Skocz do zawartości
Nerwica.com

Powinnam się "leczyć"?


pixi

Rekomendowane odpowiedzi

Od zawsze radzę sobie sama. Mam problem z proszeniem o pomoc i wierzę, że tylko ja potrafię sobie pomóc. Jednak czasem mój powrót do formy przedłuża się i może w ogóle nie wracam do "normy".

Podejrzewam u siebie osobowość schizofreniczną, nerwice, depresję, DDD/DDA. Boję się być zdiagnozowana, uznana za czóbka.

Ostatnio też borykam się ze swoimi paranojami, obniżonym nastrojem, i totalnym poczuciem osamotnienia.

Samotnie wychowywałam dziecko, jestem w ciąży i też właściwie samotnie przyjdzie je wychowywać. Czasem wszystko mnie przeraża, ale nie chcę, by przez stworzenie teczki psychiatry/psychologa kiedyś ktoś odebrał mi prawa rodzicielskie. Chcę też by moi bliscy dostawali miłość i spokój, który ja bużę swoimi zbyt emocjonalnymi reakcjami, nieadekwatnymi do sytuacji.

Proszę więc o wskazówkę.

Iść do psychologa/psychiatry? Rodzę za 3 miesiące. Czuję, że i tak będę mieć bałagan w życiu, ale może będę potrzebować wsparcia. Jego najbardziej mi brak...

Jeśli odpiszesz napisz proszę czy jesteś pacjętem, studentem psychologii, pasjonatem psychologii/psychiatrii, pracujesz w służbie zdrowia. W jakimś sensie to dodatkowa podpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pixi,

Podejrzewam u siebie osobowość schizofreniczną, nerwice, depresję, DDD/DDA. Boję się być zdiagnozowana, uznana za czóbka.
to są Twoje podejrzenia a nie diagnoza czemu nie udasz się do specjalisty?
Jeśli odpiszesz napisz proszę czy jesteś pacjętem, studentem psychologii, pasjonatem psychologii/psychiatrii, pracujesz w służbie zdrowia. W jakimś sensie to dodatkowa podpowiedź
podpowiedź do czego?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do Kaja123.

Lekarz a pacjent to czasem inne doświadczenia. Pacjenci wiedzą czy to coś daje, a lekarze wiedzą czy w takim momencie życia jak mój warto podejmować czasem długoletnią terapię- tego się obawiam- rozdrapywania ran i ciągłego skupienia na swoich problemach, a może można inaczej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Svafa, masz mądre motto "nie trać czasu dla tych co nie mają go dla ciebie..." A co jeśli się kocha, ten ktoś nie ma czasu, ale nie potrafisz zrezygnować z tej miłości? To moja patologia rodzinna. Rodzice nie mieli czasu dla mnie a partner jest wybrany podświadomie na ich podobieństwo. Czy można wyrwać się z tego "zaklętego koła"? Dla mnie za późno. Chyba muszę tylko zmienić sposób myślenia.

 

-- 02 wrz 2012, 11:36 --

 

Essprit.

Jestem nowa w swojej miejscowości. Centrum to małe miasto. Wszyscy się znają. Wolałabym nie uczestniczyć w grupie anonimowych "terapeucjuszy". Pewnie o anonimowość w tej mieścinie bardzo trudno, a nie chcę by ludzie poznali mnie od tajemnic. Raz byłam u psychologa. Wysłuchała, w połowie się popłakała. Nic nie doradziła właściwie. Nie było mnie stać na wizyty i nie zaproponowała nikogo za darmo. Teraz to piszę widzę, że to dziwne z jej strony. Może nie wymagałam "opieki". Dla tego?

Dylemat polega na tym, że nie chcę LECZYĆ się latami a za razem zatrówać innym życie też latami.

Mimo wszystko jestem wdzięczna partnerowi, że ze mną wytrzymuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pixi, Nigdy nie jest za pózno by zmienić swoje życie na lepsze ,warto dla siebie samej .Tak lubie moje motto ;) jest bardzo prawdziwe,więc Ty pokochaj siebie i zacznij coś robić dla siebie nie TYLKO innych.Na terapii można zmienić sposób myslenia postrzegania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pixi, Nigdy nie jest za pózno by zmienić swoje życie na lepsze ,warto dla siebie samej .Tak lubie moje motto ;) jest bardzo prawdziwe,więc Ty pokochaj siebie i zacznij coś robić dla siebie nie TYLKO innych.Na terapii można zmienić sposób myslenia postrzegania.

Dziękuję. Masz na pewno rację. Trudno mi jednak się odważyć. Jeśli podejmę decyzję w tej kwestii, to zrealizuję.

Mój facet powiedzaił, że weźmiemy ślub, ale ja muszę iść do psychologa. Z nerwów parsknęłam śmiechem i pół żartem pół serio odpowiedziałam, że chyba na terapię małżeńską. On też ma problem, ale się nie przyznaje. To pracocholik, który uzależnia swoją wartość od posiadanych środków materialnych. Też jest DDA... Czasem trudno nam się zrozumieć. Czuję się osamotniona w związku. Myślałam, że ten facet jest anty-ojcem, a jest tak do niego charakterem podobny! Może to mnie zraża? Może brak pełni harmonii w związku i zwalanie odpowiedzialności za to przez partnera na mnie powoduje mój dylemat? Ze związku nie zrezygnuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że tak najlepiej jeśli już. Gożej, że on ma się za wzór i doskonałość. Powinien w związku z tym nie bać sie konfrontacji z prawdą, ale pewnie będzie wymigiwał się brakiem czasu... Jest taki skryty, że na torturach nie wyciągnie się z niego jeśli nie chce...

Będę nad tym się jeszcze długo zastanawiać. Wizyta u psychologa to nie spa...

Dziękuję wszystkim za podpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Bardziej Ci zależy na zdaniu anonimowych osób z miasta/wsi niż na swoim zdrowiu ?

2. W gabinecie psychologa/psychiatry obowiązuje tajemnica lekarska.

3. Psycholog nie daje "opieki" ...

4. To że się popłakał wcale nie znaczy że jest zły ...

5. Poszukaj sobie PSYCHOTERAPEUTY (lista certyfikowanych psychoterapeutów polskie towarzystwo psychiatryczne lub pol.tow.psychologiczne)

6. PRZEDE WSZYSTKIM terapia INDYWIDUALNA !!!

Nawet jeśli uznasz tą propozycję za głupią, to gdybyście poszli jako "para" - to i tak was odeśle na idywidualną.

Mówisz, że facet wymigiwać się bedzie brakiem czasu - a ty, jak widzę, brakiem pieniędzy.

Jak chcesz innego życia, to zaopiekuj się sobą. Tobie jest żle więc rób coś. Nie ma państwowej terapii w twojej wsi, to szukaj dalej. Jest prywatna a nie masz kasy ? To postaraj sie zarobić ... działać działać działać.

I nie obarczaj swojego faceta swoimi dylematami ... im szybciej zrozumiesz, że to Ty masz problem tym lepiej dla Ciebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1. Bardziej Ci zależy na zdaniu anonimowych osób z miasta/wsi niż na swoim zdrowiu ?

2. W gabinecie psychologa/psychiatry obowiązuje tajemnica lekarska.

3. Psycholog nie daje "opieki" ...

4. To że się popłakał wcale nie znaczy że jest zły ...

5. Poszukaj sobie PSYCHOTERAPEUTY (lista certyfikowanych psychoterapeutów polskie towarzystwo psychiatryczne lub pol.tow.psychologiczne)

6. PRZEDE WSZYSTKIM terapia INDYWIDUALNA !!!

Nawet jeśli uznasz tą propozycję za głupią, to gdybyście poszli jako "para" - to i tak was odeśle na idywidualną.

Mówisz, że facet wymigiwać się bedzie brakiem czasu - a ty, jak widzę, brakiem pieniędzy.

Jak chcesz innego życia, to zaopiekuj się sobą. Tobie jest żle więc rób coś. Nie ma państwowej terapii w twojej wsi, to szukaj dalej. Jest prywatna a nie masz kasy ? To postaraj sie zarobić ... działać działać działać.

I nie obarczaj swojego faceta swoimi dylematami ... im szybciej zrozumiesz, że to Ty masz problem tym lepiej dla Ciebie.

1- nie ufam ludziom obawiam się "wycieku" tego co mówię na meetengach a to byłyby ciekawe opowieści

2-ok zgadzam się

3- jeśli to nie opieka medyczna- jak to pojmuję to na czym polega rola psychologa?

4- nie piszę o popłakaniu, nikt się nie popłakał

5- dobra propozycja

6- 8 lat temu byłam, w tedy na bezrobociu dziś NFZ bym szukała a ostatecznie prywatnie.

Wiem, że tylko odemnie, mojej współpracy zależą postępy.

Zaczęłam przedstawiać swój problem jako swój. To ja czuję wewnętrzny smutek, nie on, choć często do tego się przyczynia. Rozumiem, że chcesz mi dać do zrozumienia coś w rodzaju "on się dla/przez ciebie nie zmieni a to i tak by nic nie zmieniło w moim postrzeganiu rzeczywistości bo coś nawala u mnie". Z tym bym się zgodziła. On czuje się szczęśliwy, ja z jakiegoś powodu, mimo szczęścia które mnie otacza, nie potrafię tego poczuć.

To mnie wkurza, nie mam prawie powodów do nażekania ani poważnych problemów a nie potrafię się cieszyć. W ciąż noszę jakąś żałobę w sobie i nie potrafię jej pożucić.

Tylko życie z kimś kto ciebie nie rozumie, bo jest wszystkowiedzący i ocenia wszystko przez własny pryzmat, kiedy nie jest tolerancyjny na twoje inne postrzeganie świata a go kochasz- jest bolesne. Jeśli zdefiniuję siebie jako kogoś z jednostką choroby psychicznej/zaburzeniami osobowości to będzie dawało mu prawo do traktowania mnie jak kogoś "nienormalnego", niewiarygodnego i gorszego. Z resztą i tak zbyt często tak czuję w kontakcie z nim. Tu problem. Jeśli zacznę dbać o swoje zdrowie psychiczne z pomocą dr. to da mu to prawo do traktowania mnie ...nie wiem jak to nazwać. On ignoruje, gardzi chorymi psychicznie, homoseksualistami, upośledzonymi- ludźmi niedoskonałymi. W tym się różnimy. Obawiam się, że stracę w jego oczach.

Ktoś odpisze:"to pogoń go". Ale skoro sam chce bym była na terapii to może dało by mu to jakiś spokuj, że wszystko jest nadzorowane przez specjalistę i jest szansa na moją równowagę psych.? Koło się zamyka. Taki mój proces myślowy.

Szala przechyla się w stronę terapii indywidualnej.

Jak widzę każda wypowiedź jest wartościowa, nawet ta niewygodna o emocjonalnym zabarwieniu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Idąc twoim tokiem myślenia:

(a) czujesz się "nienormalna", niewiarygodna i gorsza w kontakcie z twoim partnerem /oraz/

(b) bez profesjonalnej diagnozy od lekarza/psychologa - czyli zewnątrznie "normalna" /oraz/

© i tak żle się czujesz sama z sobą - czyli wewnętrznie "nienormalna".

 

Myślę, że jak pójdziesz na profesjonalną terapię, każdy z tych punktów może ulec diamterialnej zmianie. Z wyjątkiem b ;) - u psychoterapuety nie daje się diagnoz, a rozmawia o problemach.

 

No cóż, dużo ryzykujesz idąc na terapię indywidualną - tzn. stracisz w oczach osoby, która gardzi niedoskonałymi ludźmi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może dla tego trudno podjąć mi decyzję bo nie wiem czego się spodziewać po terapii?

Terapeuta nie mówi mi co mam robić, ale czy nakierowuje? Jaka jest jego rola? Wyobrażam to sobie, że słucha. I co dalej? Ktoś z autopsji to zna? Wie?

 

-- 03 wrz 2012, 22:14 --

 

pixi, oboje jestescie DDA.. masz dzieci a problemy same sie nie rozwiaza. Nie widze innej opcji niz zglosic sie na terapie

Jesteś nie tuzinkową osobą! To komplement.

Tak mało słuw a aż włosy na karku mi się zjeżyły. Właśnie dla dzieci chcę najleprzych warunków do rozwoju. Chyba muszę wyzbyć się lęku, egoizmu, bo "trudna droga' jest bolesna a kto ją za mnie przejdzie jak nie ja? Nie ma na kogo zwalić... Trzeba ...dorosnąć... Wstyd mi nawet za to...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×