życie ale broń boże jak ma coś dać od siebie albo komuś pomóc. Chociaż nie jestem religijny ale z tego co pamiętam to tak właśnie miały wyglądać czasy ostateczne, ludzie zapatrzeni tylko w siebie goniący za przyjemnościami i egoistyczni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Holik, jest coś takiego, że mężczyzna to dla kobiety poczucie bezpieczeństwa. Ja to rozumiem w ten sposób, że jeśli on się załamie to będę w stanie pomóc mu wrócić do normy i/lub przejąć jego obowiązki na jakiś czas. Każdy czasem nie daje rady dlatego wspieranie się i posiadanie wpływu na drugą osobę wydają się ważne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  monachopsis napisał(a):
Ja myślę odwrotnie, że nikt mnie nie zrozumie. O związku to nawet nie marzę, a znajomości mi nie wychodzą. Jakiś czas temu poznałam fajną osobę, niby rozmawiamy, spędzamy czas, ale nie umiem rozwinąć tej znajomości ponad takie płytkie rozmówki na jakieś śmieszkowe tematy czy o sprawach, które nas łączą z uwagi na miejsce, w którym się poznałyśmy. Niby bym chciała, ale z drugiej strony jakoś mnie to przeraża, że miałabym się otworzyć przed kolejną osobą.

 

Sporo osób ma problem z rozwinięciem kontaktu poza to o czym napisałaś. Ja mam dokładnie tak samo. Pierwszy raz kiedy odważyłem się to zrobić skończył się 2 letnim związkiem i szczerze? Po 2 latach się rozstaliśmy w sumie Ona mnie zostawiła, ale nie żałuję wiem, że warto ryzykować bo co można stracić? I tak znajomość która nie wychodzi spoza płytkich rozmów dłużej raczej się nie utrzyma, a możemy poznać lepiej kogoś kogo pokochamy.

Wiem łatwo to napisać, a sam mam teraz problem to zrobić. Mam nawet ostatnio problemy utrzymać kontakt z kimkolwiek na jakikolwiek temat. Nie wspominając już o poznaniu kogoś nowego.

 

  yahoo35 napisał(a):
Po to jest partner żeby wspierał w trudnych chwilach, przyjaciel nie musi ale może. Po to ludzie łączą się w pary, żeby sobie w nieszczęściu pomagać (przynajmniej tak powinno być). Niestety teraz ludzie traktują partnerstwo w ten sposób, żeby żyć sobie wygodnie kosztem drugiej osoby. Dlatego większość związków jest nieudanych i to dotyczy też ludzi w 100 proc. zdrowych. Trudno teraz znaleźć kogoś, kto ma chociaż odrobinę empatii, kto zrobi choćby małą rzecz bezinteresownie nie mówiąc już żeby się poświęcił dla najbliższej osoby a co dopiero dla drugiego człowieka. Nie mówię, że takich osób nie ma ale jest ich już bardzo mało. Każdy chce sie dobrze bawić, mieć wygodne życie ale broń boże jak ma coś dać od siebie albo komuś pomóc. Chociaż nie jestem religijny ale z tego co pamiętam to tak właśnie miały wyglądać czasy ostateczne, ludzie zapatrzeni tylko w siebie goniący za przyjemnościami i egoistyczni.

 

To jest problem nie osób chorych, a całego społeczeństwa, wszyscy chcą dobrze dla Siebie boją się, że stracą czas jeśli kogoś wysłuchają lub dadzą mu szansę, a za chwile narzekają, że są sami...

Trzeba dawać innym szanse. To jak z treningiem, początki są ciężkie, ale z czasem jest nam łatwiej kogoś zrozumieć lub wysłuchać. Wiadomo trzeba być ostrożnym i dawać szanse nie znaczy ślepo wierzyć w każde słowo od pierwszej wiadomości.

Teraz każdy chce poznać kogoś kto ma dom, 5 sypialni i 3 łazienki i auto za 200k, ale po co Wam to skoro może nadal nie będziecie czuć się z tą osobą jak z tą jedyną ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No niestety, mało kto jest w stanie udźwignąć problemy swoje i czyjeś. Raczej szuka się osób silnych, które będą nas motywować. Póki nie poradzimy sobie ze swoimi problemami będzie ciężko znaleźć osobę,która to udźwignie. Zgadzam się, że związek z takimi osobami jest trudny i nie mam nawet o to żalu. Po prostu staram się wciąż nad sobą panować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz

Żadne forum nie zastąpi osobistego kontaktu z drugim człowiekiem.

Jasne, trochę łagodzi samotność świadomość tego, że po drugiej stronie siedzą jacyś ludzie, którzy mi odpiszą, lepiej lub gorzej zrozumieją i niektórzy mogą być skłonni przejść na prywatną warstwę kontaktu.

Ale jeśli nie masz dla kogo wracać z pracy, to też nie pomoże wiele. A nawet jeśli jest dla kogo, to też może nie wystarczyć, jeżeli fale, na których się nadaje/odbiera się rozjechały wzajemnie.

Mówi się o samotności, że to dżuma XXI wieku, no nie wiem, czy dawniej nie było ludzi samotnych, a nie było substytutu kontaktu międzyludzkiego przez internet. Dziś jeszcze tym można się podratować. Gorzej, jeśli to wypiera kontakty realne. U mnie prawie nie ma czego, więc dla mnie jest to w porządku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz
  kia_ sportage napisał(a):
  czarny_prorok napisał(a):
Ale jeśli nie masz dla kogo wracać z pracy, to też nie pomoże wiele.
to akurat rozumiem. Miło by było miec sie do kogo przytulić miec z kim wypić kawę, zjeść śniadanie. eghhh nie wiem, czy kiedy kolwiek mi się to uda. :cry:Lunaa, moją inność odczuwam kiedy ktoś mnie pyta, np. nie możesz poprosić koleżanki? kuźwa ja nie mam koleżanki ja jestem kosmitką!!!!!! :cry::cry::cry: urwałam się z choinki i nie wiem, co ja tutaj robię. :cry:

Haha, no ja też tak długi czas miałem.

Jesteśmy kosmitami, więc może na początek wystarczy trzymać się razem? :mrgreen:

f-dystrykt-9-edycja-metal-box-dvd.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem, że im lepiej się czuję tym bardziej mam ochotę unikać ludzi, ponieważ absorbują ze mnie całą energię, zabierają mój cenny czas oraz zaczynają mnie nudzić. Najlepiej się czuję, kiedy ludzie nie są mi potrzebni, a ja zajmuję się jakąś bezludną pasją i do tego właśnie teraz dążę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  BrakPomysluNaNick01 napisał(a):
Zauważyłem, że im lepiej się czuję tym bardziej mam ochotę unikać ludzi

Ja tak miałem po Paroksetynie. Ten szatan zmienił moją osobowość. Nie chciało mi się wtedy przebywać z ludźmi i ich poznawać. Było to spowodowane tym, że ten lek zadziała na mnie tak, że przebywanie wśród ludzi przestało sprawiać mi przyjemność. Było to konsekwencją spłaszczenia emocji. Mój mózg przestał wtedy pragnąć kontaktów z ludźmi. Ludzie zaczęli mnie wtedy nudzić i traciłem właśnie przez nich energię. To było błędne koło ponieważ bez ludzi czułem się źle, życie przestało mieć dla mnie sens. Wcześniej przed stosowaniem tego leku wśród ludzi czułem lęk, ale też pragnąłem kontaktów z nimi, podejmowałem próby, a jak się udało poznać kogoś kto mnie zaakceptował to byłem w siódmym niebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×