Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

Trafiłaś w sedno. Chyba problemem jest tu akurat podejscie do niego.

 

Problemem jest niedziałająca terapia . Jak można wychodzić z sesji bardziej rozwalonym niż przed ? To ma być pomoc ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problemem jest niedziałająca terapia . Jak można wychodzić z sesji bardziej rozwalonym niż przed ? To ma być pomoc ?

Ty chyba już nie chodzisz na terapię - bo i po co? W sumie masz rację terapia nie jest dla wszystkich. Są ludzie oporni i "lubią" to swoje nieszczęście widocznie coś im to daje. Świat jest zróżnicowany i nie każdy chce kierować swoim życiem, decydować, odkrywać, itd. Przecież nie ma przymusu, jest tylko wybór.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trafiłaś w sedno. Chyba problemem jest tu akurat podejscie do niego.

 

Problemem jest niedziałająca terapia . Jak można wychodzić z sesji bardziej rozwalonym niż przed ? To ma być pomoc ?

Oj, można wychodzić bardziej rozwalonym!

A przy zaburzeniu osobowości to można i nawet na oddział zamknięty trafić w trakcie terapii... i to nie raz. I wcale to nie musi świadczyć o nieskuteczności terapi, a odwrotnie, taki paradoks niby, ale jak się głębiej zastanowić, to ma to sens. Terapia ma na celu zmianę, a ta przeraża. Porusza się też tematy trudne, które bolą - no to jak wychodzić szczęśliwym po takiej rozmowie? To by dziwne było dopiero ;)

Więcej poczytaj jak chcesz w linku, który zapodaję poniżej:

 

post40007.html#p40007

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trafiłaś w sedno. Chyba problemem jest tu akurat podejscie do niego.

 

Problemem jest niedziałająca terapia . Jak można wychodzić z sesji bardziej rozwalonym niż przed ? To ma być pomoc ?

 

Mało wiesz o terapii i to jest właśnie jedyny problem. Szkoda nawet tłumaczyć Tobie na czym polega bycie w terapii. Terapia jest dla chcących.

Kiedyś miałam werwę, żeby uświadamiać ludzi, sorry, ale dziś mi się już nie chce przekonywać... oprócz tego, że obrywałam po głowie nic mi to nie da.

Mam również na "swoim koncie" Użytkowników, którzy poszli na terapię i nie żałowali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedziałem o tym i co zostało ze strony T. zrobione w kierunku by to zmienić ? NIC .

:shock:

Co niby t. miałaby zmienić lub zrobić?

T. to nie lekarz, który powie, że musisz zażyć lek X trzy razy dziennie, a lek Y dwa razy, leżeć w łóżku i biernie czekać na poprawę zdrowia. To także nie trener, który wyznaczy Ci plan działania, który masz wykonywać, aby rozbudować mięśnie ani nie mechanik samochodowy, któremu płacisz, oddajesz auto i przyjeżdżasz na zrobione. Niestety...Tu nie leczysz przedmiotu czy samego ciała, a przede wszystkim umysł i Twoje życie, leczeniem w tym przypadku jest pomoc Tobie w samodzielnym myśleniu i decydowaniu, a mówienie Ci, co masz robić, byłoby zaprzeczeniem tego.

Zgadza się, że terapeuta powinien naświetlać problem, ale zarazem przyjąć taka postawę, abyś z czasem na swoje problemy znalazł SWOJE rozwiązania i miał odwagę podjąć samodzielnie działania, ktore bedą wynikały z Twoich przemysleń z rozmów z t. Powinien być cierpliwy i niczego Ci nie narzucać. Chyba nie chcesz być typem maminsynka, który wymaga, że ktoś będzie mu mówił, co ma robić i stałe dopingował..?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, jak gdybym nie daj bóg, poszła kiedyś do psychologa, to tego bym właśnie oczekiwała, że usłyszę tam, jak mam rozwiązać takie, takie i takie moje problemy. Bo gdym ja wiedziała jak je rozwiązać, to bym to zrobiła, a nie zwracała niepotrzebnie tymi problemami komuś dupy. A skoro psycholog nie jest od tego, żeby doradzić co zrobić w takiej sytuacji, to od czego niby jest?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ego, na przykład od tego, abyś doświadczyła, co Cię właściwie blokuje albo dlaczego dotychczasowe rozwiązania nie dają skutku. W towarzystwie osoby, która nie będzie Cię oceniac, dyrygować Tobą, ani matkować - być może pierwszy raz poczujesz, ze ktoś traktuje Cię tym samym poważnie, a nie jak kalekę? I praca nad tymi blokadami i przyczynami tego nie radzenia sobie samodzielnie, która m.in. polega na tym, aby nauczyć się używać swojego mózgu do owocnego reflektowania, a nie "panie, zrób coś z tym! Jak żyć? Daj mi to i tamto!" :bezradny::D takie prośby to ewentualnie do Boga można zanieść, jak ktoś akurat wierzy.

 

A w terapii cóż.. Gotowych rozwiązań od t. brak. T. zadaje na sesji pytania, często takie, jakich człowiek sam by sobie nie zadał, a pacjent klient wraca do domu i myśli nad swoimi odpowiedziami. I profesjonalny terapeuta, jak dobry rodzic, nie będzie Cię wyręczać w odpowiedziach, tylko stworzy takie warunki, abyś powoli sama je sobie udzielała. Czyli uczysz się nowej umiejętności, dostajesz wędkę, a nie ryby. Oczywiście są tacy, co tylko chcą ryby szamać, a wędką pogardzą, bo tego trzeba się nauczyć... łowić... uzbroić się w cierpliwość.. Czasem w deszczu stać.. :P wybór bezsprzecznie jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trafiłaś w sedno. Chyba problemem jest tu akurat podejscie do niego.

 

Problemem jest niedziałająca terapia . Jak można wychodzić z sesji bardziej rozwalonym niż przed ? To ma być pomoc ?

Przecież nie dostaniesz gotowca, ze tak to ujmę. Skoro nie wierzysz, ze terapia na któą chodzisz Ci pomoże/pomaga to po cholere tracisz czas?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Mało wiesz o terapii i to jest właśnie jedyny problem. Szkoda nawet tłumaczyć Tobie na czym polega bycie w terapii. Terapia jest dla chcących.

Kiedyś miałam werwę, żeby uświadamiać ludzi, sorry, ale dziś mi się już nie chce przekonywać... oprócz tego, że obrywałam po głowie nic mi to nie da.

Mam również na "swoim koncie" Użytkowników, którzy poszli na terapię i nie żałowali.

 

 

A jaka to specjalna wiedza o terapii jest potrzebna ? Chcący tzn jaki ?

 

 

Ty chyba już nie chodzisz na terapię - bo i po co?

 

 

Właśnie że jeszcze chodzę albo zamierzam przestać tyle że muszę jakoś podsumować pracę T. żeby miała świadomość o swojej nieudolności.

 

 

Przecież nie dostaniesz gotowca, ze tak to ujmę. Skoro nie wierzysz, ze terapia na któą chodzisz Ci pomoże/pomaga to po cholere tracisz czas?

 

 

Właściwie to dlaczego nie można mieć gotowca ? To takie wiem ale nie powiem co masz zrobić żeby było lepiej ? Jeszcze się łudzę resztkami wiary że nie będę

musiał żałować tego że w ogóle tam poszedłem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nastia, no to jest problem! bo nie dość, że jedna z moich blokad jest właśnie przed wizytą u psychologa, to jeszcze jestem faktyczną kaleką życiową, a nie tylko ,że inni mnie za kogoś takiego uważają. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ego ja mogę Ci udzielić uniwersalnej rady na wszystkie problemy, tylko wątpię, że Ci się ta rada spodoba. Z tego właśnie powodu psychterapeuta nie doradza. Poza tym jak ktoś chce porady to najprawdopodobniej ma rozwiązanie, tylko potrzebuje potwierdzenia swojego pomysłu. Gorzej jeżeli psycholog nie trafi i powie, że pomysł jest do niczego...wtedy będzie złym psychologiem... i to jest drugi powód dlaczego psychoterapeuci nie doradzają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znachor, wal śmiało! ja jestem otwarta na wszelkie pomocne rady, co przecież nie oznacza, że muszę się do nich zastosować. ;)

I też nie rozumiem, co byłoby złego w tym, że psycholog powiedziałby, że jego zdaniem, taki a taki pomysł pacjenta, jest nietrafiony?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znachor, wal śmiało! ja jestem otwarta na wszelkie pomocne rady, co przecież nie oznacza, że muszę się do nich zastosować. ;)

I też nie rozumiem, co byłoby złego w tym, że psycholog powiedziałby, że jego zdaniem, taki a taki pomysł pacjenta, jest nietrafiony?

 

No właśnie...najpierw czekasz na radę, potem się do niej nie stosujesz a potem oceniasz psychologa...żaden nie będzie dobry.

Psycholodzy czasem przecież sugerują różne możliwości tyle, że pacjenci czasem nie są gotowi na żadna zmianę i patrz wyżej...błędne koło...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znachor, jeśli nie dostanę żadnej rady, to psycholog będzie jeszcze gorszy, więc tak czy siak udzielając mi rady, psycholog nic nie traci.

Idziemy na terapię żeby się rozwijać, wzmacniać, zmieniać niekorzystne dla nas zachowania. Psychoterapeuta ma za zadanie w pobudzaniu, uaktywnianiu Twoich indywidualnych cech, zasobów, które posiadasz. Dawanie rad może wzmocnić w pacjencie lęk przed ryzykiem, przed brakiem kompetencji, wzmacnia poczucie niższości. Sam fakt że sama dochodzisz do pewnych rozwiązań jest bardzo budujące i twórcze. Terapeuta jest tylko nadzorcą. Jest takie powiedzenie - jak chcesz komuś pomóc to nie dawaj mu ryby tylko wędkę. Jak nauczysz się łowić ryby to jest bardziej owocne niż ciągle liczyć na to że ktoś mi da już złowioną albo i nie i będę głodna i rozczarowana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaja123, no coś Ty, jak pójście do psychologa w ogóle może być budujące?przecież najczęściej, to ostateczność, gdy człowiek dochodzi do takiego punktu, że już dalej sam nie daje rady, czyli już wie, że z niego totalna ciota i nie potrzebuje żadnych zapewnień o swojej wspaniałości i swoim potencjale, bo już samo to, że znalazł się u psychiatry czy psychologa, to obciach i dowód jego niższości i tego, że do wspaniałości mu daleko. I taki ktoś dobrze o tym wie, a przynajmniej ja wiem. Wszystko najlepsze co psycholog mógłby zrobić, to właśnie dać mi tę rybę, a nie ściemniać rozwijaniem potencjału, którego nie ma. Jak ja bym poszła do psychologa i ten zamiast udzielić konkretnych rad, zaczął by mi nawijać ściemę o jakimś potencjale, to bym go po prostu wyśmiała i to by było nasze pierwsze i ostatnie spotkanie. :silence:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kaja123, no coś Ty, jak pójście do psychologa w ogóle może być budujące?
zwyczajnie. Rozwój jest budujący.

Ty należysz do tych ludzi co narzekają, nie rozwijają się, pracy nie podejmują ale chcą mieć.. Przypomina mi to tłum ludzi stojących w kolejce po bony żywnościowe w opiece społecznej, marudzących że za mało, nie takie, a stać trzeba długo a że życie ciężkie i dlatego trzeba co nieco wypić za wyrwany grosz z zasiłku. Pracy nie podejmie bo mu się nie opłaca, a nie będzie rano wstawał, a do tego się nie nadaje, a mu się należy, a za mało dają itd. Można tak przeżyć życie. Można narzekać, mieć przykre objawy z którymi sobie nie radzisz, można je tłumić różnymi środkami, można być złym na cały świat że w takiej jestem sytuacji, można mieć deprechę, lęki i fobie. Tylko czy warto? Można żebrać o rybę i można nauczyć się łowić i mieć ryb pod dostatkiem.Tylko to drugie wymaga jakiegoś wysiłku, inwestycji i jest się zależnym od siebie a nie od innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No sorry kaja123, ale to nie mnie opisałaś teraz. Ja się niczego od nikogo nie domagam, nawet mojej matce powiedziałam, że jak jej nie pasuje to, że jem( za jej pieniądze) to mogę przestać jeść, pracować nie chcę, ale nie biorę żadnych zasiłków ani zapomóg, nawet nie mam ubezpieczenia, niczego w sobie też nie tłumię żadnymi środkami( że sobie dosłownie jedno czy dwa piwa w miesiącu wypiję, to chyba nie jest tłumienie?). Jedyne co się zgadza to, że narzekam. Ale raz- to robię głównie w internecie( w realu zazwyczaj robię albo dobrą minę do złej gry, albo nic), dwa-chyba mam prawo czasem ponarzekać gdy wiem, że moje życie jest spierdolone? Budujący to może być rozwój samodzielny, a nie sytuacja gdy ktoś zmuszony jest "rozwijać się" pod czyimś nadzorem, widząc, że wokół cała masa ludzi radzi sobie bez żadnego zewnętrznego wspomagacza. To może tylko jeszcze bardziej dołować i budować też.... ale nie satysfakcję ,ale poczucie jeszcze większej niższości wobec innych. A rozwijać to można coś, co jest, a nie coś czego nie ma. A jak ktoś jest dnem, które nic sobą nie prezentuje, to najlepsze co można dla niego zrobić, to pomóc mu się z tym pogodzić i w miarę komfortowo doczekać na upragnioną śmierć.Tylko tyle i aż tyle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ego, a jak zachorujesz na grypę to też jest obciachem/wstydem pójście do internisty ?

Takim myśleniem jakie masz, sama sobie uniemożliwiasz leczenie/rozwój.

 

A psycholog jest od wędki, a nie od ryb ;) - jak to fajnie Ci Kaja napisała.

I tylko Ci jeszcze dopisze, że wiele ludzi korzysta z takich usług - nie tylko ludzi chorych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego nic nie wynika z tego co napisałaś bo nie doświadczyłaś a twierdzisz. Ja piszę z własnego doświadczenia. Byłam totalnie rozwalona, na dnie nie chciałam iśc do specjalisty bo i po co? Czułam się koszmarnie i tylko myśl o moim dziecku spowodowała że nie popełniłam samobójstwa, bo nie zasłużyło sobie na taka traumę. Poszłam bez przekonania. Przeszłam długą drogę wzlotów i upadków. Przeżyłam to na własnej skórze i WIEM że się da i że warto bo DOŚWIADCZYŁAM! Z tego co piszesz to wnioskuję ze się usprawiedliwiasz przed podjęciem próby, trudnej zresztą bo tak jest łatwiej. Lepiej i łatwiej ponarzekać że psycholodzy, psychiatrzy są do bani, że to ściema, g...o daje i cała masa innych kontrargumentów. Prościej nic nie robić i winę za niepowodzenia zwalić na wszystkich kogo się da. To wygodne. W ogóle skąd możesz wiedzieć że Ci wszyscy ludzie wokół radzą sobie bez zewnętrznego wspomagacza? Ogrom ludzi korzysta z takiej pomocy i nie mają napisane tego na czole. Ja też nie mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No sorry kaja123, ale to nie mnie opisałaś teraz. Ja się niczego od nikogo nie domagam, nawet mojej matce powiedziałam, że jak jej nie pasuje to, że jem( za jej pieniądze) to mogę przestać jeść, pracować nie chcę, ale nie biorę żadnych zasiłków ani zapomóg, nawet nie mam ubezpieczenia, niczego w sobie też nie tłumię żadnymi środkami(

Masz bardzo wygodną sytuacje i nic nie robisz aby to zmienić.

Tak na koszt matki mozna żyć i żyć, nic nie robiąc ze swoim życiem, a co najwyżej sobie ponarzekać.

Myślę że inaczej byś myślała gdybyś to sama musiała sie utrzymać.

Spróbuj przestać jeść. Dasz radę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

essprit, do internisty to nawet nie, bo do internisty chodzą wszyscy, a do psychologa, czy psychiatry jednak tylko nieliczni. Chyba jest różnica mieć coś nie tak z somatyką, a z głową?

Swoją drogą, ostatni raz u internisty byłam jakieś 15 lat temu. ;)

 

kaja123, to nie tak, ja nie mówię jednoznacznie, że nie działa, tylko podważam sensowność dawania wędki, zamiast ryby, przynajmniej w niektórych przypadkach, o takich jak mój. :)

I nie powiesz mi, że do psychologa chodzi wiele osób, bo to nieprawda. W życiu nawet osobiście nigdy nie spotkałam kogoś, kto by choć raz w życiu był u psychologa, czy nie daj bóg psychiatry. Nic dziwnego, skoro pacjentów z tego typu problemami jest zarejestrowanych nieco ponad milion. Czyli statystycznie jedna na 40 osób.(przynajmniej w 2003 roku było)http://kobiecyporadnik.pl/kat,1026343,title,W-kolejce-do-psychologa-w-poczekalni-u-psychiatry,wid,13986103,nasz_temat.html?smjtticaid=615bb1

Spaliłabym się ze wstydu gdybym chodziła do psychologa i ktokolwiek by się dowiedział o tym. Wtedy zostałoby mi już tylko się powiesić, żeby upublicznić fakt, że faktycznie jestem świrem , zanim ta wieść się rozniesie ze źródła wycieku. To by był autentyczny koniec ego.

 

Inga_beta, jak mnie kiedyś ojciec nawał darmozjadem to się wkurzyłam i przestałam jeść. Po kilku dniach starzy przyszli mnie prosić żebym jednak zaczęła jeść, co trwało kolejne kilka dni. Widać jestem trudnym przypadkiem. :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ego

A gdybyś tak była na moim miejscu, gdy nie ma nikogo kto by mnie utrzymywał i nie mogę sobie pozwolic na żadne grymaszenie i strajkowanie bo nie ma nikogo kogo by to obchodziło? Czy też byś radziła sobie poprzez głodowanie? Co w takiej sytuyacji byś robiła?

Chcę przez to powiedzieć że na taki brak odpowiedzialności może sobie pozwolic ktoś kogo na to stać czyli ktoś kto jest na utrzymaniu innych.

Jeżeli zależysz tylko od siebie to albo szukasz ratunku albo toniesz.

A ty możesz tak sobie wiele, wiele lat trwać. Bo nie ma czegoś co zmusza do zmiany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×