Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

miesiąc temu robiłam badania... wątrobę mam nówka sztuka nieśmigana :mrgreen: jakbym nigdy nie brała żadnych leków i nie tykała alkoholu :smile: mogę szaleć :P
Tym bardziej powinnaś docenić stan swojego zdrowia!

 

Monika1974, wiem że to nieodpowiedzialne, głupie i ryzykowne... ale co poradzę na to że lubię być na krawędzi,jak na bordera przystało... ? :bezradny: zawsze tli się ta mała iskierka nadziei że tym razem przypadkowo się uda :hide:

No, każdy podejmuje ryzyko w życiu. Ale nie podczas leczenia Dorota.

No to zdecyduj, albo leki, albo alkohol.

A i jeszcze jedna sprawa...jak na bordera przystało?

Nie identyfikuj się. Bo piszesz tak, jakby border Cię usprawiedliwiał.

A to tylko pewne zachowania, które wchodzą w skład tego zaburzenia. Chociaż jest to trudne, nie znaczy, że niemożliwe do wypracowania. Z frustracją można sobie inaczej radzić, ale Ty o tym już wiesz.

Wiem, że czasem piszę tak, jakbym była mamuśką. Wybacz. Mam nadzieję, że za szczerość nie oberwę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przeżywam apogeum przekonań "jestem nikim, zostawicie mnie, więc już zacznę się dystansować, żeby nie bolało".

nie potrafię obecnie zdrowo funkcjonować w relacjach "trójkowych", choćby w przyjaźni. Oczywiście ja mogę mieć parę bliskich przyjaciółek, ale to nie działa w drugą stronę. Dopóki ja mam kontrolę nad relacją, to jest ok. Kiedy moje dwie przyjaciółki spotkają się beze mnie lub po prostu, spotkają się, bo też są blisko, już mam w głowie scenariusz, jak to potoczy się dalej. Że jestem skazana na bycie porzuconą i mniej ważną. nie mogę się uwolnić od doświadczeń z dzieciństwa.

jak nad tym pracować? jak to przeżywać bez żadnych acting-outów i acting-inów?:(

 

czy macie / mieliscie podobnie?

 

poza tym. Bliskość i kontakty erotyczne / seksualne.

 

odczuwam potrzebę bliskości bardzo często, jestem na imprezie i wchodzę w jakieś pieprzone relacje "fizyczne". z różnych przyczyn. Zwykle dlatego, że potrzeba bycia dla kogoś wyjątkową, bliską, ważną, jest tak silna, że MUSZĘ ją zaspokoić, doraźnie, głupio, w sposób którego później żałuję.

ale od pewnego czasu mam wrażenie, że używam ciała i tych imprezowych kontaktów, żeby poczuć się jeszcze bardziej jak szmata, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że nie zasługuję na szacunek, żeby się skrzywdzić.

to działa na zasadzie:

czuję się odrzucona/jest mi smutno -> nie mogę tego wytrzymać -> przeżywam siebie jako największe gó.wno na świecie -> ląduję w ramionach przypadkowego totalnie mężczyzny -> czuję, że tego nie chcę, że robię sobie krzywdę, a jednocześnie towarzyszy mi przekonanie, że nie zasługuję na nic więcej. Więc w to brnę...

 

:(((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, masz rację- nie powinnam sobie borderem gęby wycierać... ale to tak pół żartem pół serio było ;)

nie tylko ja łączę leki z alkoholem a tylko mi się tak solennie obrywa :P

chcem dostać lanie od Moni :mrgreen: na gołą poopę :pirate:

 

-- 18 gru 2011, 20:41 --

 

Mam nadzieję, że za szczerość nie oberwę.

a co ja jestem ? jakaś porąbana żebyś miała za szczerość oberwać ? :roll:

Monia... ja może jestem ostatnio bojowa ale tylko dla "wybrańców" takich jak wiadomo kto :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie tylko ja łączę leki z alkoholem a tylko mi się tak solennie obrywa :P

Mnie nawet nie chodzi o to, że łączysz, tylko Z CZYM łączysz. Już pomijając wątrobę, karbamazepina ma taki mechanizm, że hamuje pobudliwość neuronów, a z kolei alkohol ją wzmaga. I robisz swojej głowie misz-masz, bo mieszasz działanie hamujące z wzmacniającym. To tak jakbyś mieszała kawę z tabletkami nasennymi. Albo beta-blokery ze stymulantem. Masakra

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Agasaya, wczoraj zrobiłam dokładnie to samo co Ty.

Zresztą bierzemy dokładnie tyle samo tej karbamazepiny (do jutra, jutro powiem lekarzowi, żeby sobie w dupe wsadził taką dawkę, ja chcę żeby to działało, skoro już zaczęłam brać!!!! ;/

 

Skupiłam się na tej cholernej gitarze.

Mam już rany ale pieprzę to. Niech tylko coś będzie.

Coś, coś coś...

 

nie myśleć, nie czuć, nie istnieć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, masz rację- nie powinnam sobie borderem gęby wycierać... ale to tak pół żartem pół serio było ;)

No nie powinnaś.

To są Twoje przyzwyczajenia, żeby nie powiedzieć, ze mechanizmy. Każdy jakieś ma. I w obrębie nich funkcjonuje.

Alkohol jest dla ludzi Dorotko, ale jeśli bierzesz leki....to wiesz, nie rób tak bo to się mija z celem. A dodatkowo tak jak napisała Ania-Badziak powodują konflikt w Twoim organizmie.

nie tylko ja łączę leki z alkoholem a tylko mi się tak solennie obrywa :P

chcem dostać lanie od Moni :mrgreen: na gołą poopę :pirate:

Ciebie znam, widziałam, polubiłam. Szkoda byłoby takiej laseczki jaką jesteś Ty.

Dorotko, to wszystko z obawy o Twój stan.

Zamiast drina...nałóż dresy i pobiegaj 15 minut na dworze.

NIe wiem z jakiego powodu np. sięgasz po ten alkohol, ale podejrzewam, że w skrajnym wyczerpaniu psychicznym, dole, obniżonym nastroju. POczątki są trudne, ale pomyśl o "zastępniku".Wiem, że człowiekowi się nie chce. Piętnaście minut dziennie to 105 minut tygodniowo, czyli godzina i czterdzieści pięć minut aktywności. W skali miesiąca to 7 godzin.

7 godzin aktywności....ho ho ho .... serotoninka, hormony szczęścia i te sprawy ;-)

Albo sztrykuj bo fajnie Ci to wychodzi.

a co ja jestem ? jakaś porąbana żebyś miała za szczerość oberwać ? :roll:

Monia... ja może jestem ostatnio bojowa ale tylko dla "wybrańców" takich jak wiadomo kto :P

W życiu nie pomyślałam, że jesteś porąbana.

Tylko wiesz...jak kto.s komuś ciągle zwraca na coś uwagę...to może to być irytujące.

Ja też jestem bojowa, czasem nieadekwatnie, ale staram się trzymać w ryzach swoje zachowania. Ciężko mi to wychodzi....wiadomo w realu. Tu na forum jestem w stanie przemyśleć parę razy , zanim z czymś wyskoczę...bo to język pisany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hejka, witam wszystkich "borderów" :papa: , od piątku mam pewność =diagnozę ze ja również należe do "borderów" a co najgorsze ,mój nastoletni syn też :( No i o niego się najbardziej martwie, jemu chciałabym pomóc , jemu teraz jest szczególnie trudno - ma tak częste hustawki nastroju ze zwyczajnie nie nadązam za nimi/gubie sie i nie mogę odnależść drogi do niego. Ja juz w zasadzie radzę sobie już super, pewnie z racji doświadczenia życiowego ;) , a teraz kiedy już WIEM :D co mi przez całe życie nie dawało spokoju, burzyło porządek i mieszało w sercu/głowie /duszy każdego dnia ,odsapnęłam juz na dobre :mrgreen: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chiha, o moim synu można by ksiązkę napisać ;) ,pisałam juz kiedys o nim na watku zaburzenia osobowosći II ; a "bordera" stwierdzili u niego i psychiatrzy i psychoterapeuci ,z którymi ma kontakt od 10-go rż ,więc juz trochę czasu 8) ;mi przebąkiwali o tym tez juz od dawna ale nie chciałam tego przyjąć do wiadomosci, cały czas miałam nadzieję ze to pomyłka itp.,no ale z czasem obraz wszystkich objawów się na tyle wyklarował ze teraz to nawet juz i ja wątpliwości nie mam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×