Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Vi., Twoje "dość" i "stop" mnie nie ruszają. Zawsze tak mówisz jak coś Ci jest nie w sos. A z niektórymi rzeczami należy się po prostu zmierzyć.

mam nie mówić co czuję? :roll:

 

Korba, Kasiu, co jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, nie chodzi o Ciebie, chodzi o to, że tu nie jest jak kiedyś.

Czemu zawsze jak mówię, że coś mi nie pasuje to widzisz w sobie przyczynę ?

 

-- 27 lut 2011, 18:58 --

 

Korba, :((

 

To samo ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, współczuję KAsiu...

 

-- 27 lut 2011, 19:18 --

 

paradoksy, ale właśnie, że w tym sęk, iż mi nie przeszkadza że piszesz, że coś robisz, w ani jednym procencie to nie dotyczyło Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

specjal mój brat jest bardzo szczupły,schudł odkąd pije,ma 45 lat,a pije to zależy ile ma kasy,jak pracuję to cały weekend i w tyg ze 2 razy,teraz mniej bo od 5m-cy nie pracuje,wylatuje z każdej pracy albo za kłótnie albo picie,jest samotny tzn. bez stałego związku,chyba z nikim nie był związany od 5 lat albo i dłużej

specjal też chcesz tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kasiątko, nie mogę głodować, na razie mam tego świadomość. Nie mogę bo K.

Miał jechać dziś ale ubłagałam go, żeby wrócił do siebie jutro rano, chociaż na 9.00 ma klienta. Kochany K...

Miałam dziś kolejny atak jakiejś zasranej paniki, lęku. Wydaje mi się, że to było związane z tym, że K miał dziś jechać, poczułam się opuszczona, porzucona. Chore.

Boję się. Dniami i nocami, boję się samotności, boję się, że moje lęki mnie zjedzą, marazm popchnie mnie w nałogi i zamienię wszystko w okół siebie w zgliszcza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu!, odpisuję na wczorajszy post.

 

Pisałaś,że czasem dobrze sie czujesz w takim nawale zajęć. Ja mam tak samo.Pomimo tego,że jestem zmęczona i nie mam sił,żeby wieczorem dowlec się do łazienki, myślę sobie...że to chyba o to chodzi w życiu,żeby dać też coś z siebie,że "reszta" przyjdzie z czasem.

Zastanawiam się właśnie nad tą "resztą". Co to takiego mogłoby być? Ja nie wiem. Może jeszcze poszukuję siebie w tym wszystkim. Raczej tak. Myślę,że tak może być.

I wiesz co? Chciałaby,żeby takie zmęczenie po dobrym dniu nie było odczuciem,że to zalepianie dziury w całym. Chciałabym,żeby to była myśl,że dzis jest dobry, niezmarnowany dzień, ale przecież mam prawo też do tych gorszych. Przecież nie mogę mieć życia usłanego tylko różami. Może zbytnio skupiam się na porażkach, które przecież są czymś normalnym.

Odnoszę czasem wrażenie,że coś mi się układa w tej mojej głowie. Chyba zaczynam się uczyć czegoś...

 

Właśnie dostałam sms-a od B. Zwykły uśmiech wyslał, a wcześniej, rano napisał "dzień dobry", odpisałam "dzień dobry", natomiast na ten uśmiech nie zamierzam odpisywać. Nie zamierzam zapełniać komuś czasu, komuś, kto mógłby odebrać to jako przyzwolenie z mojej strony. Chcę miec z nim kontakt, chcę ten kontakt wykorzystać Kasiu, ale do innych celów, nie do osobistych. Zresztą mówiłam mu o tym prosto w oczy.W zeszłym tygodniu pisał do mnie takie sms-y,że poprostu...gdyby one dostały się w niepowołane ręce..........mogłoby być nieciekawie. Mam B.na myśli, dla niego mogłoby być nieciekawie. Ja mam satysfakcję,że mu się podobam,że ma o mnie jak najbardziej dobre zdanie. To wszystko.

Ale nie ukrywam...przeżywam stress i zakłopotanie jak tam idę do niego.Bo prawi mi komplementy, odwołuje ważne spotkania, byleby móc na mnie popatrzeć. I te moje wizyty tam zamieniają się w nie-służbowe dla niego, ale dla mnie....zawsze o coś podpytam, dla swoich celów.

 

Widzisz Kasiu....co do uzewnętrzniania się tu...przeżywam dokladnie to samo. Żałuję czasem,ze coś napisałam. Wiesz....kojarzę,że kiedyś babka mi powiedziała na sesji w odpowiedzi na moje stwierdzenie,że chciałam coś przed nią ukryć,że mam proawo do swoich przemyśleń i nie musze się tłumaczyć, mam prawo mieć tajemnice. Borykałam się z sytuacją, czy jej o czymś powiedzieć i jej to powiedziałam,że chciałam tego nei powiedzieć. Zapytała mnie więc, dlaczego jej to powiedziałam, a ja odparłam,że traktuję nasze spotkania jako sesje terapeutyczne, więc chcę,aby terapia przebiegała należycie. Teraz dopiero sobie myśle,że chyba miałam probelm....dlatego jej o tym powiedziałam. Myślę też,że jeśli wiedziałabym,że coś nie jest dla mnie problemem, poprostu....nie byłoby tematu.

 

Kasiu, może spróbuj jej powiedzieć to samo.Dlaczego nie chcesz o tym mówić?

 

A jeśli chodzi o G. Może masz rację. NIe jestem w 100% prekonana. Zastanawiam się na ile doszukuję się w nim tego księcia z bajki. Takowych nie ma. Na ile bronię się przed stałym związkiem, a na ile ten związek to"nie to". Jeszcze tego nie wiem.

Bardzo długo trwa to moje zawieszenie w próżni. Nic więcej nie jestem w stanie napisać. Pomysł wspólnego zamieszkania-wyjaśnie wszystko, na dzień dzisiajszy tak to widzę.

 

Co do dzisiajszych Twoich postów Kasiu.Chciałabym się odnieść. Ale ciężko mi.

Może potrzebujesz teraz zwiekszonej ilości sesji. Tez tak może być. Powtórzę się jak zawsze......w terapii są doły.Te doły są od malych poprzez umiarkowane do ciężkich. Sróbuj przetrwać te stany. Spróbuj porozmawiać na terapii o W. Odnoszę wrażenie,że te sprawy muszą ujrzeć śwatło dzienne.

No i fajnie byłoby, gdybyś dostała sie na dzienny oddział. Myślę,że takie doświadczenie dużo zdziała. Ty więcej dostrzeżesz Kasiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Korba, właśnie.

Leki, terapie, wszystko po kolei a czujesz się sama na pustkowiu. Kończy się rozmowa zaczyna się życie i nagle się okazuje że od teorii do prkatyki są setki kilometrów.

Tylko ten smutek, rozczarowanie, czasem złość przez łzy. W kółko, bez końca...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jąkałam od 8 r.życia,tyle że troche mi przeszło a teraz znów :(

wstydzę się choć wiem,teoretycznie,że to nic wstydliwego

też nie chę żeby bliscy wiedzieli że ze mną źle,że mi się pogorszyło

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×