Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Wiśniówka napisał:

Tymczasem u mnie także tarczyca odpuszcza (dostałam nawet lewotyroksynę), żeby stosować lek, który nie działa

No niedoczynność tarczycy jest częsta przy licie. Ja też mam pozwolenie od endokrynologa na powrót do litu jakby była potrzeba ale jej nie ma i moja lekarka nie uznaje brania leków na skutki uboczne innego leku (właśnie lewotyroksyny na tarczycę przy licie) dlatego do litu nie wracamy. A Euthyrox też endo przewiduje że w lipcu będę mogła odstawić bo zapalenie tarczycy się ładnie cofa.

 

1 godzinę temu, Wiśniówka napisał:

A może działa, tylko ja się nie znam. Może się nie znam, skoro lekarka tak bardzo ten nieszczęsny lit forsuje.

No ja tam nie wiem. Musisz wyjaśniać wszelkie wątpliwości ze swoim lekarzem lub zmienić lekarza jak Ci obecny nie pasuje. Ja pisałam o swoich doświadczeniach z tym lekiem, każdy może mieć inne.

 

Inna sprawa, że stabilizatory nastroju działają raczej subtelnie. Ja ze stabilizatorów biorę lamotryginę już od 5 lat i ona też niby nic nie robi jakbym miała powiedzieć czy mi coś daje, ale jak patrzę z perspektywy czasu to jednak pomaga w jakimś stopniu i u mnie lamotrygina jest właśnie lekiem nie do ruszenia. Nie przekonasz mojej lekarki do zmniejszenia dawki, a co dopiero odstawienia.

Edytowane przez acherontia styx

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi kiedyś lekarz prosto z mostu powiedział, ze terapia nie jest dla mnie i tego się trzymam, choć terapii mam za sobą kilka.

EFEKT? TOTALNA KLAPA

 

Wg mnie to taki rozgrzebywanie problemów, emocji bezużyteczne, bolesne i szkodliwe. Skupiasz się na tym co złe a potem musisz się zastanawiać co było jeszcze bardziej złe  w kolejnym tygodniu.

Pranie mózgu.

 

Terapeuta manipulując słowem, atmosferą zrobi z Ciebie robota.

I są przykłady. Znam osobę ,która na terapie chodzi od 10 lat i... Ma totalnie skrzywiony obraz życia.

Życie tak nie wygląda. 

 

Jestem team leki, praca nad sobą wg własnej introspekcji, działanie. 

 

Nie szkoda wam hajsu na takie coś? Bo mi tak

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Verinia napisał(a):

Nie szkoda wam hajsu na takie coś? Bo mi tak

Nie, nie szkoda, bo u mnie terapia zrobiła 80% roboty. 

Same leki nigdy nie dawały u mnie trwałej poprawy. W czasie gdy próbowano leczyć mnie tylko lekami jeśli pojawiała się jakaś poprawa to była ona chwilowa i bardzo szybko wszystko wracało do punktu wyjścia.

 

2 godziny temu, Verinia napisał(a):

I są przykłady. Znam osobę ,która na terapie chodzi od 10 lat i... Ma totalnie skrzywiony obraz życia.

Dowód anegdotyczny, nie stanowi prawdy. To tak samo jak ja bym powiedziała, że ibuprofen nie działa, a wręcz szkodzi. Mnie po nim brzuch boli także mi szkodzi. Czy to znaczy, że na nikogo ibuprofen nie działa? Nie.

 

Inna sprawa, że wszystko zależy od rozpoznania. 

W schizofrenii, CHAD itp. psychoterapia zawsze była tylko formą wspierającą, nie leczącą - przy tych diagnozach główną rolę odgrywają leki.

Za to np. w zab. osobowości podstawę leczenia stanowi psychoterapia, a leki są tylko dodatkiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Verinia napisał(a):

Mi kiedyś lekarz prosto z mostu powiedział, ze terapia nie jest dla mnie i tego się trzymam, choć terapii mam za sobą kilka.

EFEKT? TOTALNA KLAPA

 

Wg mnie to taki rozgrzebywanie problemów, emocji bezużyteczne, bolesne i szkodliwe. Skupiasz się na tym co złe a potem musisz się zastanawiać co było jeszcze bardziej złe  w kolejnym tygodniu.

Pranie mózgu.

 

Terapeuta manipulując słowem, atmosferą zrobi z Ciebie robota.

I są przykłady. Znam osobę ,która na terapie chodzi od 10 lat i... Ma totalnie skrzywiony obraz życia.

Życie tak nie wygląda. 

 

Jestem team leki, praca nad sobą wg własnej introspekcji, działanie. 

 

Nie szkoda wam hajsu na takie coś? Bo mi tak

no ale są dowody na skuteczność psychoterapii, zwłaszcza CBT - wielu osobom to pomogło. Psychoterapia fakt wprowadza subtelniejsze zmiany niż leki, ale są one trwale i w długoterminowym rozrachunku jest ich więcej.

 

Ale też rozumiem twoje podejście, bo psychoterapia tez wielu osobom NIE pomogła :D. Jest ona skuteczna zazwyczaj wtedy gdy jest stosowana w odpowiednim momencie. Najczęstszy brak skuteczności terapii to motywacja zewnętrzna (idę - bo mi każą)

 

Tez mialem takie podejście jak ty kiedy byłem w dosyć ciężkim stanie - wtedy mi tez psychiatra powiedział, ze bez sensu jest terapia teraz. Później poszedłem i tez średnio działala. A teraz jest bardzo spoko, widać subtelne, ale trwale zmiany oraz narzędzia, które zostaną mi do końca życia. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Verinia napisał(a):

Nie szkoda wam hajsu na takie coś? Bo mi tak

Ja powiem szczerze, że mi szkoda, zwłaszcza jeżeli nie widziałabym efektów to byłoby to dla mnie mega frustrujące i skupiałabym się na wydawanej  kasie. Ja ogólnie nie przepadam za wydawaniem pieniędzy i jestem raczej oszczedna. Na terapie trochę wydalam. Teraz chodzę na NFZ. Mam tak, że w terapii na NFZ jest mi łatwiej doprowadzić sie do stanu w którym czuje sie niekomfortowo. Jakoś trudno jest mi płacić za męczenie się. Może to dziwne, ale tak mam. Niby wiem, że na NFZ na to samo wychodzi, terapeuta dostaje za nią kase, niejako płacę za nią odprowadzając składki, ale te składki i tak zostałyby odprowadzone. Na NFZ nie myślę tak o pieniądzach jak przy prywatnej i mogę sie bardziej skupić na terapi. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, acherontia styx napisał(a):

Same leki nigdy nie dawały u mnie trwałej poprawy. W czasie gdy próbowano leczyć mnie tylko lekami jeśli pojawiała się jakaś poprawa to była ona chwilowa i bardzo szybko wszystko wracało do punktu wyjścia.

 

Ja zauważam odwrotną tendencję u siebie. Psychoterapie koniec końców nie dały rady przynieść u mnie w miarę trwałej poprawy. Musiałem i tak wracać do leków, bo pojawiały się objawy, które po prostu ich wymagały - choćby skrócony sen prowadzący do opornych na leki bólów głowy i poważnych problemów z pamięcią. Obecnie leki działają na mnie wręcz genialnie, efekty stają się dużo wyraźniejsze niż po jakiejkolwiek psychoterapii. Co prawda skutki uboczne są, jak to po lekach, ale te skutki motywują mnie do zmian i pomagam sobie tym samym jeszcze bardziej. Choćby mam skutek uboczny w postaci zwiększonego apetytu i ryzyka wzrostu masy ciała - no ale od czego jest dieta, aktywność fizyczna i suplementy diety, co oczywiście wprowadziłem. 

 

3 godziny temu, acherontia styx napisał(a):

Inna sprawa, że wszystko zależy od rozpoznania. 

W schizofrenii, CHAD itp. psychoterapia zawsze była tylko formą wspierającą, nie leczącą - przy tych diagnozach główną rolę odgrywają leki.

Za to np. w zab. osobowości podstawę leczenia stanowi psychoterapia, a leki są tylko dodatkiem.

 

Tu mnie jedna rzecz rozśmiesza. Zauważyłem, że sporo lekarzy ma tendencję do bezmyślnego "przyjmowania" diagnoz poprzednich lekarzy i szablonowego postrzegania sposobu leczenia danego zaburzenia. Niektórzy lekarze to nawet się nie zapytają otwarcie pacjenta, czy zgadza się z tymi diagnozami albo jaka metoda leczenia mu bardziej odpowiada, bardziej pomaga. Pomijając to, że jak już mówią o psychoterapii, to nawet nie umieją doradzić konkretnego nurtu terapeutycznego, opowiedzieć o tym nurcie czegoś. Wisienką na torcie było to jak mi jeden lekarz miał czelność zaproponować pójście do pracy jako "metodę leczenia", bo twierdził, że - cytuję: "tylko to zdoła nauczyć mnie prawdziwego życia". 

 

@Verinia Coś w tym jest co mówisz, ale jak już pisała @acherontia styx Dobór metody leczenia jest kluczowy, a diagnoza jest w zasadzie tylko interpretacją. Różnie to bywa, jednemu pomogą leki, drugiemu psychoterapia, tylko też pytanie co da bardziej długoterminową poprawę. U mnie kilka psychoterapii nie przyniosło długoterminowej poprawy, co prawda efekt był, ale zanikał w czasie. Leki zaś w tym momencie przynajmniej bardzo mnie trzymają w ryzach i wpływają dobrze na mój mózg, czuję to. Ta kombinacja lekowa, którą teraz mam, to już ta ostateczna chyba, jak ona nie pomoże, to zostaje mi już tylko TMS chyba. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, eleniq napisał(a):

Tu mnie jedna rzecz rozśmiesza. Zauważyłem, że sporo lekarzy ma tendencję do bezmyślnego "przyjmowania" diagnoz poprzednich lekarzy i szablonowego postrzegania sposobu leczenia danego zaburzenia.

Powiem tak, przez cały okres leczenia widziało mnie zdecydowanie kilku, jak nie kilkunastu psychiatrów i diagnoza wszystkich była taka sama. Z tym, że ja zanim w ogóle trafiłam do psychiatry, a nawet jak już trafiłam, byłam wielokrotnie konsultowana i diagnozowana przez neurologów i nawet oni stawiali taką samą diagnozę finalnie jak psychiatra. Leki na pewnym etapie też ustalał psychiatra w porozumieniu z neurologiem. A na prawdę szukano już wszelkich przyczyn, włącznie z wadą naczyniową krążenia mózgowego, która finalnie została uznana za wariant rozwojowy. I tak, nadal do wyników rezonansu głowy można by się doczepić, z tym, że wyniki pokazują, że problem w teorii mogłabym mieć z czymś zupełnie innym - mając 20pare lat miałam mózg 50-latki, przynajmniej obrazowo, bo nie miałam problemów z pamięcią, uczeniem się czy czymkolwiek innym. To na siłę mieli zajmować się zanikami które nie dają objawów?! (zaniki występują u każdego z wiekiem, u mnie są one dość mocno nieadekwatne do wieku) I "widzieli mnie" jedni z najlepszych specjalistów zarówno neurologii, kardiologii jak i psychiatrii w kraju. Jaki byłby sens w tej sytuacji podważania tak dokładnej diagnostyki jaką przeszłam? No byłaby to strata czasu. 

I wszyscy psychiatrzy i nie tylko powtarzali mi, że ja nie jestem "typową" pacjentką psychiatryczną i sama psychiatria jako taka niewiele może dla mnie zrobić, rozwiązaniem u mnie będzie tylko i wyłącznie psychoterapia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba jest tak jak piszecie. Terapia nie jest dla każdego. Akurat mój przypadek jest dziwny, bo jestem hybrydą ChADu i schizofrenii. Zaczęło się od diagnozy w szpitalu - schizofrenia. Potem schizoafekt, ale może dwubiegunówa.

 

Nie ufam lekarzom do końca, bo oni aż tak nie wnikają co ci jest. Jest to powierzchowne, w terapii znowu dogłębne. W moim przypadku rozkmina nad moimi niezależnymi od pogody nastrojami, urojeniami i dzieciństwem nic nie wskura, a nawet mogłoby zaszkodzić.

 

Kusi mnie natomiast zrobienie sobie badań, czy nie mam również borderline, którego miałam dawniej podejrzenie. Jeśli by się okazało, ze mam to zaburzenie, to moze zastanowiłabym się nad terapią , ale na NFZ. Tylko wiecie trafić na dobrego terapeutę jest często trudno.

Wg mnie wielu z nich nie zna się na tym, robi to dla hajsu głównie, niektórzy z nich manipulują tak by terapia trwała jak najdłużej. Oczywiście mogę się mylić. @acherontia styxtak jak napisałaś -  W zaburzeniach osobowości leki są wspomagaczem, w Schizo, ChADzie - głównie leki. 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Verinia napisał(a):

Chyba jest tak jak piszecie. Terapia nie jest dla każdego.

Tutaj zaznaczę, że bardzo ważny jest dobór nurtu terapeutycznego i informowanie pacjenta o tym, na czym ten nurt polega, przy czym się go stosuje, czego można się w nim nauczyć itd. Mnie o tym nie informowano niestety, ja młody i głupi wówczas 20-latek. Oczywiście skutek tego nie był za dobry i mało co terapia, która była "a la psychodynamiczna" doprowadziła mnie do jeszcze większego doła, kiedy to na przedostatniej wizycie u psychoterapeutki, która mnie w tym nurcie prowadziła, próbowała mnie poniżyć, że to moja wina, że nie radzę sobie na terapii, bo oznajmiłem jej delikatnie, że nie widzę sensu ciągnięcia tej terapii po 2,5 latach trudów przy niemal zerowym efekcie. No ale cóż, swoją wyższość musiała pokazać. Wciąż nie mogę uwierzyć, że psychoterapeuta może być takim idiotą i mieć taki przerost ego - przepraszam za wyrażenie, ale tak myślę.

 

Przestrzegam wszystkich - jako pacjenci mamy swoje prawa i pamiętajcie, że psychoterapeuta ma zakichany obowiązek informować pacjenta w jakim dokładnie nurcie (czy ewentualnie nurtach) pracuje, jakimi zaburzeniami się zajmuje, w jakich obszarach ma największe doświadczenie, a jeśli po rozmowie kwalifikacyjnej nie będzie skłonny do podjęcia z kimś terapii z z powodu, który oczywiście ma obowiązek podać, to ma też obowiązek dać nam namiary na innych psychoterapeutów czy inne placówki, które były by bardziej skłonne do podjęcia z kimś terapii. 

 

Edytowane przez eleniq

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, eleniq napisał(a):

Oczywiście skutek tego nie był za dobry i mało co terapia, która była "a la psychodynamiczna" doprowadziła mnie do jeszcze większego doła, kiedy to na przedostatniej wizycie u psychoterapeutki, która mnie w tym nurcie prowadziła, próbowała mnie poniżyć, że to moja wina, że nie radzę sobie na terapii, bo oznajmiłem jej delikatnie, że nie widzę sensu ciągnięcia tej terapii po 2,5 latach trudów przy niemal zerowym efekcie. No ale cóż, swoją wyższość musiała pokazać. Wciąż nie mogę uwierzyć, że psychoterapeuta może być takim idiotą i mieć taki przerost ego - przepraszam za wyrażenie, ale tak myślę.

 

Ale to chyba nie wina nurtu, że psychoterapeuta jest idiotą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×