Skocz do zawartości
Nerwica.com

mimo_

Użytkownik
  • Postów

    12
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez mimo_

  1. Według mnie ludzie dobrze radzą, rzucić te leki i nie wracać do nich, które jakoś zaszkodziły lub spowodowały te efekty uboczne, trzeba wytrzymać i brać coś co działa mniej szkodliwie na nasze układy nerwowe. Ja odstawiłem SSRi ok. 2 miesięcy temu, Nexpram, który brałem później odstawiłem ok. 3 tygodnie temu, wczoraj pierwszy raz od pół roku poczułem się lepiej. SSRi zacząłem brać w listopadzie, po krótkim czasie zupełnie wyłączyły mi uczucia, no chyba, że to była depresja po psychozie, ale dla mnie to raczej działanie leków. Trzymam kciuki i życzę silnej woli.. wiem, że łatwo się mówi.
  2. lubudubu cudny post z pięknym podsumowaniem! Nie ma strachu można siupać ile się chce SSRI.. Absolute emotional flatness and deadness , sorka ale jak mi nie wróci normalny stan to przynajmniej ktoś mi zwróci coś za zmarnowane życie? Nie brałem tych leków 2 lata tylko 2 tygodnie przed tym jak to dostałem, masakra.
  3. Ja niestety ale chyba tego nie zniosę już, żyję w mega męczarniach od pół roku, jakimś cudem pracuję jeszcze ale mam dość coraz bardziej, nie wierzę że cokolwiek mi może pomóc, z jednej strony to też przez osobowość, która raczej nie ułatwia mi życia (i tego nie zmienie, choć chciałbym), ale oprócz tego wiem, że jestem chory z powodu jakichś zniszczeń, które nastąpiły w mojej głowie. Czuję to bardzo wyraźnie, to nie jest osłabienie motywacji tylko zanik zupełny niektórych zdolności, w tym do odczuwania czegokolwiek, radości, smutku, satysfakcji, więzi, nawet zwykłej jakiejś melancholii.. Zwariuje w końcu od tego. budzę się zmęczony, z podkrążonymi oczami i cały czas tylko się z tym siłuję, żeby mnie zupełnie nie zmiotło.. O znajomych przestałem dbać, w końcu będę sam, co innego może czekać kogoś z taką dysfunkcją?? Teraz jeszcze mam pracę, finansowo ok, ale co będzie za kilka lat? Rozsądek mi mówi, że to co mnie spotkało jest nieodwracalne, czy można żyć z tym dłużej? Mam już dość, kończą mi się siły. -- 11 maja 2012, 12:32 -- Mam do ludzi na forum pytanie dotyczące odbioru świata zewnętrznego - Czy macie tak, że przestaliście zauważać uczucia ludzi? Filmy, które znaliście sprzed choroby są jakby inne i zmienione, bo nie dostrzegacie 'tego czegoś' u ludzi, właśnie ich emocji i uczuć? Dla mnie uczucia zniknęły nie tylko ze mnie ale z całego świata zewnętrznego, nikt ich ma! Oglądam sceny z filmów, które oglądałem kiedyś i widzę, że aktorzy tylko w nich rozmawiają, uśmiechają się lub nie, ale nie widzę wielu detali które zauważa normalny człowiek. Wszystko jest nudne i bez emocji. W piosenkach są 'puste momenty', które kiedyś budziły emocje. Niby utwór taki sam, ta sama melodia, ale nie ma już tego czegoś. Wasza rodzina - czy widzicie tych ludzi tak samo jak kiedyś? Czy słyszycie jak zmienił się Wasz głos? Czy każda rozmowa z ludźmi jest dla Was trudem bo jest ponura i nie można się z tego wyrwać bo to jest głęboko w Was i nie zależy od Waszego nastawienia? Moja zmiana jest tak wyraźna, że jestem pewien że ma podłoże organiczne a nie psychologiczne lub wynikające z depresji. Zresztą wiem jak się czułem, gdy miałem depresje i mogę powiedzieć, że to coś innego. Ciekawe czy kiedyś naukowcy opiszą taki stan, gdy człowiek traci zdolność widzenia tego wycinka świata, w którym ludzie przeżywają, a zamiast tego nie doznają już niczego? Taki wykres linia prosta, stała, niezmiennie nic.
  4. Lekarze nie mają pojęcia o działaniu leków, obserwują co się dzieje z pacjentami i mają wiedzę teoretyczną na jaki tam receptor działa dana substancja, co nie znaczy, że wiedzą co się dzieje z pacjentem, który stale przyjmuje te lekarstwa (a zwłaszcza jeśli chodzi długotrwałe konsekwencje stosowania leków). Gdy po rozpoczęciu kuracji SRRI mówiłem po kilku dniach, że nie czuję zupełnie emocji i uczuć, słyszałem, że to efekt pożądany, bo zostały wyciszone lęki i myśli negatywne. OK. Ale ten efekt miał ustąpić po pewnym czasie, a ja zostałem po prostu zamieniony w warzywo. Poza tym nie pojmuje jak można tak bezkrytycznie ładować jednej lek potem drugi, aż się uda dobrać odpowiedni rodzaj, po drodze można pacjenta delikatnie mówiąc trochę uszkodzić. Lekarze w ogóle chyba nie wiedzą w jaki sposób mogą działać leki np. neuroleptyki czy antydepresanty w dłuższej perspektywie. Mój lekarz prowadzący na oddziale szpitala, w którym byłem, opowiedział mi historię o tym jak pani ordynator przez pomyłkę zażyła kiedyś rano, zamiast witamin do śniadania, jakieś neuroleptyki, które miała w swojej domowej apteczce. Pani doktor, zaliczyła po tym niezły odlot, a lekarz stwierdził, że oni rozumieją jakie efekty mogą wywoływać neuroleptyki. Ale chyba nie wiedzą jakie skutki są po kilku miesiącach/latach terapii (ale chyba widzą to - na niektórych przypadkach). Poza tym niektórym te leki po prostu nie pomagają. I nie wszystko można leczyć lekami.. pozdrawiam.
  5. Trochę za późno się połapałem.. nie biorę teraz nic, nie ma żadnej różnicy, czy to może minąć? Jedyny post, który znalazłem w sieci, który dokładnie oddaje to co przeżywam: www.forumneurologiczne.pl/forum/rt,33,1 ... 6VVC-t1BIE Może ktoś ma podobnie? Gwałtowny zanik wszystkich uczuć?
  6. Ja się poważnie zastanawiam czy nie mam czegoś podobnego do zespołu czołowego. Słucham dziś muzy, mam sporą kolekcje muzyki i płyt z czasów jak byłem jeszcze normalny, kochałem wtedy muzykę. Od czasu gdy coś mi się *przełączyło* muzyka już nie brzmi tak samo, nie poznaje swoich ulubionych kawałków jestem jakbym półgłuchy i nie słyszę emocji muzyków a muzyka nie budzą emocji u mnie. Tak samo jest z filmem, ze spotkaniami ze znajomymi.. Płaty czołowe jeśli zostaną uszkodzone - ja miałem takie wrażenie, że coś mi trzasnęło w głowie zakręciło mi się w niej potem przestałem czuć - to te płaty czołowe raczej się same nie naprawią. Mam znajomego, który opowiadał mi o człowieku, który brał 40 lat psychotropy i w głowie coś mu nie wytrzymało, synapsy przestały prawidłowo funkcjonować, gość spędził resztę życia siedząc i wegetując bez żadnej motywacji do życia i jakichkolwiek emocji. Robiłem sobie rezonans i tk i nic nie wychodzi.. Jedyne badanie, które zostało i mogłoby coś wykazać to rezonans funkcjonalny ale to badanie robi się tylko w naukowych celach i nie można tak po prostu pójść i sprawdzić czy mózg prawidłowo funkcjonuje. Poza tym nie da to raczej odpowiedzi co jest nie tak w głowie, bo równie dobrze ktoś może powiedzieć, że to neuroprzekaźniki nie działają jak powinny i stąd zaburzone funkcje. Nie widać jednak czy doszło do jakiegoś stałego uszkodzenia. Stonka, skoro masz lepsze chwile to może będzie ok, tylko trzeba trochę czasu jeszcze? U mnie stan jest stabilny, od ponad 5 miesięcy nie czuję nic! Zero, wegetuję, mam funkcje intelektualne ok, zero uczuć jakby mi ktoś wyłączył cześć odpowiedzialną za uczucia. 27 lat i tak ma być do końca? Nie wyobrażam sobie tego, to straszne ale nie mogę patrzeć na swoich bliskich mam dość tego jak widzę świat, mam obniżony głos, którym nie umiem moderować żeby coś wyrazić. Jakby ta część mojego mózgu została odcięta - jak w lobotomii albo w chorobach, w których uszkodzony zostaje płat czołowy.
  7. Metylofenidat z tego co mozna wyczytać w necie uzależnia podobnie jak stymulanty np. kokaina czy amfetamina czyli to uzależnienie psychiczne, a nie fizyczne. Poza tym można się uzależnić gdy lek stosuje się w większych dawkach, jak narkotyk.. Trudno stwierdzić jak może być w Twoim przypadku ale raczej skutków organicznych po odstawieniu nie powinno być.. Ale to już lekarz powinien stwierdzić. Czytam o tym leku i się zastanawiam czy by mi nie pomógł. Chociaż mój lekarz zapewne nie będzie chciał mi zapisać, bo nie mam ADHD, a utrata uczuć jest niemożliwa.. Od 2 tygodni odstawiłem nexpram i seroquel, nie ma żadnej zmiany,.
  8. akatyzja to raczej nie możliwe:/ poza tym wszystko medyczne terminy a każdy może mieć zupełnie inną specyficzną odmianę choroby, to nie jest przeziębienie ani jakaś ewidentna choroba somatyczna.. Ja nie wiem co robić wykańcza mnie totalny bezsens trwania w takim stanie
  9. Zazdroszczę tym, którzy mają frajdę z słuchania muzy. Ja zapomniałem jak to jest, z drugiej strony trudno uwierzyć, że można jakąś przyjemność z tego mieć kiedy nic się czuje. Poza tym zazdroszczę jeśli jakieś leki Wam teraz pomagają, ja mogę ładować w siebie wszystko i nie ma żadnego efektu. SSRI robią gorsze zniszczenia niż jakieś dragi.. Marzę o tym żeby porozmawiać ze swoimi znajomymi i znów czuć, zarówno swoje odczucia jak też jakiekolwiek ich emocje. Nie wiem co jest gorsze w kontakcie z ludźmi - świadomość, że się samemu nie czuje czy to, że nie można w ogóle współodczuwać z drugą osobą.. Wrócę dziś do siebie do pracy, albo poszwędam się jeszcze po mieście bez celu i będzie jak zwykle, położę się i będę czekał aż zasnę (jedyna przyjemność która mam to sen - wtedy nie ma cierpienia). Może jeszcze przy okazji jakiś film, z którego nie wiele mam bo filmy wyglądają kompletnie inaczej od czasu gdy nie czuję
  10. Ja nie mam swojej osobowości, czuję się jak wydmuszka. Do tego każda rozmowa z ludźmi to męczarnia i horror. Ja słyszę swój głos, który nic nie wyraża, żadnych emocji, wolę nie mówić. Ale pracuję, mam dobre wyniki badań ogólnych i w oczach ludzi wszystko ze mną świetnie. Nie wiem co mnie tak zniszczyło, leki? Brałem przez pół roku tylko.. ogólna frustracja straszna, którą czułem w przededniu tego co się stało? Nic mnie nie cieszy, nic nie ekscytuje więc życie w ten sposób jest bez sensu.. Lekarze pytają się czy inni ludzie dostrzegają zmianę we mnie, bo ich zdaniem jestem w zasadzie zdrowy, tylko wyciszony jakiś. A ja wiem, że muszą postrzegać inaczej ponieważ ja widzę wszystko inaczej.
  11. Aoi jesteś w dużym błędzie, zanik uczuć wyższych i emocji prawdopodobnie ma różne oblicza, ale jedno jest pewne: odczuwanie jest nieodłączną cechą człowieka i gdy go brakuje nie można żyć normalnie i przez to bardzo się cierpi. To jak stracić nogę w wypadku - nie czujesz po pewnym czasie już bólu, ale nie ma jednej nogi więc życie już nie jest takie samo. Jeżeli chodzi o emocje i uczucia to ten brak jest nie do zastąpienia i czasem się zastanawiam czy nie lepiej stracić część zdrowia fizycznego niż emocje i zdolność odczuwania. Poza tym czym innym jest brak "krytycyzmu", który występuje np. w zespole czołowym. Człowiek traci pewne zdolności emocjonalne i uczucia społeczne, ale nie zdaje sobie z tego sprawy i to jest część takiego "upośledzenia". Ja natomiast dostrzegam różnicę pomiędzy moim stanem sprzed choroby, a tym co jest teraz i jestem w 100% trafnie ocenić, że coś jest nie tak. Trudno sobie to wyobrazić, też pewnie myślałbym podobnie, gdyby mnie takie coś nie spotkało..
  12. Stonka chyba jestem w stanie zrozumieć w jakiejś części co możesz przeżywać.. Od listopada 2011 po paru mieszankach leków, które zażywałem gdy chorowałem na psychozę (min. rispolept, abilify, seroque, a potem antydepresanty) coś mi nie wytrzymało w głowie i ... zniknęły wszystkie uczucia. Wszystkie ludzkie emocje, nie mówię o stanach takich jak pustka czy lęk, czy napięcie, bo to zostało, a w zasadzie przybrało zupełnie nowe znaczenie. Aktualnie od 5 miesięcy ponad przeżywam mały horror każdego dnia, zniknięcie uczuć powoduje zupełną nie umiejętność funkcjonowania, jestem zobojętniały i nie mam żadnych bodźców do działania, moi bliscy tak jakby się zmienili tylko, że w moich oczach, nie widzę ich uczuć też.. zniknęła empatia, którą miałem kiedyś bardzo silną. Przeraża mnie to, że być może będę musiał tak żyć do końca, bo mam wrażenie, że zmiana która nastąpiła po lekach w mojej głowie jest nieodwracalna. Jeżeli chodzi o przeszłość to miałem zadatki na wszystko, dobry zawód, dużo znajomych zainteresowania. Od czasu, gdy *to* się stało, z dnia na dzień zniknęło wszystko, a ja zupełnie nie wiem jak z tym żyć.. no i ten skręcający ból w środku, ciągły dyskomfort że wszystko jest inne i nie można już w ogóle świata odbierać jak kiedyś.. Napisz czego próbowałaś proszę i co Ci choć trochę pomogło, ja nie wiem czego mogę spróbować, lekarze mówią, że to niemożliwe żeby zniknęły uczucia z powodu jakiegoś uszkodzenia, ale mi się nie wydaje żeby to była "biochemia" w głowie, bo ciągle jest identycznie bez żadnych zmian tego stanu, jakby coś zostało przerwane i nie działało.. pozdrawiam wszystkich z takimi problemami, nie jesteśmy zupełnie sami wielu z nas ma nietypowe dolegliwości a medycyna nie daje rady w naszych przypadkach.. lekarze nawet nie są w stanie dokładnie powiedzieć co nam dolega. Biorę dość silny antydepresant nexpram i nie pomaga nic, w zasadzie mógłbym go odstawić byłoby tak samo.. -- 15 kwi 2012, 20:29 -- Najgorsze jest, że jest się w tym całkiem samemu i żadna bliskość nie pomaga bo się jej po prostu nie czuje...
×