Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wkurza mnie:


*Wiola*

Rekomendowane odpowiedzi

Vett, co odpierdala ?

 

Przypomniałam sobie kolejne sytuacje z moim ex terapeutą.

Wcielił się w rolę mojego faceta, a ja miałam udawać jego dziewczynę i zwracać się do niego wiadomo w jaki sposób.

Nie chciałam. On dalej próbował, mówił do mnie jak do swojej dziewczyny. Całe szczęście w końcu dał spokój...!

Pamiętam, że już wtedy wydało mi się to dziwne...

Wkurzyłam się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, szczerze? Teraz to w sumie nic. Przynajmniej nie macha rękoma w moją stronę ani nie wrzeszczy na cały blok.Więc można powiedzieć, że nic.

Nie ma jej całymi dniami w domu (chcąc robić mi tym na złość - wiesz, ona ma życie, a ja siedzę w domu i tak dalej), ale jak już przyjdzie i otworzy jadaczkę... Nie mogę znieść jej głosu, jej pisku, jej jazgotu, jej gestów, fochliwych spojrzeń i przesiadywania godzinami w kuchni, gdy ja jestem w ich pokoju (w ten sposób daje ojcu do zrozumienia, że ma mnie wyrzucić sprzed tv), wylewnych uczuć do kota, fałszywości wobec wszystkich (a to płaszczy się do babki i z nią plotkuje, a po chwili przychodzi do pokoju i ją obgaduje) i innych pierdół.

Po prostu sama jej obecność mnie denerwuje.

 

Po co sobie to przypominałaś? Znaczy chodzi mi o to... nie katuj się sama...

 

 

Jutro będę sama, każdy z domu wyjeżdża w swoją stronę, boję się, że sobie coś zrobię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Deader - wyniszczający mechanizm :( nie daje żyć teraźniejszością i patrzeć w przyszłość z nadzieją

 

Vett??? co TY piszesz??? nie możesz nic sobie zrobić, nie wiem za wiele co się dzieje, ale skoro tak mówisz, to gorzej już nie będzie, może być tylko lepiej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vett, też Ci mówi słowa typu: "Ty siedziałaś cały dzień w domu, a ja nie!" ?! :roll:

Bo moja codziennie to mowi, a nawet nie wie, czy byłam w domu, czy nie. No bo ona wstaje rano, a ja nie. I jak zwykle mi zazdrości nie wiadomo czego.

 

Jutro będę sama, każdy z domu wyjeżdża w swoją stronę, boję się, że sobie coś zrobię.

Masz na myśli ciachanie? Ludzie z forum się Tobą zaopiekują na pewno. Mnie niestety długo nie będzie, bo jutro idę do tej fundacji...

 

Po co sobie to przypominałaś? Znaczy chodzi mi o to... nie katuj się sama...

Po prostu wszystko wraca, wracają wspomnienia, tak same, nie na moją prośbę. Ja staram się o tym nie myśleć, a i tak nagle - bum, wspomnienie o nim i jego dziwnych zachowaniach. Nie mam na to wpływu :hide:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, taaaaaaa, albo z wielkim akcentem mówi 'A NA MIEŚCIE widziałam to/spotkałam tego', bla bla bla. A dobrze wie jak boli mnie, że siedzę w domu. I wypala 'a ty to nie masz nikogo, żeby nawet do jakiegoś sklepu wyjść'. I tak w kółko.

A jak już mówiłam, coraz bardziej wysuwa się na pierwszy plan moje drugie JA, które pragnęłoby ciągle być w ruchu. Ciągle zwiedzać, poznawać, doznawać.

 

Wiesz, że... nawet nie wiem co mam na myśli. Tak, głównie TO, ale... Cholera, nienawidzę takiej pustki. Kiedyś dałabym się pokroić za wolny dom, spokój. Teraz to tylko napędza na całodniowe wycie. Bo przynajmniej nikt nie przyjdzie i mnie za to nie skrytykuje.

 

Wiem, że wraca samoistnie. Mi samej od kilku miesięcy przychodzi na myśl pewna sytuacja. Wyzywam się w myślach, jak mogłam być głupia i naiwna. I brzydzę się sobą...

Ugh.

 

-- 05 lip 2013, 20:47 --

 

Trzymajcie mnie, bo zaraz coś jej zrobię :evil: Kazała mi znaleźć chętnego na książki do sprzedania. Sama się dziewczyna do mnie zgłosiła - moja kuzynka. Teraz, gdy dziewczyna pyta się kiedy do niej przyjdziemy i ile ma płacić, matka rzuca się, że ona ludziom nie będzie sprzedawać, bo ona nie wie za ile, bo ona nie lubi sprzedawać, bo to, bo tamto, bo sramto.

Trzeba było mi dupę truć ponad miesiąc?! A teraz jeszcze rzuca się, że przecież ona nic nie mówiła, nic nie chciała, bla, bla bla. :evil:

Sama będę musiała łazić i załatwiać, a kasę ona zgarnie. Bo przecież 'to ona chciała sprzedać'. Ja pierdzielę, co roku to samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu wszystko wraca, wracają wspomnienia, tak same, nie na moją prośbę. Ja staram się o tym nie myśleć, a i tak nagle - bum, wspomnienie o nim i jego dziwnych zachowaniach. Nie mam na to wpływu :hide:

Nie wiem czy ci to cokolwiek pomoże, trąci zresztą bzdurną para-psychologią, ale ja sobie "opracowałem" taki mechanizm, pomocny przy "powrotach do przeszłości". Mianowicie, jak tylko w mojej głowie pojawia się myśl która wiem że będzie mnie dręczyć - najczęściej chodzi o pewną konkretną osobę lub sytuację - to zamykam oczy, w wyobraźni wizualizuję sobie sztalugę z płótnem; na to płótno "nanoszę" wizualizację tej niechcianej myśli, i wyobrażam sobie że zdzieram to płótno ze sztalugi, zgniatam w kulkę i odrzucam w dal, w czerń, w czarną dziurę. Wiem że brzmi to jak porada z "Bravo" ale... serio odkryłem że w taki sposób jestem w stanie odwrócić uwagę od niechcianych myśli, odepchnąć je, "zniknąć" z pola widzenia. To oczywiście nie jest metoda która raz na zawsze kasuje nieprzyjemne wspomnienia, ale doraźnie - u mnie działa...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, wiesz jak ja tylko zamknę oczy to przychodzą wspomnienia, jak tylko coś przychodzi to muszę wręcz przeciwnie spróbować czymś się zająć i pod żadnym pozorem nie zamykać oczu......

 

-- 05 lip 2013, 20:57 --

 

Vett, z jakiej racji ona zgarnie? sprzedaj, kup sobie coś i tyle

 

-- 05 lip 2013, 20:59 --

 

wiesz co ja bym zrobiła na Twoim miejscu?

sprzedałabym te książki, z tej kasy zarobionej wzięłabym 5 zł przeznaczyła na prezent dla "mamusi", kupiłabym kwiatka i jej go dała z serdecznymi życzeniami od swojej kochanej córeczki za to, że pomogła mi w sprzedaniu książek

 

-- 05 lip 2013, 20:59 --

 

ciekawe czy by zczaiła :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

deader, wiesz jak ja tylko zamknę oczy to przychodzą wspomnienia, jak tylko coś przychodzi to muszę wręcz przeciwnie spróbować czymś się zająć i pod żadnym pozorem nie zamykać oczu......

No to lipa; w takim razie życzę opracowania własnego sposobu na to cholerstwo... Eh, niech już nadejdzie przyszłość, implanty w mózgu które pozwolą wykasować niechciane "pliki"...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to lipa; w takim razie życzę opracowania własnego sposobu na to cholerstwo... Eh, niech już nadejdzie przyszłość, implanty w mózgu które pozwolą wykasować niechciane "pliki"...

 

jestem za

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to lipa; w takim razie życzę opracowania własnego sposobu na to cholerstwo... Eh, niech już nadejdzie przyszłość, implanty w mózgu które pozwolą wykasować niechciane "pliki"...

 

jestem za

 

Ale to nie zmieni rzeczywistości. Tylko nasze jej postrzeganie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

same jej postrzeganie, albo to ze nie trzeba jej bez przerwy analizować jest czasami wystarczające. Mi by się przydało....

 

albo jescze inaczej: niech nadejdzie przyszłość umożliwiająca cofanie się w czasie - tyle rzeczy zrobiłabym inaczej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wkurza mnie, że zrobiłam jedzenie i widząc, że matka się nachlała, nałożyłam jej do miski, sobie, a ojcu, ponieważ go nie ma w domu, zaniosłam garnek do swojego pokoju, w celu by matka nie zepsuła mu tego jedzenia lub zwyczajnie - nie zjadła za 10 osób, co wcześniej, gdy piła pijana, to się jej zdarzało wielokrotnie.

A ona, że wydzielam jej żarcie, że miskę to mogę psu dać. :roll:

Ech, zamiast się cieszyć, ze wgl jej nałożyłam...

Teraz krzyczy, że to ona kupiła składniki, że nic cały dzień nie jadła i ogólnie takie jej wielkie "problemy"

 

-- 05 lip 2013, 22:17 --

 

I jak tu nie myśleć o T kiedy moja matka o nim nawet mówi...

Coś tam powiedziała, że "nic mi więcej nie kupi"

a ja śmiejąc się "ale szantaż emocjonalny"

a ona: to ten chuj Cię tak nauczył, to jego nauka?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, ooooooooo jednak masz jakieś emocje :D nigdy nie widziałam Cię w takim stanie!

A czemu miałbym nie mieć ? No w sumie to chciałbym nie mieć, ale nie potrafię. Teraz już "ostygłem". Moje emocje są "skokowe", bardzo silne i trwają zazwyczaj bardzo krótko, kilka-kilkanaście minut, taki impuls, potem tak jakby następowało neurologiczne zablokowanie. Czasami w chwilach impulsu złości trzęsę się jak galareta. Zazwyczaj podczas impulsu złości wiem, że nikomu nic nie zrobię ani nawet nie krzyknę (nawet, gdy się trzęsę ze złości), ale kilka tygodni temu to naprawdę zacząłem się trochę obawiać, że tego kierownika pobiję, ale tylko raz mi się taka obawa zdarzyła.

 

-- 05 lip 2013, 22:55:28 --

 

A kilka lat temu podczas impulsu to wyglądałem czasem chyba jak szaleniec, bo gdy była możliwość, to szedłem na osobność, żeby być sam, żeby nikt nie widział i wymachiwałem rękami i nogami przed siebie w powietrzu. Ale zawsze po tym czułem się jakiś jakby zmęczony i potem przestałem tak robić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×