Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Ja widziałam i słyszałam, że moja mama nie kocha...ale myślę, że moi rodzice sami mieli ogrom problemów emocjonalnych. Ja widziałam, że moja mama mnie kocha. Czyny to też miłość. Ale faktycznie emocjonalnie czułam się taka "niedokochana". Choć pewnie większość osób nie tak nadwrażliwych by się tym zadowoliło co ma. Poza tym ja też nie byłam bez winy. Ja też miałam swoje fochy. I potwornie się bałam mówić o tym co czuję.Moja mama na pewno nie miała bladego pojęcia co się dzieje w mojej głowie. Choć dziwię się - oznaki nerwicy z moim dzieciństwie były aż nazbyt widoczne - potworne lęki przy rozstaniach z mamą, - nerwica natręctw (np. powtarzenie 50 razy słowa przepraszam) - w pewnym wieku - przychodzenie co wieczór do pokoju rodziców i przepraszanie ich "za wszystko zło, co w życiu wyrządziłam", -samotnictwo, -ogólna "inność" i nadwrażliwość - częste prośby, żebym mogła spać z mamą, nawet jako nastolatka. Ale to wszystko rekompenswoane świetnymi wynikami w nauce, ogólną energią życiową, wielką pomysłowością, aktywnością..moi rodzice mogli myśleć, że to probmey wieku dojrzewania itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A moja mama mówiła, że mnie kocha po swojemu.

Do dziś nie wiem, co to znaczy.

 

Hmmm... Wiesz, może to jest tak, że każdy ma swoją definicję miłości?

 

Nadopiekuńcze matki sądzą, że wyrazem miłości jest ostrzec i ochronić dziecko przed światem. Ostre wychowanie i dawanie dziecku po dupie niby ma być po to, aby przygotować dziecko na brutalność życia, czyli w dobrych intencjach. Poświęcenie się 100% macierzyństwu i poczucie, że dziecko jest dla matki całym światem i sensem życia to też dla niektórych wyraz miłości. Jestem nawet gotowa przyjąć, że osoby, które tak twierdzą - wcale nie kłamią i według ich kategorii jest to miłością. Tyle, że mi wszystkie te postawy kojarzą się bardziej z kompensowaniem WŁASNYCH emocjonalnych problemów niż kochaniem drugiego człowieka. Racjonalizują zaspokajanie własnych uczuciowych potrzeb twierdzeniem, że to z miłości do dziecka i święcie w to wierzą. Nie wiem, czy należy brać na to poprawkę? I czy jeżeli dla kogoś czynem miłości jest np. robienie kanapek dla kogoś mimo 6 rano (ale już nie wpadnie na to, żeby np. pogadać z córką o jej problemach, nie wyraża empatii) to trzeba to uznać? I skąd mam wiedzieć, czy te kanapki to miłość do mnie czy raczej (nieświadomie) dbanie o obraz siebie jako "dobrej matki", która się poświęca?

 

Nie potrafię sobie jeszcze na to pytanie odpowiedzieć (A może potrafię, ale się boję? Na pewno takie "branie poprawki" nie pomoże skorygować Z.O., czyli rozwiązać problemów z emocjami). Ale wiem jedno - miłości na pewno nie ma tam, gdzie zamiast ciepła jest chłód, oschłość i zimno; gdzie zamiast szacunku jest pogarda i bagatelizowanie; zamiast radości jest częściej kpina i wieczne niezadowolenie, gdzie zamiast zainteresowania jest ignorowanie, zamiast empatii pouczanie i wyśmiewanie, zamiast chęci wysłuchania - pouczanie, a zamiast wolności zniewolenie. Mój mózg został sprawy twierdzeniem, że było na odwrót. Chyba dlatego tak bardzo zaczęłam się bać miłości i bliskości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

17 lat i rodzice wysłali Cię na obóz...

ech. ja to w tym wieku mogłam się sama wysłać... ewentualnie w kosmos....

he,he, :lol:Korba,u mnie tak samo...w tym wieku juz zarabiałam na swoje wydatki ,nie zaniedbujac szkoły .

 

brak uczuc, pomysł dobry ,wiele razy proponowany ,tylko ze synu nie chce ,nie chciał nigdy..no cóz ,nie zmusze go :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuc, pomysł dobry ,wiele razy proponowany ,tylko ze synu nie chce ,nie chciał nigdy..no cóz ,nie zmusze go :pirate:

 

Z tym, że to na pewno nie jest antidotum na depresję. Malibu, a myślałaś o tym, dlaczego syn nie chce? Może ma jakieś trudności w byciu z rówieśnikami, w byciu w grupie, z odłączeniem od Ciebie?

 

Słuchaj, mam taka myśl. Może Wasz syn poprzez swoją depresję chce nie dopuścić do Twojego rozejścia się z mężem? Zastanowiła mnie jedna rzecz - dzisiaj napisałaś, że z mężem jest git i się dogrywacie, a jeszcze z tydzień temu pisałaś, że jakiś rozwód się szykuje, bo mężowi nie podobasz się taka, jaka się stajesz po terapii. To jak w końcu jest?? Czy ja czegoś nie załapałam? bo po tamtej informacji (że być może się rozejdziecie) pomyślałam, że być może syn chce Ciebie, Was, trzymać w domu razem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Naranja, ale nie ma idealnej matki. Każda popełnia błędy i do każdej dziecko w wieku dojrzewania ma pretensje.

A jak tłumaczyc to, że wiele osób z naprawdę patologicznych domów albo przynajmniej nienajlepszych wyrosło na normalnych, realizujących się ludzi? Przykład: moimi kuzynkami nikt się tak nie opiekował, jak je raz ciotka wysłała na obóz, to nie wiedziała czy są w Czechach czy na

Słowacji :shock: Ogólnie gorzej rokowały ode mnie, nie były takie inteligentne, jedna była całkiem przeciętna w szkole. Ta pierwsza - wyszła za mąż i robi karierę naukową, ta druga, ta przeciętna - wyszła za mąż i za chwilę zostanie lekarzem. Moja trzecia kuzynka - nikt jej nie czytał bajeczek, nie tłumaczył świata tak jak mnie moi rodzice - super sobie radzi, skończyła świetne studia, już na studiach pracowała i zwiedziła kupę świata. Mój kuzyn - no to jest zagadka. Brat tej trzeciej. On był "niechciany". Po wpadce wujek ożenił się, ale zawsze "nie lubił" mojego kuzyna. Kiedyś wyszło na jaw, że bije go po głowie. Mój kuzyn też wszystkich bił. Zapowiadano mu karierę milicjanta (wtedy było mili).Zbierał dzdzownice i zawieszał je na kolcach agrestu. topił kurczaka w wodzie. Z zemsty wywiózł siostrze królilka, którego kochała. Uczył się średniawo, zbyt lotny nie był, ale zawsze interesował się techniką. Technikum spędził w warsztacie. Zero kolegów, koleżanek, do nas kuzynek też przestał się odzywać.Już wtedy dorabiał. O dziwo dał radę na studiach (technicznych) i bez większych problemów je skończył. My się zawsze dziwiłyśmy czy on - taki samotnik znajdzie kiedyś dziewczynę. Aż tu nagle zakochał się - i szalał dla tej dziewczyny - prezenty, wyjazdy, noszenie na rękach.Nie ten sam człowiek. Ciepły,romantyczny.W końcu został drugi raz zdradzony przez tę dziewuchę. Rozstali się Potem była druga dziewczyna, takie samo noszenie na rękach, ślub...babcia zapisała mu pół gospodarstwa i przygarnęła pod własny dach. Ale wyszła mała awantura, bo babci sie nie podobało, że za często piją. Doszło do awantury. Kuzyn pchnął babcię . W następnych dniach awantura eskalowała.Kuzyn wezwał na babcię policje i pogotowie, żeby babcię wywieźli do psychiatryka! Było coraz gorzej. w końcu babcia kazała im się wynieść.Co sądzić o takim człowieku? Psychopata czy uczuciowu romantyk? Bo on dla tej zony zrobiłby wszystko. A jego siostra- czyli ta trzecia kuzynka - normalna. Kobieta sukcesu.Ciepła, inteligentna.Raczej wzór zdrowia psychicznego.CO o tych przypadkach sądzić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dla mnie to było jasne, że skoro kocha mnie po swojemu, to znaczy inaczej (mniej) niż matka powinna kochać dziecko. inaczej nie byłoby powodu, by dodawać to "po swojemu".

 

Hmm, a to pewnie było w tym kontekście, że Ty nie czujesz tej miłości, a ona mówi, że kocha "po swojemu"? Ja w takim kontekście ("Mamo, ja nie czułam się przez ciebie kochana") usłyszałam z kolei, że kochała mnie, "jak umiała". Albo, że BYŁAM bardzo kochana jako dziecko. To, że JA tego NIE CZUŁAM jest w tym sensie sprawą drugorzędną lub jakimś moim defektem :? No, zajebiście. Chyba całe życie podskórnie czułam się jakaś ułomna, że nie potrafię poczuć miłości mojej matki. A coraz częściej dochodzę do wniosku, że nie jestem tak upośledzona, aby nie móc odróżnić ciepła od chłodu emocjonalnego. Jakoś w kontaktach z niektórymi osobami to ciepło czułam.

 

Ostatnio dochodzi do mnie szokująca i jak dla mnie bardzo odkrywcza konstatacja, że ja większość życia "przeżyłam" i "przeżywam" NA ROZUM. Tak, nie czuję się kochana przez mamę, ale przecież WIEM, że mnie kocha... Tak, nie czuję chęci robienia tego, ale to będzie KORZYSTNE... Nie czuję, że chcę iść na jakieś studia, bo nie umiem poczuć, co mnie interesuje, ale TRZEBA... Pójdę na studia prawnicze, bo będę przez innych OCENIANA jako "Ktoś"... Nie czuję, że go kocham, ale kto inny będzie tak wyrozumiały wobec mnie...? Nie wiem, na który batonik mam ochotę, w sumie bardziej OPŁACA SIĘ ten... W tej sytuacji POWINNAM NA ROZUM "czuć" wdzięczność i sympatię do tych ludzi... Spotykając się na obiedzie z rodziną POWINNAM się cieszyć, bo wspólny obiad to OBIEKTYWNIE rzecz biorąc coś miłego... I tak dalej...

 

-- 22 cze 2011, 14:44 --

 

A jak tłumaczyc to, że wiele osób z naprawdę patologicznych domów albo przynajmniej nienajlepszych wyrosło na normalnych, realizujących się ludzi?

 

A jak wytłumaczyć to, że dziewczyny cierpiące na jedno z najbardziej śmiertelnych zaburzeń psychicznych - anoreksję - zazwyczaj wywodzą się z tzw. "dobrych inteligenckich domów", a nie tzw. marginesu społecznego, gdzie jest bieda, kiła i mogiła, gdzie się się bez krępacji leje pasem po dupie i słychać brzdęk butelek po wódce zza ściany? Masz wytłumaczenie?

 

I jakie są kryteria "naprawdę patologicznych domów"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio dochodzi do mnie szokująca i jak dla mnie bardzo odkrywcza konstatacja, że ja większość życia "przeżyłam" i "przeżywam" NA ROZUM. Tak, nie czuję się kochana przez mamę, ale przecież WIEM, że mnie kocha... Tak, nie czuję chęci robienia tego, ale to będzie KORZYSTNE... Nie czuję, że chcę iść na jakieś studia, bo nie umiem poczuć, co mnie interesuje, ale TRZEBA... Pójdę na studia prawnicze, bo będę przez innych OCENIANA jako "Ktoś"... Nie czuję, że go kocham, ale kto inny będzie tak wyrozumiały wobec mnie...? Nie wiem, na który batonik mam ochotę, w sumie bardziej OPŁACA SIĘ ten... W tej sytuacji POWINNAM NA ROZUM "czuć" wdzięczność i sympatię do tych ludzi... Spotykając się na obiedzie z rodziną POWINNAM się cieszyć, bo wspólny obiad to OBIEKTYWNIE rzecz biorąc coś miłego... I tak dalej...

Rozumiem Cię. TO jest okropne. Ja tak mam od tego zaniku uczuć.Aż doszłam do moementu, w którym nie robię nic. Nawet nie kupuję juz tych batoników, od pół roku nie jadłam słodyczy (a przedtem nie mogłam pół dnia bez słodkiego sie obejść) bo mi to nie sprawia przyjemnosci, nie czuję potrzeby...

A co myslisz o historii z moimi kuzynkami i kuzynem?

 

Malibu - skoro odkryłaś przyczynę depresji syna, to czy da się coś na to poradzić? Czy to sytuacja nierozwiązywalna? Mam nadzieję, że to pierwsze. I oby się jak najszybciej skończyło, żeby nie rzutowało na jego dalsze życie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A co myslisz o historii z moimi kuzynkami i kuzynem?

 

Jak wiesz, ja nie jestem zwolenniczką biologicznych teorii zaburzeń psychicznych (o ile nie ma ewidentnych dowodów, tj. jak niedorozwój struktur mózgu itd.). W związku z tym sądzę, że człowiekowi tym łatwiej jest się usamodzielnić, im korzystniejszą miał sytuację psychologiczną za młodu. Człowiek, który nie ma choćby podstawowego poczucia własnej tożsamości - z domu nie wyjdzie. Albo wyjdzie i wpadnie w psychozę. Itd. Widocznie Twoje kuzynki i kuzyn musieli mimo wszystko mieć chociażby na tyle korzystną sytuację psychologiczną, że mają poczucie własnego "ja" wystarczające na tyle, aby iść w świat. Z ograniczeniami, ale jednak. Nie wiesz, jak w ich domu było od wewnątrz. Wiesz, czasem kilka pasów w dupę, gdy wiadomo, za co się je dostaje (albo nawet nie wiadomo - ale chociażby przemoc jest ewidentna) szkodzi mniej (choć i tak SZKODZI) niż rodzic, który np. nie bije, ale cały czas zaprzecza rzeczywistości i tym samym kształtuje w dziecku brak zaufania do swoich odczuć i tym samym uniemożliwia mu wykształcenia własnego "ja".

 

-- 22 cze 2011, 15:00 --

 

a mi moja mama kazała dziś 'wypier*****' do ojca

 

Co????????????????????????????

Twoja mama, wiedząca o tym, że ojciec Ciebie... każe Ci do niego "wypier..."???

 

 

i chciała uderzyć butem w twarz, znaczy klapkiem

 

O co poszło, Kite?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A moja mama mówiła, że mnie kocha po swojemu.

Do dziś nie wiem, co to znaczy.

 

Hmmm... Wiesz, może to jest tak, że każdy ma swoją definicję miłości?

 

Być może. Ale ja nie jestem w stanie tłumaczyć w ten sposób mojej matki. Czułam się nie dość kochana i im dłużej jestem na terapii, tym bardziej to dopuszczam do swojej świadomości. Lecz nie mam siły rozkminiać dlaczego tak było. Było i koniec.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też kiedyś miałam poczucie własnego "ja". W oczach innych nawet za bardzo. A teraz nie mam nawet poczucie siebie. Myślę o tych "powróconych" z Anglii kolegach...kim jestem przy nich?oni mają miłość, cel, dzieci, wczasy, domy...ja mam gzie mieszkac tylko dzięki rodzicom.

Borsuk - zanim wyląduję w DPSIE (jeśli do czasu śmierci moich rodziców mi się nie poprawi) to postaram się o rentę...jeśli do tamtego czasu dam rade pracować, to może będzie wynosić ona 600zł, a nie 500.

 

U mnie jednym z najgorszych objawów jest brak napędu i jak to nazwała wczoraj moja ciocia psychiatra - brak woli. Ja NIE CZUJĘ zebym miała OCHOTĘ na COKOLWIEK. Juz od roku. z tego powodu siedze na tym forum. Dawniej zawsze CZUŁAM EMOCJONALNIE na co mam ochotę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Słuchaj, mam taka myśl. Może Wasz syn poprzez swoją depresję chce nie dopuścić do Twojego rozejścia się z mężem? Zastanowiła mnie jedna rzecz - dzisiaj napisałaś, że z mężem jest git i się dogrywacie, a jeszcze z tydzień temu pisałaś, że jakiś rozwód się szykuje, bo mężowi nie podobasz się taka, jaka się stajesz po terapii. To jak w końcu jest?? Czy ja czegoś nie załapałam? bo po tamtej informacji (że być może się rozejdziecie) pomyślałam, że być może syn chce Ciebie, Was, trzymać w domu razem.

naranja,ależ Ty masz pamięc :shock::brawo: , boszczzzzzzzz,ja juz nawet o tym zapomniałam co pisałam ...Tak,tak , u nas jest róznie, w zwiazku z terapia a raczej moją zmianą i rozpoczęciem życia w zgodzie ze sobą,ale to szczegóły ,generalnie jesteśmy dla siebie stworzeni :105: . Te pewne "zawirowania", nie rzutujące na nasz spokój domowy , trwaja od jakiś 3-4 miesięcy,a syna depresja i tego typu zachowanie od bardzo dawna, 1-3 lata, zresztą od "zawsze" był dzieckiem smutnym i bardzo absorbujacym.Innym tematem jest ze mój mąż nie jest jego biologicznym ojcem, nie zastąpił mu go tez emocjonalnie i to jest pewnie jego najwiekszy problem - brak ojca a w domu jakiś człowiek który "zabiera" mu każdego dnia mamę ...

Jeszcze inna sprawa to z.o. typu ADHD i Zespół Aspergera, to bardzo mu przeszkadza w kontaktach z rówieśnikami . No ale jest postęp, wczoraj po raz pierwszy poszedł z klasą na kręgielnie...on poszedł a ja poryczałam sie ze szczęścia ,ze robi postępy ..

No i jeszcze jedno,mąz dał się przekonać do terapii,bardzo się cieszę .

 

-- 22 cze 2011, 15:49 --

 

kite, trzymaj sie kochana ...ku...nie kumam Twojej matki ...może ona sama siebie tez nie?! Ale to jej nie tłumaczy...

brak uczuc, sytuacja nie do rozwiązania;

Ty tez wiesz co tak naprawdę Ci boli...

naranja, tak ,to straszne,ale ja tez wiele lat zyłam "NA ROZUM" :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja,ależ Ty masz pamięc :shock::brawo: , boszczzzzzzzz,ja juz nawet o tym zapomniałam co pisałam ...Tak,tak , u nas jest róznie, w zwiazku z terapia a raczej moją zmianą i rozpoczęciem życia w zgodzie ze sobą,ale to szczegóły ,generalnie jesteśmy dla siebie stworzeni :105:

 

No na pamięć to ja nie narzekam. Jak ktoś mi coś powie albo przeczytam to zapamiętuję automatycznie. Może nie zawsze ze szczegółami, ale generalnie pamiętam. Tak więc pamiętam, że pisałaś o mężu, że szykuje się chyba rozwód, bo nie podobają mu się efekty terapii, a to on Cię na nią namówił, chciał powrotu "kury domowej", która będzie mu robić sałatki, a Ty miałaś już tego dość ;)

 

O innych forumowiczach z tego działu też pamiętam - Korba mówi, że ma siostrę i wie, że ona ją kocha, ale tego nie czuje i że to jedyna bliska osoba, bo rodzice nie żyją :( (pamiętam też, że Korba ma peeling arbuzowy chyba;)) Pamiętam, że Uht wybiera się do Norwegii i że terapeuta powiedział mu, że być może terapia grupowa będzie dla niego lepsza niż indywidualna na ten czas, pamiętam, że Brak Uczuć zastanawia się, czy iść do Gdańska i do Lublina, pamiętam, że Kite mieszka nad Bugiem, ma szczury i trafiła na kiepską terapeutkę, która karze się modlić i że jedzie niedługo na festiwal robić sobie dredy, chociaż nie wiadomo, czy pojedzie po jest w kiepskiej formie dziś, pamiętam, że Ka_Po ma zdiagnozowany ChAD i chodzi na oddział dzienny, pamiętam, że New Tenuis ma bliską relację z mamą, ale czuję, że zdradzała mamę mówiąc o niej w terapii, pamiętam, że Into the Void, która ma kotka w avatarze, straciła mamę z powodu raka chyba żołądka (?) przez błąd lekarki, która była zresztą gastrologiem, pamiętam też to, co pisała Starlet zanim znowu nie znikła, pamiętam, że kochała się w swoim terapeucie, tak samo, jak chora na boreliozę Asia w swojej terapeutce, pamiętam też, że Moniki terapeutka ma dwóch superwizorów, a sama Monika ma długie blond włosy, bo kiedyś to zapamiętałam to przeglądając zdjęcia forumowiczów...;) Pamiętam, że Amon mieszka za granicą, a Dominika w Warszawie z chłopakiem... że Polakita jest wierząca...

Mogę wymieniać dalej :smile:

Jeżeli coś pomyliłam to proszę o poprawki :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, nawet nie wiem jak pociąć twoją wypowiedź :mrgreen: ale za te dready :great:

 

-- 22 cze 2011, 15:37 --

 

aaa.. i o co poszło. bo jej powiedziałam że robi siarę bo zaczepia WSZYSTKICH turystów i 'wita na k***** ziemi życzy miłego pobytu i dobrego apetytu' a często 'gra' na miotle i śpiewa a młodzież ją filmuje a potem będzie na yt' stara wariatka z k*****' :roll:

i UWAGA, jak się zemściłam. nie czułam że to robię, jakbym była sterowana. pocięłam się, zaniosłam jej przed twarz zakrwawioną chusteczkę, zapytałam z miłym uśmiechem czy jest z siebie dumna? jak przyszła zapłakana kazałam jej spier***** i mnie nie dotykać. nigdy w życiu nie byłam tak brutalna :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem pod wrażeniem...ja mogę dodać, że też mam siostrę, do kórej nic nie czuję, ale to JEST akurat problem psychologiczny,bo ja nie odczuwam nawet potrzeby, żeby coś do Niej czuć...zawiodłam się milion razy(nie twierdzę, że Ona na mnie nigdy)...od kilku lat, właściwie odkąd zaczęły się problemy z bezsennością zaczęła być już ma maxca wredna...ale problemy były od zawsze....Ona urodziła się z wadą nóg, więc w związku z tym nikt nigdy Jej nie bił ( a mnie dzisiątki razy) i zawsze czułam się tą mneij kochaną córką... w dziciństwie ani młodości Ona nie była ze mną solidarna, stawała przeciw mnie dla wyogdy, nawet jak wiedziała, że to ja jestem pokrzywdzona...nie stawała w mojej obronie gdy rodzice się na mnie wyżywali...ilekroć się do niej zbliżyłam, to się potem przejchałam, że bolało...więc sory, ale ja nie chcę nic do Niej czuć. Tak mi wygodnie. Myślę, że jakby mi wróciło normalne odczuwanie świata, to do Niej i tak nie chciałabym za wiele czuć. Jak jst trzeba, to sobie pomożemy ( w sensie, że ona podałaby mi szklankę wody jakbym leżała chora). I tyle. Wiem,że smutne, bo po śmierci rodziców będziemy obie same.Ale czy w wieku 30 lat możliwe jest wygenerowanie jakiejś więzi, której de facto nie ma...nie wiem, może ja jej nie doczuwam. Ona twierdzi, że się o mnie martwi. ALe na codzień tylko złośliwości słyszę. Więc po co? Dla mnie stan istniejący to jest taki jakbym nie miała rodzeństwa.I wolę nie mieć kontaktu niż słyszeć ciągłe naigrwanie się z mojej choroby, oskarżenia o udawanie i złośliwości.I ciągle wredny ton.

Aha - i raczej nie mam wyrzutów sumienia z powodu mojego stosunku do siostry...

Myślę, że gdybyśmy obie poddały się terapii razem, to możliwe byłoby stworzenie jakiejś więzi. Ale Ona na pewno nie pójdzie na żadną terapię, bo przecież jst najzdrowsza na świecie;) A ja mam dość własnych problemów.

 

-- 22 cze 2011, 16:49 --

 

brak uczuc, sytuacja nie do rozwiązania;

Malibu - Więc co - NIC się nie da zrobić? TO straszne, bo wtedy ta depresja może się ciągnąć i ciągnąć....a można się pogodzić ze stratą, z niemożnością, nie wiem, z tym czymś? Ze skoro nie mozna tego zmienic czy da się z tym pogodzic?

Bo ja na przyklad próbuję, ale codzien na nowo nie mogę się pogodzić, ze nie odczuwam prawie swiata...gdybym się z tym pogodzila, to bym umarla juz naprawdę....bo ze chcę czuc, oznacza, że chcę żyć

 

-- 22 cze 2011, 16:54 --

 

To jest chyba jakaś telepatia...wlasnie moja siostra zadzwonila, ze chce mnie...ODWIEDZIC...zaraz :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znów odezwał się do mnie na nk mój brat przyrodni. podał mi swój numer telefonu i poprosił o mój. :shock: napisał, że ma żonę i małą córeczkę.

nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć, jeszcze tylko takiego zamieszania mi w życiu potrzeba. :hide:

Asia, nie rozumiem... dlaczego tak bardzo nie chcesz mieć z nim kontaktu?

 

-- 22 cze 2011, 16:05 --

 

naranja, nasza Super Memory! :brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Była siostra...było całkiem ok...tzn ja oczywiście udawałam dobry nastrój, tak, że Ona powiedziała, że wyglądam kwitnąco :shock: mimo, że przez te braki w uczuciach czuję się wycoafana emopcjonalnie, to rozmowa się nawet kleiła...aczkolwiek jak siostra opowiadała o swoim życiu...wypady na naleśniki, radość że spotkań ze znajomymi, satysfkacja w pracy, glupawki...to tak jej zazdrosciłam tych uczuć, tego napędu, tego życia ogólnie...tego sie nie da porównać do siedzenia w mojej norze...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×