Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

Ja mam taką pustkę przez poczucie derealizacji, wszystko wydaje mi się obce, nie takie jak obcwcześniej, mama czy ktokolwiek inny wydaje mi się obcą osobą. Wszystko postrzegam bardzo dziwnie, przez szybę.

U mnie jest gorzej niż wcześniej- przed terapią. O ile wtedy krytycznie odnosiłem się do swojej derealki, tak teraz otępienie sięgnęło apogeum i już nie dostrzegam tych stanów. Przespałem ostatnie dwa lata i to dwa lata studiów!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ukasz - ale pustkę CZUJESZ, tak? bo ja pustkę CZUJĘ - niektórzy nie czują nic, a ja CZUJĘ PUSTKĘ i takie jakby bstraszne cierpienie, ból psychiczny...poza tym to u mnie się objawia w sposób fizyczny strasznymi, bo sprzecznymi siłami - łeb zmulony, brak sił, serce ledwo dyszy, a niepokój, napięcie i pobudzenie nie pozwalają leżeć czy siedzieć...koszmar. Wszystko ładnie ustępuje po stilnoxie czy innych bzd, ale się uzależniłam.

Czy to Ty pisałeś że Ty z kolei NIE MASz napięcia w mięśniach? Wiesz, bo pomyslałam sobie, że może masz miastenia gravis a nie żadną depresję...moja dentystka to miała, latałaod lekarza do lekarza nikt jej nie umiał pomóc, w końcu sugerowali, że psychiczna i chcieli ją do psychiatryka dać, aż w końcu jakiś neurolog zrobił jakieś badanie z którego wynikło, że u neij nie dochodzi do przekaźnictwa acetylocholiny bodajże - to badanie się nazywa emg czy coś takiego - i kobieta musi do końca życia brac jakiś lek, ale czuje się super - a męczyła się z tym latami...np chciała iść na zakupy i nogi jej się uginały

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stonka,

jesli chodzi o te slabe napiecie miesni, to wiaze sie to z szybszym meczeniem miesni, ale jak narazie pracuje takze jest dobrze, takie moje zdanie, gdy wroce z pracy nie mam na nic sil, tylko odpoczywam. Pustka w sensie: brak jakichkolwiek uczuc, traktowanie bliskich jak obcych, jakbym znal ich tylko z widzenia itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ukasz - ale pustkę CZUJESZ, tak? bo ja pustkę CZUJĘ - niektórzy nie czują nic, a ja CZUJĘ PUSTKĘ i takie jakby bstraszne cierpienie, ból psychiczny...poza tym to u mnie się objawia w sposób fizyczny strasznymi, bo sprzecznymi siłami - łeb zmulony, brak sił, serce ledwo dyszy, a niepokój, napięcie i pobudzenie nie pozwalają leżeć czy siedzieć...koszmar.

to TO jest pustka? zawsze miałam wrażenie, że pustka to poczucie ogromnego braku czegoś nieokreślonego. a tutaj widzę ból psychiczny, cierpienie (rozumiem, że bez uzasadnieniam bez źródła, bez jawnego powodu?) :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Michuj, mnie się wydaje, że to są 2 różne rzeczy. ktoś wczesniej pisał o braku konkretnych uczuć n do własnych dzieci, które powinien czuć w określonych sytuacjach. a ta pustka to zupełnie inna bajka wg mnie. też to mam. to "cierpienie" tylko sądziłam do tej pory, że to takie zwykłe depresyjne odczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stonka ma racje. jak ktos nie ma emocji to nic nie czuje, ale dodatkowo mozna czuc jeszcze pustke, a pustka jest gorsza wersja nic nie czucia. do tego mozna jeszcze miec objawy depresyjne, a jak komus malo to mozna jeszcze miec lęki egzystencjalne, ktore polegaja na tym, ze czlowiek boi sie przyszlosci, ze wszyscy umra, a on zostanie bezdomnym. sama depresje ciezko sie leczy, a co dopiero pustke czy brak emocji. podstawa to pozbyc sie mysli samobojczych za pomoca odpowiednich lekow - dobrze by bylo, zeby leki wyciagnely takiego czlowieka z lozka. krotko mowiac osobe z takimi objawami cholernie ciezko i cholernie dlugo sie leczy.

 

jak u was z higiena osobista i z waszymi obowiazkami w domu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja CZUJĘ pustkę wielką jak otchłań, jak piekło i myślę, że w piekle taka pustka jest. Czuję ogromne cierpienie, napięcie i pobudzenie nie pozwalające mi się zrelaksować - tak mam od czasu rispoleptu w 2010, aczkolwiek nie mam dowodów na to, że tom po nim. Choc lekarze mówią, że mógł, coś wyzwolić. Czy raczej pogorszyć coś, co się już rozwijało.

NIE CZUJĘ: ŻADNYCH dobrych uczuć, więzi z ludźmi, nawet nalbliższymi. Nie zmienia mi sie nastrój, nie czuję czy jest poneidziałek czy niedziela, święta, zima czy lato, nie czuję tzw. klimatu miejsca, atmosfery spotkania, w ogóle słabo czuję wszelkie bodżce typu zapach, nie wywołuje to u mnie emocji ( typu dawniej samo pójście do sephpry poprawiało mi nastrój), koszeczek ze święconką nie wywołóuje przyjemnych uczuć, tylko ból spowodoawny nieczuciem. Marzeń nie ma - bo do marzeń pogtrzebne sa emocje. Wspomnienia dawnych szczęsliwych chwil do niedawna nie wywoływały nic, ostatnio wywołują wielki ból. Smsy z życzeniami na Święta - wywoływały skurczwe bólu w sercu. Informaja od koleżanki, że jest w ciąży z 3 dzieckiem-ból. Ból, ból, ból - że to wszystko niedostępne. Nawet uczucie pustki mnie BOLI. W pewnym sensie fizycznie, bo ja czuję ten ból w żołądku czy sercu, gdzies tam. I tak od 3,5 roku ( tzn. przez pierwsze 1,5 roku to postępowało, potem było już w sumie ciągle tak samo). I nabieram neimal pewności, że jestem jedyna w Piolsce która ma takie cierpienie ciągle i tak długo. Nawet ostatnia psychiatra powiedziała do mojego taty ( a ma ze 20 lat stażu pracy jako ordynator), że to wprost nieprawdopodobne, że można aż tak cierpieć. MOŻNA.

JAkieś pomysły jak z tego wyjść? Tylko o samobójstwie mi nie piszcie.

aha - co do czucia. Nie czuję zainteresiowania, ciekawosci. Przez to często ne mogę się niczym zająć i tak też musi być w piekle.

 

-- 11 kwi 2012, 19:32 --

 

Co do higieny to normalnie, choć oczywiście nie odczuwam np. relakasu z położenia się w wannie jak kiedyś. Myję się z obowiązku. ALe nie wyobrażam sobie nie myc się. Tzn, wyobrażam sobie, widziałam takie osoby w szpitalu, ale póki co tego problemu nie ma.

Co do obowiązków - tregedia. Moja mama już nawet nie wnerwia się, nie wymaga nic, pogodziła się z tym, że NIC nie robię, tylko nie chce żebym cierpiała. A dla mnie to dodatkowe cierpienie, że jestem taka bezużyteczna, że nie czuję sie na siłach iść do sklepu.Szkoda słów. Jak już pisałam - to świat, o którym 99,9% społeczeństwa nie wie, że istnieje.

a u Was jak z higiena i obowiązkami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja na razie znalazlem ta chorobe ponizej, ktora pasowalaby do mojej obecnej sytuacji chorobwej.

 

Forma prosta (schizophrenia simplex) charakteryzuje się stopniowo narastającym zobojętnieniem, apatią, obniżeniem nastroju. Chory przestaje się interesować losem najbliższych i swoim własnym. Tak radosne, jak smutne wydarzenia spływają po nim bez śladów. Nawet śmierć najbliższej osoby przyjmuje nieraz z zadziwiającą obojętnością. Natomiast drobne przykrości mogą wywoływać gwałtowne wybuchy złego humoru, złości czy przygnębienia. Początkowo chory nie zaniedbuje swoich obowiązków, ale wykonuje je w sposób stereotypowy, bez inicjatywy, jak automat. Wyniki w nauce czy w pracy są coraz gorsze. Nauczyciele i rodzice dziwią się, że taki dobry i zdolny uczeń ma coraz gorsze noty, mimo że godzinami siedzi nad książką. Niekiedy chory spędza czas na bezsensownych zajęciach w rodzaju zapisywania grubych zeszytów słowami bez związku, cyframi, tajemniczymi znakami, planami, rysunkami. Chory stroni od towarzystwa, czasem miesiącami nie wychodzi z domu, by nie stykać się z ludźmi. Zmuszony do kontaktu towarzyskiego, zamyka się w sobie, nie bierze udziału w rozmowie, siedzi ponury w kącie. Zapytany, daje zdawkowe odpowiedzi lub zbywa pytania milczeniem. Nie ma jednak na tyle inicjatywy, by opuścić nużące go towarzystwo, tkwi w nim jak obce ciało, samotny i opuszczony. Wobec najbliższych też staje się coraz bardziej daleki i obcy. Mówi się o nim, iż zmienił się, jest zimny, obojętny, nic go nie obchodzi. Brak inicjatywy, normalnej ruchliwości, posłuszne trzymanie się utartych stereotypów zachowania się są traktowane niekiedy przez otoczenie jako cechy dodatnie. Mówi się o chorym: Jakie to dobre, grzeczne dziecko , choć już dzieckiem dawno być przestał. Czasem tylko to wyrośnięte dziecko przerazi rodziców wybuchem wściekłości, ordynarnego zachowania, wrogości, nie umotywowanego śmiechu, dziwnym grymasem twarzy, próbą ucieczki lub samobójstwa. Ale na ogół jest dobry, posłuszny, wykonuje polecenia bez oporu, nie wyrywa się z domu jak jego rówieśnicy, jest cichy, spokojny. Rodziców, zwłaszcza trochę despotycznych, cieszy takie dobrze ułożone dziecko. Taki cichy typ schizofrenii jest z punktu widzenia lekarskiego najniebezpieczniejszy, gdyż zwykle wiele czasu upływa, nim najbliżsi zorientują się, iż chory wymaga psychiatrycznej opieki. Czasami upór wysuwa się na plan pierwszy. Chory kurczowo trzyma się pewnych stereotypów zachowania, wpada w gniew, gdy próbuje się je naruszyć, jakby z ich obaleniem wszystko w gruzy miało się obrócić. Nie można go nakłonić, by zmienił styl ubierania się, czesania, jedzenia, porządku dnia itd. W innych przypadkach schizofrenii prostej ponurość i drażliwość dominują w obrazie chorobowym. Chory jest stale nadąsany, byle głupstwo wyprowadza go z równowagi, swoją zagniewaną miną jakby broni się przed zetknięciem się z otoczeniem. Dość często własne ciało staje się centralnym tematem zainteresowań chorego. Wypełnia ono pustkę jego życia. Chory koncentruje się na zewnętrznym wyglądzie ciała lub na jego wewnętrznej strukturze. Przegląda się godzinami w lustrze, robiąc przy tym dziwne miny, martwi się jakimś szczegółem swego wyglądu lub rzekomym złym funkcjonowaniem jakiegoś narządu. Snuje fantastyczne koncepcje budowy i pracy swego organizmu i stosuje fantastyczne pomysły lecznicze. Maurycy Bornsztajn wyodrębnił jako osobną formę hipochondryczną postać schizofrenii prostej, określając ją mianem somatopsychicznej. Skargi hipochondryczne w schizofrenii różnią się od tego typu skarg spotykanych w nerwicach tym, że cała koncepcja ciała zostaje w nich zmieniona, jest dziwna i fantastyczna, nie odpowiada poglądom panującym w otoczeniu chorego. Hipochondryczne nastawienie łatwo zmienia się w myśli nadwartościowe lub urojenia. Chory jest np. przekonany, że ma za długi nos lub oczy zbyt wypukłe, wstydzi się z tego powodu wychodzić na ulicę, bo wydaje mu się, że ludzie z niego się śmieją, domaga się operacji plastycznej. Jej wynik jest krótkotrwały, bo znów znajdzie coś rażącego w swej twarzy. Chory może uważać, że jego jelita źle funkcjonują, że skutkiem tego wydaje przykrą woń, ludzie wokół niego pociągają nosem i odsuwają się ze wstrętem. Niekiedy genitalia stają się ośrodkiem hipochondrycznego nastawienia, chory stwierdza u siebie cechy płci przeciwnej (jeden z chorych krakowskiej kliniki twierdził, że w odbycie ma pochwę) lub niezwykły kształt narządów płciowych (inny chory z tejże kliniki nosił obcisłe majteczki, gdyż wstydził się swych rzekomo zbyt wielkich jąder). Czasem schizofrenia prosta przybiera postać "filozoficzną" - chory rozważa nad bezsensem życia, ludzkich zainteresowań i zabiegów, marzy o tym, by zasnąć i więcej się nie zbudzić, prowadzi czasem, gdy czuje się raźniejszy, jałowe dyskusje nad "istotnym", "zasadniczym" sensem tego, co go otacza. Otoczenie odczuwa wokó chorego atmosfer pustki. Najbli si staraj si przez ł ę ż ą ę nią przebić, "rozruszać" chorego, zmusić go do aktywności i żywszej reakcji uczuciowej, a gdy się to nie udaje, sami się od niego odsuwają, traktują go z litością jako "biednego dziwaka". Z czasem dziwactwa się mnożą. Ciszę pustki zakłócają epizody podniecenia lub osłupienia katatonicznego, elementy hebefreniczne czy paranoidalne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak jest u osób wierzących ze spowiedzią św? Potraficie:

a) skoncentrować sie i zrobić rachunek sumienia

b) żałować za grzechy nic nie czująć - chociaż rozumowo żałować?

c)postanowić poprawę mając świadomość, że jesteście warzywem z awolicją i abulią (w przypadku tych co sa w takim stanie)

d) zebrać się i wyspowiadać

e) naprawić krzywdy

f) naprawdę zmienić coś w życiu?

 

-- 12 kwi 2012, 15:26 --

 

No do mnie to o schizofrenii prostej nie bardzo pasuje. Zupełna większość się nie zgadza. Zgadza się tylko zobojętnienie.

 

-- 12 kwi 2012, 15:28 --

 

Natomiast tutaj pasuje wszystko:

Kryteria diagnostyczne rozpoznania depresji dużej wg DSM-IV:

 

Występowanie minimum pięciu objawów przez okres 2 tygodni pod warunkiem, że stanowią one istotną zmianę w zachowaniu chorego; jednym z objawów jest obniżenie nastroju bądź utrata zainteresowań oraz brak zdolności odczuwania przyjemności.

obniżenie nastroju lub dysforia występujące codziennie przez przeważającą część dnia odczuwana subiektywnie i dostrzegana przez otoczenie

znaczne ograniczenie zainteresowań wszystkimi czynnościami oraz brak odczuwania przyjemności związanej z ich wykonywaniem

spadek lub wzrost masy ciała minimum 5% w ciągu miesiąca lub codzienny wzrost lub spadek apetytu

utrzymująca się bezsenność lub nadmierna senność

spowolnienie lub podniecenie ruchowe

uczucie zmęczenia

poczucie nieuzasadnionej winy, obniżenie poczucia własnej wartości

obniżenie sprawności myślenia, zaburzenia uwagi i koncentracji, niemożność podjęcia decyzji

nawracające myśli o śmierci, myśli samobójcze realizowane bądź nie

 

-- 12 kwi 2012, 15:30 --

 

Tylko, że tzw. duża depresja NIELECZONA może trwać góra 9 mcy....co więc pochrzanili lekarze, że moja LECZONA depresja trwa 3,5 roku?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jak jest u osób wierzących ze spowiedzią św? Potraficie:

a) skoncentrować sie i zrobić rachunek sumienia

b) żałować za grzechy nic nie czująć - chociaż rozumowo żałować?

c)postanowić poprawę mając świadomość, że jesteście warzywem z awolicją i abulią (w przypadku tych co sa w takim stanie)

d) zebrać się i wyspowiadać

e) naprawić krzywdy

f) naprawdę zmienić coś w życiu?

po pierwsze wiara to bzdura, bo opiera sie na przypuszczeniach, ktorych z reguly sie nie weryfikuje. nadzieja jest matka glupich - ale kazdy ma nadzieje, nawet psy gdy leca do michy, a tam pusto. bog ci nie pomoze. jak dlugo zyje, bog nikomu nie pomogl. jestesmy uwarunkowani genetycznie, ktore to geny maja wplyw na enzymy, a enzymy albo beda dobrze funcjonowac majac dobry wplyw na nasze neuroprzekazniki albo zle i beda powodowac, ze neuroprzekazniki beda zle dzialac. Stonka albo od urodzenia mialas zepsuty kod genetyczny dotyczacy enzymow przetwarzajacych neuroprzekazniki albo twoj kod genetyczny dotyczacy enzymow neuroprzekaznikow zostal zmieniony podczas twojego zycia, ze teraz zle sie czujesz.

a) koncentracji jako takiej nie mam, bo caly czas jest monotonia. gdzies mam rachunek sumienia (grzechy zmyslam tylko, zeby ksiadz dal sobie luz - tak na marginesie ksiadz nie ma pamieci do wszystkich grzechow wiec wystarczy wymieniac standardowe grzechy a na stowe zapomni)

b) nie mam czego zalowac wiec czemu mam zalowac za jakies tzw. grzechy. jedno czego zaluje to to, ze urodzilem sie z defektem w kodzie genetycznym, ktory to ma wplyw na moje obecne nedzne zycie

c) samo postanowienie poprawy jest bzdura. wiadomo, ze czlowiek sklada sie z popedow wiec nie bede zalowal np. ze w piatek zjadlem mieso, bo akurat mialem smaka na mieso. i zjadlem mieso w piatek. stalo sie cos co mialoby ujemny wplyw na moje zycie? nie.

d) bylem u spowiedzi. wyspowiadalem sie. zmienilo cos to w mojej chorobie=zyciu? nie. wiec sensu nie widze chodzic do spowiedzi, kosciola. chodze, bo rodzice kaza wiec chodze. w kosciele jak za kazdym razem jest w kolko to samo. u nas ksiadz straszy szatanem wiec jak ja mam takiego czlowieka powazac. to jest po prostu zenujace.

e) nikogo nie krzywdze wiec czemu mam naprawiac krzywdy. to mnie krzywdza, ale ze ludzie jak juz jada z czlowiekiem to jak z fura pelna gnoju

f) zmienic w zyciu nic nie potrafie, bo choroba mi to uniemozliwia. jedyne co potrafie to podtrzymywac sie przy zyciu. nie posiadam wyzszych funkcji psychicznych. wiec jestem sobie jak taki piesek. jedynie co mnie rozni od takiego pieska to to, ze ja jeszcze mam inteligencje, ktorej nie chce mi sie uzywac ze wzgledu na zobojetnienie spowodowane choroba

 

-- 12 kwi 2012, 19:46 --

 

Stonka nie wiem jak ty, ale ja z perspektywy czasu widze, ze od dziecka bylem i jestem niedo.jebany. mam takie geny po rodzicach, ktorzy to geny maja po swoich rodzicach wiec co ja moge poradzic na gline, z ktorej zostalem ulepiony, jedynie co moge to probowac latac to co sie rozpada.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stonka, pracuje i mieszkam z rodzicami, ale chcialbym zmienic miejsce zamieszkania, ale za malo zarabiam

 

jesli chodzi o wiare, to tu jest inna Nadzieja i nie jest to matka glupich,

 

spowiedz - cos tam zmienia w zyciu, ciagle ma sie do siebie wyrzuty za grzechy, ktore przytlaczaja, popelniajac jakis grzech, ciagle myslisz o nim, i ciagle chcesz sie wyspowiadac, mam tak, mimo iz wiem, ze natrectwa to nie grzech, to i tak sie z tego spowiadam, bo mnie to dusi ciagle i chodzi za mna..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Logik, tak po pierwsze jak sie nieszczerze spowiadasz to PO CO W OGOLE to robisz? to mi sie naprawde paranoidalne wydaje. Jak Bog ma Ci pomoc jak Go próbujesz oszukac. Oszukać Wszechwiedzącego Boga? Czy już nic nie rozumiem. Może chodzisz do "spowiedzi" bo Ci babcia kaze?.

Co do popedow to zdrowy psychicznie czlowiek panuje nad popędami i nawet mu to sprawia satysfakcję, że nad nimi panuje, że potrafi sobie odmówić np. mięsa w piątek, albo odmwówić czegoś innego i np. wspomóc biednych. Zaspokajanie natychmiast wszystkich potrzeb i popedow charaketrystyczne jest dla zaburzęń psychicznych (tzw. nieumiejetnosc odraczania) i raczej satysfkacji nie daje. Zwierzete tez robia wszystko kiedy chcą...albo dzieci...albo bandyci...zdrowy dojrzały człowiek umie panować nad popędami.

 

-- 13 kwi 2012, 12:25 --

 

UWAGA! Będę jutro w Wawie i wpadł mi do głowy pomysł: kto chętny na zlot ludzi bez uczuć jutro gdzieś wczesnym popołudniem?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stonka powiedz mi dlaczego tylu pijanych kierowcow codziennie lapie policja? nie sa chorzy psychicznie. wg ciebie oni potrafia panowac nad swoimi popedami

czemu kobiety objadaja sie czekolada kiedy sa na diecie, czemu faceci patrza sie na inne kobiety skoro maja juz swoja? widze, ze nie masz pojecia o czym mowisz. masz jakies wyobrazenie, ale argumentow zero.

wg twojej teorii swiat piekny i beztroski. i powiedz mi, ze nie robisz nic jak ci rodzice cos kaza zrobic? utrzymuja mnie rodzice wiec musze robic co mi kaza, ale dzieki temu mam co jesc i mam dach nad glowa, bo widze, ze wg ciebie kazdemu wszystko z gory sie nalezy.

bylem dzisiaj u swojej lekarki. dala mi recepte na moklar (moklobemid) 150mg 1-1-0.

nie wiem jak sie bede po nim czul. ma ktos z was jakies doswiadczenia z moklobemidem (aurorix, mobemid, moklar, mocloxil)?

 

-- 13 kwi 2012, 20:40 --

 

Stonka oprocz objawow negatywnych tez mialem objawy depresyjne. i to wlasnie objawy depresyjne powodowaly, ze duzo narzekalem, szukalem winnego.

wylecz objawy depresyjne najpierw, a dopiero potem zacznij sie zastanawiac nad diagnoza. co ci da nazwa choroby skoro leki sa zle dobrane? dobierz odpowiednie leki do objawow i powinno sie polepszyc. sprawa nie bedzie prosta, bo kazdy roznie reaguje na ten sam lek. dlatego powiedzialem im ktos wczesniej zacznie testowac leki tym wieksze prawdopodobienstwo, ze szybciej doprowadzi sie do stanu uzywalnosci.

 

-- 14 kwi 2012, 10:31 --

 

nie wiem dlaczego tak jest, ale dziala. otoz polowa tabletki solianu 200mg 1 raz na dobe dziala dobrze bez zbednych skutkow ubocznych na obnizenie nastroju.

 

-- 14 kwi 2012, 10:33 --

 

musi byc to koniecznie polowa tabletki 200mg solianu, bo 1 tabletka solianu juz takiego efektu nie daje. testowalem to wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czuję takie cierpienie, takie napięcie, że tego się nie da opisać...nie będę opisywać jak się człowiek zachowuje jak cierpienie szarpie całym jego ciałem, bo każdy opis tej męki będzie najwyżej smieszny. Do tego rodzice, którzy już nie ukrywają, że mają mnie dość. Jadę na benzodpiazpeinach i pewnie mnie niedłuigo te benozidapizeny wykonczą...szukałam pomocy wszędzie - wn szpitalach, u wielu, wielu lekarzy, doktorów, profesorów i tych zwykłych, psychologów, psychoterapeutów, egorcystów, zielarzy, dzwoniłam nawet do kliniki w stanach, chyba pół Polski zna mój przypadek...skończyłam jak pies i umrę jak pies od benzodiazepin, bo żadern lek na depresję nei działa...nawet gdyby nastąpił cud i bym się wyleczyła, to trauma tych lat spędzonych na mękach, tych konwulsji, rozpaczy bez dna, pragnienia śmierci, koszmaru szpitali, szydzenia bliskich, godzin spędzonych w samotnosci, w totalnym opuszczeniu, czasami krzycząc do BOga, żeby mnie zabrał do siebie - to chyba pozostanie traumą na zawsze...i nikt, nikt nie może mi pomóc.

A lekarze to.... neich Bóg będzie dla nich litościwy, ale nie spotkałam jeszcze lekarza psychiatry, który by naprawdę się przejął moim przypadkiem....tylko wypisać byle co, 150 zł skasować, w razie jak się coś dzieje, telefonu nei odbiera, trzeba na następną wizytę przyjść i te 150 zł znów A SKĄD? Jeszcze na razie rodzice żyją...ale ja wiem, że ja skończe pod mostem między żulami, choć przed chorobą miałam przed sobą wszystko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... bo 1 tabletka 100mg solianu nie daje takiego efektu jak polowa tabletki 200mg solianu.

 

-- 14 kwi 2012, 11:26 --

 

Stonka jezus tez cierpial, ale ja bym to nazwal bolem fizycznym, bo dostawal baty na plecy. wiec prosze sprecyzuj czym jest to twoje cierpienie. jak nie jezykiem psychiatrycznym to polskim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę, że Jezus cierpiał i fizycznie i psychicznie i duchowo, ale zostawmy religię.

Moje cierpienie? CHyba potworna depresja z tym, że z napięciem ( to jest najgorsze) i pobudzeniem...to napięcie pwoduje, że czuję cierpienie w każdym kawałku ciała, szczególnie ściska mnie żołądek...i taki ból w sercu czuję...nic mi się nie chce, nic mnie nie cieszy, ciągle przygnębienie, ale najgorsze jest to pobudzenie, to napięcie, przez które...nie będę już pisać czym to się objawia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

powiem, ze na polowie tabletki solianu 200mg dobrze. waclaw dobrze reaguje. meczylem go i wytrysk super. obnizenia nastroju nie ma. na razie nie wiem jak z checiami, bo lek sie rozkreca. dam znac jak bedzie przebiegac terapia polowa tabletki solianu 200mg.

 

-- 15 kwi 2012, 13:38 --

 

na polowie tabletki solianu 200mg 1 raz na dobe o 18:30 jest pobudzenie czyli aktywnosc inaczej czujnosc przeciwienstwo snu (receptory dopaminergiczne D2) i pobudzenie seksualne, poped seksualny (receptory dopaminergiczne D3). checi jak nie bylo tak nie ma, emocji zero. czyli musze dolozyc do solianu moklar (moklobemid) i zobaczyc co bedzie.

 

-- 15 kwi 2012, 14:47 --

 

chyba wiem w czym problem. solian dziala owszem, ale przez 12 godzin wiec chyba bede musial brac polowe solianu 200mg z rana i na wieczor.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stonka chyba jestem w stanie zrozumieć w jakiejś części co możesz przeżywać.. Od listopada 2011 po paru mieszankach leków, które zażywałem gdy chorowałem na psychozę (min. rispolept, abilify, seroque, a potem antydepresanty) coś mi nie wytrzymało w głowie i ... zniknęły wszystkie uczucia. Wszystkie ludzkie emocje, nie mówię o stanach takich jak pustka czy lęk, czy napięcie, bo to zostało, a w zasadzie przybrało zupełnie nowe znaczenie. Aktualnie od 5 miesięcy ponad przeżywam mały horror każdego dnia, zniknięcie uczuć powoduje zupełną nie umiejętność funkcjonowania, jestem zobojętniały i nie mam żadnych bodźców do działania, moi bliscy tak jakby się zmienili tylko, że w moich oczach, nie widzę ich uczuć też.. zniknęła empatia, którą miałem kiedyś bardzo silną. Przeraża mnie to, że być może będę musiał tak żyć do końca, bo mam wrażenie, że zmiana która nastąpiła po lekach w mojej głowie jest nieodwracalna. Jeżeli chodzi o przeszłość to miałem zadatki na wszystko, dobry zawód, dużo znajomych zainteresowania. Od czasu, gdy *to* się stało, z dnia na dzień zniknęło wszystko, a ja zupełnie nie wiem jak z tym żyć.. no i ten skręcający ból w środku, ciągły dyskomfort że wszystko jest inne i nie można już w ogóle świata odbierać jak kiedyś.. Napisz czego próbowałaś proszę i co Ci choć trochę pomogło, ja nie wiem czego mogę spróbować, lekarze mówią, że to niemożliwe żeby zniknęły uczucia z powodu jakiegoś uszkodzenia, ale mi się nie wydaje żeby to była "biochemia" w głowie, bo ciągle jest identycznie bez żadnych zmian tego stanu, jakby coś zostało przerwane i nie działało.. pozdrawiam wszystkich z takimi problemami, nie jesteśmy zupełnie sami wielu z nas ma nietypowe dolegliwości a medycyna nie daje rady w naszych przypadkach.. lekarze nawet nie są w stanie dokładnie powiedzieć co nam dolega. Biorę dość silny antydepresant nexpram i nie pomaga nic, w zasadzie mógłbym go odstawić byłoby tak samo..

 

-- 15 kwi 2012, 20:29 --

 

Najgorsze jest, że jest się w tym całkiem samemu i żadna bliskość nie pomaga bo się jej po prostu nie czuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×