Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

czy jakby ktoś zemdlał w twojej obecności to pomysłałabyś, że zrobił ci kłopot, pewnie nie i inni też z pewnością tak nie pomyślą, zresztą możesz ich o to spytać. Poza tym po to bierzesz tabletki na ciśnienie, żeby takie sytuacje się nie zdarzały

Nie pomyślałabym tak, ale pewnie bym się wystraszyła i miała ciągle oko na tą osobe, żeby sobie zadnej krzywdy nie zrobiła.

 

piszesz, że wiesz iż nie powinnaś unikać miejsc w których sie źle czujesz, a własnie się zastanawiasz, czy aby nie zrezygnować z wyjazdu. Dobrze ci radze idź do specjalisty i to jeszcze przed wyjazdem, bo moim zdaniem jeśli pojedziesz nad to morze to mogą pojawić ataki lęku,które nic ci nie zrobią, ale jak nie będziesz wiedziała co z nimi zrobić to cie pewnie nieźle przestraszą , a jeśli nie pojedziesz to będziesz miała poczucie winy wobec koleżanek i pewnie złapiesz doła. I tak źle i tak niedobrze, dlatego potrzeba kogoś mądrzejszego kto ci powie co masz robić. Obawiam się że sama sobie z tym wszystkim (atakami leku) nie poradzisz (ja sobie nie poradziłam :( )

Coś muszę wybrać i postanowiłam, że nie mogę jechać, bo cały ten wyjazd był by udręką, nie tylko dla mnie, bo np. koleżanki chciałby wyjść wieczorem do klubu, a ja się na taką impreze nie nadaję.

 

 

a czemu źle sie czułaś na koloni, czy ty czasem nie masz fobii społecznej?

Nie boję się ludzi, ale ogólnie nie lubiłam takich wyjazdów, gdzie nikogo nie znam, nie chciałam jechać, a mimo to rodzice wypchnęli mnie na siłę. Nie mam żadnych problemów z zawieraniem znajomości ani przebywaniu w otoczeniu nowych osób.

 

 

Obecnie szukam psychologa, do którego chce się jak najszybciej wybrać na wizytę i zacząć terapię. Im wcześnie, tym lepiej, póki jeszcze czuję, że stan nie jest beznadziejny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majorka i siasia vitalia ma racje...musicie iść do specjalisty bo w innym przypadku pogłębicie swoje stany. Wiem że być może wizyta u psychiatry może się źle kojarzyć ale uwierzcie mi to nie jest nic złego ani strasznego. trzeba wybrać tylko odpowiednia osobę, a psychoterapia pomoze wam znalesc przyczyne fobi i strachu...oraz leku. Ja właśnie dziś mam wizyte u psychiatry/homeopaty. To człowiek który pare lat temu pomógł mi pozbierać życie do kupy. Nie jestem osobą otwarta i ciezko mi sie rozmawia o samej sobie z człowiekiem ktory nie jest moja rodzina, i przewaznie konczy sie to potokiem łez, bo nie umiem kontrolowac emocji, ale przez to że nie poszłam po pomoc odrazu jak zaczeły narastac problemy w moim zyciu, nerwica pogłebiła się i zawsze tak sie dzieje.

 

Jesli chodzi o ksiązki ( te motywacyjne np. Louisa Hay) one pomagaja tylko przez jakis czas, lecza objawy a nie przyczyny, mimo ze w prawie kazdej jest napisane zeby nie bagatelizowac przyczyn, odszukac je i zrozumieć)

takze moja rada, jest tylko jedna - jesli nie dajecie rady same, idźcie do lekarza !!!!!!!

 

i przewaznie jest tak ze objawy nerwicy widac już duzo wczesniej - nie przywiazuje sie do tego wagi, bo mało sie o tym wie, alebo wogole nie mysli sie o takiej dolegliwosci, wiec zagłębcie sie troszke we własne zycie poszukajcie pierwszych objawów...a lekarz pomoze wam dojsc do tego jaka mogła być tego przyczyna !!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Majorka i siasia vitalia ma racje...musicie iść do specjalisty bo w innym przypadku pogłębicie swoje stany.

Wiem, że muszę się wybrać i właśnie szukam psychologa. Też parę lat temu pomógł mi w pozbieraniu się i rozpoczęciu nowego rozdziału w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie, ja miałam tak że parę lat bylo spokoju ( tzn nie miałam ataków....podobnych do padaczki) i wydawało mi sie ze jest ok, nie zauważyłam natomiast że uciekam przed stresem, z obawy przed konsekwencjami...podupadłam na zdrowiu, mimo iż przeprowadziłam sie na wioske, gdzie mam spokój i ciesze. Przed stresem w zyciu jednak nie da sie uciec...jedna sprawa bardziej stresująca i rozsypałam się, tak jak i moje bezpieczne schronienie, mydlana bańka pękła a ja nie umiałam/nie umiem się pozbierać do kupy..w dodatku szykują sie kolejne stresy i wiem ze bedzie trudno...strach ciagle narasta..mam 3 letnie dziecko, które odczuwa już moja nerwice, i obawiam sie ze moge mu skrzywić psychike, popełnie te same błedy co moja matka..ktora nie leczyła swojej choroby.. byłam już u psychoterapeutki, ale wydawała mi się jakaś dziwna, wiec wróciłam do psychiatry ktory kiedys mi pomógł...jestem dobrej mysli choć wiem ze kazdy dzien jest trudny do przeżycia kiedy jest sie samemu....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś muszę wybrać i postanowiłam, że nie mogę jechać, bo cały ten wyjazd był by udręką, nie tylko dla mnie, bo np. koleżanki chciałby wyjść wieczorem do klubu, a ja się na taką impreze nie nadaję.

 

Szkoda tego wyjazdu :( a gdybyś tak poinformowała koleżanki co się z tobą dzieje i ostrzegła, że może nie dasz rady z nimi iśc na niektóre imprezy, co nie znaczy, że one nie mogą iść. Mogłabyś też iść do lekarza po jakąś tabletkę, którą się bierze doraźnie np. xanax

(tylko trzeba by powiedzieć lekarzowi , że masz niskie cisnienie) i wziąć tą tabletkę gdy będziesz jechała, a po powrocie do domu szybciutko na psychoterapię :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haniuszka, To o czym piszesz wygląda jak natręctwa. Pisałaś też,że ojciec popija. Jest alkoholikiem?

Poczytaj o syndromie DDA, może się przyda.

To, że mieszkasz na wsi, nie oznacza,że musisz się każdemu tumaczyć,że pójdziesz do psychiatry po skierowanie na psychoterapię. Myślę,że potrzebna jest Tobie psychoterapia.

Zresztą, jak się wstydzisz, możesz odwiedzić psychiatrę w mieście ościennym.

 

I proszę o nie dublowanie tych samych postów do różnych działów i tych samych wątków! :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj śmiałem się z koleżanką z kawałów , a potem nie mogłem dobrze oddychać , bo odczuwałem duszności , tak jakby coś stało na drodze wydychanego powietrza.

W nocy miałem także takie problemy z oddychaniem , ale tylko jak się budziłem i czułem się jakbym nie mógł całkowicie wypuścić powietrza albo wrażenie , że mi go brakuje i muszę oddychać , aby mi go nie zabrakło.

 

Dziś podczas oglądania kabaretów w TV trochę się pośmiałem i teraz znów czuje duszności (również odczuwam tak jakby coś stało na drodze wydychanego powietrza) , ale lekkie bo mniej się śmiałem niż wczoraj.

 

Czy może mi ktoś powiedzieć czy takie coś może być winą nerwicy ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niesamowit, Nie wkręcaj sobie... ;) mi wystarczy ,że się z chłopakami w pracy powygłupiam troszkę i zaraz mam jakiś atak lęku :P i wiem ,że przez to.

 

Tylko , że ja nie mam ataku lęku , tylko atak duszności (problemy z oddychaniem) :P Szkoda , że jestem teraz zmuszony unikać śmiania się... :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niesamowit, Mogą , u mnie czasem po kawie , a już prawie zawsze po coli się pojawiają. Co ciekawe pamiętam jeszcze z dzieciństwa , że po wypiciu szybko pepsi zawsze mnie kuło serce.

 

U mnie wczoraj po wypiciu kawy (chyba średnio mocnej) poczułem lekki ucisk lub jakieś takie uczucie pod sercem czy to na sercu (trudno określić) nie było to pieczenie , ani kłócie po prostu tak jakbym coś miał w ciele i to czuł i było to niewygodne i odczuwam ten ucisk także na plecach po lewej stronie.

 

Dziś również to czuje. Jak leżałem lub spałem to nic nie czułem , ale jak już siedzę to to czuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może zajrzyj do działu Hipochondria? ;);)

 

Mam nadzieje , że nie myślisz sobie , że jestem Hipochondrykiem , bo tak raczej nie jest. Bólu bym sobie raczej nie wymyślał , widocznie tak jak już kiedyś wspominałem , moja somatyka jest bardzo wrażliwa i czasem pojawiają się u mnie czy to bóle , czy to różne objawy. I nie zaszkodzi zapytać na forum czy dany objaw jest nerwicowy i czy ktoś ma i miał kiedyś taki sam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niesamowit, Mnie to wygląda na to. ;) po prostu piszę o swoich spostrzeżeniach.

Jakbym się miał przejmować moimi objawami to pewnie dawno bym już zwariował. ;)

przyzwyczaiłem się do tego,że tak jest i tak będzie. Nasza nerwica robi z Nami co chce a my staramy się jej na to nie pozwalać i walczyć z tym.

Nie zwracaj na to uwagi po prostu... im więcej będziesz się tym przejmował tym więcej będziesz sobie wkręcał ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie. Czy przy nerwicy lękowej (aktualnie boję się wielu rzeczy, nakręcam się i nie mogę rozładować napięcia) w stanie najbardziej dokuczliwym można pomyśleć o samobójstwie (tylko myśl), że jestem w danym momencie w tak złym i wyczerpującym stanie, że najchętniej bym się porządnie udarła na całe gardło i że - tak, tu i teraz - nadszedł ten moment, by ze sobą skończyć? Boję się tych myśli jak ognia, ale kiedy pojawia się dokuczliwe napięcie, głosik ze środka krzyczy - teraz, właśnie tu, no już umrzyj! A potem przechodzi jakoś... Czytałam, że myśli samobójcze to przy depresji i rozumiem że może ona towarzyszyć nerwicy... Czy to już należy do natręctw? Jak sobie radzić, żeby podczas napadu "pojawił się stres nie wiadomo skąd i nie wiem, czego mi się chce" pierwszą myślą nie była sentencja "Beznadzieja. Umrzyj - NOW"? Czy ktoś tak ma?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie. Czy przy nerwicy lękowej (aktualnie boję się wielu rzeczy, nakręcam się i nie mogę rozładować napięcia) w stanie najbardziej dokuczliwym można pomyśleć o samobójstwie (tylko myśl), że jestem w danym momencie w tak złym i wyczerpującym stanie, że najchętniej bym się porządnie udarła na całe gardło i że - tak, tu i teraz - nadszedł ten moment, by ze sobą skończyć? Boję się tych myśli jak ognia, ale kiedy pojawia się dokuczliwe napięcie, głosik ze środka krzyczy - teraz, właśnie tu, no już umrzyj! A potem przechodzi jakoś... Czytałam, że myśli samobójcze to przy depresji i rozumiem że może ona towarzyszyć nerwicy... Czy to już należy do natręctw? Jak sobie radzić, żeby podczas napadu "pojawił się stres nie wiadomo skąd i nie wiem, czego mi się chce" pierwszą myślą nie była sentencja "Beznadzieja. Umrzyj - NOW"? Czy ktoś tak ma?

 

do haniuszka

 

myśli samobójcze bywają przy nerwicy ale raczej zdazają sie przy depresji, jesli wystepuje i jedno i drugie to raczej bardziej prawdopodobne niz przy samej nerwicy.. mam dobra rade jesli bedziesz miala taki moment po prostu idz do pokoju, wez poduszke i wal w nia z calej siły piesciami lub po prostu wydrzyj się w nia ile masz sił w gardle....wydaje mi sie ze nosisz w sobie ogromne pokłady negatywnych odczuc a nie dajesz im sie uwolnic, nie wolno tego robic - jestes czlowiekiem, masz ochote na krzyk - krzycz, na płacz - płacz, nie tłum tego w srodku bo zwariujesz, juz na pierwszej sesji u terapeuty zrozumiesz to ze nie wolno tłumic emocji, kiedy juz wiekszosc tych nagromadzonych w tobie uwolnisz, zobaczysz ze takie mysli znikną !!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U nas większość psychiatrów przyjmuje prywatnie , ale jest tylko jeden który przyjmuje państwowo i niestety jest tylko raz w tygodniu w mieście (bodajże w poniedziałki lub wtorki) , bo skądś dojeżdża. Próbowałem się do niego dodzwonić , ale od 3 dni nie odbiera telefonu. A jak przychodzę do jego gabinetu to nie mogę go wtedy zastać... Nawet nie ma u siebie wywieszki od której do której godziny przyjmuje i kiedy. Będę próbował jeszcze do niego dzwonić i się umawiać... Powiedzcie mi teraz takie coś -> czy ma to coś wspólnego z nerwicą - wczoraj opalałem się na kocu , który był na ''twardym podłożu'' i opalałem się na brzuchu (tj od szyji do stóp). Jestem ''chudy'' i po 45 min leżenia bolała mnie klatka piersiowa , no i jak przestała po kilku godzinach to złapały mnie te nieszczęsne duszności i tak miałem do dziś , a dziś po tych dusznościach zrobiłem się jakoś taki ospały i nieprzytomnawy i w ogóle jakoś źle się czuje. Czasem teraz mnie też dopadają te duszności. Czy to wszystko może być winą nerwicy ? Wiem , że pewnie niektórzy mają dosyć mojego narzekania , ale fajnie jest jak można z kimś porozmawiać o swoich problemach i dobrze , że są osoby które czasem pomagają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×