Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, to jest post od tej dziewczyny.

 

"Do lekarza poszłam, bo miałam już dosyć, oprócz nerwicy doszła jeszcze depresja, byle hałas wyprowadzał mnie z równowagi, doprowadzał do płaczu. Do tego dochodziło wieczne zmęczenie, czarne myśli. Ten hałas to była taki katalizator, bowiem niektóre objawy nerwicy miałam już wcześniej ale je bagatelizowałam. Jak trafiłam do lekarza najpierw zapisał Prefaxine oraz Cloranxen. Ten drugi zaczął działać od razu. Blokował reakcje na bodźce zewnętrzne. Słyszałam te dzieci, automatycznie chciałam się spiąć , ale nie mogłam bo lek nie pozwalał. W dodatku nie miałam już problemów z zasypianiem. Generalnie lek dawał błogie poczucie odprężenia. Ale niestety miał też skutki uboczne: senność mimo że brałam najmniejszą dawkę. To i tak cud, że zmobilizowałam się wtedy do nauki. Leki ten z racji, że szybko uzależnia, doktor zamienił mi na Propranolol, a Prefaxine na Alventę i ten zestaw biorę do dziś. Szczerze powiedziawszy trochę bałam się tej zmiany, Cloranxen działał naprawdę fajnie, a ten drugi już zdecydowanie słabiej. Po nim czułam się też wewnętrznie słabiej, mimo , że też pomagały ale miałam wrażenie, że niedługo przestaną. Po prostu na tym etapie byłam jeszcze za bardzo osłabiona aby świadomie panować nad tym napięciem. I wtedy właśnie pierwszy raz sięgnęłam po kwas omega-3. Szukając po prostu info w necie na temat nerwicy i sposobów leczenia. Kupiłam sobie tran, ponieważ samych kwasów omega ma najwięcej. O zaczęłam go pić, oczywiście znacznie większe dawki niż jest zalecane na butelce. Nie uwierzysz ale już po pierwszych 2-3 dniach szło odczuć różnicę. Czułam się wewnętrznie mocniejsza. Oczywiście do dzisiejszego stanu jeszcze było daleko. Kwas omega po prostu zlikwidował tzw napięcie powierzchniowe, nad którym po prostu nie da się zapanować. Później przeszłam na kapsułki, Gold Omega-3 też wysokie dawki. Brałam to na okrągło , nie wiem jakieś 3/4 roku. Jeśli pierwszy raz bierzesz ważne abyś brał co najmniej bodaj 4 miesiące; jest to czas w jakim każda komórka organizmu ulega odnowieniu (gdzieś tak kiedyś czytałam)

Jedz zdrowe tłuszcze, wyeliminuj tłuszcze utwardzone; tłuszcz jest ważny ponieważ bierze udział w budowie komórek nerwowych.

Teraz jest czes na orzechy, które polecam też pomagają :D "

 

--

 

-- 24 paź 2013, 19:54 --

 

nerwa, o kurcze jakie ja mialem nasilenie objawów jak sie na cos rozchorowałem mam na myśli przeziębienie albo grypę.

Na szczescie poki co nie choruje, chyba adrenalina załatwia te wszystkie bakcyle.

Mam dzisiaj trudny dzień, dużo mysli krąży wokół tego hałaśliwego biura.

Chcialbym jakios psychicznie odpoczac, ale cały czas jestem pobudzony i muszę coś robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

buczi79, to ja też się przechrzczę :)

pimpek82, spokojnie, jak ty masz guza/tetniaka, to ja tez i masa innych osob na forum :) ja tez mam ten ucisk czasami mam wrazenie ze mi mozg chce nosem wyjsc

hania33, ja juz mam dosc, ciezki dzien za mna, czemu? bylo lepiej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mogę sobie jednak poradzić z ciągłym napięciem w głowie i tymi ''zawrotami" głowy.Do tego doszły mdłości.Już jestem tym zmęczona.Chciała bym,żeby na trochę ustąpiło.Macie może jakieś sposoby?Kurcze zaczynam się bać że może mam jakiegoś guza,tętniaka.

 

Też zmagam się z ciągłymi zawrotami głowy. Wyczytałam chyba wszystkie strony na temat guzów i naprawdę objawy są trochę inne.

Kiedy ostatnio miałam zawroty głowy trwały one tydzień, a potem same się ustabilizowały, ale wróciły niedawno. Moim sposobem jest nie zwracanie na nich uwagi. Np. Stań na jednej nodze i zobacz, że naprawdę się nie chwiejesz :) Ostatnio będąc u laryngologa miałam takie ćwiczenie na sprawdzenie błędnika: Trzeba było stanąć z rozłożonymi rękami na boki i zamknąć oczy. Nie było żadnego chwiania się, wszystko mi się wydawało. Naprawdę popróbuj, może się uspokoisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez pamietam, jak kiedys mialam mega zawroty glowy (tzn. tak mi sie wydawalo), poszlam do laryngologa i zrobil mi badania rozne - z zamnietymi oczami musialam krecic glowa na prawo i lewo i takie tam. Bylam pewna, ze jak zaczne to robic, to zaraz sie przerwoce. A okazalo sie, ze bez problemu machalam glówa i nic sie nie dzialo! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pimpek82, a dziękuję, posmiejmy sie, niech nerwica ma o co się wpieniać, a nie tak franca przyjdzie bez powodu i od razu liczy na wywieszenie białej flagi, że niby jest taka zajebista jak wojska rosyjskie. Nie ma, kurde gardło mi sie zaciska, chyba będę zaraz zmuszona jakiś łom wsadzić w krtań, duszno mi jak cholera, zacznę znów sypiać z wiatrakiem koło łóżka! A teraz idę do pracy, nie sama tylko z ta francą, a szkoda, że ona siedzi i patrzy, mogłaby mieć ręce i pomóc, a nie tylko wpieniać! Szłoby lepiej, a może w nagrodę pozwoliłabym jej na mały ataczek :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak myślę, że skupiając uwagę na objawach, wzmaga się napięcie, które wzmaga lęki, które wzmagają objawy. I tak w kółko. Pewne jest, że gdybyście puścili/ły objawy, coś na zasadzie powiedzenia sobie: "Ok, źle się czuję, ale mam nerwice, więc złe samopoczucie jest zrozumiałe" po tygodniu wszystko by przeszło, albo zmalało. Poprostu nie byłoby koła zamknietego. Ja to przynajmniej będę wypróbowywać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Victta,

"Ok, źle się czuję, ale mam nerwice, więc złe samopoczucie jest zrozumiałe"
dokładnie tak walcze z ta franką.... i pomaga. Mam ataki, ale w porównaniu do tych wcześniejszych, to pikuś, a jak mam atak, to po wszystkim mówię: "dziękuje kochana, że znów mnie odwiedziłaś, co tak słabo, nie jadłaś śniadanka?", albo "zjedz snikersa bo gwiazdorzysz" :D:D:D nauczyłam się też, nie siedzieć w miejscu, jak atakuje to ja się biore do roboty i pewnie to tłumaczy fakt, że jest 23:50 a ja właśnie czekam, aż moje ciasto czekoladowe się skończy piec! Pezynajmniej taki pozytek z tej całej nerwicy :) teraz nie dość że bede znerwicowana, atakowana, to jeszcze gruba :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem dzis na terapi i czuje sie lepiej niz rano. boje sie tylko ze nie bede spal w nocy. ale jestem spokoniejszy, wiec jesli sie jeszcze czyms nie zestresuje

to moz uda sie zasnac o jakies normalnej godzinie. Bardzo jestem zmeczony i dzis nie napisze nic dlugiego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że nerwica składa się z dwóch części. Pierwsza część to taka, że mnóstwo energii psychicznej, zuzywa się na radzenie sobie z wewnętzrnym bagienkiem typu nieuświadomione konflikty, emocje i potrzeby i to się właśnie wałkuje u psychoterapeuty. Jak się 80% siły psychicznej powięca na wnętrze to trudno sobie potem radzić z trudnościami w świecie zewnętrznym i jakieś większe problemy, z którymi normalny człowiek jakoś sobie radzi, nas rozwalają na łopatki.

A druga częśc to sama nerwica, czyli podrażnienie nerwów i to wymaga czasu, żeby doszło do równowagi. Njalepiej byłoby się zaszyć w głuszy, najdalej od cywilizacji i czekać.

Problem jest w tym, że ta pierwsze część wpływa na tą drugą i dlatego cały czas to cholerstwo wraca i te nerwy nie mogą się uspokoić.

I jedyne co człowiek może zrobić to nie podsycać objawów. Na czas nie mamy wpływu, na wewnętrzne konflikty też nie (choc oczywiście nalezy nad tym pracować), ale jedyna nasza broń to nie podysycac objawów.

Nerwica karmi się naszą uwagą. Należy albo zabić ją śmiechem jak robi to dusznomi, albo ignorancją. To jest jedyny sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie

wczoraj wieczorem mnie złapało na zasadzie akcja - reakcja

czułam już ten ból rozrywający przełyk, więc wzięłam połówkę spamilanu, ubrałam i się i poszłam z psem na spacer

pomogło, po powrocie było lepiej

mimo, że nie był to mocny atak, to zmęczenie czuję jeszcze teraz :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moje ataki sa lecz czuje , ze przez lek są bardziej do wytrzymania..lek je powstrzymuje a ja się nie dam , będę walczyć o siebie z ta nerwicha.

 

-- 25 paź 2013, 09:05 --

 

buczi79, Powodzenia , pisz...

 

-- 25 paź 2013, 09:07 --

 

dusznomi, Ja tez zaczynam piec ciasta , zajmuje sie czymś innym ..

 

nerwa, U Ciebie jest dobrze widzę.. :D

 

-- 25 paź 2013, 09:08 --

 

buczi79, myślę , ze pomogą tam Tobie pokonać ta nerwice..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć

A ja wczoraj 22 łóżeczko i 15min chłopa nie ma... nawet jak żona kuchenne rewolucje oglądała to mi nie przeszkadzało... bez spinki zasnąłem :) Może wieczorne bieganie mi pomogło... bieganie i basen bieganie i basen... tak jak dusznomi z gotowaniem trzeba coś robić :)

 

Njalepiej byłoby się zaszyć w głuszy, najdalej od cywilizacji i czekać.

 

Myślę, że nie jest to dobry pomysł. Cisza spokój i nic nie robienie wzmaga myślenie... No chyba, że wyjedziemy do lasu bez środków do życia i będziemy sami musieli sobie radzić (uprawiać warzywa, polować, szukać wody, utrzymywać ogień) i tak cały dzień zajęć to może i byłby sens.

 

buczi79 Do jakiego szpitala co się dzieje? Chyba nie jestem w temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O kurcze :/ może nie poruszajmy takiego tematu... choć z drugiej strony jak musi być źle że kończy się szpitalem psychiatrycznym?

Victta, aż tak było źle? Leki, psychoterapia, szpital i nadal się męczysz :/

Wytłumaczcie mi na czym polega oddział dzienny w psychiatryku do leczenia nerwic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hania33, u mnie wlasnie tak sobie teraz - nie rozumiem dlaczego takie zwykle (chyba) przeziebienie, tak mnie rozwala. Po prostu czuje sie tak beznadziejnie i oslabiona jestem - jakbym jakas grype miala. Ale chyba nie mam, bo ws umei goraczke jesli mam to dosc niska no i stanrdowo, mega katar, bol gardla i wszystko mnie boli. Ale jakos to wszystko razem sprawia, ze po prostu nie mam sil :( I to juz od poniedzialku trwa!

Wczoraj niby do pracy poszlam ale tez po drodze srednio sie czulam, oslabiona bylam to i sie denerwowalam.

Dzis zasnelam o 5 rano... obudzilam sie potem to juz nie chcialam dalej spac bo taki troche lęk czułam i wiem, ze takie ranne cyz dzienne spanie koncyz sie u mnie potem roztrzesieniem. I dzisiaj powinnam isc bo jakies spotkanie mamy, ale chyb anapisze do szefa, ze nie dam rady - no bo nei dam...

 

michalb, super! moze Ci sie juz odmieni! :) i pewnie od razu lepiej sie czujesz dzisiaj, po takim wyspaniu, nie?

 

Co do mieszkania w gluszy tez sie nad tym zasntanawiam. Ja tak myslallam, ze podczas urlopu pojade wlasnie na dzialke, ktora jest na totalnym zadupiu, i wtedy odpoczne od wszystkiego. Ale wcale mi objawy nie minely wtedy :( zreszta wszedzie tez pisza, ze w przypadku nerwicy lękowej najwazniejsze to mieć zajecie, zeby nie myslec - bo myslenie o sobie, o objawach nakreca wszystko. Wiec tak jak pisze Michal, moze gdyby tam caly dzien miec robote, drewno zbierac w lesie itd. To moze ok, bo zajecie by bylo a jednoczenie brak takich stresujacych bodzcow zewnetrzych?

 

Ja tez bylam na oddziale dziennym w szpitalu, ale to dla mnie nie bylo jak szpital w ogole. Przyjezdzalam tam na jakas 9, sniadanie, potem terapia do jakies 14 i do domu.. i nawet nie za specjalnie w ygladalo to jak szpital (oprocz tego , ze wypiske, ze szpitala dostalam). Ale fajnie bylo :) tez milo wspominam ten czas. Potem jeszcze bykam na wolontariacie, na oddziale dziennym zwiazanym z leczeniem schizofrenii, i tez super klimat tam byl.

Ja jakos lubie takie oddzialy psychiatryczne.. nie wiem dlaczego, jakos tak fajnie :) tak bezpieczniej sie tma czuje :D hehe.

A dodatkowo te oddzialy leczenia nerwic czesto nie są takie "szpitalne", tylko jest np. jakis budynek gdzies wsród zieleni, i troche jak takie wakacje (oprocz tego, ze ciezko trzeba pracowac nad sobą). No ale to pewnie roznie to wylgada - zalezy gdzie. Troche tez bym chciala do takiego isc :)

 

-- 25 paź 2013, 09:36 --

 

michalb, ja bylam na takim, ze wygladalo to tak - przychodzilo sie na 9:00 i tam w pokoju jakims bylo sniadanie, i cala grupa przygotowywala sobie jedzenie i wspolnie przy stole jedlismy. Potem sie szlo do innego pokoju i tam terapia grupowa (z przerwami) i tak do 14. Jeszcze w ktores dni, byly takie zajecia ruchowe, zabawy jakby takie rozne :) No i potem do domu.

Ale tam za duzo sie nie dzialo. Chyba w innych miejscach jest to bardziej urozmaicone i są wlasnie tkaie rozne zajecia terapeutyczne.

W sumie fajnie tak isc na jakis czas (nawet do takiego, calodobowego, i tam sobie żyć, chodzic na zajecia rozne). Taki oddzial leczenia nerwic nie wyglada chyba tak jak taki szpital, gdzie są ostre przypadki z psychozami, i gdzie zapinają ludzi w pasy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×