Skocz do zawartości
Nerwica.com

zmeczonyproblemami

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez zmeczonyproblemami

  1. Mysle ze nie ma czym sie przejmowac jezeli to juz bylo a miales robiony rezonans. Alkohol nie wskazany przy nerwicy. Wskazane cieszyc sie sloncem brytyjskim, tak szybko odchodzi :)
  2. Kacha bez akceptacji lekow bedziesz w blednym kole. Lęki zaakceptowane nie powoduja takich negatywnych emocji. Natomiast niezaakceptowane siedza Ci w podswiadomosci, nakrecaja machine i pojawiaja sie kolejne lęki. Natomiast takie bledne kolo jest fabryka somatycznych objawow. Niestety tak to wyglada, i bez akceptacji lęków nie ruszyc do przodu nawet o krok. Pozdrawiam
  3. Co za bagno ta depresjo nerwico lekowo natretowa. Po prostu szlag mnie juz trafia. Ile mozna. Tyle juz zrozumialem, tyle sie naczytalem, bylem na 10 wizytach u psychologa. Zaakceptowalem to. Staram sie dzialac na codzien. Ale wez tu nie postradaj zmyslow jak mozg produkuje takie wkrety caly czas. Zaraz sobie sam wykroje ten kawalek tej galarety co mnie tak niepokoi caly czas, bezczelnie, bezpodstawnie, bezlitosnie. Niech to szlag.
  4. Mam dokladnie to samo. I tez mialem z tymi homoseksualnymi sprawami jazde. I Bóg wie ile jeszcze innych "objawow". Meczy mnie to cholernie, tez czasem mam watpliwosci czy jestem normalny, bo mysli tak absurdalne ze az zmienia mi sie postrzeganie swiata mnie otaczajacego, jakbym poplyna w bardzo niezdrowa kraine. Wciaz staram sie wyjsc z tego bez lekow, czasami jest lepiej. Czasami juz zapominam o wszystkim. Najgorzej jest jak siedze sam. Czulem sie juz duzo lepiej, ale na 2 dni wyjechala dziewczyna, mialem kilkanascie ladnych godzin na to zeby znow wpasc w ta studnie. Lacze sie z Toba w bolu. Pozdrawiam
  5. khasia Czy nie jest troche tak ze nie potrafisz zycia wziac w swoje rece?Nie wiem jak jest u Ciebie, ale ogolnie rzecz biorac siedzac i myslac bezustannie, zaglebiajac sie w przykre potoki mysli, nie dostarczajac sobie czynnikow z zewnatrz nie majacych zwiazku z Twoim samopoczuciem mozna popasc w spirale ktora tylko to wszystko nakreca. Moze czas ja przerwac?
  6. maggie78, postanowilem poczekac z odpowiedzia, przeczytalem dzis jeszcze raz to Co napisalas. Bardzo sie ciesze ze u Ciebie lepiej i dziekuje za wsparcie. Twoje lepsze samopoczucie jest nadzieja dla mnie i pewnie nie tylko dla mnie. Co u mnie..u mnie troche lepiej bo moge normalnie funkcjonowac, ale mimo wszystko caly czas siedze w tej mysli. Sie czasem zastanawiam, juz na spokojnie, co tak naprawde uwazam za normalne samopoczucie? Ciezko to okreslic nieprawdaz? :) Pytam siebie rowniez czasem czy jest lepiej czy tez tak naprawde zaczynam sie przyzwyczajac do tego stanu? Trzecia rzecz ktora chyba mi przeszkadza ogolnie na codzien ze jestem ultra pasywny i leniwy. Nie potrafie sie wkrecic w nic na dobra sprawe. To co sie zmienilo to napewno lęki i intensywne nieprzyjemne mysli. Chcialem sie upewnic, czy napewno niczego nie zażywalas co by Ci pomoglo? Jedno jest pewne, ze trzeba dalej zyc. Porozpaczac jak jest potrzeba ale potem starac sie funkcjonowac zgodnie z dziennym hormonogramem. Pozdrawiam
  7. khasia bardzo się ciesze. Nie no zartuje oczywiscie Mnie znow dopada poczucie zwariowania, nie wiem juz co mi jest. Ale pamietajmy.. co nas nie zabije to nas wzmocni. Na domiar zlego kobieta mi doklada problemow zamiast uciech. No ale trudno. Ide po papierosy, z tego wszystkiego zaczalem palic po 3 latach abstynencji tytoniowej.
  8. No mysle ze to dobrze. Ja tez bladzilem w nieswiadomce przed dlugi czas. Glowa do gory, czytaj madre rzeczy na ten temat, pracuj nad soba a wybrniesz z tego zwyciezka reka.
  9. maggie, gdybys czytala dokladnie to co piszemy to bys doszla do kilku wnioskow. 1.Czujemy sie dokladnie tak samo. 2.Oboje czujemy sie tak z powodu jakiegos wydarzenia ktore zaburzylo nasza rownowage wewnetrzna, emocjonalna. 3.Oboje juz doszlismy nie raz do calkowicie sensownego wniosku ze to minie gdy bedziemy postepowac wedlug zasad... ktore rowniez oboje juz pisalismy na tym forum. 4.Obojgu nam sie pojawiaja czesto momenty w ktorych jestesmy juz pewni ze to nie jest zadna choroba psychiczna..A mimo wszystko potrafimy znow wpedzic sie w spirale lekow. I daje Ci jeszcze raz slowo honoru ze czuje dokladnie to samo co Ty, w bardzo podobnych okolicznosciach, z podobnymi przejsciami nerwowymi. Czego jeszcze wiecej nasza podswiadomosc potrzebuje zeby z tego labiryntu wyjsc? Mysle ze oboje wiemy, wystarczy podsumowac wnioski do jakich sie doszlo, i sie ich trzymac caly czas! Jezeli chcesz to razem je tu wypiszemy. Ja wiem ze to jest wykanczajace bo sam mam caly czas momenty zalamiania teraz(chociaz to Ty pierwsza napisalas post o samozaparciu i lepszym samopoczuciu(zakupy z przyjaciolmi)-gratuluje!). Jezeli chcesz to idz do specjalisty, ja od niego wracam, bylem na 3 seansie i chyba juz ostatnim. Czuje sie diametralnie lepiej niz wczesniej, ale to raczej moja zasluga(wczoraj wysilek fizyczny ktory lubie..naprawde pomaga rozladowac podswiadome nerwy, te ktorych nie czujemy, ale ktore sie skumulowaly podczas ostatnich przezyc). Trzymam kciuki za Ciebie. PS. Kupilem sobie tanie tabletki ziolowe, nazywaja sie valused. Jezeli chodzi o nasze stany to moge Ci je spokojnie polecic bo sam biore, coraz mniej, ale dobrze sie wysypiam przynajmniej. mariusz123567, mysle ze kazdy jest wrazliwy na co innego, i kazdemu moze pomoc cos innego. Tutaj rozmowa sie rozwinela poniewaz mamy identyczne(bez wyjatkow, a przynajmniej ja takie co maggie, od poczatku watku) objawy oraz wnioski. I to co naprawde pomoze osobie naszego pokroju jest zawarte w wypowiedziach moich i maggie. Pozdrawiam
  10. Witam moja droga. U mnie nastapila delikatna zmiana. Doszedlem do wniosku ze to moze byc spowodowane tlumionymi emocjami. Zawsze mialem klopoty z wyrazaniem emocji, staralem sie wygladac na powaznego i rozwaznego goscia co mi wlasnie przeszkadza w tym odreagowywaniu wewnetrznym. Czytalem ze takie postepowanie moze prowadzic do naszych stanow. I wzialem sie za sport. Jest niby lepiej.. Ale jest inaczej. Moze mniej sie skupiam na tym otepieniu (jezeli chodzi o smak wech sluch i wzrok to mam podobnie, troche tak jakby cialo spalo) Ale mam tez inne objawy. Stracilem kompletnie pociag seksualny. Kiedys byly potworne klotnie z dziewczyna gdy sie nie posciskalismy raz na dwa dni, teraz minal 4 dzien a ja nic. Do tego wkurza mnie ona i mam agresywne mysli(panuje nad soba oczywiscie). Jezeli chodzi o psychike to nie wiem czy tego doswiadczasz ale odczuwam taki dziwny stan paniki, leku umyslowego. Lezac niby jestem spokojny, natomiast przez glowe raz na jakis czas przelatuja jakies szybkie i absurdalne mysli. Zupelnie nic nie znaczace, krotkie dialogi o nic nie mowiacej tresci. Dziwne to jest cholera, ale moze to moj kolejny etap w tym zalamaniu nerwowym. Ogolnie mam takie poczucie ze psychicznie sie czuje dziwnie, czy tez tak odczuwasz? Sam sie zastanawiam nad zrobieniem sobie jakis badan hormonalnych, z drugiej strony wszystkie te nasze objawy moga byc skutkiem tej nerwicy. Jak u Ciebie z apetytem? U mnie dziwnie, jak juz mam przed soba to zjem, natomiast ogolnie nie odczuwam jakiegos silnego glodu. A jak juz zjem to sie trawi to niesamowicie szybko. hej
  11. Czy mi zdaje czy troche sie oddajesz tej chorobie. Myslac negatywnie w ten sposob, nie starajac sie czegos naprawic mozesz nie tyle co oszalec, co po prostu zatracac sie w tym na okraglo. Sposobow na odreagowanie nadmiernej energii wewnetrznej jest duzo. Chociazby regularny sport. Drugim wielkim krokiem ku lepszemu samopoczuciu bedzie zaakcaptowanie obecnej sytuacji a nie wyniszczajaca wewnetrzna walka z nia.
  12. Ciesze sie ze odpisalas pomimo tego ze jest lepiej. Osobiscie uwazam ze to dobrze bo nie starasz sie od tego panicznie uciekac tylko to zaakceptowac ze spokojem. U mnie teraz troche lepiej, rowniez dzis od rana troche zalatany bylem. Najlepszy dzien od 2 tygodni. Tak jak mowisz, pozostalo uczucie "ze jest inaczej" niz kiedys. Ale mysle ze wlasnie powolne dazenie do lepszego samopoczucie pozwoli nam na normalne zycie. Pisz jezeli bedziesz miala jeszcze jakies wskazowki dla mnie. Chcialem Ci powiedziec ze sie ciesze ze Cie tu znalazlem, rowniez serdecznie pozdrawiam
  13. Akcpetacja lekow czy innych objawow wcale nie musi oznaczac ze beda sie dalej pojawialy- i ze trzeba z nimi zyc do ostatnich dni. Akceptowane i umiejetnie odbierane moga z czasem zniknac. Natomiast walka z nimi, unikanie ich, tlumienie tego gleboko w sobie poprzez plytkie przyjemnosci moze doprowadzic do pogorszenia samopoczucia. Takie jest moje zdanie, to mowilem ja, jarzabek
  14. Bardzo emocjonalnie do tego podchodzisz, i ja Cie rozumiem. " Nie potrafie o niczym innym myslec, caly czas kontroluje to co robie, jakbym sprawdzala czy to co robie kwalifikuje sie jako 'normalne', czy 'nienormalne' dzialanie..." Mam ten sam objaw. Im intensywniej o tym myslisz tym czesciej pojawia sie potrzeba obserwacji i oceny swojej "nienormalnosci". Natomiast im bardziej to obserwujesz tym bardziej popelniasz bledy wykonujac proste czynnosci, i wnioski blyskawicznie o "nienormalnosci" sie pojawiaja ktore potrafia przerazac az w koncu czlowiek wymieka, siada placze kompletnie zalamany. Tak naprawde to mi sie wydaje ze umysl sie w ten sposob broni. Bo przeciez gdyby cos nam bylo to bysmy naprawde potykali sie o wlasne nogi, wpadali na innych na ulicy, a nie tylko czuli "jakbysmy mieli zaraz stracic rownowage" Natomiast umysl zmuszajac nas do myslenia o samych sobie odrazu sie zamyka na zewnetrzne przykrosci ktore teraz nami przeciez tak nie targaja jak kiedys jak bylismy zdrowi. Coz Ci moge powiedziec.. jedyna metoda do ktorej daze powolutku to akceptacja tego stanu. W momencie kiedy przestaniemy sami sie wpedzac w leki to organizm zacznie powolutku odreagowywac gdzies to zalamanie ktore przechodzimy i moze nasze mozgi wroca do normy. (wlasnie spalem 2 godzinki, cudem mi sie udalo, obudzilem sie taki skolowany ze dajcie spokoj. Niby wszystko wykonuje normalnie natomiast uczucie jakby ktos mi przywalil w glowe przed chwila z ogromna sila.) Dzis to wogole rano bylem w oplakanym stanie, okazalo sie ze schudlem kolejny kilogram, zaczynam przypominac kurczaka wybiegowego. Permanentne spiecie i kompletny brak apatytu zrobily swoje. Teraz chwycilem lek homeopayczny SEDATIF PC. Jest niedrogi, renomowanej firmy, na zachodzie bardzo popularny. Jestem przeciwny ciezszej chemii takze jezeli masz podobne nastawienie to mozesz spokojnie to pobrac, nie pomoze ale napewno tez nie zaszkodzi :) Musimy to wytrzymac moja droga.. Edit z godziny 17:50 : Czytam teraz ksiazke calkiem przyjemna a byc moze i bardzo pozyteczna dla osob naszego pokroju. "Jak byc szczesliwym". Coprawda dopiero zaczynam ale juz zaczynaja sie powoli budzic we mnie pozytywne emocje. Uczucie odurzenia wciaz mi towarzyszy, ale odkad staram sie je akceptowac to jest mi duzo latwiej. No ale nie ma co sie nastawiac na jakies momentalne uzdrowienie.
  15. Wierz lub nie. Ale mam dokaldnie to samo co Ty. Objawy sa identyczne jak u mnie. Zaczelo sie to miesiac temu. Zaczelo sie to po klotniach z moja dziewczyna. Objawy mialem dokladnie te same, i te same reakcje, z ta roznica ze nie smignalem do szpitala tylko skulilem sie w klebek w lazience w oczekiwaniu na najgorsze. Kilka lat temu mialem depresje, skonczylo sie na lekach. Tez mam tak ze jak sobie porycze to potem sie lepiej czuje. Takie zalamanie jakie przechodzimy to jest cholernie trudna rzecz. Lęki mi minely, teraz mam lęki ze z tego nie wyjde - pewnie kolejny etap. Juz nie wspomne o tym ze dziewczyna mi po znajomosci zalatwia wlasnie prace, a ja nie jestem zdolny do niczego absolutnie..Mam takie napady, takie wachania, ze strach isc do jakiejs pracy. Nawet nie jestem pewny czasem co czuje do mojej dziewczyny, czasem mam ochote uciec od wszystkich, zamknac sie w pokoju i gapic sie w sufit. Swidrujaca mysl o otepieniu mentalnym jest rujnujaca, i bardzo rzadko udaje mi sie widziec jakiekolwiek swiatelko w tunelu. Pozdrawiam Cię serdecznie.
  16. Troche glupio sie czuje tworzac nowego posta.. Ale chcialem sie z Wami podzielic moim spostrzezeniem, moze to zainteresowac chociazby tych co maja problemy gastryczne. Jezeli moderator uzna to za stosowne to prosze o przeniesienie. Odkad mam 15 lat zaczalem miewac negatywne mysli. Niekonczacy sie potok negatywnych mysli, nie potrafilem myslec optymistycznie, wesolo, lekko. Wciaz tak naprawde skupialem sie na swoim zdrowiu ktore jak wiadomo plata niezle figle podczas schorzeniom mentalnym na ktore cierpimy. Kilka tygodni temu na moje ciagle biegunki (nerwowe podejrzewam) wzialem sobie dobre probiotyki. Problem ustapil. Przez pierwsze 2 dni sie cieszylem. Wraz z tym wzialem zelazo ktore kupilem na wlasna reke po tym jak lekarz stwierdzil jego lekki niedobor. Wtedy tez pojawila sie nowa mysl przewodnia, odczuwalem wciaz jakies zamulenie, rozkojarzenie, odciecie od swiata. Minely juz3 tygodnie odkad nie biore lekow, efekt pozostal. Biegunkami przestalem sie kompletnie przejmowac, zastapila je mysl "otepienia". Zachowuje sie podobno normalnie, prowadze samochod, potrafie cos zalatwic bez objawow alzhaimera (juz sobie to zdazylem uroic). I powiem Wam ze marzy mi sie powrot do stresow zwiazanych z fizjologia, nowa mysl mi przeslania zycie. Czuje sie jakby odciety od swiata, stracilem juz 3 kilo gdyz nie czuje glodu a wciaz jestem zaniepokojony moim stanem. Nie jestem w stanie nic robic..A obowiazki sie odkladaja, wszystko co zbudowalem powoli zaczyna sie burzyc. Juz tysiac razy sobie mowilem ze to nie moze byc spowodowane lekami..A mimo wszystko pierwsze o czy mysle budzac sie to wlasnie to. Caly dzien o tym mysle. Nie ma czynnosci ktora by mi pozwolila o tym zapomniec. Chcialem dobrze, wyszlo tragicznie. Pozdrawiam
  17. Z poczatku objawy wiazalem z depresja. Ale chyba to co tak naprawde mnie meczy to nerwica. Mialem w swoim zyciu juz wiele objawow ktore powienienem grupowo skojarzyc z nerwica juz dawno temu. Ale dopiero teraz chyba mam na to mozliwosc (przeprowadzilem sie z rujnujacego nerwy domu). Strach przed wyjsciem z domu, nadmierna panika zwiazana z jakims nieprzyjemnym wydarzeniem, w dziecinstwie nadmierne pobudzenie.. Byly problemy z oddychaniem (plytki oddech, wszystkie badania porobione). Strach przed ostrymi przedmiotami, strach przed jakimis chorobami, strach przed homoseksualizmem. Nastepnie pojawil sie wieloletni problem z wyproznianiem sie (rozwolnienie nasilajace sie wraz z perspektywa wyjscia z domu). Od bardzo dawna podejrzewalem jakies zaburzenia jelit lub inne schorzenia na tej plaszczyznie. Niestety teraz prawda wyszla na jaw. Od kilku tygodni przeszly mi problemy z rozwolnieniem. Potrafie jedzac sporo nie pojsc do toalety przez 2 dni, jezdzac po miescie, wyjezdzajac nawet poza miasto, bedac na slubie z obcymi ludzmi. Problemy zastapione zostaly poprzez ucisk glowy, zamglenie, jakby dryfowanie na morzu. Wczoraj zbierajac sie wlasnie na ten slub zjadlem przed wyjsciem spory obiad i wyszedlem z domu bez niespodzianek (jak nigdy). Natomiast juz jadac autem pojawil sie silny ucisk na glowe, jakby cisnienie mialo by mi ja zaraz rozsadzic, wlacznie z silnymi zaburzeniami koncentracji i charakterystycznym "plywaniem". Sie ciesze ze dojechalem szczesliwie bo naprawde nie bylo latwo.. No nic, pozostalo mi teraz poglebic tajniki nerwicy gdyz nie chce zeby sie skonczylo na lekach. Czemu nei chce? Gdyz juz w dziecinstwie bylem bardziej pobudzony od innych, bardziej nasilaly sie u mnie leki. Bylem po prostu nieznosny z ta moja nerwowa energia. Chcialem byc inny, stlumilem to w sobie. Teraz zbieram owoce tej mojej przemiany. Wiekszosc topicow z nazwa jakiegos objawu sa mi znane, to mnie przekonuje w fakcie ze to jednak nerwica, i za to Wam ogromnie dziekuje, gdyz nie rozumiejac przyczyny mozna pomyslec naprawde ze sie zwariowalo.. Depresja ostatnio mi dolaczyla, podejrzewam ze wlasnie z powodu czucia sie jak jakis czubek.. Pozdrawiam
  18. Dzieki. Najbardziej mnie martwi to zamulenie umyslu. Ale to moze byc chyba objaw tej depresji po prostu.
  19. Kilka lat temu przechodzilem depresje. Skonczylo sie na lekach. Obecne samopoczucie powinienem skojarzyc natychmiastowo z depresja a mimo wszystko zaczalem kreowac w glowie przedziwne historie. Niepokojace objawy zrodzily sie jakies dwa tygodnie temu. Idac do pracy mialem ochote plakac. Nie zwracalem na to uwagi, staralem sie to zdlawic w sobie. Bedac juz w pracy odczuwalem ogromna niechec do rozmow z ludzmi, do zalatwiania czegokolwiek poprzez pytanie kogos o cos. Wraz z tymi objawami pojawil sie duzy kryzys w moim zwiazku, z dziewczyna z ktora mieszkam. Wtedy zaczalem zatracac emocje, ochota na igraszki sie mocno zmniejszyla. Drugim etapem moich zmartwien byl wynik badan okreslajacy ze mam niedobory zelaza we krwi. Zaczalem brac jakies leki z zelazem oraz zestawy witaminowe (nienajgorszej firmy). Wtedy wlasnie pojawilo sie uczucie nieobecnosci. Zatracenia w czasie.. Odciecia od otoczenia. Powtarzalem wciaz ze dziwnie sie czuje po tych suplementach diety. Trzecim etapem byl element zaskoczenia. Od bardzo dawna obawialem sie tego ze moge byc homoseksualista.. Strach przed tym mnie potrafil naprawde paralizowac. Pomimo tego przeciez ze nigdy nie mialem takich zapedow, mialem w swoim zyciu duzo zwiazkow hetero ktore sprawialy mi przyjemnosc. No taka moja fobia.. Poszlismy ze znajomym do miejsca ktore sie okazalo byc tylko i wylacznie dla homoseksualistow i wychodzac z tamtad bylem naprawde w szoku z przyczyny moich lekow podejrzewam. Wtedy tak naprawde sie wszystko juz porzadnie rozkrecilo. zaczalem sie czuc jak pijany, nie wiedzialem co mi jest. Obserwujac wlasne samopoczucie balem sie, przeciez jeszcze dwa tygodnie temu czulem sie w miare dobrze.. Doszly wraz z tym problemy ze snem, czulem sie wstajac jakbym wogole nie spal, jakbym dryfowal caly czas, bezemocjonalnie. Zamykajac oczy widzialem jakies absurdalne pół-sny. Przerazilem sie na dobre. Do teraz te symptomy pozostaly. Suplementow diety nie biore juz od tygodnia. Nie czuje juz takiego smutku i melancholii jak wczesniej, ale najbardziej mi przeszkadza uposledzenie myslowe.. Jestem rozkojarzony, nie mam tej werwy co kiedys. Wciaz tak naprawde nie jestem pewien co mi sie dzieje. Troche sie lekam tej calej sytuacji. Zaczynam sobie powoli ukladac zycie i niestety dopadla mnie najprawdopodobniej depresja. Wczoraj popilem, wiem ze nie powinienem, ale mialem juz niesamowicie dosc tych mysli przeslaniajacych zycie. Po kilku drinkach sie czulem bardzo dobrze, normalnie rozmawialem, smialem sie jakby nigdy nic do 5 rano. Niestety poranek okazal sie bezlitosny, spalem krotko, ale nie czuje zmeczenia, wrocily mysli, wrocilo uczucie zatracenia rzeczywistosci. Martwi mnie ta sytuacja, niedlugo mam podjac prace ale w tym stanie nie wroze temu nic dobrego. Moja dziewczyna pomimo tego ze jest wyrozumiala, moze w koncu miec dosc. Siedze teraz skolowany piszac to o czym tak naprawde rozmyslam od 2 tygodni.. Chcialbym z tego wybrnac ale pozytywne spojrzenie na swiat mi nie pomaga, negatywne mysli naplywaja, glowa stoi przed nimi otworem. Nie chcialbym tez zaczynac prawdziwej depresji od poczatku, psycholodzy..leki.. Nie ma na to czasu teraz. Prosze powiedzcie co o tym sadzicie, czy to depresja? Czy jest szansa ze sie z tego wymigam? Jezeli tak to ile trzeba czasu i jakie kroki nalezy podejmowac?
×