Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

. Jak długo trwa nieleczona depresja?

 

Średnio epizod depresyjny trwa około pół roku, jednakże często następują nawroty tej choroby. Czasami depresja ustępuje samoczynnie, a czasami trwa bez końca, dopóki nie zostanie zaleczona

 

[Dodane po edycji:]

 

brałam clonazepam dosć długo-dobry lek-ale pamiętaj o stopniowym odstawianiu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja się boję, że zadne leki nie zaskoczą i że moja depresja i cierpienie bedzie i tak trwala cale zycie :(:(:(

 

Co do seksu - powstrzymywalismy sie od seksu z przyczyn religijnych, co nie oznacza ze nie okazywalismy sobie czułości itd. Nie wchodząc w szczególy, bo to dla mnie zbyt osobiste, to byliśmy bardzo namiętni. W momencie gdy dostałam citabax stałam sie absolutnie aseksualna.

Ale jest nadzieja ze jakby uczucia wróciły i moklobemid zadziałał, to może seksualność też wróci...bo moklobemid podobno dobrze na to działa...zastanawiam się tylko czy na fizycznosc czy na psychiczność...bo ja bym wolałam na psychicznosc, bo tego mi najbardziej brakuje - radosci z czułości.

ALe ten clonzapem jednak cos daje. - mam ochotę iść na zakupy. ALbo i na rower. Niebywałe. OCHOTĘ??? Ja od paru miesiecy nie miałam NA NIC ochoty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brawo :brawo:

 

[Dodane po edycji:]

 

ale mitrazapina też niweluje skutki po SSRI-chyba trafiłas na mądrego lekarza

 

[Dodane po edycji:]

 

acha i jescze jedno:

MILIONY ludzi biorą SSRI i nie odnotowuje sie takich przypadków-BRAK UCZUC moze lekkie spłycenie , a jeśli nawet to są to wyjątki, u których może i tak zaszłyby takie zmiany-brak uczuc nigdy nie wiesz tego :bezradny:

wiesz brak kontaktów sexualnych tez robi swoje...wiem po sobie jak za długo z mężem nie ten tego...to mi sie po tem nie chce a jak zasmakuje tego i owego to potem jakś chcica jest :zzz:

 

[Dodane po edycji:]

 

brak uczuc zachęcam do przeczytania:http://www.ochoroba.pl/2827-neurotyzm

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To dobrze, że jest u was jakaś wrażliwość na leki. U mnie to wygląda na to , że z powodu przewlekłości tego stanu, w ramach ratowania siebie dostosowałem się do zaburzeń i zdeformowałem całkowicie swoją osobowość, chyba że jedno szło w parze z drugim. Ja już zapomniałem co to znaczyć pragnąć czegoś, już tracę obraz tego co to znaczy być dla mnie zdrowym, wiem tylko że czasem to jak jest teraz jest nie do wytrzymania, ale nie sądzę bym kiedyś był w stanie tworzyć normalne relacje z ludźmi, bym związał się z kimkolwiek i założył rodzinę, nawet nie pragnę tego i jest mi to obojętne. To samo tyczy się większości innych sfer mojego życia. Nie widzę jakoś żeby leki mogły na to zadziałać, z jednej strony byłoby to dla mnie okropne, bo najwyższą wartość ma dla mnie rozum i jego wolność. Jeśli leki mają zmienić mój pogląd na świat i myślenie, to znaczy że jestem robotem, maszyną której wystarczy dostarczyć odpowiednią chemię by myślała jak się jej każe. Ja chyba muszę mieć zresetowany mózg, chyba musiałbym mieć elektrowstrząsy i stać się innym człowiekiem, bo wygląda mi na to że to co mi dolega tkwi tak głęboko w mojej naturze, że stało się mną, bez zaburzeń nie istnieję, nie pamiętam co najmniej co to znaczy istnieć bez nich. To nie znaczy wcale, że nie chcę się ich pozbyć, wiem że jest szansa by mój mózg był inny, ale tak mi to teraz wygląda, jakby to dogłębnie było zakorzenione we mnie i gdyby próbować to wyrwać ze mnie to mogłoby dojść do wielu zniszczeń w mojej psychice. Mimo to obiecuję próbować pozbyć się zaburzeń przy pomocy leków, terapii i inwencji własnej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobrze żebyś miała teraz dobrego partnera - to z pewnością przyspieszy cały proces. No, a poza tym może trzeba zacząć próbować bez względu na libido i starać się czerpać z jakichkolwiek zbliżeń jak najwięcej radości i przyjemności, choćby nie była ona taka jak kiedyś.

 

to jedyne lekarstwo na powrót libido!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BRAK UCZUĆ -nie wiadomo dokońca myślę czy to tylko i wyłącznie należy obwiniać leki skoro zaczęło źle sie z Toba dziać przy fervarinie czy citabaxie -moze to fatalnie dobrane leki poprostu-rozwijała sie pocichutku jakaś choroba nawracająca -przyczynynami zaniku libido są również:

stany nadmiernego stresu i niepokoju

depresja

lęk przed niepowodzeniem kontaktu seksualnego

problemy w związku (niekoniecznie na tle seksualnym, np. problemy rodzinne, finansowe i wiele innych)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale się załamałam. Obudziłam się w strasznym stanie i gdyby nie zapisany mi clonazepam to znów czułabym tylko lęk, napięcie, depresję i myślałabym o samobójstwie.

No i miałam zacząć przyjmować leki. Ale zauważyłam, że na ulotce jest napisane, żeby mirtazapiny (mirtagenu) nie łączyć z moclobemidem, bo grozi to sespołem serotoninowym i nawet śmiercią...więc już nie wiedziałam co robić, zadzwoniłam jednak do cioci -psychiatry, chociąż ona zapowwiedziała, że mi więcej pomagać nie będzie. Ona najpierw powiedziała, że nic mi się nie powinno stać, ale potem, że ona by tak nie zrobiła i że ogólnie się tak nie robi. A ona jest bardzo złośliwa i uparta czasami i zawsze musi postawioć na swoim. Więc dodała,że moklobemid to w ogóle bardzo słaby lek i że mi na pewno nie pomorze i że w ogóle na pewno mi żaden lek nie pomorze ( bo ona forsuje, że u mnie to ma przyczyny psychologiczne). I dało się przy tym wyczuć złośliwość - że skoro ja się wypisałam z oddziału na który ona mnie skierowała, to ona mi teraz dowali i powie, że żaden lek mi nie pomorze...a ja się tego i tak strasznie boję, że mi nie pomoże...spytałam jej więc czy wg niej mam tak niewyobrażalnie cierpiec i marzyć o samobójstwie do końca życia - czyli następnych kilkadziesiąt lat, bo to co mówi, to mnie nie pociesza. TO ona na to, że ona nie jest od pocieszania...cała moja ciotka...większość awantur w dzieciństwie i napięta atmosfera były przez nią...ale nie wiem co robić? Brać ten mirtagen razem z moklobemidem czy nie? Jzu, ja już nie wiem...niby byłam u doświadczonego lekarza:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, załamałam się...wiem, że moja ciotka zrobiła to ze złośliwości, bo ona jest taka, że niesć nie może jak nie wychodzi na jej...a że nie wyszło nan jej z terapią w Krakowie, to ona się teraz na mnie odgrywa, ale jednak jak powiedziała, że mi żaden lek nie pomoże, że moklobemid to jest w ogóle jakis strasznie słaby lek i w ogóle to mnie załamała...nie wiem jak można mówić takie słowa jak się wie, że ktoś myśli o samobójstwie tak strasznie cierpi...ja wiedziałam od dawna, że ona potrafi być bardzo nieszlachetna, ale żeby do tego stopnia? W każdym razie ja się teraz załamałam, znów się boję, że mi już nic nie pomoże i znów myślę, że już bym chciała umrzeć...a miałam taki fajny dzień...widziałam światełko przed sobą...zaczęłam coś robić, ateraz nów rozpacz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, możesz powiedzieć szczerze swojej ciotce, że postępuje wbrew etyce lekarskiej, bo powinno unikać się leczenia członków własnej rodziny w trosce o nie nadużywanie więzi rodzinnych do manipulowania pacjentem i na odwrót. Przestań się leczyć u ciotki , dobrze ci radzę, bo ona już bardziej złymi emocjami i urażoną dumą się kieruje aniżeli rozumem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No też tak myślę...moja ciotka zawsze była bardzo zawzięta i musiała za wszelką cenę postawić na swoim...na przykład od 30 lat (!!) nie lubi mojej mamy za to, że nie posłała mnie do szkoły muzycznej (dodam, że ja absolutnie NIE CHCIAŁAM iść do szkoły muzycznej i jestem mojej mamie niesamowicie wdzięczna, że mnie tam nie wysłała...Więc teraz moja mama i Magic tez mnie opier..że po co dzwonię do ciotki i mają rację, tylko ja się boję zespołu serotoninowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czasem czytanie ulotek od leków powinno być zabronione. Skoro to dobry lekarz to wie co z czym łączyć można, a czego nie...

U mnie małymi kroczkami "polepsza się". Coraz częściej odczuwam lęk i niepokój. Fajne uczucia na początek nie ma co... Ale i tak się z tego cieszę, zawsze to jakieś uczucie...

 

A tak na marginesie mógłby ten temat ktoś przenieść do depresji...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Krótkie podsumowanie brania przez 4 miesiące sulpirydu (100mg) i solianu (100mg) oraz bycie po 12 wizytach u terapeuty poznawczo-behawioralnego.

Odczuwane dolegliwości:

-chroniczne zmęczenie fizyczne i psychiczne

-apatia

-anhedonia

-derealizacja

- bardzo ubogie życie towarzyskie

- ból istnienia

W najbliższym czasie mam zamiar udać się na dwa miesiące na oddział dzienny w ramach rehabilitacji umysłu i podjęcia próby aktywizacji w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też uważam, że ten temsat trzeba przenieść do działu depresja.

Ja mam ochotę się zabić. Przepraszam, że pisze o tym wporst. Ale skoro już ani jedna rzecz nie wywołuje u mnie przyjemności czy choćby jej namiastki.Miałam zamieszkać znówz rozicami. Od rana matka mi zrobiła awanturę, że chcę jednak jechać do dr ROsia...ba, żeby to ze mną rozmawiała. ALe ona powiedziała, że ze mną rozmawiać nie będzie, za to poleciała do ojca i na cały dom się darła, wyśmiewała mnie...ja nie mam już zasobów w sobie...ja bym chciała tylko umrzeć...i gdyby nie lęk przed piekłem to nie wiem... Chciałam zadzwonić na telefon zaufania, ale nie wiem czy nawet na to mam siłę. Wypełnie mnie ogromna pustka...nier wiem co mam robić. Możecie się dziwić, że ja się boję łączyć moklobemidu z mirtagednem, ale jak byłam w IPINIE, to był chłopak,który cały czas leżał i twierdził, że do takiego stanu doprowadziło go połączenie moklobemidu z czymś tam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lekarz wie co robi weż te leki jak bedziesz porównywać zawsze kogoś do czegoś zawsze gdzieś widzisz drugie dno....konsultuj to z lekarzem a nie bo ktos tam coś zasugeruj mu jak ci sie coś stanie on poniesie odpowiedzialnosć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Postanowiłam jednak pojechać do Rosia...facet zrobił na mnie wrażenie fachowca, który dobrze wie, co można łączyć, a co nie....nie wiem tylko jak przebrnę tę drogę ze stwierdzoną głęboką depresją...trochę mam do rodziny żal, że zostawianie mnie samej sobie. Najpierw matka mi robi awanturę, że chcę jechac do Rosia, a teraz się wypiera, że onie nie usłyszała, że nie można tego łąćzyć.

 

[Dodane po edycji:]

 

Chcialabym jeszcze dodać do posta magica - jak mi się cos stanie po leku, to odpowiedialnosc bede ponosic ja nie lekarz. Wystarczy mi już, że sie dowiedzialam, że to, co ja caly czas mowilam - ze mi sie pogorszylo po rizpolepcie, to lekarz potwierdzil.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×