Skocz do zawartości
Nerwica.com

Objawy nerwicy, wszystko o objawach!!!


Gość PACO

Rekomendowane odpowiedzi

Czesc wszystkim,

 

Tak, u mnie zaczelo sie raczej nagle, okolo miesiac temu... Przeszlam przez okropne chwile, mialam klotnie z chlopakiem, ktore bardzo odbily sie na moich uczuciach, pozniej przez 2-3 tyg chodzilam smutna, splakana, obwinialam sie ze to moja wina (po czesci byla)..ale mowilam sobie ze to samo jakos przejdzie. Codziennie dolaczaly do tego nowe objawy, wlasnie takie stany 'zawieszenia', jakby zycia w półśnie..a ze jestem z natury nerwicowcem i lubie sobie rzeczy dobierac do glowy - oczywiscie uznalam to za poczatek choroby psychicznej i wtedy dopiero zaczal sie dramat!! Tydzien temu bylam w szpitalu w nocy na ostrym dyzurze, myslalam ze umieram, rece mi zdretwialy, wpadlam w jakis stan oszolomienia, wydawalo mi sie ze nie wiem gdzie jestem, ze doslownie doznalam pomieszania zmyslow! Dostalam lek na uspokojenie i jakos dotrzymalam do rana... Moj lekarz mowi ze to wszystko to reakcja na szok emocjonalny i ze to sie samo powinno wyklarowac po kilku tyg, bez lekow na nerwice czy depresje. I jakos tak mu uwierzylam, codziennie czuje sie inaczej, 2 dni temu nic nie czulam, wczoraj z kolei plakalam pol dnia bez powodu, wieczorem bylo tak super ze myslalam ze wrocilo juz do normy, a dzis rano znowu... wstalam z lękiem, uczucie zagubienia, jakbym tu byla, ale jakby mnie jednoczesnie nie bylo...czasem milcze dlugo bo nie przychodzi mi zadna mysl do glowy, niekiedy sie martwie, bo ktos mi cos powtarza 3 razy a ja 'nie kumam'... tak jakby mi sie w mozgu jakis przekaznik odpowiedzialny za kojarzenie rzeczy i faktow wylaczal... dodam ze to nie jest caly czas... to przychodzi i odchodzi, czasem tak nagle... mowie sobie ze moj mozg potrzebuje odpoczynku , to w koncu dopiero tydzien od tej ostrej reakcji stresowej... w przeszlosci mialam podobna historie z podobnego powodu i pozniej mialam spokoj na 2 lata...do nastepnej - tej ostatniej stresujacej sytuacji... To uczucie pustki w glowie mnie jednak martwi..gdzies wyczytalam ze schizofrenicy maja tak wlasnie ze sa rozkojarzeni i bardzo slabo sie koncentruja i maja niepoprawne skojarzenia myslowe... Tak chyba czasem mam...tak sie boje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wierz lub nie. Ale mam dokaldnie to samo co Ty. Objawy sa identyczne jak u mnie. Zaczelo sie to miesiac temu. Zaczelo sie to po klotniach z moja dziewczyna. Objawy mialem dokladnie te same, i te same reakcje, z ta roznica ze nie smignalem do szpitala tylko skulilem sie w klebek w lazience w oczekiwaniu na najgorsze. Kilka lat temu mialem depresje, skonczylo sie na lekach. Tez mam tak ze jak sobie porycze to potem sie lepiej czuje. Takie zalamanie jakie przechodzimy to jest cholernie trudna rzecz. Lęki mi minely, teraz mam lęki ze z tego nie wyjde - pewnie kolejny etap. Juz nie wspomne o tym ze dziewczyna mi po znajomosci zalatwia wlasnie prace, a ja nie jestem zdolny do niczego absolutnie..Mam takie napady, takie wachania, ze strach isc do jakiejs pracy. Nawet nie jestem pewny czasem co czuje do mojej dziewczyny, czasem mam ochote uciec od wszystkich, zamknac sie w pokoju i gapic sie w sufit. Swidrujaca mysl o otepieniu mentalnym jest rujnujaca, i bardzo rzadko udaje mi sie widziec jakiekolwiek swiatelko w tunelu. Pozdrawiam Cię serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... Hej 'zmeczonyproblemami', milo ze nie jestem sama, bo juz myslalam ze wariuje. Najbardziej dobija mnie teraz ten stan 'odretwienia emocjonalnego'. Nie chodze na terapie bo lekarze mowia ze samo przejdzie i ze w 99.9% przypadkow nie prowadzi to do choroby psych. Mnie oczywiscie zalamal ten 0.01%, i ubzduralam sobie ze tym przypadkiem bede ja. Sluchajcie, ja swiruje, nie wiem co sie ze mna dzieje, niby wszystko z zewnatrz wyglada normalnie, znajomi mowia ze nic nienormalnego we mnie nie widza oprocz nadmiernego przejmowania sie soba i swoim wnetrzem, a ja wewnatrz czuje ze nie jest normalnie. To podobno etapy wychodzenia z zalamania nerwowego, czy tez ostrej reakcji na stres. Od 2 tyg mam codziennie inne objawy, raz mam derealizacje, oszolomienie, pozniej to odchodzi i przychodzi stan jakby ulgi, powrotu emocji, 2 dni temu plakalam kilka godzin, z poczucia bezsilnosci i tkwienia w 'czarnej dziurze', 3 dni temu mialam ataki paniki i jakies stany oszolomienia, od wczoraj z kolei jakby mi sie wszystko uspokoilo i w mozgu wylaczylo.. nie czuje nawet leku tylko jakies takie napiecie w srodku, nie moge sie niczym cieszyc, wszystko jest mi obojetne, nie moge znalezc łez nawet jak chce plakac, nie mowiac juz o takich odczuciach jak milosc, jak gumowa lalka jestem... bez uczuc. I to nie po lekach bo lekow nie biore. Rozmawialam z lekarzem i mowi ze wszystko samo wroci, ale ze to nie stanie sie z dnia na dzien.. Chodzi o to ze ja nie moge znalezc w sobie pozytywnych mysli i nadziei ze z tego wyjde...wydaje mi sie ze to koniec, ze to ta postac schizofrenii/innej choroby psych. gdzie co prawda nie ma urojen i omamow ale jest otepienie emocjonalne... i to jest ta najgorsza oporna na leczenie forma... Nie potrafie o niczym innym myslec, caly czas kontroluje to co robie, jakbym sprawdzala czy to co robie kwalifikuje sie jako 'normalne', czy 'nienormalne' dzialanie...nie znajduje w niczym przyjemnosci, robie rzeczy bo musze, nie bo chce... w ogole czuje sie jakos dziwnie... nie moge usiedziec w miejscu, jestem nerwowa..., o dziwo lepiej spie ostatnio, ale nie potrafie sie naturalnie rozesmiac, rozplakac, wspolczuc.. tak mam od dwoch dni... z koncentracja i pamiecia ostatnio akurat lepiej, ale w ogole ostatnie tygodnie to dla mnie totalny chaos... i tak sobie tez mysle... co jezeli ja nie mam choroby psych, a tylko ją sobie uroilam i to urojenie to wlasnie objaw tej choroby! Boze... kolko zamkniete... Juz wymiekam... moze to faktycznie lagodny poczatek czegos gorszego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo emocjonalnie do tego podchodzisz, i ja Cie rozumiem.

 

" Nie potrafie o niczym innym myslec, caly czas kontroluje to co robie, jakbym sprawdzala czy to co robie kwalifikuje sie jako 'normalne', czy 'nienormalne' dzialanie..."

 

Mam ten sam objaw. Im intensywniej o tym myslisz tym czesciej pojawia sie potrzeba obserwacji i oceny swojej "nienormalnosci". Natomiast im bardziej to obserwujesz tym bardziej popelniasz bledy wykonujac proste czynnosci, i wnioski blyskawicznie o "nienormalnosci" sie pojawiaja ktore potrafia przerazac az w koncu czlowiek wymieka, siada placze kompletnie zalamany.

 

Tak naprawde to mi sie wydaje ze umysl sie w ten sposob broni. Bo przeciez gdyby cos nam bylo to bysmy naprawde potykali sie o wlasne nogi, wpadali na innych na ulicy, a nie tylko czuli "jakbysmy mieli zaraz stracic rownowage" Natomiast umysl zmuszajac nas do myslenia o samych sobie odrazu sie zamyka na zewnetrzne przykrosci ktore teraz nami przeciez tak nie targaja jak kiedys jak bylismy zdrowi.

 

Coz Ci moge powiedziec.. jedyna metoda do ktorej daze powolutku to akceptacja tego stanu. W momencie kiedy przestaniemy sami sie wpedzac w leki to organizm zacznie powolutku odreagowywac gdzies to zalamanie ktore przechodzimy i moze nasze mozgi wroca do normy. (wlasnie spalem 2 godzinki, cudem mi sie udalo, obudzilem sie taki skolowany ze dajcie spokoj. Niby wszystko wykonuje normalnie natomiast uczucie jakby ktos mi przywalil w glowe przed chwila z ogromna sila.) Dzis to wogole rano bylem w oplakanym stanie, okazalo sie ze schudlem kolejny kilogram, zaczynam przypominac kurczaka wybiegowego. Permanentne spiecie i kompletny brak apatytu zrobily swoje. Teraz chwycilem lek homeopayczny SEDATIF PC. Jest niedrogi, renomowanej firmy, na zachodzie bardzo popularny. Jestem przeciwny ciezszej chemii takze jezeli masz podobne nastawienie to mozesz spokojnie to pobrac, nie pomoze ale napewno tez nie zaszkodzi :)

 

Musimy to wytrzymac moja droga..

 

Edit z godziny 17:50 : Czytam teraz ksiazke calkiem przyjemna a byc moze i bardzo pozyteczna dla osob naszego pokroju. "Jak byc szczesliwym". Coprawda dopiero zaczynam ale juz zaczynaja sie powoli budzic we mnie pozytywne emocje. Uczucie odurzenia wciaz mi towarzyszy, ale odkad staram sie je akceptowac to jest mi duzo latwiej. No ale nie ma co sie nastawiac na jakies momentalne uzdrowienie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, to tak na pocieszenie (m.in Ciebie Zmeczonyzyciem). Wczoraj sie zaparlam - powiedzialam sobie ze sie nie dam, po prostu przestane zwracac uwage na pewne rzeczy, przestane sie obserwowac i kontrolowac i po prostu pozwole na naturalny bieg rzeczy... i wiecie co.. dzis bylo ok! Rano tylko jak wstaje to jakos tak sie to wszystko przypomina, ale wstalam szybko zeby nie miec czasu na lezenie i myslenie, spedzilam aktywnie dzien, teraz wieczorem czuje zmeczenie i naturalna potrzebe snu (wreszcie!) i chyba jest coraz lepiej, chociaz nie chce zapeszac bo to dopiero jeden dzien, a wiem ze TO lubi wracac.... w kazdym razie powrocily mi pozytywne emocje, duzo sie usmiechalam w towarzystwie znajomych, poszlam na babskie zakupy, sprobowalam nie myslec o chorobach psychicznych itd. Oczywiscie nie bylo tak na 100% dobrze, poczucie lekkiego 'zawieszenia' i mysl o tym co bylo jeszcze wczoraj pozostalo...ale generalnie uwierzylam w fakt ze im mniej sie o tym mysli tym szybciej to wszystko odchodzi... lekarz kazal mi dac sobie kilka tygodni na wyjscie z tej sytuacji i nie oczekiwac gwaltownych zmian, dodam ze nie chodze na zadna terapie, (mam tylko wsparcie u dwoch bliskich mi osob do ktorych sie moge wygadac) i nie biore zadnych regularnych lekow, tylko doraznie tabletke na uspokojenie na tzw krytyczne momenty. Na razie mam sie coraz lepiej i nie moge sie doczekac konca tego koszmaru, poki co staram sie znalezc jakis sposob na to wszystko i mam nadzieje ze jestem na dobrej drodze... pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciesze sie ze odpisalas pomimo tego ze jest lepiej. Osobiscie uwazam ze to dobrze bo nie starasz sie od tego panicznie uciekac tylko to zaakceptowac ze spokojem. U mnie teraz troche lepiej, rowniez dzis od rana troche zalatany bylem. Najlepszy dzien od 2 tygodni. Tak jak mowisz, pozostalo uczucie "ze jest inaczej" niz kiedys. Ale mysle ze wlasnie powolne dazenie do lepszego samopoczucie pozwoli nam na normalne zycie. Pisz jezeli bedziesz miala jeszcze jakies wskazowki dla mnie. Chcialem Ci powiedziec ze sie ciesze ze Cie tu znalazlem, rowniez serdecznie pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, nie bylo mnie tu 2 dni, czulam sie swietnie przez ostatnie 48 godzin i myslalam ze juz ze mna wszystko ok... chociaz z drugiej strony pomyslalam sobie - kurcze, przeciez takie cos nie moze sobie ot tak odejsc, tak nagle, bo to by oznaczalo ze jestem nietypowym przypadkiem i na pewno ze mna cos nie tak :)))) ... wiec chyba troche na wlasne zyczenie tkwie w blednym kole: jest zle - martwie sie ze jest zle, jest dobrze - martwie sie ze moze to za szybko, moze to cisza przed burza itd. Ja sie chyba lubie martwic. W kazdym razie dzis rano wstalam i od razu wiedzialam ze dzis bedzie inaczej niz np wczoraj. Jakas taka roztargniona bylam, zaczelam znowu analizowac i obserwowac swoje zachowanie (cos czego udalo mi sie uniknac przez 2 dni) i wszystko wrocilo, na szczescie z mniejsza sila! Juz jest o niebo lepiej niz np tydzien temu, nawet nie nazwalabym tego lękami, to raczej jakies takie ogolne spięcie psychiczne i fizyczne tez, dzisiaj az mnie rozbolala przez to glowa. A trzymalo mnie dobrych kilka godzin, teraz wrocilam do domu i jest lepiej. Wiekszosc dnia chodzilam znowu 'zawieszona', nierozgarnieta, 'niekumata'.. nie wiem jak to jeszcze mozna opisac... generalnie uczucie derealizacji u mnie polega na tym ze wszystko sie dzieje gdzies tam obok mnie, poza mna, za jakas taka cienka niewidoczna granica....a ja sobie tu tkwie we wlasnej glowie i we wlasnych rozmyslaniach, niby wszystko widze, czuje itd ale te odczucia sa jakby mocno stlumione... to dotyczy nie tylko sfery psychicznej, uczuc, wrażen, myslenia i widzenia ale nawet węchu i smaku i dotyku!!!! wszystko tak, jakbym odczuwala 50 % mniej niz bedac w 'normalnym' stanie... az mnie to przeraża! I dziwne jest to ze czasem ten stan potrafi sie zmienic na normalny w kilka sekund, przychodzi powoli, ale odchodzi czasem bardzo szybko. Martwie sie ze to jednak moze cos z mózgiem, lekarz niby mowil ze nie...ale chyba do neurologa sie wybiore profilaktycznie. Poza tym jest lepiej, ogolnie chyba zmierzam ku dobremu, na cud nie licze ale staram sie wytrwac w tej nienormalnosci az calkiem przejdzie! Pozdrawiam wszystkich! (P.S. Zmeczonyproblemami, co u ciebie???)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam moja droga. U mnie nastapila delikatna zmiana. Doszedlem do wniosku ze to moze byc spowodowane tlumionymi emocjami. Zawsze mialem klopoty z wyrazaniem emocji, staralem sie wygladac na powaznego i rozwaznego goscia co mi wlasnie przeszkadza w tym odreagowywaniu wewnetrznym. Czytalem ze takie postepowanie moze prowadzic do naszych stanow. I wzialem sie za sport. Jest niby lepiej..

Ale jest inaczej. Moze mniej sie skupiam na tym otepieniu (jezeli chodzi o smak wech sluch i wzrok to mam podobnie, troche tak jakby cialo spalo) Ale mam tez inne objawy. Stracilem kompletnie pociag seksualny. Kiedys byly potworne klotnie z dziewczyna gdy sie nie posciskalismy raz na dwa dni, teraz minal 4 dzien a ja nic. Do tego wkurza mnie ona i mam agresywne mysli(panuje nad soba oczywiscie).

Jezeli chodzi o psychike to nie wiem czy tego doswiadczasz ale odczuwam taki dziwny stan paniki, leku umyslowego. Lezac niby jestem spokojny, natomiast przez glowe raz na jakis czas przelatuja jakies szybkie i absurdalne mysli. Zupelnie nic nie znaczace, krotkie dialogi o nic nie mowiacej tresci. Dziwne to jest cholera, ale moze to moj kolejny etap w tym zalamaniu nerwowym. Ogolnie mam takie poczucie ze psychicznie sie czuje dziwnie, czy tez tak odczuwasz?

Sam sie zastanawiam nad zrobieniem sobie jakis badan hormonalnych, z drugiej strony wszystkie te nasze objawy moga byc skutkiem tej nerwicy.

Jak u Ciebie z apetytem? U mnie dziwnie, jak juz mam przed soba to zjem, natomiast ogolnie nie odczuwam jakiegos silnego glodu. A jak juz zjem to sie trawi to niesamowicie szybko.

 

hej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc, ja dzis znowu inaczej sie czuje, juz nie wiem czy lepiej czy gorzej, w kazdym razie dzisiaj mi przez glowe przemknela pierwszy raz ta okropna mysl ze juz nie ma dla mnie ratunku, ze dostalam pomieszania zmyslow, jestem nieuleczalnym przypadkiem, a jesli tak to po co zyc i sie meczyc? Wiem ze samobojstwa nie popelnie, szkoda by mi bylo zepsuc zycie najblizszym, wiem ze by cierpieli...ale z drugiej strony tak sie boje co mi sie w tej glowie podzialo! Dochodzi do tego ze zaczynam myslec ze moze cale to moje zalamanie to tylko urojenie, a jesli to urojenie to do choroby psych. i utraty kontaktu z rzeczywistoscia juz niedaleko. Klotnia byla ponad miesiac temu, fizyczne objawy sie niby skonczyly - placz, nerwowosc itd., nawet z ta derealizacja jest juz chyba duzo lepiej, a mimo wszystko czuje sie ciagle jakos dziwnie. I gdzies tam w srodku wiem, ze nie jest jeszcze 100% dobrze. Tylko ze teraz to juz trudno mi sprecyzowac co jest nie tak. Poza tym ze nie umiem sie cieszyc z niczego, nie przezywam tak intensywnie emocji jak kiedys, zobojetnialam na wiele rzeczy, nie mam motywacji, zapału, ale osobiscie uwazam ze to nie jest typowa depresja. Mam czesto uczucie pustki w glowie, ktos mnie pyta o cos na co wiem ze znam odpowiedz, ale nie umiem temu komus jakos logicznie, szybko i sensownie odpowiedziec, jakbym nie umiala sobie przypomniec jak cos sie robi np. dzisiaj chcialam zmienic kilka ustawien w swojej komorce i zajelo mi to tyle czasu co jakiejs staruszce! Totalny problem z pamiecia i koncentracja. Jesli chodzi o poped seksualny to nawet o tym nie wspominam, bo cos takiego teraz nie istnieje. Brak apetytu - tak samo! Jak ktos mi cos poda to zjem, ale jak mialabym teraz cos ugotowac to chyba zapomnialabym jak sie soli wode. Doslownie! :( Jestem zdruzgotana i chyba czas pojsc do specjalisty i moze sprobowac leków, czego chcialam uniknac. Jutro moj pierwszy dzien w pracy po 2-tyg urlopie, zobaczymy czy dam rade. Ogolnie to jestem na krawedzi zwariowania! P.S. Czy mozna sobie uroic chorobe psychiczna? I jak odroznic wtedy ze osoba chora jest zdrowa czy chora? Wlasnie takie problemy egzystencjalne mnie ostatnio mecza... za duzo i za bardzo analizuje rzeczy i juz mam tego dosc!! :(((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tez mam czasami wrazenie zen ie kocham swojej dziewczyny... ale przeciez nie rozstane sie znia gdyz na prawde wiem jak jest. Ostatnio po 11 miesiacach bycia razem i 4 nerwicy znowu poczulem takie zauroczenie, snila mi sie, myslalem o niej ciagle, wyobrazalem sobie ze spi obok. Dzisiaj troche spieprzylem robote i wzielem wine na siebie i zaczely mi sie natrectwa itp itd... bol serca. Ale wiem, ze ja kocham i ze jak mi to przejdzie to bedize jak za najlepszych wspolnych dni. Nie pozwole aby moja nerwica spieprzyla mi zycie, emocje, uczucie do kobiety, zmienila cokolwiek, bo wiem, ze nie potrafi, ale czasami myslimy, ze my tacy jestesmy a tak na prawde to przez chorobe... chyba mam racje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maggie, gdybys czytala dokladnie to co piszemy to bys doszla do kilku wnioskow.

1.Czujemy sie dokladnie tak samo.

2.Oboje czujemy sie tak z powodu jakiegos wydarzenia ktore zaburzylo nasza rownowage wewnetrzna, emocjonalna.

3.Oboje juz doszlismy nie raz do calkowicie sensownego wniosku ze to minie gdy bedziemy postepowac wedlug zasad... ktore rowniez oboje juz pisalismy na tym forum.

4.Obojgu nam sie pojawiaja czesto momenty w ktorych jestesmy juz pewni ze to nie jest zadna choroba psychiczna..A mimo wszystko potrafimy znow wpedzic sie w spirale lekow.

 

I daje Ci jeszcze raz slowo honoru ze czuje dokladnie to samo co Ty, w bardzo podobnych okolicznosciach, z podobnymi przejsciami nerwowymi. Czego jeszcze wiecej nasza podswiadomosc potrzebuje zeby z tego labiryntu wyjsc? Mysle ze oboje wiemy, wystarczy podsumowac wnioski do jakich sie doszlo, i sie ich trzymac caly czas! Jezeli chcesz to razem je tu wypiszemy.

 

Ja wiem ze to jest wykanczajace bo sam mam caly czas momenty zalamiania teraz(chociaz to Ty pierwsza napisalas post o samozaparciu i lepszym samopoczuciu(zakupy z przyjaciolmi)-gratuluje!). Jezeli chcesz to idz do specjalisty, ja od niego wracam, bylem na 3 seansie i chyba juz ostatnim. Czuje sie diametralnie lepiej niz wczesniej, ale to raczej moja zasluga(wczoraj wysilek fizyczny ktory lubie..naprawde pomaga rozladowac podswiadome nerwy, te ktorych nie czujemy, ale ktore sie skumulowaly podczas ostatnich przezyc). Trzymam kciuki za Ciebie.

PS. Kupilem sobie tanie tabletki ziolowe, nazywaja sie valused. Jezeli chodzi o nasze stany to moge Ci je spokojnie polecic bo sam biore, coraz mniej, ale dobrze sie wysypiam przynajmniej.

 

mariusz123567, mysle ze kazdy jest wrazliwy na co innego, i kazdemu moze pomoc cos innego. Tutaj rozmowa sie rozwinela poniewaz mamy identyczne(bez wyjatkow, a przynajmniej ja takie co maggie, od poczatku watku) objawy oraz wnioski. I to co naprawde pomoze osobie naszego pokroju jest zawarte w wypowiedziach moich i maggie. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam tak, ze wiem co robic itp, ale czasami jak sie cos sypnie to i bedzie to trzymac z pare ladnych godizn, najgorzej w szkole....

 

a nerwice napisalem od 4 miesiecy a tak na prawde mam dluzej tylko ostatnio sie objawila tak, ze zaczalem sie zastanawiac nad soba , gdyz nie pasilo mi to o czym myslalem , do tego stopnia, ze ryczalem myslac "co ze mna jest, kurwa czlowieku"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khasia bardzo się ciesze. Nie no zartuje oczywiscie ;)

 

Mnie znow dopada poczucie zwariowania, nie wiem juz co mi jest. Ale pamietajmy.. co nas nie zabije to nas wzmocni. Na domiar zlego kobieta mi doklada problemow zamiast uciech. No ale trudno. Ide po papierosy, z tego wszystkiego zaczalem palic po 3 latach abstynencji tytoniowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a moj byly sie chyba dzis zabija i nie wiem co robic.. dostaje na glowe (jeszcze bardziej). trace poczucie rzeczywistosci, swiat sie kreci wokol mnie i za bardzo nie wiem co sie dzieje..tylko cialo cos przytepione, czasmi rece zadrżą, czasem popłacze, a czasem wyjrze przez okno

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich cierpiących na duszy...

 

Dzis mialam taki fajny dzien, nie od rana co prawda, ale teraz jest 99% dobrze. To chyba wszystko przez to ze wrocilam do pracy po 2 tyg zwolnieniu. Zobaczylam znajome twarze, mialam duzo zaleglosci po przerwie i stos papierow na biurku i tak jakos czas fajnie zlecial. Nie mialam czasu myslec o tym co mi jest, ale duzo myslalam o tym co bedzie, a przynajmniej o tym co chce zeby bylo... I wracalam teraz po poludniu do domu, wreszcie zauwazylam ze swieci slonce, zjadlam obiad ze smakiem i nie chce zapeszac, ale jest duuuuuzo lepiej. Zauwazylam ze to wlasnie lęki, obojetne czy ataki paniki czy lek wolnoplynacy,powoduja to zamulenie umyslowe i poczucie dziwnosci, nierealnosci. Dzisiaj, kiedy sie nie denerwowalam i nie mialam czasu o tym myslec i 'nakrecac' sie rozwazaniami typu 'czy to objaw choroby psychicznej' w ciagu godziny wszystko odeszlo! Nie mialam problemu z koncentracja, uczucia pustki w glowie, poczucia snu na jawie. Oczywiscie zaczelo sie rano jak wstalam, pomyslalam - O Boze, jak ja mam sobie rade dac z tym wszystkim dzisiaj! Ale zmusilam sie i udalo sie. Od 11:00 rano nie poczulam ani jednej chwilki zdenerwowania! I to jest tak ze im dluzej udaje mi sie wytrzymac bez myslenia o tym, tym bardziej jestem na duchu szczesliwa ze sobie zaczynam radzic, a im bardziej sie ciesze tym wiecej pozytywnych emocji naplywa do mojej glowy i moze to jest wlasnie sposob na wyjscie z tego bez lekarstw. Poczucie nadziei ze to TYLKO szok emocjonalny i nie ma osoby ktora by z tego nie wyszla, niewazne po jakim czasie, jakos tak wplywa pozytywnie na myslenie i 'napedza' czlowieka. Najgorsze mam poranki, ale od dzisiaj mam prace na glowie wiec bede musiala wstawac, motywowac sie i nie pozwolic tym cholernym nerwom pozbawienia mnie pracy ktorej lubie i osoby ktora CHYBA jeszcze kocham. Pisze CHYBA, bo na razie jest jednak za wczesnie zeby ocenic co tak na prawde czuje. To jest wlasnie ten brakujacy 1% w moim dzisiejszym samopoczuciu. Musze dac sobie czas, zeby emocje i mysli wrocily do normy i wtedy podejme jakies decyzje. Wiadomo ze te stany powoduja odretwienie emocjonalne, ciezko mi nadal poczuc ze kocham ale wiem ze to uczucie wroci. Jesli nic sie nie zmieni po 3 miesiacach tzn ze rzeczywiscie moj chlopak nic juz dla mnie nie znaczy. Zmeczonyproblemami, trzymam kciuki za Ciebie i obiecuje ze BEDZIE DOBRZE. Nawet jak wyjde z tego wczesniej niz Ty, to nadal bede tu zagladac na forum, moze uda mi sie wam podsunac kilka wskazowek. Khasia, dolaczylam do forum tylko kilka dni przed Toba i wiem doskonale przez co przechodzisz. Jak widzisz nie zwariowalam jeszcze i juz dzisiaj wydaje mi sie ze powoli wracam do zycia. Wydaje mi sie ze czas robi swoje, sa osoby ktore potrzebuja jednego dnia (moj chlopak!!) a sa tez takie ktore potrzebuja pol roku zeby sie otrzasnac. Ale to wszystko przejdzie... Mialam cos takiego juz raz, 2 lata temu, nie w tak ostrej formie co prawda, ale podobnie... i trwalo 5-6 tyg. Pozniej udalo mi sie wrocic do zycia na kolejne 2 lata, az do ostatniej awantury. Ja juz taka jestem, nadwrazliwa, analizujaca kazdy detal, za duzo rozmyslajaca o sobie itd... i jak nie wypracuje jakiegos sposobu na to, to wiem ze sie jeszcze nie raz w zyciu powtorzy przy wiekszej klotni. Pozdrawiam Was wszystkich. Zagladne tu jutro.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy otępieniem można nazwać niemożność zidentywikowania uczuć w sensie: coś się czuje, ale nie wie się co :?: I czy temu stanu towarzyszy nieustanne poczucie smutku :?:

 

myślę że w jakiś sposób jest to otępienie, mam tak często

;)

czasem to jest miłe w końcu dojść, do tego co się czuje

smutek tłumaczę sobie, że trzeba przeżyć :| ech.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Khasia, dolaczylam do forum tylko kilka dni przed Toba i wiem doskonale przez co przechodzisz. Jak widzisz nie zwariowalam jeszcze i juz dzisiaj wydaje mi sie ze powoli wracam do zycia. Wydaje mi sie ze czas robi swoje, sa osoby ktore potrzebuja jednego dnia (moj chlopak!!) a sa tez takie ktore potrzebuja pol roku zeby sie otrzasnac. Ale to wszystko przejdzie...

 

A kto powiedział, że zwariowałas?:) Dziekuje za słowa otuchy i bede trzymac kciuki, zeby takich dni było coraz wiecej, i coraz piękniejszych :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maggie78, postanowilem poczekac z odpowiedzia, przeczytalem dzis jeszcze raz to Co napisalas. Bardzo sie ciesze ze u Ciebie lepiej i dziekuje za wsparcie. Twoje lepsze samopoczucie jest nadzieja dla mnie i pewnie nie tylko dla mnie. Co u mnie..u mnie troche lepiej bo moge normalnie funkcjonowac, ale mimo wszystko caly czas siedze w tej mysli.

Sie czasem zastanawiam, juz na spokojnie, co tak naprawde uwazam za normalne samopoczucie? Ciezko to okreslic nieprawdaz? :)

Pytam siebie rowniez czasem czy jest lepiej czy tez tak naprawde zaczynam sie przyzwyczajac do tego stanu?

Trzecia rzecz ktora chyba mi przeszkadza ogolnie na codzien ze jestem ultra pasywny i leniwy. Nie potrafie sie wkrecic w nic na dobra sprawe.

To co sie zmienilo to napewno lęki i intensywne nieprzyjemne mysli.

 

Chcialem sie upewnic, czy napewno niczego nie zażywalas co by Ci pomoglo?

 

Jedno jest pewne, ze trzeba dalej zyc. Porozpaczac jak jest potrzeba ale potem starac sie funkcjonowac zgodnie z dziennym hormonogramem.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc wam. z zapartym tchem przeczytalam wasze posty i myslalam w sumie tylko jedno - czulam sie IDENTYCZNIE. moja niefortunna przygoda z tym cholerstwem zaczela sie jakies 1,5 roku temu, ale moge byc dla was pocieszeniem. wszystko MIJA!! jestem tego przykladem. nerwicowcem zostane juz chyba do konca zycia ale w znaczeniu ze denerwuje sie z jakiegos okreslonego powodu- nowej pracy, choroby kogos z rodziny itd. denerwuje sie nadmiernie nawet bzdurami ale nie wazne. w kazdym razie jakies 1,5 roku temu mialam totalna derealizacje, nie czulam siebie, czulam sie otumaniona jak w pol snie, nie czulam emocji, wszystko mi bylo obojetne i ten stan mnie przerazal co jeszcze bardziej nakrecalo leki. zaczelo sie od epizodu silnego ataku paniki ktory trwal ok 4 godzin z bardzo silna derealizacja. potem byl kryzys, nie wiedzialam co mi jest, czulam sie okropnie, nie moglam sie skupic na niczym, na fajnym filmie, muzyce, czymkolwiek. teraz jest juz ok, zyje sobie jak normalny czlowiek. tak sobei pomyslalam ilu mlodych (bo najczesciej sa to ludzie mlodzi) ludzi przezywa ten koszmar, ciekawe dlaczego tak jest, czy kiedys tez tak bylo tylko nikt o tym nie mowil... bede tu w kazdym razie zagladac.nie poddawac sie !!!!!!!!!!! i zapomn iec o schizofreniach. ju zbym ja dawno miala jakby to mialo sie tak konczyc ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trzecia rzecz ktora chyba mi przeszkadza ogolnie na codzien ze jestem ultra pasywny i leniwy. Nie potrafie sie wkrecic w nic na dobra sprawe.

 

zmeczonyproblemami tez mam to mnie meczy, jedynie czasem pomoże dobra książka i czyjes towarzystwo, ale w tym stanie wrecz niemozliwie jest wyjsc do ludzi.

 

ewa125 a pamięc sie poprawia wraz z poprawa?:( przepraszam za głupie pytanie,ale jestem załamana. Od pół roku mi sie pogarsza albo i dłużej, jakbym miała coraz większą dziurę bez dna w umyśle. Cos mi sie np. przypomni, słowa czyjes i sie zastanawiam kto to powiedział.. Długo się zastanawiam.. Bo są jakby wypowiedziane w jakim głębokim śnie, w innym świecie. Przypominaja mi się elementy prawdziwe mieszające się z czyms nieprwdopodobnym, tylko nie moge je połączyc! Jakies auto, jakas droga.. tylko nie umiem sobie przypomniec z kim jechalam i kiedy! w jakim snie? Nagle eureka po długim myśleniu, moja kumpela je wypowiedziała w zeszlym tygodniu gdy jechałam z nią autem, do jej miasta. Wniosek taki, że chyba się odrealniam, albo nie wiem co? jest na to lekarstwo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

khasia mysle ze te klopoty z pamiecia sa wynikiem leku, za bardzo jestes rozkojarzona swoim stanem, nerwica ze nie skupiasz sie po prostu na tym co ktos mowi, takze mysle ze przejdzie tak jak wszystkie inne objawy. chodzisz na psychoterapie? zeby wyjsc z nerwicy nie zawsze trzeba tylko "odczekac", czasami trzeba rozwiazac wiele psychologicznych problemow i konfliktow toczacych sie w naszych glowach. ja sie moimi zajelam, na pewno pomoglo mi to dojsc do siebie. moja psycholog mowila ze jedyne wyjscie to rozwiazanie konfliktow i nie polecala farmakologii bo ona tylko pomaga doraznie, uspokaja.. uwierzylam jej i jest ok :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiadomo ze te stany powoduja odretwienie emocjonalne, ciezko mi nadal poczuc ze kocham ale wiem ze to uczucie wroci. Jesli nic sie nie zmieni po 3 miesiacach tzn ze rzeczywiscie moj chlopak nic juz dla mnie nie znaczy.

 

Witaj,

 

Mam wrażenie, że stawiając sobie termin w postaci "jak po 3 miesiacach sie nie poprawi to to i to", nigdy nie uzyskasz planowanych rezultatów. Pozatym wydaje mi się, że miłość to nie tylko uczucie w postaci "motylków" (czy tego jak to czujesz) ale również cała gama innych rzeczy i spraw dnia codziennego nie prawdaż? :) Wiem jak to jest dlatego piszę bo z autopsji najlepiej :-) Moja historia trwa już prawie 2 lata :-) Przez ten czas wiele razy zastanawiałęm się nad rozstaniem, a dzis wiem, że byłby to największy błąd w moim życiu - nie mówie, że u Ciebie musi byc tak samo jak u mnie, po prostu chce Ci przekazac choc troche z mojego dosiwadczenie i przekoanc bys nie stawiala sobie zadnych limitow i naprawde oceniala zwiazek bardziej racjonalnie a nie tylko przez przymat tego co sie dzieje w ciagu ostatnich kilku miesiecy. Powodzenia i trzymam kciuki za Was wszystkich :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×