Skocz do zawartości
Nerwica.com

Miłość bez wzajemności


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Mam ogromny problem... zakochałem się lecz bez wzajemności, nie wiem co się zemną dzieje... od kliku dni nie jestem sobą, zawsze byłem pełnym energii pozytywnie nastawionym chłopakiem ... Teraz jestem wrakiem człowieka i sobie z tym kompletnie nie radze :-( Nie potrafię się na niczym skoncentrować i skupić, bezsenność i kiepski nastrój to powoli staje się być moją codziennością.. Próbuje wypełniać sobie dzień tak by niemieć czasu na myślenie o niej ale to jest nierealne ...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Współczuję Pohor,

nie podsycaj się sztucznie i namiętnie ,skoro Jej nie możesz mieć.Takie działania niosą ze sobą tylko niepotrzebne cierpienia. Jak mówił wybitny prof.Wojciechowski :" zakochanie niczym nie różni się od choroby psychicznej ,tyle tylko ,że mija".Mi ,jak byłem młodszy też minęło ,to i Tobie zapewniam też minie. Znajdż sobie najszybciej Taką, co będzie chciała z Tobą być ,a obiekt swoich wzdychań zostaw tym dla których Ona pisana.Zaoszczędzisz sobie wielu cierpień.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pohor,

myśli to coś co generuje nasz umysł, więc /teoretycznie/ to my powinniśmy nimi rządzic, a nie one nami. Jak pojawia sie niechciana myśl można powiedzieć jej "spadaj" i spróbować wygenerowac myśl na jakiś temat, który nas nie będzie dołował. To technika która kiedyś stosowałam. Sprawdza się, trzeba tylko być czujnym i uważać na to , co pojawia sie w głowie. Gorzej, jesli niechciane myśli dotycza kogoś, kogo kochasz; wtedy tęsknisz za ta osobą, i chcesz z nią być , nawet jeśli tylko w wyobraźni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paweł3, Nie potrafię o niej nie myśleć nie mam ochoty na inne, po tym jak powiedziała mi, że nic z tego nie będzie i nie chce się angażować energia do jakiegokolwiek działania towarzyskiego wygasła..

SadSlav, Tak, wie o tym...

 

Dziękuje wszystkim za wypowiedzi ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pohor, to naprawdę stary nie rób sobie nadziei bo to szkodzi. Rozumiem, że teraz Ci to ciąży strasznie i dezorganizuje całe życie ale przejdzie Tobie. Wychodź do ludzi nie zostawaj sam, ułoży się. A żyć można, powstać można nawet po takich zauroczeniach, dłuższych związkach i innych miłostkach. Coś o tym wiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W jednym z tematów napisałem jak jest:

Mam ogromny problem... zakochałem się lecz bez wzajemności, nie wiem co się zemną dzieje... od kliku dni nie jestem sobą, zawsze byłem pełnym energii pozytywnie nastawionym chłopakiem ... Teraz jestem wrakiem człowieka i sobie z tym kompletnie nie radze :-( Nie potrafię się na niczym skoncentrować i skupić, bezsenność i kiepski nastrój to powoli staje się być moją codziennością.. Próbuje wypełniać sobie dzień tak by niemieć czasu na myślenie o niej ale to jest nierealne ...

 

Wczoraj Ona zadzwoniła do mnie żeby się spotkać, spotkałem się dzisiaj przed spotkaniem miałem nadzieje, że jednak coś ruszy do przodu. Dostałem buziaka na przywitanie, poszliśmy coś zjeść, sympatycznie spędziłem czas lecz pod koniec powiedziała mi że mnie lubi ale nie będziemy razem, nigdy .. Przy niej udałem twardziela, powiedziałem że rozumiem, nic na siłę.. Jednak jak wróciłem do domu do swych czterech ścian poczułem taki dziwny ból duszy, nigdy czegoś takiego nie doświadczyłem, kompletnie rozbiło mnie to :( Mam 21 lat a to mnie tak boli że siedzę w swoim mieszkaniu i płaczę, 21letni facet płacze jak małe dziecko... Nie mam pojęcia co robić, rozwaliło mi to wieczór totalnie, nie wiem co się zemną dzieje jak zmniejszyć to cierpienie, Co się dzieje do cholery !?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pohor nie ma o co walczyc,skoro Cie nie chce,nikogo do milosci nie zmusisz...zajmij sie czyms,swiat nie konczy sie na jednej dziewczynie......

 

 

dlaczego tak upraszczasz... :(

wiadomo ze sie nie da nikogo zmusic do miłosci

ale jezeli kocha sie kogos naprawde to czasami warto chwilę zaczekac

nie na kazdego miłosc spada jak grom z jasnego nieba

niektórym potrzeba troche wiecej czasu ....

walczyc i czekac to nie to samo co zmuszac....

a jezeli sie czuje ze nie warto czekac juz na starcie...

to nie milość....to po prostu zauroczenie...

trzeba sie z niego otrzasnąć i iść dalej....

i szukac dalej....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wtrącę się.

 

Ze mną to było tak, że ja kiedyś kochałam bez wzajemności- nie doczekałam się. Z mężczyznami to w ogóle jest tak, że za bardzo o nich starać się nie da.. Albo im się kobieta podoba, albo nie.

 

Z kobietami jest troszkę inaczej. Wiem to na swoim przykładzie.

 

Mój obecny chłopak starał się o mnie 1.5 roku. Ja na początku wiedziałam, ze nigdy z nim nie będę. Był niedojrzały i kompletnie się nim nie interesowałam. Jednak coś się w nim zmieniło. Zaczęliśmy dużo rozmawiać. I w końcu się zakochałam. Jesteśmy ze sobą dopiero rok, ale wiem, że będzie to trwać o wiele wiele dłużej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.Kinga., własnie to miałam na mysli pisząc to co napisałam....

skoro poswięcił na to 1,5 roku nie mając gwarancji...to znaczy ze to miłość....

o takim wąlsnie czekaniu i staraniu pisałam ....

a nie o tym ze na siłe....

 

i masz racje, to chyba dziala tylko w jedną strone

ale watek załozył facet

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to może ja przytoczę swoją historię, w ramach "pocieszenia".

byłam 3 lata z chłopakiem, którego po tych 3 latach zostawiłam, z różnych przyczyn, dosyć poważnych. przez ostatni rok nie układało nam się, także rozstanie "poszło", może nie bezboleśnie, ale było znośne, jakoś dało się z tym żyć. po jakimś czasie, spotkałam chłopaka, który odpowiadał mi w zasadzie w całości - owszem, miał swoje wady, ale go zaakceptowałam. zaczęliśmy się intensywnie spotykać, zaczęłam się mocno angażować. byłam w niebie. zresztą, on twierdził to samo. po niedługim czasie, zostawił mnie, tłumacząc się tym, że "nie jest gotowy", po czym po tygodniu zaczął się spotykać z następną laską. wpadłam w histerię, załamanie, szok, próbowałam zrozumieć. to rozstanie przeżyłam 100 razy bardziej, niż tamto, po długim związku. I było to dla mnie strasznie trudne, a w zasadzie dalej jest. ograniczyłam z nim kontakt, nie chciałam patrzeć na jego "nowe szczęście". zrozumiałam, że to co zrobił, było niedojrzałe i absurdalne. mimo całego zła, jakiego doświadczyłam, gdybym znów miała możliwość spotykać się z nim, nie wahałabym się. poniżyłam się, błagałam, prosiłam o czas, o cokolwiek, o zrozumienie, o wytłumaczenie, nie dostałam nic.

 

a jaka jest tego puenta? ano taka, że idealizujemy to, czego nie mamy/ nie możemy mieć. on był egoistą, liczyło się dla niego, tylko jego szczęście, więc wiem, że nie byłabym szczęśliwa, będąc z nim. mimo to, wracam myślami do momentów z naszego związku - oczywiście tych najlepszych. byłam jakby w pierwszej fazie zakochania, a wiadomo jak to wygląda; wszystko co dobrego zostało mi zabrane, jednym cięciem. więc pewnie po dłuższym czasie, pewne jego wady i cechy zaczęły by mnie mocno uwierać, bo skoro już na tym etapie to wiedziałam, to co by było w przyszłości? Zdaję sobie sprawę z tego, że pewne rzeczy najlepiej potraktować, jak zamknięty rozdział, to niełatwe, ale nie można się poniżać, bo wtedy w oczach drugiej strony, traci się na wartości. I być może on to kiedyś zrozumie, może doświadczy tego samego na własnej skórze i dopiero wtedy przyjdzie refleksja. Nikt nas kolego nie goni, zajmijmy się sobą, żyjmy tak jak do tej pory dalej i czekajmy. Może on, może ona wróci, może się coś zmieni. Na siłę, tak jak tu już ktoś napisał, nie da się. Nie da się też zbudować na tej podstawie związku. Trzeba cierpliwości, zajmijmy się sobą. Za jakiś czas poznamy kogoś godnego nas. Może się zakochamy, może on/ona wtedy wrócą. I może wtedy będzie za późno, bo będziemy dzielić swoje radości i troski z kimś, kogo one naprawdę obchodzą. To najpiękniejsze, co w życiu może być. Szczera wzajemność.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Leon,zrób tak jak ja : po prostu powiedz sobie szczerze: nie mam szans na miłość,więc nie będę się męczył i zadręczał pytaniami dlaczego...bo po co?.Ja np.wiem,że nie jestem w stanie nikomu niczego zaoferować(w sensie zaoferować sobą - no wiesz o co kaman;P )...i o miłościach ani innych tego typu rzeczach myślę już mniej...bo po co mam myśleć o czymś,czego nie mogę mieć? i czego nie mogę dać drugiej osobie?...Rezygnuje z uznawania miłości.Takiego uczucia nie ma,nie istnieje.Przynajmniej nie w takiej formie,jakiej ja bym chciał,żeby istniała(niezależna od wyglądu i pewności siebie)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×