Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nadwrażliwość emocjonalna


Eve

Rekomendowane odpowiedzi

Jak wyżej... :(

Byle co, byle błahostka staje się dla mnie końcem świata. Jak coś się stanie, ktoś powie mi coś przykrego, to czuję się tak zraniona, że nie mogę wytrzymac. A co dopiero inne sprawy. Jestem mało odporna na ból - fizyczny też. Mała ranka, cokolwiek, ja już czuję jakbym umierała.

Często też wciskam sobie różne śmieszne wręcz rzeczy. Aż mi wstyd pisac, takie to jest absurdalne. Ale w danych chwilach to nie jest dla mnie absurdalne.

Jedną z mniej wstydliwych spraw, jakie mi się przytrafily, to to, że pojechałam do kina na '2012' i tak się bałam, tak mi serce waliło, że musiałam wybiec z sali. Cała się trzęsłam. O horrorach nie ma nawet mowy. To byłbvy koszmar, jestem pewna, że zwymiotowałabymz nerwów, a co by było wieczorem, jakie schizy na pewno!

I wątpię, żeby to było spowodowane tylko wiekiem dojrzewania (mam 17 lat) bo już od dziecka ze łzami w oczach i paniką biegłam do mamy, bo zobaczyłam jakąś plamkę na ręce (pamiętam taką sytaucję).

No i mam nerwicę. I hipochondrię.

Co mogę z tym zrobić? :(

(piszę w dziale 'zaburzenia osobowości', bo za normalną cechę tego nie uważam)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak myślisz, że to neurotyzm? eech... a dałoby się to wyleczyc psychoterapią?

 

naprawdę aż wstyd mi pisać o tym, co sobie nawciskałam i kiedyś, i niedawno itp. ale z mojej nadwrażliwości np. przdwczoraj zobaczyłam zdjęcie anorektyczki i prawie zwymiotowałam. naprawdę. tak samo choćby z zadrapaniem u kogoś. (w zasadzie z tą wrażliwością na krew itp to kiedyś tak nie miałam). mam też ogromny problem z poczuciem winy. wydaje mi się, że wszystko to jest moja wina.

 

ogólnie mówiąc, cierpię. a chciałabym być normalna i zdrowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zależy jak jesteś odporna psychicznie ,ja z natury jestem twarda ale niestety to tkwi w naszych umysłach i nie jest łatwo poradzic sobie bez leków ,to nic strasznego też sobie wyobrażałam że wszyscy będą o mnie mówic że zemną coś nie tak, skoro poszłam do psychiatry ale chodziłam tam tylko po leki .Idź niema w rym nic złego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

więc tak.. wszyscy mówią, że jestem twarda, ale ja uważam, że nie jestem.

taaak, boję się iść do psychiatry nieco, ale nabardziej psychotropów - mam wrażenie, że po tym będę jak warzywo i że to mi nie pomoże, tylko przytłumi objawy..

no i ze mną to jest tak, że zależy jak leży, tzn. że generalnie jest znośnie - jestem przytłumiona, jak we mgle, i z tego powodu nieszczęśliwa, ale żyję. mam swoje sprawy, zainteresowania itp. ale jak coś mnie trafi, jak ktoś mi zrobi przykrośc czy coś sobie wcisnę, to jest okropnie..

a że tak zapytam, rutka, jakie masz/miałaś zaburzenie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kochana to nie prawda nie będziesz przytłumiona ,miałam lęki, zaburzenia emocjonalne, plus depresja. ja wówczas pracowałam jak to się mówi u kogoś więc musiałam byc dyspozycyjna będąc u psychiatry powiedziałam w prost że leki nie mogą mnie przytłumic bo mam do czynienia z pieniędzmi i idealnie dobrał mi leki .w tej chwili leków nie biorę 3 lata .wiesz tak na marginesie mi tez mówili wszyscy że jestem twarda że świetnie radzę sobie w życiu ,tylko że to obraz znajomych nie był mój ,oni tego nie widzieli co się zemną dzieje albo nie chcieli widziec ,jeśli ktoś nie przeszedł czegoś podobnego nie zrozumie albo nie umie pomóc .a najgorsze jest jak ktoś ci mówi "weź się w garśc" porażka ... zawsze będę polecac terapię choc nie każdy psycholog jest dobry to poprostu go zmienic w końcu znajdzie się taki który pomoże nam wstac na nogi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najpierw pojadę do psychoterapeuty i zobaczymy, co on powie, jak co, to może by przetłumaczył niektórym... bo to by było dopiero, jakbym powiedziała w domu, że chcę iśc do psychiatry -.-' (strasznie mnie to wkurza, jak można mieć tam zamknięty umysł?!) psychologa przeżyją, bo na jednej miniterapii już byłam, a raczej na takim ogarnięciu się. ale, rutka, nie wiem czy wiesz lub czy pamiętasz (w moim poprzednim temacie o tym pisałam), dopiero w czerwcu pojadę, bo an razie kiepsko z funduszami.

tak, tak, 'weź się w garść' -.-' . jakbym kurde potrafiła, to bym się w garść wzięła, ale tak jak mówisz, takie coś jest tak głęboko w nas, że samemu raczej nie da się rady. często słyszę 'och, jaka ty jesteś wesoła, jaka z ciebie optymistka..' - może i tak, na zewnątrz, ale wewnątrz chce mi się krzyczec i płakać, ale tak to w sobie stłumiłam, że już nawet tego nie czuję za bardzo. czuję się, jakbym nie miała własnego ja.

aha, i jeszcze jeden objaw, bardzo dziwny (byłam na dziesiątkach badań i nic nie wykazało). otóż, w określonych porach różnie się czuję. około 12 jestem ospała i kręci mi się w głowie, ok. 18 jestem poddenerwowana, a ok. 12 w nocy jest naprawdę dziwnie, jest takie hiperpoddenerwowanie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rozumiem cię ,wiem jak to jest gdy niema pieniędzy na podstawowe rzeczy a co dopiero na paliwo czy autobus mogę ci poleciec jeszcze czytanie książek o tematyce psychologicznej po to aby poznac siebie ,mi to pomogło lub szukaj na necie artykułów o tej tematyce.piszesz o objawach które cię niepokoją myślę ale to moje zdanie że to jest spowodowane dojrzewaniem długo masz takie wahania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znaczy tak... to trwa tak z 2 lata. razem z nasileniami właśnie tej nadwrażliwości itp. która była zawsze ale od 2 lat jest.. ech. gorzej.

może to i dojrzewanie, ale wątpię, bo nie wiem czy w czasie dojrzewania przy byle wysiłku czy stresie serce łomocze jak szalone, bolą mięśnie i wszystko. a wg badań mam siłę.. tzn miałam taką próbę wysiłkową rok temu - chodziłam po bieżni podłączona do elektrod i już nie mogłam, w głowie kręciło mi się niesamowicie, a wg lekarza miałam siłę. była też taka sytuacja rok temu, że po dużym stresie (bardzo dużym, straszne zawroty głowy, kołatanie, słabość przy nim się pojawiały) przez następnych kilka dni czułam takie zmęczenie, że czułam się tak jakby... 'odłączona' od swojego ciała. po cichu liczę, że to są objawy psychosomatyczne - bo kocham taniec (ale nie tańczyłam nigdy tak profesjonalnie), a co zacznę cwiczyc, to po kilku minutach mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa. ale wystarczy chwila, a znowu chwilę mogę tańczyć i tak w kółko. a że mam trochę problemów ze sobą, bardzo chciałabym, żeby to było na tle psychiki i się z tego wyleczyć na psychoterapii.

co do książek, to czyta czasem psychologiczne, dla mnie nr 1 jest '6 filarów poczucia własnej wartości' N. Brandena. właśnie zostały mi 2 albo 3 tygodnie jego programu dokańczania zdań i dużo mi to dało, polecam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a nie masz ty kochanie niedowagi? ja miałam podobne objawy właśnie w twoim wieku i miałam (ja akurat uczyłam tańczyc tylko 3 lata) zawsze miękkie nogi nieraz nie mogłam ustac bardzo mnie przypominasz w tym co piszesz.właśnie tak się czułam nawet po niewielkim wysiłku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nieee, czego jak czego, ale niedowagi to ja nie mam ;D waże 53 kilo przy wzroście 168, nie jestem chuda, tylko szczupła. no i lubię jeśc xD właśnie zdjadłam 6 pierogów. a Ty, rutka, miałaś niedowagę, tak? hmm no cóż, ja mam wyniki wszystkie dobre... tylko astmę mam zdiagnozowaną.

eech, ja już nie wiem, co mi jest.. i kurde tłumaczyć ludziom jak krowie na rowie, że chociaż badania są dobre, to ja się ŹLE czuję.

 

-- 21 mar 2011, 19:26 --

 

no i co się działo (i dzieje jeszcze) koło 18? jestem poddenerwowana, a jak. tradycji stało się zadosc. a ok 12 w szkole myślałam, że zasnę na ławce. i nic sobie nie wciskam (moja rodzina tylko o tym potrafi mówić), bo działo się tak wiele razy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak ja miałam 48kg przy wzroście 173 szkielet .ja kotku nie jestem lekarzem tylko niedoszłym psychologiem .osobiście bym wszystko notowała to co czujesz i jak sie w danym momencie zachowuje twoje ciało i z takimi obserwacjami na papierze poszła bym do lekarza .wiesz moja sąsiadka tak zrobiła strasznie kaszlała a lekarz nic nie zrobił i w końcu się w kurzyła i zaniosła swojej lekarce to co wypluła przepraszam za szczegóły ale tak zrobiła i zaraz jej dała skierowanie na specjalistyczne badania 2 miesiące ją badali i nawet była w sanatorium i jest zdrowa warto sprubowac ....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ech, ja już nie daję rady! nie mam siły przeżywać niewielkiej sytuacji jako tragedii życiowej! z tym że takowa wg mojej głowy dzieje się przeciętnie co 2 tygodnie... teraz znowu mnie trafiło 100 razy mocniej niż na zdrowy rozum przystało(który to moment szczerości ze sobą przydzedł później). dziwne, mijają dni, dzieją się różne rzeczy, przykrości, sprawy, a ja jestem silna i dobrze sobie radzę, a raz na jakiś czas jak mnie nie trafi...

najgorsze są momenty budzenia się ze snu rano albo z drzemki - kiedy nagle docierają do mnie te uczucia, a ja nie pamiętam jeszcze, skąd się wzięły...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eve, jak ja doskonale Cię rozumiem. Każda nieprzyjemna sytuacja, krytyczne słowa, a nawet nic nieznaczący gest nadinterpretuję i potem przeżywam przez długi czas. Miewam ataki histerii, rozkładam się na kawałeczki i przeżywam, analizuję, aż zazwyczaj dochodzę do wniosku, że wszyscy mnie nienawidzą, a najbardziej ja sama. I masz rację, poranki są najgorsze. Aż się z łóżka nie chce wstawać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też bardzo biorę sobie wszystko do serca,jak ktoś coś mówi o mnie lub o moim dziecku. Rozpamiętuje słowa już usłyszane,słysze je setkę razy u siebie w głowie

nie potrafię o nich przestać myśleć. Wiele mam takich spraw które odtwarzam sobie teraz w głowie w myślach i przechodze przez nie jeszcze kilka razy.

Nie umiem zapomniec o krzywdach ,które komuś kiedyś wyrządziłam,które ktoś mi sprawił-ciągłe rozpamiętywanie...Ale nie umiem wymazać tego z pamięci-choć by się chciało. :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niesia, tak, ja też rozkładam się na kawałeczki, nie potrafię sobie z tym poradzić.. zastanawiam się, czemu ja nie mogę być twarda, czemu nie mogę tego wszystkiego olać w cholerę, a przynajmniej przejąć się tym 100 razy mniej... bo takie coś mnie wykańcza. to są tak wielkie uczucia, że nie potrafię sobie nic wytłumaczyć, racjonalne argumenty nie działają, chciałabym jednynie zniknąć. i tak przez jakiś czas, zależy - czasem samo przejdzie, przestanę się tym przejmowac, albo znajdę rozwiązanie. i znowu okres wyżu. i potem znowu bach! - i żyć się nie chce. swoją drogą, ciekawie to musi wyglądać - załóżmy 2 tygodnie jestem laską skaczącą pod niebiosa, czuję, że mam cały świat u swoich stóp, wszystko jest cudowne, piękne itp, czuję się silna i zdrowa na psychice, a kolejne 2 tygodnie chodzę jak półżywa, bo tak się czymś przejęłam.

 

-- 29 mar 2011, 19:47 --

 

małaMI25, dokładnie tak! to co ktoś zrobił mi i to co ja zrobiłam komuś - chocby nie wiadomo jakie to pierdoły były lub nawet przypadkowe zdarzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×