Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

to zasłabłeś a nie zemdlałeś- to różnica znaczna :) bo takie uczucie może spowodować nerwica. ale nie z utratą całkowitej przytomności, to są jakieś specyficzne przypadki..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masz wiec sklonnosc do omdlen, ot co;)

Ja nie mam, to i nie mdleje, choc wiele razy wydawalo mi sie, ze tak sie stanie.

 

-- Pn mar 07, 2011 9:57 pm --

 

Wlasnie... I majaki, o ktorych ktos pisal...Niedlugo okaze sie, ze gowno cienkie jak olowek, sugerujace dosc jednoznacznie raka, tez moze byc objawem nerwicy :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sebastian86, dla mnie kilka sekund to raczej zasłabnięcie, ja mdleję i nie pamiętam nic przez około minutę. ale no są też takie krótkotrwałe ..po prostu niektórzy ludzie mylą te dwa pojęcia, a mnie , osobę która naprawdę mdleje wkurza jak ktoś mówi " o jezu jezu zemdlałem" a tak naprawdę tylko go zamroczyło :) nie mówię źe tak jest w Twoim przypadku :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przeczytałem wszystkich postów bo dopiero co dołączyłem do forum ,ale napisze co nie co i może to komuś pomoże. Więc też miałem objawy nerwicy co prawda ,nie stwierdzonej przez specialistę ,ale szukałem na necie pytań odnośnie mojego dziwnego zachowania. A mianowicie odczuwałem dziwny lęk jadąc autobusem ,jakieś dziwne kłucie serca ,i różne tego typu rzeczy.

W sumie to często w młodości miałem sytuacje chwilowych załamań nerwowych ,płakałem po kątach ,czułem się odrzucony jednak zawsze miałem tyle siły żeby wstać iść dalej z nadzieją na lepsze jutro. Pierwszy raz mnie to dorwało po śmierci mojej babci ,rosło to z biegiem lat i zaczęło przybierać coraz to większy rozmiar. Nie wiedziałem z czym walczę dlatego ciężko było to stłumić i cały czas myślałem ,że to złamane serce bo miałem na koncie jedno totalnie nie udane love story i ,że to właśnie to się za mną ciągnie. W moim przypadku znalazłem ukojenie w sile jaką niesie muzyka i zacząłem się ogarniać. Udało mi się to jakoś uporządkować i jakoś żyłem. Przez tą tak zwaną chorobę prawie straciłem coś co teraz bardzo sobie cenie a mianowicie osobę z którą jestem. Ale do tego bym dostrzegł co jest na prawdę ważne potrzebne mi było kolejne wydarzenie w którym owa osoba mnie wsparła i wtedy właśnie zobaczyłem coś więcej...

Życie biegło dobrym torem ,ale mimo wszystko te załamania się pojawiały co jakiś czas i jeszcze dużo rzeczy się w mnie wzbierało ponieważ zostawiałem za sobą zbyt dużo nie zakończonych spraw dotyczących mojego związku... Skumulowało się wszystko i dopiero wyrwało się na zewnątrz kiedy dostałem kolejny cios - dodam że nie świadomy - do kochanej osoby. Wtedy wszystko znowu się walnęło i wróciło to z przed lat ,ja odczytałem to jako złamane serce... Ludzie mówili mi ,że o takie coś nie ma bata się rozwalić związek ,ale oni nie czuli teog co się działo ze mną wewnętrznie... i to właśnie było najgorsze bo ja sam nie wiedziałem co się dzieje... Zacząłem się doszukiwać przyczyn i przy tym niszcząc związek. Ale moja kochana partnerka okazała się wytrzymała i nie pozwoliła mi odejść chociaż chciałem to zrobić i myślę że to mnie uratowało trochę...

Zacząłem sobie przypominać wszystko od początku ,jak się poznaliśmy i okazało się ,że to nie w tym rzecz. Ta osoba była mi dalej tak samo bliska jak wcześniej ,ale tamto też wracało. Ona mnie wspierała co mi pomagało. Całe dnie szukałem gdzieś pomocy po necie i w końcu trafiłem na kogoś kto miał podobne dolegliwości i okazało się ,że to właśnie nerwica lękowa… I wreszcie wszystko stało się jasne i mogłem zacząć z tym walczyć i w sumie robie to nadal.

 

Teraz jak to wyglądało u mnie. Będąc gdzieś w miejscu publicznym nagle napadał mnie strach ,czułem się jak zwierzyna na którą ktoś poluje i chciałem uciec. Wielokrotnie płakałem z bezsilności…. Najgorszą rzeczą jaką doświadczyłem z tą chorobą to chyba zmiana ostrości w oczach i zaniżona koncentracja… miałem to na lekcji w szkole i także ten paniczny strach ,chęć ucieczki…

 

To były suche fakty teraz jak sobie z tym radzę. Ważną rzeczą jest to żeby uświadomić sobie ,że to się ma bo jak wiadomo z widzialnym wrogiem łatwiej walczyć. Nie widza może zniszczyć bo nie wiem co na wolno ,a czego nie i raz działamy na plus ,a raz na minus. Druga sprawa ,myślę ,że psycholog może trochę pomóc ,ale tylko my sami możemy sobie z tym poradzić... Specjalista będzie stosował tak zwane Placebo i chyba wszyscy wiemy jak to działa ,a po co się oszukiwać jako można zdrowo do tego podejść ? Macie strach przed wyjście z domu ,wyjdźcie ,jeżeli poczujecie się słabo przetrzymajcie to trochę i wrócicie ,a potem róbcie to coraz dłużej to samo tyczy się autobusów czy innych pomieszczeń. Przełamujcie bariery i najlepiej to robić stopniowo. Kolejną ważna rzeczą są bóle które towarzyszą atakom ,nie zwracać na nie uwagi ,wmówić sobie ,że to jest normalne i żyć z tym. Ta nieszczęsna ostrość w oczach i koncentracja chyba jest najcięższa miałem tak już dwa razy i to trzeba przeczekać nie da się inaczej i to jest najcięższe ,ale da się mi się udało ,przeszło.

Ważne żeby nie dać się ponieść emocjom bo one podczas ataku są strasznie poszarpane ,trzeba się uchwycić rozsądku…

 

Dalej z tym walczę ,dalej mam te ataki… Wiem ludzie ,że nie jest łatwo żyć z tą bestią ,ale można ją okiełznać i wiem to bo widzę Progress u siebie… Jakkolwiek to głupio nie brzmi musicie wprowadzić do siebie siłe siłą ,w tych cieżkich momentach... Jestem z wami ,na pewno się uda :!: Pozdrowienia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja najbardziej boję się w szkole z wiadomego względu - co zrobię, jak będę miała atak? Zawsze mogę wyjść z lekcji, ze szkoły itd ale ile można wychodzić. Co prawda w szkole tylko raz mi się zdarzyło, ale nigdy nie mogę mieć pewności, czy nie będzie więcej takich sytuacji.

Poza tym mój atak: słabo mi niewyobrażalnie, serce wali tak szybko, że w ogóle nie mogę tego ogarnąć, cała się trzęsę i myślę, że zaraz umrę. Do tego nie mogę oddychać, tzn. mam wrażenie, że nie mogę, że biorę bardzo płytkie wdechy, które nie dostarczają mi wystarczająco dużo powietrza. Niedobrze mi i mam uczucie jakbym ja to nie była ja - jakbym straciła ciało... coś w tym stylu. A moje ciśnienie wtedy to ok 180/104. I wielki, wielki lęk, strach przed szaleństwem i śmiercią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja nigdy nie zemdlałam, ba! nawet nie miałam mroczków przed oczami! po prostu jak dopada mnie to cholerstwo mówie sobie 'to minie, to minie' i przechodzi....teraz już coraz częściej przechodzi. Od kiedy wiem z czym walczę jest łatwiej. Od nerwicy się nie umiera :) na nerwicę cierpię już jakieś 8 mcy.... :( ale wierzę, że uda mi się ją pokonać! pozytywne myslenie to podstawa. Trzeba cieszyc się zyciem bo tak naparwdę jesteśmy zdrowi fizycznie :)

I od nerwicy się nie mdleje ludzie! :) to są bardzo rzadkie przypadki. Wiem bo moje ataki paniki są czasami naprawde bardzo ostre....wtedy mam ochotę uciec jak najdalej, wydaje mi się ze zaraz umrę, ze zemdleję... robię się cała mokra i rece mi drzą...ale po chwili wszystko wraca do normy.

 

-- 09 mar 2011, 12:01 --

 

a mam takie pytanie,

kiedy Was łapią te ataki? wiadomo, w szczególnych miejscach, mnie w autobusie zatłoczonym, na uczelni w sali gdzie jest duzo osób, w kosciele...( w domu NIGDY) ale chciałabym się dowiedziec czy coś je u was szczegolnego wywołuje, jakas myśl, zapach, okropny widok? mnie osobiscie uspokaja muzyka...jak jade autobusem to słucham mp3

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja najbardziej boję się w szkole z wiadomego względu - co zrobię, jak będę miała atak? Zawsze mogę wyjść z lekcji, ze szkoły itd ale ile można wychodzić. Co prawda w szkole tylko raz mi się zdarzyło, ale nigdy nie mogę mieć pewności, czy nie będzie więcej takich sytuacji.

Poza tym mój atak: słabo mi niewyobrażalnie, serce wali tak szybko, że w ogóle nie mogę tego ogarnąć, cała się trzęsę i myślę, że zaraz umrę. Do tego nie mogę oddychać, tzn. mam wrażenie, że nie mogę, że biorę bardzo płytkie wdechy, które nie dostarczają mi wystarczająco dużo powietrza. Niedobrze mi i mam uczucie jakbym ja to nie była ja - jakbym straciła ciało... coś w tym stylu. A moje ciśnienie wtedy to ok 180/104. I wielki, wielki lęk, strach przed szaleństwem i śmiercią.

 

 

m_antoinette - ja mam podobnie, też mam szybkie bicie serca, robi mi się słabo, ciśnienie skacze, nie mogę oddychać , ręce mokre, takie ataki mam w domu, większe, a takie mniej drastyczne wszędzie - myśle ze od tego jaki jest powód nerwicy zależy gdzie występują nasze ataki, nie myślę tylko wiem to, tego się na terapii dowiedziałam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

-- 10 mar 2011, 08:58 --

 

W sumie to różnie ,w autobusie było i w szkole. Ale nie zauważyłem nic co mogło być przyczyną po prostu nagle ciach... Nie które słowa czasami to powodują ,ale to jest wtedy głupio bo przed takim atakiem toczę walkę w głowie i tylko kilka razy udało mi się do końca wygrać

W większości kończyło się na płaczu z bezsilności ,a apotem lekkim nie smaku ,który mnie wita po takim dniu rano. Coś jakby kac...

Właśnie wczoraj była jedna z takich sytuacji...

Coś masakrycznego ,wyobraźcie sobie ,że często sam podświadomie prowokuj ludzi ,żeby powiedzieli to czego nie chce usłyszeć rób zrobili to czego nie chce ,wczoraj to rozkminiłem...

Myślę ,że niektórzy z was też tak mają tylko tego w pierwszych momentach nie widać... I teraz skoro już wiem ,że takie coś ma miejsce z tym też będę walczył i mam nadziej ,że się uda.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was,

zalogowana na forum jestem od kilku lat ale teraz jest najgorszy okres moim życiu. Od kilku miesięcy dopiero wiem i doświadczam, co to nerwica lękowa.

A ataki ? raz samotnie wieczorem, ostatnio jadąc na rozmowę kwalifikacyjną (40 minut drogi - 3 razy chciałam wysiadać), kino - i nad tym bardzo ubolewam. Dwie ostatnie wizyty w kinie zakończyły się napierniczaniem serducha i cierpnącymi rękami. Zmarnowane pieniądze i zepsuty humor.

 

Ale staram się bardzo nad tym panowac, ostatnio w klubie już czułam, ze atak "czyha na mnie", ale udało mi się go "rozchodzic" :)

Pozdrawiam Was i wierzę, ze damy radę !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeli już zdecydowałabym się na terapię to do jakiego lekarza najlepiej się zgłosić? Leczycie się prywatnie czy w jakie przychodni? Ile kosztuje prywatna wizyta? Na ile taka terapia może być skuteczna? W jakim stopniu wam pomogła?

 

Terapia skupia się przede wszystkich na przyczynach nerwicy, ja np. chodze na terapie i biore leki jednocześnie, koszt wizyty u mnie to 70zł, raz w tygodniu, w moim przypadku terapia bedzie trwała pare lat:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj miałam pierwszy atak w życiu. Zdiagnozowany mam borderline, atak spadł jak z kosmosu. Faktycznie ostatnie stresy mogły po prostu wybuchnąć. Szłam sobie ulicą, nagle duszność, przyspieszone bicie serca, derealizacja, lęk, a potem strach, że mi się coś stanie. Ledwo dotarłam do tramwaju...

Potem cały dzień miałam obrzydliwy ból głowy i odczuwałam gorąc. Niepokój odczuwam do teraz... :(

Tylko tego mi brakowało :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

qqqwwweee123 - kilka lat?

 

straszne, ja węszę w tym temacie już 12 lat i nie słyszałam jeszcze o kilkuletniej terapii :?

 

ja chodzę na grupową psychoterapię która trwa 3 miesiące i po niej wręcz psycholodzy odradzają dalsze terapie bo nie można życ cały czas i się terapeutować , dlatego dziwne to dla mnie :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. Ja tez mam ,lęki ,fobie i jestem od 2 dni po psychiatrze. Zapisał mi Atarax i w razie ataku diphergan 25mg .Pożyje zobacze .Seroxat kazał odrzucic po 2 dniach brania,zle sie czułem .wymiotyw nocy,bóle głowy. Brałem go na noc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Słuchajcie... zauwazyłam taką prawidłowosc... Kiedy lapie mnie paniczny lęk, zaraz mysle ze zemdleje i wszyscy beda to widziec to jak zadzwonie np. po kogos bliskiego z rodziny i poprosze zeby mnie przyjechał to lęk prawie zaraz mija... :( Tak jakbym czuła sie bezpiecznie ze zaraz bede u siebie w samochodzie i po chwili w domu :(

Czy ktos z Was tez tak ma?? juz mam tego dosyc....

 

A jak moi Drodzy radzicie sobie z takim panicznym lekiem? Ja wvzoraj taki miałam (rzadko takie miewam) okropnie sie czułam a musialam wrocic do domu...bałam się wyjsc z budynku uczelni :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×