Skocz do zawartości
Nerwica.com

Narozrabiałem. Tracę siebie. Pomocy.


namiestnik

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem co robić.

 

Mam być na Dolnej. Nie moge napisać kiedy bo może ta k...a haudowa się dowie i cos na mnie naśle. Jest źle. Bardzo źle. Z jej układami w Żyrardowie w każdej chwili policja może mnie ścigać. Na lotnisku boję się kontroli paszportowej, jak płacę kartą i za długo nie ma autoryzacjai to uż spodziewam się, że zaraz mnie skują na ziemi. CIągłe te myśli, że ta suka z żyrardowa może wszystko. Je..na grażyna i jej syn kubus. Dwie medy ktore od lat niszcza moje zycie i ja juz przestalem tego wytrzymywac. Mam nadzieje, ze ktos ich kiedys zj...bie za to co robia ludziom. Bo jak on mi sie kiedys zwierzyl to wychowal sie na salach sadowych i zawsze kogos przesladowali. Pomozcie mi bo ja juz nie moge tak zyc. Teraz to jest jakas droga w dol. i wcale nie dluga jak w piosence. jest coraz gorzej wszedzie sie boje. A ze jestem teraz nikim to boje sie, ze odejdzie ode mnie Ania i moj synek. Ze ZNOWU zostane zupelnie sam. Znowu sam. Porzucony. Nawet jezeli Kacper nie jest moj to tak bardzo chce byc jego tata. By isc z nim kiedys na spacer. Bawic sie. Choć teraz to niemożliwe... bo jestemnikim - boje sie wszystkiego i musze miec noz z kazdej strony swego ciala obawiajac sie ataku a taki ktos nie moze byc ojcem. Musialbym miec jakas bezpieczna kryjowke gdzie moglbym byc soba i byc razem. Co robic? Ja już nie mogę. Klony znikają tak szybko, ze nie wiem juz skad wziac kolejne. na trzezwo zycie jest nie do wytrzyanbia. Ostatnio czulem, ze dzieje sie zle. Wzialem, polzylem sie zdrzemnac sue chwile i potem zrobc cos konstruktywnego jak ochlone. I ojciec budzil mnie slowami, ze cos tam policja. Bo samochod mialem zle zaparkowany. Jak juz pisalem ta ku..wa grazya haude, jej syn jakub i policja to jest to co nie daje mi zyc i co mnie przeraza. Czego nie wtrzymuje. Bylem przerazony jak sie obudzilem. Zlapalem kluczyki, jezdzilem jak wariat, jezdzilem na czolowke z samochodwami, mijalem je na lusterka, ktos chcial mnie zaatakowac to jechalemnaniego. Rozpedzalem si e i hamowalem. Bylem przerazny. Ale i rozlladowalem energie. Ale wiem, ze nie moge dluzej yak zyc. Wiem teraz, ze budzenie mnie z uzyciem slowa policja ktorej w kazdej chwili panicznie sie boje to jak budzenie cudem ocalalego z wojny dziadka i majacego zaburzenia na punkcie tych co chcieli go zabic slowem wermaht i ssmani. Wybuchlem. Oni juz wiedza, ze tak nie. Ale co z tego skoro jestem nikim. Nie moge zrbic nic konstruntywnego. Jak juz wstepuje we mnie energia to destrukcyjna. No moze przesadzam. czasami cos sie dzieje. Ale mam prawie zadna wydajnosc w stosunku zdrowego czlowieka. Czuje sie jak dziadek, kulawy, niezdolny do niczego. Co czasami moze pobawic sie i utulic swojego wnuka, a tak naprawde mojego (chyba) syna. Ktorego kocham i z ktorym mam chyba dobry kontekt. Ale co z tulenia, wspolnego gaworzenia, kapieli, ukladania do snu i czuwania nad Kacperkiem skoro nie umiem zapewnic mu zadnego utrzymania. Co ze mnie za ojciec. Nie mam zadnych srodkow do zycia. Zarejestrowalem dzialalnosc tam gdzie mieszkam - ale zarabiam tyle co nic. Czasami cos normalnie zrobie i normanie zarobie - ale wiekszosc czasu zrzera mnie przerazenie. A to co zarbie to za zwykle dodatkowe uslugi a nie za to czym mialem sie zajmowac. Nie za projekt na ktory wspolnik czeka i jest mi szalenie zle, ze przezzemnie wstrzymuje prace i nic nie moge zrobic. Moze najlepsze co moge zrobic dla syna to ubezpieczyc sie mocno i zabic. Mialby za co zyc. Bo i tak nie bedziemy razem. Ostatnio wczoraj mi zona powiedziala, ze odejdzie ode mnie i zabierze synka. Wiec i tak nie bedziemy razem. A teraz mowi, ze chce pomoc. Nie umiem spac. Znowu swit mnie spotyka. Znwu kolejny dzien na prochach mnie czeka i kolejny dzien w czasie ktorego nie zrobie tego co zaplanowalem bo nie zdolalelm odpoczac, bo jest ten paralizujacy strach, bo na niczym juz nie moge sie skupic. Co robic? Terapia na Sobieskiego byla dla mnie zbawieniem. Uczylem sie wiele, choc wiem, że wielu spraw nie poruszalismy. Nie mowilismy o mojej nienawisci do kochanka zony. Ale mowilismy jak zyc. Zazynalem funkcjonowac. Wszystko zaczelo nabierac sesnu i realnosci. Az w kocu zeszlego roku znowu pojawilo sie widmo kochanke scigajacego mnie sadownie, ze mu nazlorzeczylem. I znowu pryzpominanie sobie wszystkiego. Potem kombinacje tej k...wy jego matki by wprowadzic w blad policje i uzyc swych znajomych. Znowu czarana dziura. Znowu fatalnie. Tyle rzeczy juz udawalo sie. I od tamtego czasu nic. Upadek. PROSZE POMOCY! C robic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Namiestniku,

dalej jak widzę ciągle oceniasz sytuacje i nie możesz się ze sobą pogodzić. Nie akceptujesz siebie w tej roli. Zostaw więc żonę i zajmij się sobą. Nie męcz siebie i jej. To jedyny sposób jaki widzę - choć wiem, że dla Ciebie nie do zaakceptowania.

 

Pozdrawiam i życzę powodzenia (bo będzie Ci potrzebne..)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wracaj na Sobieskiego, jeśli było tam Ci dobrze. Zadbaj o siebie najpierw. Bo jak sam nie będziesz znowu w dobrej formie, zrównoważony, spokojny, to niewiele Ci będzie wychodziło w życiu. Dom się buduje od fundamentów, człowiek prowadzi poskładane, normalne życie dopiero po tym, jak sam jest w dobrej formie.

 

Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Namiestniku - no nieciekawie wygląda ta cała sytuacja. Ale nie poddawaj się!

 

Jak dla mnie, to ty jesteś ojcem - bo to ty się troszczysz o synka. :D

 

BTW - czy Ty podałeś tutaj nazwisko tej kobiety i jej syna? Lepiej jakbyś poprosił administrację o korektę, bo mogą z tego wyniknąć nieprzyjemności.

 

Pozdrawiam. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy jesteś w pełni świadomy jak to piszesz? A może to jakieś stany paranoidalne?

 

 

jakkolwiek na to nie spojrzeć i nazwać, jest niebezpieczny dla otoczenia, o czym sam pisze. To nie jest chwilowa huśtawka nastrojów, depresja, ani choroba somatyczna. To jest poważna choroba i stan w którym chory powinien być leczony w zamkniętej placówce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Namiestniku,

dalej jak widzę ciągle oceniasz sytuacje i nie możesz się ze sobą pogodzić. Nie akceptujesz siebie w tej roli. Zostaw więc żonę i zajmij się sobą. Nie męcz siebie i jej. To jedyny sposób jaki widzę - choć wiem, że dla Ciebie nie do zaakceptowania.

 

Pozdrawiam i życzę powodzenia (bo będzie Ci potrzebne..)

 

 

Ale co to da? Przecież ja chce uciec od przeszłości. A przeszłość mnie goni. Żona i Kacperek to jedyne co teraz trzyma mnie przy życiu. Gdy ich zostawie to zrobie krzywdę niewinnemu Kacperkowi. Krzywdę sobie i żonie. I jedynie chyba dam satysfakcję temu co mnie gnębi. Nie - nie chcę się poddawać. Chcę żyć!

 

[Dodane po edycji:]

 

Wracaj na Sobieskiego, jeśli było tam Ci dobrze. Zadbaj o siebie najpierw. Bo jak sam nie będziesz znowu w dobrej formie, zrównoważony, spokojny, to niewiele Ci będzie wychodziło w życiu. Dom się buduje od fundamentów, człowiek prowadzi poskładane, normalne życie dopiero po tym, jak sam jest w dobrej formie.

 

Powodzenia!

 

Tak.... to chyba będzie dobre rozwiązanie. Zastanawiam się też czy nie lepiej na Dolną. Na psychoterapię.

 

[Dodane po edycji:]

 

Czy jesteś w pełni świadomy jak to piszesz? A może to jakieś stany paranoidalne?

 

Mocca - pytanie jest trafne. Jestem już tak długo prześladowany, że stan wyrwania mnie z tego powoduje, że oddalam się od siebie. Od siebie prawdziwego. Tak jak piszę tracę siebie. Tak z dystansu patrząc to był atak wywołany strachem. Rozmawialiśmy o tym kiedyś z moją doktor.

 

[Dodane po edycji:]

 

To nie jest chwilowa huśtawka nastrojów, depresja, ani choroba somatyczna. To jest poważna choroba i stan w którym chory powinien być leczony w zamkniętej placówce.

 

 

Hmmmm - jakoś narazie nikomu nie zaszkodziłem. A mam wrażenie, że Ty albo chcesz sprowokować jakąś niekończącą się dyskusję, albo wykazać, że umiesz leczyć na odległość. Nie znasz mojej historii, przeszłości ani tego co wie bardzo wiele osób z forum o mnie. Mylisz się w swoim stwierdzeniu i wiedz, że dając "diagnozy" na odległość możesz szkodzić też innym osobom. W ten sposób to raczej można powiedzieć, że takie diagnozy są niebezpieczne dla forumowiczów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

the grove unlimited, żaden (dobry)lekarz nie oceni stanu psychicznego czlowieka na podstawie jego listu,bez bezpośredniego kontaktu z nim.Twoje domorosłe diagnozy przerazlily mnie i rozbawily jednocześnie.Kolejny forumowy "specjalista" od siedmiu boleści.Jeśli w avatarze jest Twoje prawdziwe zdjęcie,tymbardziej niepokojące jest to co piszesz-nie wyglądasz na sfrustrowanego 16latka tylko na dojrzalego mężczyznę :shock:

 

[Dodane po edycji:]

 

namiestnik, jesli sytuacja jest tak kiepska jak piszesz-podlecz sie,a potem zabierz rodzinę i wyrywaj z miasta..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Namiestnik czytałem Twoje posty i muszę przyznać że sytuacja jest nie do pozazdroszczenia.W pierwszej kolejności próbowałbym się troche podleczyć dopiero poźniej martwił jak rozwiązać sprawę.

 

Ja osobiście takiej zdrady bym nie mógł wybaczyć.Ale to Twoja decyzja i nie mnie to oceniać.Wyjazd byłby chyba dobrym rozwiązaniem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×